Saturday, April 30, 2011

Calais

We made it to Calais, France about 7:30PM but after eating dinner and talking a little walk I'm a little tired to write about it so I'll do it tomorrow from England.

Friday, April 29, 2011

England

Off to England.  I'll post when I can.

Thursday, April 28, 2011

Golina visit.




Plans don't always go as you plan.  Joan wasn't feeling well this morning when we got up for our trip to Golina so she stayed home and last night cousin Cecylia Wiśniewska called to ask if she could go with us to see her sister Kazia.  So instead of taking Joan I took Cecylia.

We arrived there at 1PM and sat down to obiad prepared by Kazia.  It was a large amount of food, all prepared by Kazia, and everything was delicious.

After obiad cousin Andrzej and I took a walk to the cemetery, then to the park, past the old wooden church and then back home.

Anna, the sister of Kazia and Cecylia who also lives in Golina wasn't feeling well so Andrzej, Cecylia and I walked to her flat to say hello and talk for a little while.  After about 20 minutes Andrzej and I went home and left the two sisters to talk alone.

About 5:30, Kazia's daughter, Anna, arrived home from work and we said hello and talked a little with her before dinner was served.  As I requested it was a small dinner and upon finishing it it was time to start the drive back to Poznań.  At 8PM I arrived home and wrote this blog.

Slideshow on the right.

Plany nie zawsze idą jak plan. Joan nie czuje się dobrze dziś rano kiedy wstaliśmy dla naszej podróży do Golina tak że zostali w domu, a ostatniej nocy kuzyna Cecylia Wiśniewska zadzwoniła, czy może iść z nami, aby zobaczyć jej siostra Kazia. Więc zamiast podejmowania Joan wziąłem Cecylia.

 Przyjechaliśmy tam godzina trzynasta i usiadł na obiad przygotowany przez Kazia. Było to duże ilości jedzenia, przygotowane przez Kazia, i wszystko było pyszne.

 Po obiad kuzyna Andrzej i ja wziąłem na spacer na cmentarz, potem do parku, obok starego, drewnianego kościółka, a następnie z powrotem do domu.

 Anna, siostra Kazia i Cecylii, który też mieszka w Golina nie czuje się dobrze więc Andrzej, Cecylia i wszedłem do jej mieszkania się przywitać i porozmawiać przez chwilę. Po około 20 minutach Andrzej i ja poszedłem do domu i zostawił dwie siostry, aby porozmawiać w spokoju.

 O 05:30, córka Kazia, pani Anna, przyjechał do domu z pracy, a my "Hello" i rozmawiał z nią trochę, zanim podano obiad. Jak wniosek był to mały obiad i po ukończeniu go, że nadszedł czas, aby rozpocząć wracać do Poznania. O 8 wieczorem wróciłem do domu i napisałem ten blog.
 Pokaz slajdów na prawo.

Wednesday, April 27, 2011

Beautiful day.









My little "girlfriend" has a new mode of transportation. It's kind of like a bike but for very young children.

Today was a beautiful day for the ride to Kandulski's but before we left Joan checked the mail. Two birthday cards were there, one from cousin Janek from Grudziąz and one from Jackie and Tony from England.  We'll be seeing them on Sunday.

The ride was a nice array of yellow dandelions and white flowers mixed together in long patches along the road.  I love the dandelions because they are so brightly colored.  Kind of like the rapeseed that will be coming alive at the end of May but the rapeseed covers huge fields and smells great.

We passed Poznań Plaza and arrived at Kandulski's at 3PM as usual.  We spent most of the time talking about our upcoming trip together and Zbyszek tried out the new GPS system he bought a few weeks ago.
Tomorrow it's off to Golina, I can't wait!!

Moja mała "dziewczyna" ma nowego środka transportu. To trochę jak rower, ale dla bardzo małych dzieci.

 Dzisiaj był piękny dzień dla jazdy do Kandulski, ale przed wyjazdem Joan sprawdzić pocztę. Dwie karty urodziny były tam, jeden z kuzyna Janek z Grudziąz i jeden z Jackie i Tony z Anglii. Będziemy się widząc je w niedzielę.

