Saturday, October 31, 2015

Saturday meeting.




We arrived on time for our Saturday meeting with Marty, a retired person, reader of my blog, who wanted to meet us. We talked for a little while sitting in Kandulski's in Stary Browar. A short time later, to our surprise, Zbyszek walked in and was surprised to see us there. We invited him to join us and we talked for another hour before it was time to go home.

On the way home I stopped at the little cemetery to try out my camera with night time pictures of graves to see how they would look. The pictures in the slideshow were taken without flash and I am very happy to say I think they came out looking good. Maybe there is a way I will learn later but for now I think tomorrow nights pictures in Golina will look good. What do you think of the pictures in the slideshow?

Przyjechaliśmy na czas dla naszego sobotniego spotkania z Marty, emeryt, czytelnika mojego bloga, który chciał się z nami spotkać. Rozmawialiśmy przez chwilę siedzi w Kandulski jest w Starym Browarze. Niedługo później, ku naszemu zdziwieniu, Zbyszek wszedł i był zaskoczony, aby zobaczyć nas tam. Zaprosiliśmy go do przyłączenia się do nas i rozmawialiśmy przez godzinę, zanim nadszedł czas, aby wrócić do domu.


W drodze do domu, zatrzymał się na małym cmentarzu wypróbować mój aparat ze zdjęć nocnych z grobów, aby zobaczyć, jak będą wyglądać. Zdjęcia w pokazie slajdów zostały wykonane bez lampy błyskowej i jestem bardzo szczęśliwy, że myślę, że wyszło dobrze wyglądać. Być może istnieje sposób dowiem się później, ale teraz myślę, że jutro nocy zdjęć w Golina będzie dobrze wyglądać. Co sądzisz o obrazu w pokazie slajdów?

Friday, October 30, 2015

Quiet


Quiet day except for Polish lesson. We stayed at home, did some homework. studied a little and that was about all for today.

In two days, on 1st of November, we celebrate All Saints’ Day (in Polish "Dzień Wszystkich Świętych"). It is also known as the "Day of the Dead", as many people commemorate dead family members and friends.
The candles that are lit on graves burn for long night hours. It is believed that these candles help the departed souls to find their way to heaven.  There is a video to show you what it's like on that day.

https://www.youtube.com/watch?v=NoF0xhgoKWY

Spokojny dzień z wyjątkiem polskiego lekcji. Mieszkaliśmy w domu, zrobiliśmy kilka prac domowych. Studiował trochę i to było wszystko na dzisiaj.

W ciągu dwóch dni, w dniu 1 listopada obchodzimy Dzień Wszystkich Świętych (po polsku "Dzień Wszystkich Świętych"). Znany jest również jako "Święto Zmarłych", jak wielu ludzi upamiętnienia zmarłych członków rodziny i przyjaciół.

Świece, które są zapalone na grobach palą do długich godzin nocnych. Uważa się, że te świece pomóc zmarłych dusz, aby znaleźć drogę do nieba. Jest to film, aby pokazać, jak to jest w tym dniu.

Thursday, October 29, 2015

Excellent restaurant.








Well, I thought we were to meet our friends, Marta and Joanna, at 6PM so we arrived early. By 6:15 they hadn't arrived but we were surprised when cousin Maciej walked through the door. He and his wife, Wioletta, own the Blueberry Bar and the Bernadino restaurant where we planned to have dinner. We went upstairs to the restaurant, waited a little longer and then ordered our dinners. Joan had ravioli filled with rabbit and I had the pork filet. Just about 7PM Marta arrived and Joanna soon after. It seems in our planning I had the wrong hour because we changed the original time from 6 to 7 and I didn't write it down. However, a bonus was that Wioletta and her two children were there so I got to meet their son, Jędryk, again. He has grown a lot since the last time we saw him long before the renovation of the restaurant.

The restaurant is really a great place for a meal because it is quiet inside, has a very nice atmosphere, the food is excellent and the service is good. Unfortunately, Poznan is still not the type of town where people go out of their home to eat dinner so the place was almost empty of customers. It is a pity because we think it is a fine restaurant and being owned by my cousin, we patronize it whenever we can.

The four of us talked and ate for about two hours, talking about different subjects and the spending of Christmas at Marta's new house in Germany. Somehow I have been given the nickname of Santa Claus and Joan is Mrs. Santa Claus. Maybe it's the gray hair and beard. As usual, it's always a good time meeting with Marta and Joanna and we enjoy their company very much. They are both very positive thinking people and that is one of the things we like about them. Both are very intelligent and enjoy travelling, another thing we have in common.

