Sunday, August 31, 2008

Sunday trip.




We left at 11Am, heading sout east on route 11 to Jarociń. A nice road, two lane until you get to Kórnik and then it turns into a one lane and you have to be creative when you want to pass someone.

Our first stop was in Jarociń. We parked and took a walk into the park to look at it and the palace that is now an archive, library and music school. We sat at the pond for awhile, watched the ducks swimming, people walking and the clouds going by.

The second stop was in the village of Góra. It's a small place, west of Jarociń on route 12. I heard about a nice manor house there so I wanted to investigate it. It wasn't hard to find. Góra is small and sitting up on a hill was the house, surrounded by a stone fence and several hectares of land. We drove through the gate, over a bridge across a pond and there stood the manor house or maybe it was a palace. Some years ago the state took it over and now it is a Childrens home. We didn't see any children or anyone for that matter. I pulled up in front of the place and quickly took some pictures. The structure seems in good condition, we couldn't go in because of it's a home now.

The next stop was suppose to be Tarce to see another large house. We took route 443 north, passed through two small towns and suddenly a sign appeared on the road that said "Tarce" 32km, pointing to the right. I quickly turned on the small road, drove for 1 km and the road became even smaller, just big enough for one car. We arrived in Tarce and found the house but it has been bought by someone and is going through restoration so we couldn't get close enough to take pictures. I was disappointed.

On we drove to Grąb, the house I most wanted to see because the house, in 2006, was abandoned and accessible. Grąb was the smallest of the villages we saw today and it was easy to spot the house. I turned downed a dirt road to get to it but, again, this house has been bought and is now restricted from getting too close. There is no renovation going on but the front lawn of the house has been seeded, there is fresh grass everywhere and a lock on the front door. You can see the difference in the lawns in the slide show.

The final stop was in the town of Pzydry. I have a cousin who lives there but I haven't met her yet but I wanted to see the place since it was on our way home.

We didn't feel like it was a wasted trip, however. We were outside on a beautiful day, driving through several little villages, we learned a little more about the region we live in and a new way to get home without taking major roads.

Wyruszyliśmy przy 11Am, prowadząc wschód sadzy na szlaku 11 do Jarociń. Miła droga, dwie droga aż będziesz dostawać się do Kórnik i wtedy to zamienia się w jedna droga i ty musisz być twórczy kiedy chcesz przejść kogoś.

Nasze pierwsze zatrzymanie było w Jarociń. Parkowaliśmy i pospacerowaliśmy do parku by popatrzeć na to i pałac, który jest teraz archiwum, biblioteka i szkoła muzyki. Usiedliśmy przy stawie dla chwilę, obserwowaliśmy kaczki pływające, ludzie chodzący i chmury mijające.

Drugie zatrzymanie było we wsi Góra. To jest małe miejsce, na zachód Jarociń na szlaku 12. Usłyszałem o miłym dworku tam tak chciałem badać to. To nie było twarde by znaleźć. Góra jest mały i podnoszący się na wzgórzu był dom, otoczony przez kamienne ogrodzenie i kilka hektarów ziemi. Popędziliśmy przez bramę, ponad mostem poprzez staw i tam wytrzymaliśmy dworek albo być może to był pałac. Kilka lat temu stan przejmował to i teraz to jest Childrens do domu. Nie zobaczyliśmy żadnych dzieci albo kogoś oprócz tego. Zatrzymałem się przed miejscem i szybko zrobiłem kilka zdjęć. Struktura wydaje się w dobrym warunku, nie moglibyśmy wejść z powodu tego są domem teraz.
Następne zatrzymanie było przypuszczają być Tarce by zobaczyć inny duży dom. Wzięliśmy szlakowi 443 północ, przeszliśmy dwa małe miasta i nagle znak ukazał się na drodze, która powiedziała "Tarce" 32km, wskazując w prawo. Szybko włączyłem małą drogę, popędziłem dla 1 km i droga stała się nawet mniejszą, właśnie dość dużą dla jednego samochodu. Przybyliśmy do Tarce i znaleźliśmy dom ale to było kupione przez kogoś i przechodzi przywracanie tak nie moglibyśmy dostać się blisko dość by zrobić zdjęć. Byłem rozczarowany.

Na my popędził do Grąb, domu najwięcej chcianego zobaczyć ponieważ dom, w 2006, był porzucony i dostępny. Grąb był najmniejsze wsi, które zobaczyliśmy dzisiaj i to było łatwe by zauważyć dom. Skręcałem zrzucony drogę gruntową by dostać się do tego ale, znowu, ten dom był kupowany i jest teraz ograniczony od dostawania się zbyt blisko. Żadnego odnowienia nie idzie dalej ale przedni trawnik domu było obsiane, tam jest świeża trawa wszędzie i zamek na froncie drzwi. Możesz zobaczyć różnicę w trawnikach w pokazie ślizgawki.

Końcowe zatrzymanie było w mieście Pzydry. Mam kuzyna, który żyje tam ale nie spotkałem jej jeszcze ale chciałem zobaczyć miejsce odkąd to było na naszym sposobie do domu.

Nie poczuliśmy ochotę na to była zmarnowana podróż, jednak. Byliśmy na zewnątrz w pięknym dniu, pędząc przez kilka małych wsi, nauczyliśmy się trochę bardziej o regionie, którym mieszkamy w i nowy sposób by dostać do domu bez brania dróg z pierszeństwem ruchu.

Saturday, August 30, 2008

Soaps.

When we went on our vacation to Tórun, Malbork, trimiasto and returned, our favorite Polish "soap" operas were off TV. We didn't know that "Soaps" in Poland take a summer break. Now they are all coming back on TV and we are happy about that. We like to watch them because they help us learn the Polish langauage. Today we watched Alice in Wonderland, in Polish. At 3PM Zbyszek came over for came and Joan's cheesecake. He stayed for about two hours and then we took a walk to King Cross to get batteries for our flashlight. 2 "D" batteries cost about 6zl($3USD). We wanted to make sure our flashlight was working because tomorrow we will go to Grab to see a manor house that was still abandoned in 2006 and I want to explore the inside of it. Of course, by now it may have been bought by someone and may be in the process of restoration but we won't know until we go there. We also plan to visit houses in Góra and Tarce. Our planned trip to Świecie has been cancelled because I was not able to get in touch with my cousin there.

Kiedy poszliśmy na naszych wakacjach do Tórun, Malbork, trimiasto i wróciliśmy, nasze ulubione polskie "mydlane" opery były precz telewizja. Nie wiedzieliśmy, że "Mydła" w Polsce biorą lata przerwa. Teraz oni wszystek wracają na telewizji i jesteśmy szczęśliwi dookoła tamtym. Lubimy by obserwować ich ponieważ oni pomagają nam nauczyć się polskiego języka. Dzisiaj obserwowaliśmy Alicję w Krainie Czarów, po polsku. Przy 3PM Zbyszek przybył dla przyszedł i sernik Joan. On pozostał przez około dwie godziny i wtedy pospacerowaliśmy do Króla Krzyża by dostać baterie dla naszego fleszu. 2 "D" baterii koszt o 6zl($3USD). Chcieliśmy upewnić się nasz flesz pracował ponieważ jutro pójdziemy Rzucić się zobaczyć dworek, który był jeszcze porzucony w 2006 i chcę zbadać wewnątrz tego. Oczywiście, do teraz to mogło być kupione przez kogoś i może być w procesie przywracania ale nie będziemy wiedzieć aż będziemy iść tam. Też planujemy odwiedzić domy w Góra i Tarce. Nasza zaplanowana podróż do Świecie była odwołana ponieważ nie mogłem skontaktować się z moim kuzynem tam.

Friday, August 29, 2008

Jesień!

Yes, autumn may not be here according to the official calendar date but it is still beginning. The last 3 days have been gray, cloudy and raining. Polish autumn starts really in September; on the 1st of September the sun rises around 4.46 a.m. and goes down around 6.24 p.m. A day lasts for about 13 and half an hours. On the 30th of September, sun rise is around 5.35 a.m. and sun set around 5.35 p.m. During this month a day’s length shortens at least by 1.5 hours. On the 23rd of this month the number of day and night hours equal and this date is considered to be the first day of the calendar autumn/fall. We didn't have any activities outside of our flat, just stayed inside, studied and watched Obama take the presidential nomination from the Democrats. Joan made a cheesecake and the first soup of the new season. It was, of course, Żurek, our favorite. She plans on learning how to make 3 new soups this season, she just hasn't figured out which ones.

Tonight we are going to the Rynek to meet an acquaintance of hers. The Rynek is much more alive with people at night and all lit up with lights.