 Jazda była dużą liczbę żółtych mleczy i białych kwiatów, zmieszanych razem w długie plastry wzdłuż drogi. Uwielbiam mniszek lekarski, ponieważ są tak jaskrawe. Trochę jak rzepak, które będą odżywam pod koniec maja, ale ogromne pola rzepaku obejmuje zapach i wielki.

 Minęliśmy Poznań Plaza i dotarł do Kandulski jest przy 3PM, jak zwykle. Spędziliśmy większość czasu na rozmowach o naszej nowej wspólnej podróży i Zbyszek wypróbować nowy system GPS kupił kilka tygodni temu.

 Jutro to się do Golina, nie mogę się doczekać!
 

Tuesday, April 26, 2011

67?






I'm still full from Sunday and today I had seven different kind of cakes on my birthday.  I'm going into sugar overload. Still can't believe I'm 67.  How did this happen? Just last week my grandfather was holding my hand, I went to my brothers first communion, I started school, graduated high school, went to university, got married, had a son, moved to the forest and built a house, got married to Joan and then moved to Poland.  That all just happened and now I'm 67?  You have got to be kidding.

Wciąż jestem pełen od niedzieli i dzisiaj miał siedem różnych rodzajów ciastek na moje urodziny. Idę do przeciążenia cukru. Nadal nie mogę uwierzyć, że 67. Jak to się stało? W zeszłym tygodniu mój dziadek trzymał mnie za rękę, poszłam do pierwszej komunii braci, zacząłem szkoły, gimnazjum, poszedł na studia, ożenił się, miał syna, przeniósł się do lasu i zbudować dom, ożenił się z Joan a następnie przeniósł się Polska. To wszystko się stało i teraz mam 67? Musisz być kidding.

Monday, April 25, 2011

Smigus Dyngus Day!

Marilyn Mapes & descendents Easter photo.
A rather extreme version of the day.

Today was Smigus Dyngus day in Poland. It's an unusual tradition of Easter Monday. This day (Monday after Easter Sunday) is called also in Polish "Wet Monday", in Polish: "Mokry Poniedzialek" or "Lany Poniedzialek". Easter Monday is also a holiday in Poland. It was traditionally the day when boys tried to drench girls with squirt guns or buckets of water. "Smigus" comes from the word smigac meaning swish with a cane since men tap the ankles and legs of the girls. Dyngus comes probably from German word dingen which means to come to an agreement since the girls needed to give men money to stop being swished and splashed. The more a girl is sprayed with water, the higher are her chances of  getting  married. Usually groups of young boys are waiting for accidental passerbys near the farmer markets or in the corners of the streets. Older men behave like gentlemen spraying their wives with cologne water rather than with the regular one. The girls got their chances for revenge the following day. They can spray boys with water as much as they wanted on Tuesday.

Joan spent the afternoon taking all the ingredients given to her to make the salad I mentioned in an earlier post.  I helped her chopping up all the vegetables into little pieces and then she put it all together.  We'll have it tonight with rolada's.  I'm sure it will be good.

Dziś był dzień w Smigus Dyngus Polska. To niezwykły tradycji Poniedziałek Wielkanocny. Dziś (poniedziałek po Niedzieli Wielkanocnej) nazywa się także w języku polskim "Wet Monday ", w języku polskim: "Mokry Poniedziałka"lub"Lany Poniedziałka". Poniedziałek Wielkanocny jest także świętem w Polska. To był tradycyjnie dzień, kiedy chłopcy próbowali oblać dziewczyny z bronią squirt lub wiadra wody. "Smigus"pochodzi od słowa oznaczającego swish smigac z laską od mężczyzn wybierz kostek i nóg z dziewcząt. Dyngus pochodzi prawdopodobnie od niemieckiego słowa, które oznacza Dingen aby dojść do porozumienia, ponieważ dziewczyny potrzebne do nadania mężczyzn pieniądze przestaną być swished i okulary ochronne. Im bardziej dziewczyna jest zraszane wodą, tym większe są jej szanse na ślub. Zwykle grupy młodych chłopców czeka przypadkowych passerbys w pobliżu rynków rolnika lub w rogach ulic. Starsi mężczyźni zachowują się jak panowie z żonami rozpylania wody kolońskiej, a nie z regularne. dziewcząt, ale ich szanse na rewanż następnego dnia. Mogą chłopców spryskać wodą tyle, ile chciał we wtorek.