Earlier in the day, after doing our shopping in Carrefour and Bistry, we stopped at Kandulski's for coffee and then went home to study languages for a little while before we went to dinner.

 Cóż, myślałem, że mieliśmy spotkać się naszymi przyjaciółkami, Martą i Joanną o 18:00 więc przyjechaliśmy wcześnie. Do 18:15 nikt nie przyjechał, ale byliśmy zaskoczeni, gdy kuzyn Maciej wszedł przez drzwi. On i jego żona, Wioletta, są właścicielami Blueberry Bar i restauracji Bernardino, gdzie zaplanowaliśmy  kolację. Poszliśmy na górę, do restauracji, jeszcze trochę poczekaliśmy, a następnie zamówiliśmy naszą kolację. Joan miała ravioli faszerowane mięsem z  królika i a ja - filet z wieprzowiny. Około godziny 19:00 przyjechała Marta, a wkrótce po niej Joanna. Wydaje się w naszym rozkładzie zajęć miałem wpisaną złą godzinę, bo zmieniliśmy pierwotną godzinę z 18:00 na 19:00, a ja tego nie zapisałem. Jednak bonusem było to, że była tam Wioletta i jej dwoje dzieci, więc ponownie spotkałem jej syna Jędrka. On urósł od czasu, kiedy widzieliśmy go po raz ostatni, a było to  na długo przed remontem restauracji.

Restauracja jest naprawdę świetnym miejscem na zjedzenie posiłku , ponieważ w środku jest cicho, jest bardzo miła atmosfera,  jedzenie jest doskonałe, a obsługa dobra. Niestety, Poznań nie jest jeszcze typem miasta, gdzie ludzie wychodzą z domu na obiad, więc prawie nie było  klientów. Szkoda, ponieważ uważamy, że jest to doskonała restauracja i jest własnością mojego kuzyna, więc bywamy tam, kiedy tylko możemy.

We czwórkę rozmawialiśmy i jedliśmy przez około dwie godziny, rozmawiając na różne tematy i spędzeniu Bożego Narodzenia w nowym domu Marty w Niemczech. Jakoś nadano mi imię Świętego Mikołaja i Joan jest Pani Santa Claus. Może to przez siwe włosy i brodę. Jak zwykle, spotkanie z Martą i Joanną  było bardzo dobre i bardzo cieszymy się z ich towarzystwa. Obie są ludźmi myślącymi bardzo pozytywne i to jest jedna z tych rzeczy, które w nich lubimy. Obie są bardzo inteligentne i lubią podróże, i to jest jeszcze jedna wspólna z  sprawa, którą z nimi mamy.

Wcześniej tego dnia, po zrobieniu zakupów w Carrefour i Bistry, zatrzymaliśmy się u Kandulskich na kawę, a następnie udaliśmy się do domu, aby przez jakiś czas uczyć się języków, zanim poszliśmy na kolację.

Wednesday, October 28, 2015

Special day.










Quickly approaching is, for me, one of the best days in Poland, Nov. 1st. It's the day of remembering relatives and ancestors who came before us and it is a beautiful celebration of lives past. The majority of Poland returns to the village, town or city where they originated and it is a big day at the cemetery. It's a time to see relatives you may not have seen all year because of where they live now. Preparations have already begun for this day, cleaning headstones, putting flowers and candles in place and making ready for that day. Usually there is a mass held in the cemetery at 11:00 or 12:00 and the cemetery is full of people. Daytime everything is visible and at night, with all the hundreds of candles lit, it is a magnificent thing to see. For candle sellers and florist it must be the biggest day of the year  for sales as well. Cemeteries are full of people all day and into the night. It's often a meeting place for families and maybe later, dinner together. However, most important is the remembering of ancestors and relatives who have died. There isn't anything like that in the U.S. Most cemeteries don't even allow flowers or candles now and that is a pity. When I was very young we use to go often, almost every Sunday, to the cemetery in Calumet City, Illinois where my grandparents, aunts and uncle are buried to clean the gravesites and spend time there. Now that I live in Poland and most of my American cousins moved away, I am sure no one goes there to honor those who are buried there. 

We had our usual Wednesday meeting with Zbyszek. He told us about his trip to Lublin for a class Reunion and we told him about our trip to England. We only stayed about an hour because we had plans to meet Marta and Joanna for dinner at 6PM at cousin Maciej and Wiotetta's restaurant on św. Marcin street.   Joanna was at our party last month but we haven't seen Marta for about two months.