Tak, jesień nie może być tutaj stosownie do oficjalnej daty kalendarza ale to jeszcze zaczyna się. Poprzednie 3 dni były szarość, pochmurna i padające. Polska jesień zaczyna się naprawdę we wrześniu; 1. września słońce wzejdzie dookoła 4.46 przed południem i schodzi dookoła 6.24 po południu dzień trwa dla około 13 i pół godziny. 30. września, wschód słońca jest dookoła 5.35 przed południem i słońce umieszczone dookoła 5.35 po południu podczas tego miesiąca długość dnia skraca się przy ponad 1.5 godziny. Na 23. z tego miesiąca liczba dzień i noc godzin równych i, że ta data jest rozważona jest pierwszy dzień kalendarza jesieni/spadają. Nie mieliśmy żadnej działalności na zewnątrz naszego płaskiego, właśnie wytrzymanego wewnątrz, studiowani i obserwowaliśmy Obama biorą prezydencką nominację z demokratów. Joan zrobiła sernik i pierwszą zupę z nowej pory. To było, oczywiście, Żurek, nasz faworyt. Ona planuje na nauce jak zrobić 3 nowe zupy tą porą, ona właśnie nie obliczyła które.

Dzisiaj wieczorem idziemy do Rynek by spotkać znajomość jej. Rynek jest dużo żywszy z wieczorem ludzi i cały rozjaśniony się ze światłami.

Thursday, August 28, 2008

Fishing

Cousin Andrzej Juszczak from Golina went fishing today. You fishermen in America might find it interesting that there are Pike in Poland also. The one on the left weighed 4.9 lbs.
More of today, below.

Kuzyna Andrzej Juszczak z Golina poszedł łowiące dzisiaj. Ty rybacy w Ameryce mogliby znaleźć to interesujące, że są Pika w Polsce też. Jeden po lewej zważył 4.9 funta.
Więcej z dzisiaj, poniżej

Wednesday, August 27, 2008

Refund.

Today I went with Zbyszek to the Poznań Office of Finances because I am due for a refund of the cost of my temporary residency permit. It's 340zl($170) so I took Zbyszek in case they had questions I couldn't understand. Once again we were lucky to get help from one of the younger employees and sailed through the procedure with no problems. I had two letters from our angel in the immigration office who said we should be refunded the money so there was little problem. The money will be transferred to our bank account in the next week or two. When we first arrived in Poland I wasn't to keen on the idea of bank transfers instead of using checks but now I see how much easier it is to do things this way. When we were done at the office I called Joan, we picked her up and went to Kandulski's for coffee and rolada markowa(Poppy seed roll). During our conversation we talked about the difference in the way his grandmother and my grandmother made czernina(ducks blood soup). Joan couldn't imagine eating such soup.

A few more weeks and Poznań will once again become alive with students at the universities, 140,000 of them. They give such a boom to the economy of Poznań.

I think summer is over here now. The end of August and all we had was two or three hot days so far. I wondered how we would survive without air-conditioning but it was no problem. I'm also in favor of the way the lights in the halls of our flat complex work, on timers. There is a switch outside of each flat and the entrance doors and when you enter in the dark you press the switch for the lights to come on. 3 or 4 minutes later they go out. I don't know how much energy they save but when you think of all the complexes in the cities of Poland, it has got to be a good amount. They should do the same in America.

Yesterday when I was shopping for ink I passed the DVD movie section and saw one of Joans favorite movies, Moonstruck. She has it on a VHS tape but it's worn and the quality of the picture isn't too good. It was 20zl($10) so I bought it and surprised her with it last night. She was thrilled and we spent the evening watching it again. It's great to do something that makes her happy!! I'm so fortunate that she chose me for her life partner.


Dzisiaj poszedłem ze Zbyszek do Poznań Urzędu Finansów ponieważ jestem należny dla zwrotu kosztu mojej tymczasowej rezydencji dopuszczam. To jest 340zl($170) tak wziąłem Zbyszek w przypadku, który oni mieli pytania, których nie mógłbym zrozumieć. Jeszcze raz byliśmy szczęśliwi by dostać się pomagamy od jednego z młodszych pracowników i żeglowaliśmy przez procedurę z żadnymi problemami. Miałem dwa listy od naszego anioła w urzędzie imigracji, które powiedziało, że powinniśmy być zwróceni pieniądze tak tam było mało problemu. Pieniądze będą przeniesione do naszego konta bankowego we w przyszłym tygodniu albo dwa. Kiedy po pierwsze przybywaliśmy do Polski nie miałem pasjonujący się idei przelewów bankowych zamiast używania kontroli ale teraz widzę ile łatwiejszy to ma zrobić rzeczy w ten sposób. Kiedy byliśmy zrobieni przy urzędzie zawołałem Joan, podnieśliśmy ją i poszliśmy do Kandulski dla kawy i rolada markowa(nasienie Maku toczą się). Podczas naszej rozmowy, którą powiedzieliśmy o różnicy w drodze jego babka i moja babka zrobiła czernina(kaczek zupa krwi). Joan nie mogłaby wyobrazić sobie jedzenia takiej zupy.

Kilku więcej tygodni i Poznań jeszcze raz stanie się żywym ze studentami na uniwersytetach, 140,000 z nich. Oni dają taki boom ekonomii Poznań.

Myślę, że lato jest tutaj teraz. Koniec sierpnia i wszystko, co mieliśmy byli dwoma albo trzema gorącymi dniami dotychczas. Zdumiałem się jak utrzymalibyśmy się przy życiu bez klimatyzacji ale to nie był żaden problem. Jestem też za droga światłami w salach naszej płaskiej złożonej pracy, na stoperach. Jest przełącznik na zewnątrz każdego mieszkania i drzwi wejścia i kiedy wchodzisz w ciemności naciskasz przełącznik o światła by pójść dalej. 3 albo 4 minuty później oni wychodzą. Nie robię doświadczenie dużo energii, którą oni ratują ale kiedy myślisz o wszystkich kompleksach w miastach o Polsce, to miało być dobra ilość. Oni powinni zrobić to samo w Ameryce.

Wczoraj kiedy robiłem zakupy dla atramentu przeszedłem DVD sekcję filmu i zobaczyłem jedno z ulubionego kina Joan , Umysłowo chorych. Ona ma to na taśmie VHS ale to jest zniszczone i jakość zdjęcia nie jest zbyt dobra. To był 20zl($10) tak kupiłem to i zaskoczyłem ją z tym ubiegłej nocy. Ona była przejęta i spędziliśmy wieczór obserwujący to znowu. To jest wielkie robić coś, które robi jej szczęśliwy!! Jestem tak szczęśliwy, że ona wybrała mnie dla jej partnera życia.

Tuesday, August 26, 2008

Ink Costs!

I have a Canon Pixma iP4300 printer that just ran out of ink so I went to Media Market to buy new cartridges. I need 2 black, 1 red, 1 green and 1 blue. I was somewhat shocked at the prices......79zl($40) for the blacks and 60zl($30) for the other colors. That's $170 to replace the cartridges, more than twice the cost in the U.S. I can't believe the cost of shipping to Europe would increase the price so much for Canon.

This coming Sunday we have made a committment to going to Swiecie and Grudziądz to visit with cousins. On our vacation we passed through both towns but didn't have the time to stop and visit and I wanted to return before too long. In Grudziądz lives two sons and a daughter of my grandfathers brother, Stanisław. I met them all in 2004 but haven't returned to see them since we moved here.

Everyday we are watching the news, to see what Russia is doing and what is going on with the presidential candidates in the U.S. I think Russia will have an effect on the election, maybe even a reason that McCain would win because of his seemingly stronger stand against Russia. It's hard to tell at this time what will happen.


Mam Kanonu Pixma iP4300 drukarkę, która właśnie była na ostatku atramentu tak poszedłem do Medii Rynku by kupić nowe naboje. Potrzebuję 2 czerni, 1 czerwonej, 1 zieleń i 1 błękit. Byłem nieco wstrząśnięty przy prices......79zl($40) dla czerni i 60zl($30) dla innych kolorów. To jest $170 by zastąpić naboje, więcej niż dwa razy koszt w Stanach Zjednoczonych nie mogę uwierzyć koszt statki do Europy powiększyłby cenę tyle dla Kanonu.

Ta nadejdąca niedziela zrobiliśmy zaangażowanie do chodzenia do Swiecie i Grudziądz by bywać z kuzynami. Na naszych wakacjach przeszliśmy oba miasta ale nie mieliśmy czasu by zatrzymać się i bywać i chciałem wrócić przedtem zbyt długo. W Grudziądz żyją dwaj synowie i córka mojego brata dziadków , Stanisław. Spotkałem ich wszystkie w 2004 ale nie zwróciłem zobaczyć ich odkąd ruszyliśmy się tutaj.