Joan spędziła popołudnie z uwzględnieniem wszystkich składników danego jej zrobić sałatkę już wspomniałem we wcześniejszym post. Pomogłem jej dzielenia wszystkie warzywa na małe kawałki i potem wrzucić je wszystkie razem. Musimy go dzisiaj rolada z firmy. Jestem pewien, że będzie dobrze.

Easter in Koniń.

We spent Easter in Koniń with our Kupiński relatives and relatives of Wiesa Kupińska. Krzysztof, Wiesia, Oliwia and Marcin were there along with Wiesia's sister Ela, their mother, Ela's husband Stanisław, their two daughters, Dorota and her partner Przymek and Anna with her husband Łukasz and their daughter, Julka.

We left home at 2PM and made a stop in Golina at 3:30PM to put a candle of great grandmother and great aunts grave. It's only 15 minutes from there to Koniń so we were on time and greeted by Krzysztof. After we were greeted we sat down at the table for a 3 hour long food fest. Five minutes later Wiesia's relatives arrived us and joined us. It's difficult to remember all the food for the first serving because there was so much, pork cutlets, salad, potatoes, another kind of meat, cabbage. etc. 

This was also a belated happy 25th wedding anniversary celebration for Krzysztof and Wiesia so we started off with a vodka toast to them. Later came toasts to children, grandmothers, grandfathers, etc.  I was driving so I only had one vodka for the first toast and then apple juice for the others.

After the first serving it was time for cakes, 3 different kind made by Wiesia, her mother and Urszula.  Urszula made the anniversary cake. There was also coffee, tea and more toasts.

About 6:30PM came the last of the food, rolled up ham, cheese, bread, salads, hard-boiled eggs but by that time I was already stuffed with food and didn't eat much.  Joan was too full to eat anything.

Finally at 8PM it was time to start our drive to Poznań so we said goodbye to everyone, thanked Krzyztof and Wiesia for inviting us, told Oliwia we would see her in England in two weeks and drove home.  It was about 10PM when we arrived so we watched an old comedy movie and went to bed about 12:30AM.  It was a long but good day.

Spędziliśmy Wielkanoc w Koniń z naszych krewnych Kupiński i krewnych Wiesa Kupińska. Krzysztof, Wiesia, Oliwia i Marcin byli tam razem z siostra Ela Wiesia, ich matka, mąż Stanisław Ela, ich dwie córki, Dorota i jej partner Przymek i Anna z mężem Łukaszem i ich córka Julka.

Opuściliśmy dom przy 2PM i dokonał zatrzymania w Golina na 15:30 umieścić świecę prababcia i ciotki wielki grób. To tylko 15 minut stamtąd do Koniń więc byliśmy na czas i powitał Krzysztof. Po zostaliśmy przywitani usiedliśmy przy stole i 3 godziny żywności długo fest. Pięć minut później Wiesia krewnych przyjechał do nas i do nas. Trudno zapamiętać wszystkie żywności dla pierwszej porcji, bo nie było tak dużo, kotlety wieprzowe, surówka, ziemniaki, inny rodzaj mięsa, kapusty. itp.

Była to także spóźniony zadowolony25-te obchody rocznicy ślubu Krzysztofa i Wiesia tak zaczynaliśmy z toast do nich wódki . Potem były toasty dla dzieci, babcie, dziadków itd. Jechałem więc tylko jedną wódkę na pierwszy toast, a następnie sok jabłkowy dla innych.

Po pierwszej porcji nadszedł czas na ciastka, 3 różne rodzaje przez Wiesia, jej matkę i Urszula. Urszula wykonane ciasto rocznicy. Nie było również kawę, herbatę i tosty.