Szybko zbliża się jeden z najważniejszych dla mnie dni w Polsce - 1 listopada. To dzień pamięci o naszych krewnych i przodkach, którzy byli przed nami i to jest piękna celebracja przeszłości. Większość Polaków wraca do wsi, miasteczek lub miast, skąd pochodzą i jest to wielki dzień na cmentarzu. Jest to czas, aby zobaczyć krewnych, których możesz nie widzieć przez cały rok ze względu na to, gdzie teraz mieszkają. Przygotowania do tego dnia już się rozpoczęły, jest to czyszczenie nagrobków, położenie kwiatów i świec na grobach, żeby wszystko było gotowe na ten dzień. Zazwyczaj odbywa się zbiorowa msza na cmentarzu o godzinie 11:00 lub 12:00, a cmentarz jest pełen ludzi. W ciągu dnia wszystko jest widoczne, ale w nocy, kiedy palą się  setki świec świeci, jest to wspaniała rzecz, aby zobaczyć. Dla sprzedawców świec i kwiaciarni musi to być najważniejszy dzień w roku do handlu. Cmentarze pełne są ludzi, przez cały dzień i w nocy. Jest to często miejsce spotkań dla rodzin i może później, pójścia i zjedzenia razem obiadu. Jednak najważniejsze jest pamiętanie o przodkach i krewnych, którzy zmarli. Nie ma czegoś takiego w USA. Na większości cmentarzy nawet nie pozwala się na kwiaty lub świece. Szkoda. Kiedy byłem bardzo młody często chodziliśmy, prawie w każdą niedzielę, na cmentarz w Calumet City, w stanie Illinois, gdzie moi dziadkowie, ciotki i wuj są pochowani, aby oczyścić groby i spędzić tam czas. Teraz, kiedy mieszkam w Polsce i większość moich amerykańskich kuzynów już odeszła, jestem pewien, że nikt nie idzie tam, aby uczcić tych, którzy są tam pochowani.

Mieliśmy nasze zwykłe środowe spotkanie ze Zbyszkiem. Opowiedział nam o swojej podróży do Lublina, a my opowiedzieliśmy mu o naszej podróży do Anglii. Zatrzymaliśmy się tylko na około godzinę, bo mieliśmy w planie spotkać się z Martą i Joanną na kolacji o 18:00 w restauracji kuzyna Macieja i Wiotetty na ul. Św. Marcina. Joanna była w naszym przyjęciu w zeszłym miesiącu, ale Marty nie widzieliśmy około dwóch miesięcy.

Tuesday, October 27, 2015

Road not travelled.






On the way home we occasionally pass a road that reminds us very much of our life in the Upper Peninsula of Michigan. I thought today, a sunny day, would be the time to stop and take some pictures of it.

In our neighborhood a new school was built a few years ago and now, in the wild area close to the school, they are developing a nice walking park. As you can see, it is still in the beginning stage of being built but I thought it would be nice to have some pictures of before and after. No one knows when the "after" pictures will be possible but I'll be waiting to take the pictures when it is.

I'm looking forward to Nov. 1st when we go to Golina. It seems like ages since we were there last and it will be good to see my cousins again. I'm also looking forward to see how my camera will do with night photos of the cemetery with it's thousands of flowers and lighted candles. I will be experimenting the next few nights at home to see what settings are best for the night pictures. The internet has a lot of information about that which I have read.

Thanks, Linda, for you comment about the latest slideshows. I really like this camera. 

 W drodze do domu od czasu do czasu mijamy drogę, która przypomina nam bardzo nasze życie na Górnym Półwyspie Michigan. Myślałem, że dzisiaj, w słoneczny dzień jest ten moment, aby zatrzymać się i zrobić kilka zdjęć tego miejsca .

Kilka lat temu w naszym sąsiedztwie została zbudowana nowa szkoła, a w jej pobliżu, na nie zagospodarowanym terenie, rozbudowuje się ładny park na spacery. Jak widać, jest jeszcze w początkowej fazie budowy, ale pomyślałem, że byłoby miło mieć kilka zdjęć teraz i po zakończeniu budowy. Nikt nie wie, kiedy będzie możliwość zrobienia zdjęć  „po”, ale będę czekać, aby je wykonać, kiedy park będzie gotowy.

Nie mogę się doczekać na 1 listopada, kiedy pojedziemy do Golina. Wydaje się, że minęły wieki, kiedy byliśmy tam ostatnio i dobrze będzie znowu zobaczyć moich kuzynów. Również nie mogę się doczekać, aby zobaczyć, jakie zdjęcia zrobi mój aparat wieczorem na cmentarzu z  tysiącami kwiatów i zapalonych świec.  Przez następnych kilka dni będę eksperymentować  w domu, aby zobaczyć, jakie ustawienia są najlepsze dla zdjęć robionych po ciemku. Z tego, co przeczytałem wiem, że
w Internecie jest dużo informacji na ten temat.