Codzienny obserwujemy wiadomości, by zobaczyć, że jaka Rosja robi i co kontynuuje prezydenckich kandydatów w Stanach Zjednoczonych myślę, że Rosja będzie mieć skutek na wyborze, być może nawet powód, który McCain wygrywałby z powodu jego pozornie silniejszego stoiska przeciw Rosji. To jest twarde opowiedzieć w tym razem co zdarzy się.

Monday, August 25, 2008

Our "Wedding"!

Cousin Andrzej sent us this "adapted" picture of the wedding we attended. He managed to put our faces in the picture. Very clever!

Kuzyna Andrzej wysłał nas to "dostosowało" zdjęcie ślubu, który uczęszczaliśmy. On poradził sobie by zapoznać z sytuacją nasze twarze. Bardzo zdolny!

Sunday, August 24, 2008

Wedding


In my constant search for new things to learn about Poland I came across a website of a Farming Museum in the town of Szreniawa. The Museum of Agriculture and Food Industry in Szreniawa is housed in an eclectic palace built in 1852-1853, and in thirteen pavilions constructed in 1964-1981 for exhibition purposes. The Museum has built on the traditions of the Warsaw Museum of Industry, Agriculture and Farming (1875-1939), which made valuable contributions to Polish science, economy and culture, and which was the first institution of its kind in Poland. The Szreniawa Museum opened in 1964. It was granted status of a national museum in 1975. One of the interesting events they hold is a traditional wedding from different parts of Poland. This year it was from Kraków. It's a real wedding, not staged, with a real bride and groom, Romana Przywecka i Michał Drzymalla. The public is invited to attend the celebration but the reception is held privately in a tent on the museums grounds.

We arrived about half an hour before the church service and walked around to look at the old farming equiptment. After the service ended at 1:30AM there was a procession to the place where the festivities took place. Several dance troupes came from Kraków in traditional dress. There were also vendors selling Krakówian made bread and other items. naturally, there was dancing and 3 different types of bands that played. The colors of the clothing were exceptional and the brides headdress exceptional. You can see the whole event in the slideshow.


W moim stałym poszukiwaniu nowych rzeczy by nauczyć się o Polsce przeszedłem przez witrynę sieci Gospodarującego Muzeum w mieście Szreniawa. Muzeum Rolnictwa i Żywności Przemysł w Szreniawa jest ulokowany w eklektycznym pałacu wbudowywał 1852-1853, i w trzynastu pawilonach zbudowanych w 1964-1981 dla celów wystawy. Muzeum wykorzystało tradycje Warszawy Muzeum Przemysłu, Rolnictwa i Gospodarki (1875-1939), które zrobiło wartościowe wkłady do polskiej nauki, ekonomii i kultury, i która była pierwsza instytucja jego rodzaju w Polsce. Szreniawa Muzeum otworzyło się w 1964. Temu był przyznany stan narodowego muzeum w 1975. Jeden z interesujących zdarzeń, które oni trzymają jest tradycyjny ślub od różnych części Polski. Tego roku był z Krakowa. To jest rzeczywisty ślub, nie wystawiony, z prawdziwą panną młodą i stajennym, Romaną Przywecka ja Michał Drzymalla. Publiczność jest zaproszona by uczęszczać celebrowanie ale przyjęcie jest wydane prywatnie w namiocie na muzeów gruntach.

Przybyliśmy o pół godzinie przed nabżeństwo i przeszliśmy się popatrzeć na stary gospodarujący equiptment. Gdy usługa skończyła się o 1:30AM była procesja do miejsca gdzie święta miały miejsce. Kilka trup tańca pochodziły z Krakowa w tradycyjnym ubiorze. Byli też sprzedawcy sprzedający Krakówian zrobił chleb i inne pozycje. naturalnie, tam tańczył i 3 różne typy pas tamto pobawiło się. Kolory odzieży były wyjątkowe i przybranie głowy panien młodych wyjątkowe. Możesz zobaczyć całe zdarzenie w pokazie slajdów.

Saturday, August 23, 2008

Munster, Indiana

Another testament to the fact that this is a small world.

I grew up in Hammond, Indiana. the next town south of Hammond is Munster. In Munster there is a Carmelite monastery built by Polish Carmelite friars to serve the Polish community. It was founded by Carmelite friars who served in the Free Polish Army during WWII, emigrated to the U.S. in 1950, and would have emigrated sooner if they hadn't been deported to Siberia in the interim. Small shrines and prayer spots populate the grounds. There's a memorial to the Polish Underground; a shrine (surrounded by barbed wire) to skinny Maximilian Kolbe, the martyr priest of Auschwitz; and another to St Therese of Lisieux, the "Little Flower of Jesus," who is sculpted as she tells her tearful dad that she's off to join the Carmelites.

The biggest structure -- The Grotto of the Holy Mother -- resembles a giant ball of candy popcorn, and shelters three floors of inner shrines. The friars began work on it in 1954. They imported 250 tons of sponge rock from a mine in Arkansas, had people from Chicago come down to clean it, and then painstakingly glued it into place. I visited it many times in my youth and when I met my wife, Joan, I took her there.

Today I met a 73 year old woman from Kobylniki, a titled professor of opthalmology. I spoke with her for two hours and during our conversation she told me about her cousin, a Carmelite friar, who had to leave Poland after the Russian take over and went to.....................................Munster, Indiana. He was one of the founding fathers of the Carmelite Monastery in Munster, the place I have often visited. What a fantastic coincidence!! It's such a small world when we find instances like this to prove it.

Imagine, here I am, from Hammond, Indiana, living in Poland and I find someone whose relative helped build a monastery that I ofter visited in America.


Inny testament do faktu, że to jest mały świat.

Dorosłem w Hammond, Indiana. następne miasto na południe od Hammond jest Munster. W Munster jest klasztor karmelity zbudowany przez polskich karmelity zakonników by posłużyć polskiej społeczności To było założone przez zakonników karmelity, którzy posłużeni w Wolnym WP podczas WWII, emigrowali do Stanów Zjednoczonych w 1950, i emigrowaliby wcześniej jeżeli oni nie byli deportowani do Syberii tymczasowo. Małe relikwiarze i miejsca modlitwy zaludniają grunty. Jest memoriał do polskiego Metra; relikwiarz (otoczony przez drut kolczasty) do chudego Maximiliana Kolbe′a, duchowny męczennika Oświęcimia; i inny do św Therese Lisieux, "Mały Kwiat Jezusa," kto jest wyrzeźbiony jak ona mówi jej zapłakanemu tatusiowi, że ona ma precz dołączać do karmelitów.
Największa struktura -- Grota Świętej Matki -- jest podobnym olbrzymia piłka prażonej kukurydzy cukierka , i ochrania trzy podłogi wewnętrznych relikwiarzy. Zakonnicy zaczęli pracę na tym w 1954. Oni importowali 250 ton skały gąbki od kopalni w Arkansas, mieli ludzie z Chicago obniżają się wyczyścić to, i wtedy starannie skleili to do miejsca. Odwiedziłem to wiele razy w mojej młodzieży i kiedy spotkałem moją żonę, Joan, wziąłem ją tam.

Dzisiaj spotkałem 73 rok stara kobieta z Kobylniki, utytułowanego profesora opthalmology. Mówiłem z nią przez dwie godziny i podczas naszej rozmowy, którą ona powiedziała mi o jej kuzynie, zakonniku karmelity , który musiał opuścić Polskę gdy Rosjanin przejmują i poszedł to.....................................Munster, Indiana. On był jednym z ojców założycieli karmelity Klasztoru w Munster, miejscu, które często odwiedziłem. Jaki fantastyczny zbieg okoliczności!! To jest taki mały świat kiedy znajdujemy przykłady w ten sposób by udowodnić to.

Wyobraź sobie, tutaj jestem, z Hammond, Indiana, mieszkając w Polsce i znajduję kogoś czyj krewny pomożony zbudować klasztor, który często odwiedzałem w Ameryce.

Friday, August 22, 2008

Kandulski's

I thought today about the difference of the word "friend". In America we call most everyone we know, whether for a short time or long time, a friend. But in Poland there is a difference. A friend is someone you have known for some time and talk with about more personal things. People you have known for a shorter time, like at work or who you do not speak about personal things are called acquaintances. Of course, in America, the word acquaintance is used but not so often.

Today we met our friend Zbyszek at Cukernia Kandulski, his favorite cafe, for pastries, coffee and we talked for two hours. The cafe is famous for it's pastries and was started by Wojciech Kandulski, one of Poland's most famous pastry chefs. He died a few years ago and the business is now run by his wife. The serving area is small, maybe 5 tables, with very comfortable arm chairs. Zbyszek is well known here :-) I had Rolada Makowza (Poppy seed roll) and Joan had an eclair. Both were excellent!