O 18:30 nadeszła ostatnia żywności, zrolowane szynka, ser, pieczywo, sałatki, jajka na twardo, ale w tym czasie byłem już nadziewane z jedzeniem i nie jeść dużo. Joan była przepełniona do zjedzenia czegokolwiek.

Wreszcie o 8 wieczorem, że nadszedł czas, aby rozpocząć swoją jazdę do Poznania więc pożegnaliśmy się wszyscy, podziękował Krzyztof i Wiesia za zaproszenie, powiedział Oliwia to widzimy ją w Anglii w ciągu dwóch tygodni i pojechaliśmy do domu. Było to około godzina dwudziesta druga, kiedy przybył więc obejrzeliśmy stary film komedia i poszedł spać o 00:30. To był długi, ale dobry dzień.

Saturday, April 23, 2011

White Eagle

This comes from the "Polish Blog".
Many, many years ago, or maybe even more, there lived three brothers, Lech, Czech, and Rus. For many years they had been living happily in their villages, but the families grew larger and they needed more space to live and more land to feed themselves.

The brothers decided to travel in different directions to search for new homes. Lech, Czech, and Rus traveled with their troops for many days. They rode their horses over mountains and rivers, through forests and wild country. There were no people to be found anywhere, not a town or tiny village. On the crest of a mountain top, they separated, each going in a different direction. Czech went to the left, Rus went to the right and Lech rode straight ahead, down the mountain and across vast plains.

One day Lech saw a splendid sight. He and his troops had come to a place where a meadow surrounded a small lake. They stopped at the edge of the meadow as a great eagle flew over their heads. It flew around in great swooping circles, then perched on its nest, high on a craggy rock. Lech stared in awe at the beautiful sight. As the eagle spread its wings and soared into the heavens again, a ray of sunshine from the red setting sun fell on the eagle’s wings, so they appeared tipped with gold, the rest of the bird was pure white.

“Here is where we will stay!” declared Lech. “Here is our new home, and we will call this place GNIEZNO … (the eagle’s nest).

He and his people built new houses and it became the center of his territory. They called themselves Polonians, which means “People of the Field”. They made a banner with a white eagle on a red field and flew it over the town of Gniezno, which became the first historical capital of Poland.
And, now you know how Poland began . . .

Friday, April 22, 2011

Polska Gościnność!

I asked an acquaintance for a recipe for a salad she made last month and gave me some to take home.  Joan and I both liked it very much and Joan wanted to make it.  I asked the lady for the recipe and today I was at her house.  She apologized for not having the time to write it and 15 minutes later, while I was talking to her son, she came in with a bag.  In the bag were all the ingredients to make the salad, potatoes, Celery root, ogórek kiszony(cucumbers in brine), leeks, hard-boiled eggs, canned peas and carrots. This is polskiej gościnności.........Polish hospitality.

Getting ready for Easter. I washed the car, cleaned the windows and got a haircut.  Now all I have to do is decide what to wear. I'm excited!!

Poprosiłem znajomego o przepis na sałatkę zrobiła w zeszłym miesiącu i dał mi do domu. Joan i ja lubi to bardzo dużo i Joan chciała to zrobić. I zwrócił się do pani za przepis i dziś byłem w jej domu. Ona przeprosił za brak czasu na napisanie go i 15 minut później, gdy rozmawiałem z jej syna, ale przyszedł z worka. W torbie były wszystkie składniki do sałatki, ziemniaki, seler, Ogórek kiszony (ogórki w zalewie), por, jajka na twardo, konserwy marchewki z groszkiem. To Polskiej gościnności ......... polskiej gościnności.

Przygotowania do Wielkanocy. Umyłem samochód, oczyszczone z okien, ale do fryzjera. Teraz wszystko co musisz zrobić, to zdecydować w co się ubrać. Jestem podekscytowana!

Thursday, April 21, 2011

Eggs

Two more days of perfect weather so we were outside as much as possible, in the rynek for coffee and today food shopping and washing the car. Easter will be spent in Konin and next Thursday we'll return to  Golina to visit cousin Kazia and family.  I'm looking forward to that because it has been a long time between visits.
You know it's springtime when the drying rack is outside and the chairs are on the balcony :-)


I saw some beautifully colored Easter eggs today in an acquaintances house.  If you're not familiar with Polish Easter eggs do a search for.........Pisanki

Tuesday, April 19, 2011

In love again.