 Dzięki, Linda za komentarz o najnowszym pokazie slajdów. Naprawdę podoba mi się ten aparat.

Monday, October 26, 2015

SUN.......Finally!





We were so tired yesterday after our return that we went to bed at 10PM and I didn't wake up until 10:20 the next morning. I can't remember the last time I slept 12 straight hours without waking up. However, the day that I have been waiting for every since I bought the new camera finally arrived today. In all it's glory, the sun was finally shining without gray cloud cover and so I just had to go out for a walk and take the pictures in the slideshow on the right side of this blog.

First I walked down our street taking pictures of bushes and trees. At the corner where that new house is being built with the white fence I turned right and walked into the wooded area where there is a path that leads to the railroad tracks. It's not a densely wooded area like in the forest but it still has a lot of color. I walked the path to the tracks, then crossed over to the dirt road along side of it. Just past the house with the little, colorful maple tree, I turned left and walked past the nun's house. Behind the house is a playground with a dozen or so children playing under the nun's supervision. Next I turned right and walked up the street where several of our friends live, taking more tree and house pictures. I took the side road by the tracks to the pedestrian crossing, went to the children's park in front of our building, took a few pictures of our local fruit and vegetable stand and that was the end for today.

Wczoraj, po powrocie byliśmy tak zmęczeni, że poszliśmy spać o 10 wieczorem i nie obudziliśmy się aż 10:20 następnego dnia rano. Nie pamiętam, kiedy ostatnio spałem 12 godzin bez przerwy. Jednak dzień, na który czekałem od momentu kupienia nowego aparatu wreszcie dzisiaj nadszedł. Słońce świeciło w całej okazałości, nie było żadnej szarej chmury i musiałem wyjść na spacer i zrobić zdjęcia, które są w pokazie slajdów po prawej stronie tego bloga.

Najpierw szedłem  naszą ulicą w dół i fotografowałem krzewy i drzewa. Na rogu, gdzie jest budowany nowy dom z białym płotem skręciłem w prawo i wszedłem do zalesionej okolicy, gdzie znajduje się ścieżka prowadzącą do torów kolejowych. To nie jest gęsto zalesiony teren, taki jak w lesie, ale nadal ma wiele kolorów. Szedłem ścieżką w kierunku torów, a następnie przeszedłem na polną drogę. Minąłem dom z małym kolorowym klonem, skręciłem w lewo i przeszedłem obok domu zakonnic. Za domem znajduje się plac zabaw na którym kilkanaście dzieci bawiło się pod nadzorem zakonnicy. Następnie skręciłem w prawo i ruszyłem w górę ulicy, gdzie mieszka wielu z naszych przyjaciół, robiąc więcej zdjęć drzewom i domom. Wybrałem boczną drogę przez tory do przejścia dla pieszych, udałem się do parku dla dzieci naprzeciwko naszego  budynku, zrobiłem kilka zdjęć naszego lokalnego straganu z owocami i warzywami i to był koniec na dzisiaj.

Sunday, October 25, 2015

Dinner & Departure

Up at 4AM to catch the plane at 7AM only to be reminded of the time change of one backward which meant we were actually up at 3AM. A restless night to begin with but with this change even more so.

Last night we had a nice dinner at the Ragged Kot, the local place I talked about yesterday. It's a short distance so we were home by 8:15 and in bed by 9:00PM.

We arrived at the airport at 5:30 and had an hour and a half wait until our plane took off. By 10:00 we were in Poznań and back home unpacking. Joan did a laundry while I helped unpack and put things away.

The country side of England is very beautiful and scenic. We were so happy not to be in a big city this time. If the sun had only come out I am positive some of the pictures I took would be very colorful. Poznań also was very beautiful and colorful as we flew over it to land. This is the first time we've noticed so much color everywhere here.

Odbudziłem o 4:00 ranem, aby złapać samolot o 7:00 rano tylko pamiętać o zmianie czasu jeden do tyłu, co oznaczało, że byliśmy naprawdę się o 3:00 ranem. Niespokojny noc na początku, ale z tej zmiany jeszcze bardziej.

Ostatniej nocy mieliśmy miłą kolację w Ragged Kot, lokalnym miejscu, o którym mówiłem wczoraj. To niedaleko, więc byliśmy w domu o 8:15, a w łóżku przez 9:00 PM.