I woke up this morning and thought about the difference I feel now after being in Poland for one year. In the beginning, the air, the atmosphere was so new with so many unknown events and challenges before us. Just going outside felt like being in a strange place from what we have always known. Even walking down a street was different because of all the new and old architecture to see. Now, a year later, those feelings are gone. I feel the same as if I were walking down a street in Itasca, where we came from. The first year "newness" is gone. It feels like home. I think it is!

Naturally, we are concerned about this new situation with Russia. In America it is easy to hear the news about Georgia, the invasion, the thousands of civilians affected but the next day there is a different story like the Spanish air crash and you forget about Georgia or Poland being threatened. Out of sight, out of mind. We, in Poland, hear the latest update everyday and it is never out of our minds. My own, personal, thought is that not enough has been done to stop Russia. They do not listen to diplomatic talk, only force will stop them. But this blog should not be about political philosophy or my thoughts on the issue so I will end it here.


Pomyślałem dzisiaj o różnicy o słowa "przyjacielu". W Ameryce zawołamy najwięcej każdy, który znamy, czy na krótki czas albo długi czas, przyjaciela. Ale w Polsce jest różnica. Przyjaciel jest ktoś, którego znałeś przez pewien czas i mówisz z około więcej przedmioty osobiste. Ludzie, których znasz od krótszego czasu, jak przy pracy albo który nie mówisz dookoła przedmioty osobiste jesteś zawołany znajomości. Oczywiście, w Ameryce, znajomość słowa jest używana ale nie tak często.

Dzisiaj spotkaliśmy naszego przyjaciela Zbyszeka w Cukernia Kandulski, jego ulubionej kawiarni, dla ciasta, kawy i powiedzieliśmy przez dwie godziny. Kawiarnia jest sławna z tego jest ciasta i była zaczęta przez Wojciech Kandulski, jednego z Polski najbardziej sławnych mistrzów wyrobów cukierniczych. On umierał kilka lat temu i biznes {interes} jest teraz prowadzony przez jego żonę. Służący obszar jest mały, być może 5 stołów, z bardzo wygodnymi krzesłami ręki. Zbyszek jest dobrze znany tutaj :-) miałem Rolada Makowza (nasienie Maku toczą się) i Joan miała ekler. Obaj byli doskonali!

Budziłem się dzisiaj rano i myśl o różnicy, którą czuję teraz po byciu w Polsce na jeden rok. Na początku, powietrze, atmosfera ziemska była tak nowa z tak wieloma nieznanymi zdarzeniami i wyzywa przed nami. Właśnie idące na zewnątrz czuł ochotę na bycie w dziwnym miejscu od czego zawsze znaliśmy. Nawet schodzące ulica była różna z powodu całej nowej i starej architektury by zobaczyć. Teraz, rok później, te uczucia są minionym. Czuję to samo jak gdybym schodziłem ulicę w Itasca, gdzie pochodziliśmy z. Pierwsza roku "nowość" jest minionym. To czuje ochotę na do domu. Myślę, że to jest!

Naturalnie, jesteśmy zainteresowani o tej nowej sytuacji z Rosją. W Ameryce to jest łatwe usłyszeć wiadomości o Gruzji, najeździe, tysiące o cywilach dotkniętych ale następny dzień jest różna historia jak hiszpańska katastrofa powietrza i zapominasz o Gruzji albo Polsce będącej zagrożona. Co z oczu to z serca. My, w Polsce, słyszymy ostatnią aktualizację codzienny i to nie jest nigdy poza naszymi umysłami. Mój własny, osobisty, myśl jest, która nie dość była zrobiona by zatrzymać Rosję. Oni nie słuchają dyplomatycznej rozmowy, tylko siła zatrzyma ich. Ale ten blog nie powinien być o politycznej filozofii albo moich myślach na kwestii tak skończę to tutaj.

Thursday, August 21, 2008

Visit to Zielona Góra






We left at 11:20AM for Zielona Góra. We tool A2(the Motorway) and travelled 130kph west until we reached the end near Nowy Tomysł. Fron there we headed south on route 3 until we reached our destination. Grzegorz Kisielewski was driving his Ford stationwagon.

West Poland is different from East Poland and it's evident in the farms you see. In the east you see 50-100 hectare farms and in the west they are 400-800 hectares. Grzegorz told me than in Zielona Góra you have a hard time finding anyone who actually grew up there because in the 1940's it was populated mainly by Germans. When the Russians took over Poland after World War II, they deported all of them to Germany and repopulated the area with Poles from East Poland. Therefore few residents of Góra were actually born there.

He dropped me off at the Stary Rynek while he took care of some business in town. The Rynek is different fron Poznań's, it's rectangular in shape, not square. The first chuch I visited was St. Jadwiga's church. In 1294 Henry II, Duke of Silesia, founded a church in honor of Saint Hewdig, patron saint of Silesia. This building, the konkatedra św. Jadwigi w Zielonej Górze, is today the oldest building in the city.

Next was the church of Holy Mary of Częstochowa. At one time the city was named Grunburg. The city was officially renamed from the German name Grünberg to the Polish name Zielona Góra, and the 18th century Protestant church was reconsecrated as a Catholic church (Kościół Matki Boskiej Częstochowskiej).

When Grzegorz returned we went to the Palmarnia. This is a newly renovated building of glass that houses a restaurant and the tallest palm tree in Europe. It is at least 3 stories high to accomodate the height of the tree. It sits on a high hill overlooking the city.

When we were finished we drove back to Poznań and got home at 6PM.


Slideshow is on the right of Blog.

Wyruszyliśmy o 11:20AM dla Zielona Góra. Obrabiamy Na(Autostrada) i podróżowaliśmy 130kph zachód aż osiągnęliśmy końcowi blisko Nowy Tomysł. Fron tam poszliśmy na południe na szlaku 3 aż osiągnęliśmy nasze przeznaczenie. Grzegorz Kisielewski kierował jego Ford kombi.


Zachodniej Polska jest różna z Wschodu Polski i to jest oczywiste w farmach, które widzisz. We wschodzie widzisz hektarów, że 50-100 gospodarują i w zachodzie oni są hektarów 400-800. Grzegorz powiedział mi niż w Zielona Góra masz twardy czas znajdujący kogoś, który faktycznie urósł tam w górze ponieważ w 1940 to było zaludniane głównie przez Niemców. Kiedy Rosjanie przejęli Polskę po drugiej wojnie światowej, oni deportowali wszystkie z nich do Niemiec i repopulated obszar z Polakami z Wschodu Polski. Dlatego mało stałych mieszkańców Góra urodziły się faktycznie tam.


On odpadł mnie w Stary Rynek podczas gdy on zajął się trochę biznesem w mieście. Rynek jest różny fron Poznań, to jest prostokątne w dobrym stanie, nie kwadratowe. Pierwszy chuch bywałem byłem św. Jadwigi kościołem. W 1294 Henryku II, Książę Śląska, założył kościół na cześć świętego Hewdig, świętego patrona Śląska. To budowa, konkatedra św. Jadwigi w Zielonej Górze, jest dzisiaj najstarsze wbudowywanie miasta.


Następny był kościół Świętej Mary Częstochowa. Jednocześnie miasto było nazwane Grunburg. Miasto było urzędowo przemianowane z niemieckiego imienia Grünberg do polskiego imienia Zielona Góra, i 18. protestanckiego kościoła stulecia był reconsecrated jak katolicki kościół (Kościół Matki Boskiej Częstochowskiej).


Kiedy Grzegorz zwrócił poszliśmy do Palmarnia. To jest niedawno odnowione budynek szkła, które lokuje restaurację i najwyższą palmę w Europie. To jest przynajmniej 3 historie wysokie do accomodate wysokość drzewa. To siedzi na wysokim wzgórzu przeoczającym miasto.


Kiedy byliśmy skończeni pojechaliśmy z powrotem do Poznań i dostaliśmy się do domu przy 6PM.

Wednesday, August 20, 2008

Aniol!


Our angel, Katarzyna.

Today was our day to receive our new residency cards. Mine is good until July 2018 and Joans until July 2010. They will be automatically renewed on those dates. It was all possible because of this fantastic angel working now for the immigration office in Poznań. She said when she read our application and the story of how I found my family in Poland, she felt Poland owed something to us and so she looked for a way to get us Permanent resident status. She is intelligent, well educated, young, bright, just completed her Phd and was born in Kraków. She is also investigating the possiblility of citizenship for us. She said, normally, you must wait 3 years after a Permanent residency card is issued but there is a clause in the law that allows for special circumstances and she thinks we are within that clause. We can't thank her enough. We gave her flowers as a token of our appreciation for what she has done for us.