I'm almost 67 and I have a new love in my life.  She's a little younger, 1 1/2 years old to be exact but I've fallen head over heels for her.  It's our neighbors daughter, Zuzanna.  I saw her again today as I was leaving. She was standing in the hallway with her mother.  She was wearing a cute little cap with a coat on and this time when I took her little hand she smiled at me.  It was enough to captivate my heart.  I should have gotten my camera and took a picture of her and next time I will so you can see her.  She is absolutely stunning. Joan said she didn't mind :-)

The two month gas bill came in today.  Not always a good thing, especially for the winter months.  The gas bill was 886zl ($160 a month). We're still waiting for the electric bill to come in but we've turned off the gas for heating so the bill will dramatically drop until Ocotber.

Jestem prawie 67 i mam nową miłość w moim życiu. Ona jest trochę młodsza, 1 1 / 2 lat, które mają być dokładne, ale upadłem na łeb na szyję jej. To nasza córka sąsiadów, Zuzanna. Widziałem ją jeszcze dziś, jak wyjeżdżałem. Stała w korytarzu z matką. Miała na sobie śliczne małe czapki z płaszcz i tym razem, kiedy wziąłem jej rączka uśmiechnęła się do mnie. To wystarczyło, by zniewolić moje serce. Powinienem zdobyć mój aparat i zrobił zdjęcie jej i następnym razem, dzięki czemu można ją zobaczyć. Ona jest absolutnie wspaniałe. Joan powiedziała, że ​​nie myśli :-)

Dwa miesiące rachunek za gaz przyszedł dzisiaj. Nie zawsze dobra rzecz, zwłaszcza w miesiącach zimowych. rachunek za gaz był 886zl (160 dolarów miesięcznie). Wciąż czekamy na rachunek za energię elektryczną przyjść, ale mamy wyłączony gazu do ogrzewania, ustawy drastycznie spadek do Ocotber.

Inny miły dzień w Poznaniu ze słońca przez cały dzień i około 20c (67f), tak było ciepło.
Another nice day in Poznań with sunshine all day and about 20c(67f) so it was warm.

Monday, April 18, 2011

Flats

Ah Spring!!!!!!!!  Time to bring out the balcony chairs and maybe do a little painting of the balcony wall.  It's starting to look a  little run down after two years here. We decided against putting flowers in the balcony boxes this year.  Too much work.
Another walk around the neighborhood today because it was so nice out. There are quite a few nice houses, of course, all new because it is a relatively new area developed a few years ago.  It's a mixture of flats and  private houses with most of the nicer houses on the west side.  Many places still do not have sidewalks and in the forested areas they are beginning to lay the groundwork for more flats or houses.

Ach wiosna !!!!!!!! Czas, aby wydobyć balkon krzesła, a może zrobić trochę obraz z balkonem ściany. To zaczyna wyglądać trochę spływać po dwóch latach tutaj. Zdecydowaliśmy się na wprowadzenie kwiaty na balkonie pola w tym roku. Za dużo pracy.
Kolejny spacer po okolicy, bo dziś było tak miłe na zewnątrz. Istnieje sporo ładne domy, oczywiście, wszystkie nowe, ponieważ jest to stosunkowo nowy obszar opracował kilka lat temu. Jest to mieszanka mieszkań i domów prywatnych w większości z ładniejszych budynków po zachodniej stronie. W wielu miejscach nadal nie ma chodników, w terenach leśnych, są one zaczynają fundament dla dalszych mieszkań lub domów.

Sunday, April 17, 2011

Home day.

A lonnnnnnnnnnnng mass today. A little girl was standing next to me where I was seated and was getting tired of standing. She politely turned down my offer.

It was just a day at home for us. Colder than yesterday so we decided to stay home, read, study and quiz each other.

Reading the Gospel of Mary I was surprised to read in Corinthians 14:34, women were told be quiet in church and if they wanted to learn something, they should learn it from their husbands.  A lot has changed since then I think.