Of course, you don't realize what this new status means to us. There is so much paperwork involved each year when you re-apply for a residency card. Proof of residence, police reports, police visits to your home, proof of income, proof of health insurance, proof of birth, proof of parents, proof of this and proof of that. Without a thorough knowledge of the Polish language these things are difficult to accomplish. It takes a lot of time and money each year to do that and then you must wait to see if it is approved. This is all behind us now with this new status. We cannot thank Katarzyna (our angel) enough.

Dzisiaj miał nasz dzień otrzymać nasze nowe karty rezydencji. Mój jest dobry aż do lipca 2018 i Joan aż do lipca 2010. Oni będą automatycznie wznowieni na tych datach. To było całe możliwe z powodu tego fantastycznego anioła pracującego teraz dla urzędu imigracji w Poznań. Ona powiedziała kiedy ona przeczytała naszą aplikację i historia jak mnie znalazła moją rodzinę w Polsce, ona poczuła, jak Polska była winnym coś nam i tak ona poszukała sposobu by dostać nam Trwały przebywający stan. Ona jest inteligentnym, dobrze wykształconym, młodym, jasno, właśnie uzupełnił jej Phd i urodził się w Krakowie. Ona też bada possiblility obywatelstwa dla nas. Ona powiedziała, normalnie, musisz czekać 3 lat gdy Trwała karta rezydencji jest wydana ale jest klauzula w prawie, które uwzględnia specjalne okoliczności i ona myśli, że jesteśmy w granicach tamtej klauzuli. Nie możemy podziękować jej dość. Daliśmy jej kwiaty jak znak naszego uznania dla czego ona zrobiła dla nas.

Oczywiście, nie realizujesz czego ten nowy stan oznaczy do nas. Tam jest tyle papierkowej roboty włączona każdego roku kiedy ponownie zwracasz się o kartę rezydencji. Odporny miejsca zamieszkania, policja informuje, policja bywa do twojego domu, odpornego dochodu, odpornego ubezpieczenia zdrowotnego, odpornego urodzenia, odpornego rodziców, odpornych tego i odporny tamtego. Bez gruntownej znajomości polskiego języka te rzeczy są trudne by dokonać. To zajmie dużo czasu i pieniądze każdego roku by czynić, że i wtedy musisz czekać by zobaczyć jeżeli to jest zatwierdzone. To jest wszystko za nami teraz z tym nowym stanem. Nie możemy podziękować Katarzyna (nasz anioł) dość.

Tuesday, August 19, 2008

Zelona Góra

Cousin Andrzej sent this picture of me that he altered with a software program. I look like I was caught trying to buy my way into heaven. :-) He has made tremendous progress in his use of the computer since we first met in 2003.

Tomorrow Joan and I go to the immigration office to receive our new residency cards. We got the letter in the mail today confirming that they were in.

Thursday I'm off to Zelona Góra. A friend of mine has some business there and invited me to go along.

The first settlement in the area of Zielona Góra was built in the valley near the Złota Łącza stream during the reign of Polish ruler Mieszko I. The oldest settlement was agricultural and later developed into a trading point along routes from Poznań to Żagań. The written records of the Slavic settlement date to 1222. Zielona Góra has been known for its wines for centuries. It is now one of two places in Poland with wine grape cultivation mainly for white wines, (another one is the wine growing region near the town of Warka in Masovia). The first wineries around Zielona Góra were built in 1314. At Paradyż (Paradis) Abbey near Zielona Góra, monks have been making wine since 1250. The number of vineyards at peak production is estimated at 4,000 in the region, and 2,500 in Zielona Góra itself. The most famous wine is called "Monte Verde". During the communist era wine production was reduced, but since 1990 it has recovered. However, nowadays wine is no longer produced in Zielona Góra itself (the last factory was closed in the early 1990s). Since 1852 an annual Wine Festival has taken place in the town


Kuzyna Andrzej wysłał ten zdjęcie mnie, że on zmienił się z programem oprogramowania. On zrobił straszliwy postęp w jego użyciu z komputera od my po pierwsze spotkał się w 2003.

Joan jutro i ja idę do biura imigracji by otrzymać nasze nowe karty rezydencji. Dostaliśmy list w poczcie dzisiaj potwierdzające, że oni byli w.
Czwartek jestem precz do Zelona Góra. Przyjaciel mojego ma trochę biznesu tam i zaprosił mnie by pójść razem.

Pierwsza umowa w obszarze Zielona Góra była zbudowana w dolinie blisko Złota Łącza strumienia podczas panowania polskiego władcy Mieszko ja. Najstarsza umowa była rolniczy i później rozwinął do handlującego punktu naprzód szlaki z Poznań do Żagań. Napisane zapisy słowiańskiej daty umowy do 1222. Zielona Góra był znany dla jego win od stuleci. To jest teraz jedno z dwu miejsc w Polsce z uprawą winogrona wina głównie dla białych win, (inny człowiek jest wino rosnące region blisko miasta Warka w Masovia). Pierwsze wytwórnie win dookoła Zielona Góra były zbudowane w 1314. Przy Paradyż (Paradis) Opactwie blisko Zielona Góra, mnisi robili wino od 1250. Liczba winnic przy produkcji szczytu jest szacowana o 4,000 w regionie, i 2,500 w Zielona Góra sam. Najbardziej sławne wino jest nazwane "Monte Verde". Podczas wina ery komunisty produkcja była zmniejszona, ale od 1990 to odzyskało. Jednak obecnie wino nie jest już wyprodukowane w Zielona Góra sam (ostatnia fabryka była zamknięta we wczesnych latach dziewięćdziesiątych). Od 1852 roczne Wina Festiwal miało miejsce w mieście

Monday, August 18, 2008

Poznań Cemetery







Joan and I like cemeteries. There is something about walking in them that relaxes us. We especially like cemeteries in Poland because they have so many candles and flowers. The cemeteries we knew in America didn't allow either. We also like the sculptured statues and monuments so it was easy for us to decide today to visit the cemetery closest to us on Grochowska street. I have one young cousin buried there. We spent last Nov. 1st there because we didn't have a car and couldn't get to Golina easily. It was incredible being at this cemetery because of all the lighted candles and flowers in the evening. People were everywhere. This Nov. 1st we will go to Golina.

On the way back home we saw a Ford we had never seen before. It is probably only made for European buyers.

We also passed by one of the many bloc buildings under renovation. I'll keep a picture record of the changes for you to see.
Slideshow is on the right of the blog.

Joan i ja lubię cmentarze. Tam jest coś o wchodzeniu ich, które odprężają nas. Specjalnie lubimy cmentarze w Polsce ponieważ oni mają tak dużo świec i kwiaty. Cmentarze, które znaliśmy w Ameryce nie pozwoliliśmy również. Też lubimy wyrzeźbione posągi i pomniki tak to było łatwe dla nas by zdecydować się dzisiaj by odwiedzić cmentarz najbliżej do nas na Grochowska ulicy. Mam jednego młodego kuzyna zakopanego tam.
Spędziliśmy ostatni listopad 1. tam ponieważ nie mieliśmy samochodu i nie moglibyśmy dostać się do Golina łatwo. To było niewiarogodne bycie przy tym cmentarzu z powodu wszystkich zapalonych świec i kwiatów wieczorem. Ludzie byli wszędzie. Ten listopad 1. pójdziemy do Golina.

W drodze w tył do domu widzieliśmy Ford, który nigdy nie zobaczyliśmy przedtem. To jest prawdopodobnie tylko zrobione dla europejskich kupujących.

Też pominęliśmy jeden z dużo budynków bloku pod odnowieniem. Utrzymam rekord zdjęcia zmian dla ciebie by zobaczyć.

Pokaz slajdów jest na prawie blog.

Favorite photos.


Because of our activities the last week we couldn't go food shopping until today so that was today's activity. I don't like shopping on the weekend. Too many people in the store but there was a bright side. There were so many cars in the underground parking at King Cross that we had to park in an area we never parked before. From that location there is an entrance escalator that takes you right in front of the food store. Previously where we parked we walked through the mall to get to the store, now we have a new way:-)

Two of my all-time favorite pictures were taken on our first trip to Poland in 2003. It was a family reunion, taking place in Mikorzyn. Relatives came from Poznań, Golina, Konin, Plock, Warsaw, Samowice and Puszczykowo to meet us for the first time. Not all relatives came but it was a nice start to meet people.

Z powodu naszej działalności w ubiegłym tygodniu nie moglibyśmy robić zakupy żywności aż dzisiaj tak, która była działalność dzisiaj. Nie lubię sprawunki w weekendzie. Zbyt dużo ludzi w sklepie ale była jasna strona. Były tak dużo samochodów w metrze parkującym przy King Cross, który musieliśmy zaparkować w obszarze, którego nigdy nie parkowaliśmy przedtem. Od tamtej lokalizacji tam jest eskalator wejścia, który bierze ciebie w prawo przed sklepem żywności. Poprzednio gdzie parkowaliśmy chodziliśmy przez strefę dla pieszych by dostać się do sklepu, teraz mamy nową drogę:-)

Dwa z moich wszech czasów ulubionych zdjęć były wzięte na naszej pierwszej podróży do Polski w 2003. To był zjazd rodzinny, mając miejsce w Mikorzyn. Krewni pochodzili z Poznań, Golina, Konin, Plock, Warszawy, Samowice i Puszczykowo by spotkać nas po raz pierwszy. Nie wszyscy krewni przyszli ale to był miły początek by spotkać ludzi.


Saturday, August 16, 2008

Visit to Golina














We left on a rainy morning and arrived in Golina at noon to visit first with cousin Ambrozy Mejer and his wife, Jagoda. Of course, a big part of our conversation was the recent statement of nuclear weapons being used against Poland by Russia. It's easy to feel the increased tension in peoples voices.

We left after an hour and a half and drove to Przyjma, birthplace of my grandfather, took some pictures and then returned to Golina to cousin Kazia's house. We've been combining our visit to Kazia with getting a haircut and it was time to do both. Again we talked about the Russian aggression and possible consequences to Poland. If it happens I don't know what Joan and I will do. Each day it seems to be getting worse.

Cousin Andrzej and I walked to the cemetery. I wanted to find the tombstone of Antonina Kazmierczak, my grandfathers godmother but I couldn't find it. I am not positive I saw it in Golina, maybe it was in another cemetary.

We had obiad, pastries, talked with Kazia's daughter Ann and granddaughter Jusytna and left for home at 5:30PM


Wyruszyliśmy w deszczowy ranek i przybyliśmy do Golina w południe by bywać po pierwsze z kuzyna Ambrozy Mejer i jego żoną, Jagoda.
Oczywiście, duża część naszej rozmowy była ostatnie stwierdzenie broni jądrowych będących używane przeciw Polsce przez Rosję. To jest łatwe poczuć powiększone napięcie w zaludnia głosy.

Wyruszyliśmy potem i godzina i pół i popędziła do Przyjma, miejsca urodzenia mojego dziadka, zrobiła kilka zdjęć i wtedy wróciła do Golina do kuzyna dom Kazia. Łączyliśmy naszą wizytę do Kazia z dostawaniem ostrzyżenia i to był czas by robić oba. Znowu powiedzieliśmy o rosyjskiej agresji i możliwych konsekwencjach do Polski. Jeżeli to zdarza się nie znam jakiej Joan i zrobię. Każdego dnia to wydaje się dostawać się gorzej.

Kuzyna Andrzej i ja chodziłem do cemetary. Chciałem znaleźć nagrobek Antonina Kazmierczak, mojej dziadków matki chrzestnej ale nie mógłbym znaleźć tego. Nie jestem pozytywny zobaczyłem to w Golina, być może to było w innym cemetary.

Mieliśmy obiad, ciasta, powiedziane z Kazia córki Ann i wnuczki Jusytna i opuszczaliśmy dla do domu o 5:30PM

Friday, August 15, 2008

Slow Day

Raining, windy, cloudy...........perfect day for staying in and doing nothing and that's what we did. I went out at 10AM to meet with a friend, came back home at 11:30. IM'd with cousin Andrzej for about an hour and a half and then we took a nap, in the middle of the afternoon :-) It was nice.

I watched the news about the Georgian conflict. I think everyone is Poland is watching this news.

Tomorrow we're off to Golina.


Padanie, wystawiony na wiatr, cloudy...........perfect dzień dla nie wychodzenia z domu i robienia nic i które jest co zrobiliśmy. Wyszedłem przy 10AM by spotkać się z przyjacielem, wróciłem do domu o 11:30. IMwould z kuzyna Andrzej przez około godzinę i pół i wtedy wzięliśmy drzemkę, w środku popołudnia :-) To było miłe.

Obserwowałem ostatnie wiadomości na konflikcie Georgia , myślę każdy w Polsce obserwuje te wiadomości.

Jutro jesteśmy precz do Golina.

Thursday, August 14, 2008

Visit!



I cancelled the planned trip to Grab today because Zbyszek came over with his camera and I downloaded a few pictures he took of our last trip. I told him I was going to Grab soon and he told me of another palace, renovated by someone from Jarocin and it was on my way to Grab. This one is in Wola Ksiązęca, past the old cemetery and not on any picture map I have seen. So I have four places to see on the next excursion, maybe early next week. I'm excited.

Saturday we are planning to go to Golina to visit cousins and get a haircut. It's been more than a few weeks and we're starting to look a littly bushy:-)

We finally went to the open market close to our house to buy fruits and vegetables. Everytime we've passed by the place we said we should go there but the last year has passed already and today we finally did it. It's a permanent place, open all year round, with fruits and vegetables from local farmers, a meat kiosk and a lot of people selling clothes, flowers and candles. Zbyszek told us to only buy potatoes with the dirt still on them because they last longer that way. Strange............but we'll do it.

Tomorrow is a holiday, everything is closed. It's the feast of the Assummption of the Blessed Virgin Mary,Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. This is also the day of the Polish army (Dzień Wojska Polskiego), celebrating the battle of Warsaw in 1920. Women dressed in colorful regional outfits take part in the procession at Kalwaria Zebrzydowska near Krakow. In other parts of Poland women bring bunches of herbs to church.

Odwołałem zaplanowaną podróż do Grab dzisiaj ponieważ Zbyszek przybył z jego aparatem fotograficznym i pobierałem kilka zdjęć on wziął naszej ostatniej podróży. Powiedziałem mu miałem Rzucić się wkrótce i on powiedział mi z innego pałacu, odnowionego przez kogoś z Jarocin i to było na moim sposobie By rzucić się. To człowiek jest w Wola Ksiązęca, za starym cmentarzem i nie na jakiejkolwiek mapie zdjęcia, którą zobaczyłem. Tak mam cztery miejsca by zobaczyć na następnej wycieczce, być może wczesny w przyszłym tygodniu. Jestem podniecony.

Sobota planujemy pójść do Golina by odwiedzić kuzynów i dostać ostrzyżenie. To był więcej niż kilka tygodni i my zaczynamy wyglądać na littly krzaczasty:-)

W końcu poszliśmy do wolnego rynku blisko naszego domu by kupić owoce i rośliny. Everytime pominęliśmy miejsce powiedzieliśmy, że powinniśmy pójść tam ale w ubiegłym roku przeszli już i dzisiaj w końcu zrobiliśmy to. To jest trwałe miejsce, otwarte wszystko całoroczny, z owocami i roślinami od miejscowych rolników, kiosku mięsa i dużo ludzi sprzedających ubranie, kwiaty i świece. Zbyszek powiedział nam tylko, żebyśmy kupili ziemniaki z brudem jeszcze na nich ponieważ oni ostatnio dłużej w tamten sposób. Strange............but zrobimy to.

Jutro jest święto, wszystko jest zamknięte. To jest święto Assummption Błogosławionej Najświętsza Panienki,Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny.To jest też dzień polskiej armii (Dzień Wojska Polskiego), celebrując bitwę Warszawy w 1920. Kobiety ubrały się w barwnych regionalnych sprzętach brać udział w procesja w Kalwaria Zebrzydowska blisko Krakowa. W innych częściach Polski kobiety przynoszą wiązki ziół do kościoła.

Wednesday, August 13, 2008

I knew.........




I knew about them but never met them. Two weeks ago they passed me by and I turned to talk to them. Two American girls living in the same complex as Joan and I, both members of the Church of the Latter Day Saints, missionairies. They are in Poland to spread the word of their church. I invited them to visit us.



Today they came over at 1PM and we talked for an hour and a half. We told them our story and they told us theirs. One has been here for a year and the other only 3 months. They were happy to be able to speak in English with someone from the states. Of course their mission here is to talk with as many people as possible about their own beliefs and religion but they kept that until the very end of our visit. Both seemed very nice and didn't impose their religious beliefs on us. We listened to what they had to say, told them we were both Catholics but listened to what they had to say. Both spoke some polish, one more than the other, the other being the one who is here the longest. Nice, young girls, full of enthusiasm for what they do and that was nice to see.



Tomorrow, if the weather is good I plan to go to Grab to see another old palace. This one is abandoned so I hope to be able to go inside and take pictures.