Easter is fast approaching here and the preparations have started. The week after Easter schools are out and this week they only go Monday and Tuesday.

I was very happy to see the Chicago Bulls finally woke up in the fourth quarter and were able to defeat their opponent in this first game of the playoffs. GO BULLS!!! It's been a long time since the Jordan years and about time they had a good team again.

Długi masy dzisiaj. Mała dziewczynka stała obok mnie, gdzie ja siedziałem i był zmęczony stojąco. Ona grzecznie odrzucił moją ofertę.

To był dzień w domu dla nas. Chłodniej niż wczoraj, więc zdecydowaliśmy się pozostać w domu, czytać, studiować i quiz siebie.

Czytanie Ewangelii Marii Zdziwiłem się czytać w Corinthians 14:34, kobiety powiedział cicho w kościele i, jeśli chcą się czegoś nauczyć, powinni nauczyć się go od swoich mężów. Wiele się zmieniło od tego czasu myślę.

Wielkanoc zbliża się wielkimi krokami tutaj i przygotowania zostały rozpoczęte. Tydzień po Wielkanocy szkoły są i w tym tygodniu, że tylko iść poniedziałek i wtorek.

Byłem bardzo szczęśliwy, aby zobaczyć Chicago Bulls w końcu obudził się w czwartym kwartale i były w stanie pokonać swojego przeciwnika w pierwszym meczu play-off. GO BULLS! Minęło sporo czasu od roku Jordan i czas, mieli dobry zespół ponownie.

Saturday, April 16, 2011

Satisfying Saturday.





In the afternoon we went to Browar to look for some spices Joan needed but didn't find them.  However, it was such a lovely day we just had to go outside and the spices were just an excuse to do that.  There were lots of little kids in Browar playing with the purple and yellow bunnies, picking them up and moving them around.  In front of Browar were large bunnies painted in many different colors.

After leaving Browar we walked to the rynek to have some coffee and were happy to see the familiar faces of waitresses from the last few years.  Most of them keep coming back year after year and we've been there enough now that they know us.  They even let us sit now at the table reserved for friends of the owner of Room 55. WOW!!!

The rynek was crowded with people and kiosks were set up selling different Easter items, bread, food and clothing. To our surprise the work on the north side of the rynek is already completed and outside cafes are opening on that side also.

We took Lubelta street back towards home and stopped at Chopin Park to look at the flowers and take some pictures of buildings.

Back at home we took a nice walk around the neighborhood before we went inside and I started to write todays blog.

Pictures are on the right side.

Po południu poszliśmy do Browar poszukać przyprawy Joan potrzebna, ale nie znalazł. Jednak to był taki piękny dzień właśnie musieliśmy wyjść na zewnątrz i przyprawy był tylko pretekst, aby to zrobić. Było dużo małych dzieci, w Browar gry z zające purpurowy i żółty, zbierając je i porusza nimi. Przed Browar były duże króliki malowane w różnych kolorach.

Po opuszczeniu Browar poszliśmy do Rynek by napić się kawy i byli szczęśliwi, aby zobaczyć znajome twarze kelnerek z ostatnich kilku lat. Większość z nich wracać rok po roku i byliśmy tam tyle teraz, że znają nas. Nawet teraz siądźmy przy stole zastrzeżone dla znajomych właściciela Pokój 55. WOW!

Rynek był pełen ludzi i kioski zostały utworzone sprzedaży różnych przedmiotów, Wielkanoc, chleb, żywność i odzież. Ku naszemu zaskoczeniu pracy na północnej stronie Rynku jest już zakończona i na zewnątrz kawiarni otwarcie na tej stronie również.

Wzięliśmy ulicy Lubelta z powrotem w kierunku domu i zatrzymał się Chopin Park patrzeć na kwiaty i zrobić kilka zdjęć budynków.

Po powrocie do domu zrobiliśmy sobie miły spacer po okolicy, zanim wszedł do środka i zacząłem pisać blog dzisiejszego.

Zdjęcia są po prawej stronie.