Wiedziałem o nich ale nigdy nie spotykałem ich. Dwa tygodnie temu oni pominęli mnie i skręciłem by powiedzieć do nich. Dwie amerykańskie dziewczyny mieszkające w tym samym kompleksie jak Joan i ja, obaj członkowie Kościoła tego drugiego Dnia Święte, missionairies. Oni są w Polsce by rozciągnąć słowo ich kościoła. Zaprosiłem ich by odwiedzić nas.


Dzisiaj oni przybyli przy 1PM i powiedzieliśmy przez godzinę i pół. Podaliśmy im naszą historię i oni powiedzieli nam ich. Jeden jest tutaj od roku i innego tylko 3 miesiące. Oni byli szczęśliwi by móc mówić po angielsku z kimś od stanów. Oczywiście ich misja tutaj ma powiedzieć z tak wieloma ludźmi jak możliwy o ich własnych wiarach i religii ale oni utrzymali się, że aż do właśnie tego końca naszej wizyty. Zarówno wydany się bardzo miły jak i nie narzucił ich religii na nas. Słuchaliśmy czego oni musieli powiedzieć, powiedzieli im byliśmy obu katolikami ale słuchaliśmy czego oni musieli powiedzieć. Obaj powiedzieli trochę blasku, jeden więcej niż inny, inne bycie jeden, który jest tutaj najdłuższe. Miły, młode dziewczyny, pełne entuzjazmu dla czego oni robią i którzy byli mili by zobaczyć.


Jutro, jeżeli pogoda jest dobra planuję pójść Rzucić się zobaczyć inny stary pałac. To człowiek jest porzucony tak spodziewam się móc pójść wewnątrz i zrobić zdjęcia.

Small world!

I had a reader of this blog send me an email a few days ago that was very interesting for me and proves what a small world it is.

He is from Pennsylvania and is married to a Polish woman from the village of Przyjma. For me, that is very interesting because Przyjma is a small village, 4 km north of Golina and the birthplace of my grandfather Adam Kazmierczak. He said his wife has family there and they come back to visit about once a year.

Naturally that aroused my genealogical curiosity so I sent him the birth record of my grandfather containing the name of witnesses and godparents names to see if his wife recognized any of them. She said she knew the name Kazmierczak and that a family with that name still lives there. His godmother was Antonina Kazmierczak. That news got my research juices flowing.

Now, I know all about my grandfather, his brothers and sisters and their children but about my great grandfather I have not been able to find out much about his brothers and sisters. Antonina is a mystery as to how she is related. Maybe my cousins in Golina know if the family in Przyjma is related. I'll have to ask.


Miałem czytelnik tego blog wysyłają mi email kilka dni temu, które bardzo interesowały dla mnie i udowadniają jaki mały świat to jest.

On jest z Pensylwanii i jest żonaty do polskiej kobiety od wsi Przyjma. Dla mnie, to bardzo interesuje ponieważ Przyjma jest mała wieś, 4 km na północ od Golina i miejsce urodzenia mojego dziadka Adama Kazmierczaka. On powiedział, że jego żona ma rodzinę tam i oni wracają bywać dookoła raz na rok.

Naturalnie, które budziło moja genealogiczna ciekawość tak wysłałem mu zapis urodzenia mojego dziadka zawierającego imię świadków i rodziców chrzestni nazw by zobaczyć jeżeli jego żona rozpoznała jakiekolwiek z nich. Ona powiedziała, że ona zna imienia Kazmierczak i że rodzina z tamtymi martwymi naturami imienia tam. Jego matka chrzestna była Antonina Kazmierczak. Tamte wiadomości dostały moje soki badań płynne.

Teraz, wiem wszystko o moim dziadku, jego braciach i siostrach i ich dzieciach ale o moim wielkim dziadku, którego nie mogłem wynajdować dużo o jego braciach i siostrach. Antonina jest tajemniczość co do jak jej jest spokrewniona. Być może moi kuzyni w Golina wiedzą jeżeli rodzina w Przyjma jest spokrewniona. Będę musiał poprosić.

Tuesday, August 12, 2008

20 + 13


Today was our day to celebrate our life together so far. 33 years in total. The first 13 were a rehearsal for the next 20. :-) We left at 6:30PM, under rain threatening skies and went to the Rynek. Les Palais du Jardin was our chosen place for dinner and we arrived on time after walking from Paderewskiego street where I parked the car. We had the option to eat inside or outside, we chose outside. Jardin's is on the opposite side of the Rynek from where we usually go for coffee at Cafe Molina. We had a nice table at the front of the outside garden and all the staff spoke English. We ordered a glass of Merlot and toasted our life together. Joan already knew what she wanted, rack of lamb and I decided on salmon. After about 30 minutes of talking, watching the people go by and eating some delicious bread, our dinners arrived. Joan's lamb was excellent and my salmon was interesting. Interesting because I had never seen white salmon before. It had a lot of bones and not the strong taste of salmon like the sockeye salmon from Alaska. The price was about the same as in America at a good restaurant.

We finished eating about 8:30PM and decided to finish with coffee and pie at Cafe Molina but it was filled with customers so we walked around the square to Sarp's. Instead of pie we ordered Chocolate spoon....it's a desert made up of chocolate ice crem, whipped cream and cookies. Very good. It started raining but didn't affect us because of the cafe's canopy that we were under. We finished, waited for the rain to stop and then walked back to our car. Another anniversary celebration over so we will start saving tomorrow for our next one in 2009. Who knows where we will be for the next one but we will be together and that's all that counts.


Dzisiaj miał nasz dzień celebrować nasze życie razem dotychczas. 33 lata w sumie. Pierwsi 13 byli szczegółowe opowiadanie dla następnego 20. :-) wyruszyliśmy o 6:30PM, pod deszczem grożącym nieba i poszedł do Rynek. Les Palais du Jardin był nasze wybrane miejsce dla obiadu i przybyliśmy na czas po chodzeniu z Paderewskiego ulicy gdzie zaparkowałem samochód. Mieliśmy opcję by zjeść wewnątrz albo na zewnątrz, wybraliśmy na zewnątrz. Jardin jest na przeciwległej stronie Rynek skąd zwykle idziemy po kawę w Kawiarni Molina. Mieliśmy miły stół na froncie zewnętrznego ogrodu i cały personel mówił po angielsku. Zamówiliśmy szklankę Merlot i przypiekaliśmy nasze życie razem. Joan już znała co ona chciała, półka jagnięcia i zdecydowałem się na łososia. Potem około 30 minut mówienia, obserwując ludzie mijają i jedzące trochę wybornego chleba, nasze obiady przybyły. Jagnię Joan było doskonałe i mój łosoś interesował. Zainteresowanie ponieważ nigdy nie zobaczyłem białego łososia przedtem. To miało dużo kości i nie silny smak łososia jak łosoś pacyficzny Oncorhynchus nerka z Alaski. Cena była o tym samo jak w Ameryce w dobrej restauracji.
Skończyliśmy jedzenie około 8:30PM i zdecydował się skończyć z kawą i sroką w Kawiarni Molina ale to było wypełniane klientami tak przeszliśmy się kwadrat do Sarp. Zamiast sroki rozkazaliśmy Czekoladowego spoon....it pustynię sporządzoną czekoladowych lodów, bitej śmietany i herbatników. Bardzo dobry. To zaczęło padanie ale nie dotknęło nas z powodu baldachimu kawiarni, który byliśmy poniżej. Skończyliśmy, czekani dla deszczu, żeby zatrzymał się i wtedy wrócił piechotą do naszego samochodu. Inne celebrowanie rocznicy ponad tak nami zacznie oszczędność jutro dla naszego następnego jeden w 2009. Kto wie gdzie będziemy dla następnego jednym ale będziemy razem i którzy są wszystko tamto liczy.

Monday, August 11, 2008

Resting!

Just recuperating from yesterday and preparing for our Anniversary tomorrow. I went to the post office to mail a letter and am still amazed at the lack of customer service. There is a glass pane between the clerk and the customer with a thin slit in it. It prevents you from hearing what the clerk says and her/him from hearing what you are saying so you have to raise your voice in order to be heard. It seems so dumb to have the glass in place. It would be so much easier to communicate without it.


Właśnie wracające do zdrowia od wczoraj i przygotowujące się do naszego Rocznicy jutro. Poszedłem do urzędu pocztowego by wysłać list i jestem jeszcze zdumiony przy braku obsługi klientów. Jest szyba szkła między urzędnikiem a klientem z cienką szczeliną w tym. To przeszkadza tobie w słyszeniu czego urzędnik mówi i ją/go od słyszenia czego mówisz tak musisz podnieść twój głos by być usłyszany. To wydaje się tak głupim by mieć szkło na miejscu. To byłoby tyle łatwiejszego by zakomunikować się bez tego.

Sunday, August 10, 2008

What a day!!



Dobrzyca palace in 2000


Zbyszek called and said he wanted to take us for ride. He would pick us up at 10AM. Great!! We had nothing planned, it was a nice weather day so we got ready and when he called again we met him downstairs at 10AM. He was taking us to Koźmin, the place where he was born and grew up. I figured we would be back by 1PM but I was wrong.

We headed south down route 11 until we got to Jarocin. The first mention of Jarocin comes from the year 1257. For a long time one of the major centres of craft and trade. It began to develop faster after the formation of rail junction at the turn of the nineteenth and early twentieth century. In the twentieth century city is known for the youth music festivals . We stopped in the Rynek at a cafe for coffee and Zbysek with to the local shop for pastries to have with the coffee. After we were done we stopped at a candle/flower store to buy candles to put on the graves of his uncle and grandmother.

At the Kożmin cemetery he placed a candle, washed and cleaned the tombstone of his grandmother and then we drove and parked in the square. The flat where he was born is only a block from the square so we walked there and then to the church where he was an altar boy. He told us stories of his youth, about his uncle who built the first mill only to have it taken away from him by the Soviets in 1945 and stories about the old castle close to the church. We walked in the park he roamed as a child and then went to see the castle, now being used for different things.

Our next stop was Dobrzyca where his uncle moved to after he lost his mill. He was instrumental in saving the old wooden church when the foundation of wood started to collapse. He devised a way to raise the whole church and put a concrete foundation under it that still stands today. Zbyszek remember his funeral, a highly celebrated event in the town and he was buried next to the church. He was the author of 3 books including a family genealogy.

Next stop for us was the palace in Dobrzyca, completely renovated, open on Sundays but you can only go in at the beginning of each hour. That is very strange! We were way to early so we walked the grounds and Zbyszek told us the last time he was here you could go in at anytime because the palace was falling apart, had chicken and ducks walking around inside and it was a mess. That was 40 years ago. He told us there was an old "tale" of an underground tunnel that ran from this palace to the one in Kożmin but no one had ever found it. The two pictures of the palace are really amazing to see the contrast of what the palace looked like in the year 2000 and what it looks like now.

From Dobrzyca we passed through Zakrzew to see another old palace but this one has been turned into an old folks home and after I took two pictures we were told we could not take pictures so we left and drove to Witaszyce, the birthplace of his wife.

Here also was a palace only this one is now a hotel with a restaurant. It was about 3PM, we were hungry so we decided to eat there. Joan ordered a chicken cutlet, potatoes and salad, I have a pork cutlet, potatoes an salad and Zbyszek had french fries, salad and something else. Total cost was 70zl(USD 35). The food wasn't that good, in fact, Zbyszek ate half of his and said he wouldn't eat the rest of it.

We finished lunch and drove back to Jarocin to a very nice little coffee shop called City Cafe. Inside it had a great atmosphere, only 7 tables with comfortable chairs and couches. We ordered tirimisu and coffee. Best coffee I have had in Poland. Joan had Cafe Castro(rum, vanilla & coffee), I had Cafe Sombrero(coffee, chocolate and cream) and Zbyszek had classic coffee. Cost 30zl.

By the time we got home at 7PM we were both tired but very happy spending the day as we did. I took a lot of pictures and spent the last 2 1/2 hours preparing them for you to see. They are on the blog under................ Sunday.



Zbyszek zawołał i powiedział, że on chce wziąć nas dla jazdy. On podniósłby nas przy 10AM. Wielki!! Nie kazaliśmy niczego zaplanowani, to był ładna pogoda dzień tak przygotowaliśmy się i kiedy on zawołał znowu spotkaliśmy go ze schodów przy 10AM. On brał nas do Koźmin, miejsca gdzie on urodził się i dorósł. Wyobraziłem, że bylibyśmy z powrotem przez 1PM ale nie miałem racji.

Prowadziliśmy na południe na dół szlak 11 aż dostaliśmy się do Jarocin. Pierwsza wzmianka Jarocin pochodzi z roku 1257. Dla długiego czasu jeden z ważnych środków zręczności i handel. To zaczęło rozwijać się szybszy po formacji połączenia szyny przy obrocie dziewiętnastego i wcześnie dwudzieste stulecie. W dwudziestym stuleciu miasto jest znane dla świąt muzyki młodzieży . Zatrzymaliśmy się w Rynek przy kawiarni dla kawy i Zbysek z do miejscowego sklepu dla ciasta by mieć z kawą. Gdy byliśmy zrobieni zatrzymaliśmy się przy świecy/kwiecie sklep by kupić świece by położyć na grobach jego wujka i babki.

Przy cmentarzu Kożmin on umieścił świecę, umytą i wyczyścił nagrobek jego babki i wtedy popędziliśmy i zaparkowaliśmy w kwadracie. Mieszkanie gdzie on urodził się jest tylko blokiem od kwadratu tak chodziliśmy tam i wtedy do kościoła gdzie on był ministrantem. On podał nam historie jego młodzieży, o jego wujku, który zbudował pierwszy młyn tylko by kazać to zabrany od niego przez Sowiety w 1945 i historiach o starym zamku blisko kościoła. Wchodziliśmy park on wędrował jak dziecko i wtedy szedł zobaczyć zamek, teraz bycie używane dla różnych rzeczy.

Nasze następne zatrzymanie było Dobrzyca gdzie jego wujek ruszył się do gdy on stracił jego młyn. On był instrumentalny w oszczędności starego drewnianego kościoła kiedy fundament z drzewa zaczął załamywać się. On wymyślił sposób by podnieść cały kościół i położyć fundament z betonu pod tym, które jeszcze stoi dzisiaj. Zbyszek pamiętają jego pogrzeb, wysoko sławne zdarzenie w mieście i on był grzebany obok kościoła. On był autorem 3 książek włączając genealogią rodziny.

Następne zatrzymanie dla nas było pałac w Dobrzyca, zupełnie odnowione, otwarte w niedziele ale możesz tylko wejść na początku każdej godziny. To jest bardzo dziwne! Byliśmy drogą do wcześnie tak chodziliśmy grunty i Zbyszek powiedział nam ostatnim razem on był tutaj mógłbyś wejść przy kiedykolwiek ponieważ pałac rozpadał się, miał kurczę i kaczki przechadzające się wewnątrz i to był nieporządek. To było 40 lat temu. On mówił nam tam było stara "opowieść" o podziemnym tunelu, który wyniósł od tego pałacu jeden w Kożmin ale nikt kiedykolwiek nie znalazł tego. Dwa zdjęcia pałacu naprawdę zdumieją zobaczyć kontrast czego pałac wyglądał jak w 2000 roku i co wygląda na teraz.

Z Dobrzyca przeszliśmy Zakrzew by zobaczyć inny stary pałac ale to jeden był obrócony do starych ludzi do domu i gdy zrobiłem dwa zdjęcia byliśmy powiedziani, że nie moglibyśmy zrobić zdjęć tak wyruszyliśmy i popędziliśmy do Witaszyce, miejsca urodzenia jego żony.
Tutaj też był pałac tylko to człowiek jest teraz hotel z restauracją. To było o 3PM, byliśmy głodni tak zdecydowaliśmy się zjeść tam. Joan zamówiła kotlet kurczęcia , ziemniaki i sałatę, mam kotlet wieprzowiny , ziemniaki sałata i Zbyszek miał Francuzi narybki, sałatę i coś innego. Koszt łączny był 70zl(USD 35). Żywność nie była, że dobra, faktycznie, Zbyszek zjadł pół jego i powiedział, że on nie zje reszty tego.

Skończyliśmy posiłek południowy i pojechaliśmy z powrotem do Jarocin do bardzo miłej małej kawiarni nazwaną Miasta Kawiarnię. Wewnątrz tego miała wielka atmosfera, tylko 7 stołów z wygodnymi krzesłami i kładzie się. Rozkazaliśmy tirimisu i kawę. Najlepsza kawa miałem w Polsce. Joan miała Kawiarni Castro(rum, kawa & wanilii), miałem Kawiarni Sombrero(kawa, czekolada i śmietanka) i Zbyszek miał klasyczną kawę. Kosztowany 30zl.

Przez czas dostaliśmy się do domu przy 7PM byliśmy oboje zmęczeni ale bardzo szczęśliwe spędzanie dnia jak zrobiliśmy. Zrobiłem dużo zdjęć i spędziłem poprzednie 2 1/2 godziny przygotowujące ich dla ciebie by zobaczyć. Oni są na blog poniżej................ Niedziela.