Przyjechaliśmy na lotnisko o 5:30 i miał godzinę i pół czekać, aż nasz samolot wystartował. Do godziny 10:00 byliśmy w Poznaniu i do domu rozpakowaniu. Joan zrobiła pranie, a ja pomógł rozpakować i umieścić rzeczy od hotelu.

Z boku kraju Anglii jest bardzo piękna i malownicza. Byliśmy tak szczęśliwi, aby nie być w dużym mieście i tym razem. Jeśli słońce przyszedł tylko Jestem przekonany, niektóre zdjęcia wziąłem byłoby bardzo kolorowe. Poznań również był bardzo piękny i kolorowy jak lecieliśmy nad nim wylądować. Jest to pierwszy raz zauważyłem tyle kolor wszędzie tutaj.


Saturday, October 24, 2015

Last day in England.

Last day in England and gray and rainy but that didn't stop us from visiting another interesting house. Newark Park is a house of Tudor origin located near the village of Gloucester. It's only about 15 minutes from where w are staying. The house sits in an estate of 700 acres at the southern end of the Cotswold escarpment with views down the Severn Valley.  The house and estate have been in the care of the National Trust since 1946. Newark Park was originally a four-story Tudor hunting lodge built between 1544 and 1556 for Sir Nicholas Poyntz who died in 1557. In 1600 the lodge was sold to the Low family of London who in 1672.  The Lows owned Newark Park until 1722 when it was sold  to the Harding family who after making some minor alterations sold it to James Clutterbuck. The Clutterbucks remodeled it into a four-square house in 1790.The Clutterbucks left Newark in 1860 and let it out, but even though it was tenanted, the occupants continued to make alterations and improvements. Mrs Annie Poole King family.  The Kings stayed at Newark until 1949 when the last of the line died and the then owner, Mrs Power-Clutterbuck, gave Newark Park and its estates to the National Trust.

When the Trust took ownership they did not open Newark Park to the public but instead let it out to tenants who ran it as a nursing home. By 1970 the house was in a state of disrepair and the gardens overgrown. It was in this state that American architect Robert (Bob) Parsons (1920–2000), who had long expressed a desire to take on an English country house in need of repair, took the tenancy and began a painstaking program of renovation, conservation and rehabilitation to both the house and the grounds. It was due to Bob Parson's efforts that the architectural importance of the house was acknowledged and the Grade I listing achieved. Many people in the village still remember him.

We spent about three hours there walking around the grounds, visiting inside the house and having a quick lunch there before we returned home since it continued to rain. In the evening we went to dinner at the Ragged Cot, a local restaurant that is very popular.

We had a great time seeing the different places we went to, seeing rural England instead of big cities but best of all was just seeing and visiting with Jackie and Tony once again after too many years. The have hopes to visit us in Poznan next year.

Wouldn't you know it, after we got home, an hour later the sun came out.

Ostatni dzień w Anglii i szaro i deszczowo, ale to nie powstrzymało nas od wizyty w inny ciekawy dom. Newark Park jest dom pochodzenia Tudor znajduje się w pobliżu miejscowości Gloucester. To tylko około 15 minut od gdzie w przebywają. Dom położony na osiedlu 700 akrów w południowym końcu Cotswold skarpie z widokiem na dolinę Severn w dół. Dom i nieruchomości były pod opieką National Trust od 1946 roku w Newark Park został pierwotnie czteropiętrowy Tudor myśliwski wybudowany w latach 1544 i 1556 przez Sir Nicholas Poyntz, który zmarł w 1557 roku W 1600 roku został sprzedany złożyć Low rodzina z Londynu, który w 1672 roku upadki własnością Newark Park aż do 1722 roku, kiedy to został sprzedany do rodziny Harding, który po dokonaniu drobne zmiany sprzedał go James Clutterbuck. Clutterbucks przebudowany go w cztery kwadratowy domu w 1790.The Clutterbucks lewej Newark w 1860 roku wypuścił, ale mimo że był najemcami, mieszkańcy nadal dokonywać zmian i ulepszeń. Pani Annie Poole Król rodziny. The Kings Mieszkaliśmy w Newark do 1949 roku, kiedy ostatni z linii umarł i ówczesny właściciel, pani Power-Clutterbuck, dał Newark Park i jego majątki do National Trust.

Gdy Trust przyjął własność, że nie otworzyć Newark Park publicznie lecz wypuścił do najemców, którzy prowadzili go w domu opieki. W 1970 roku dom był w złym stanie i ogrody porośnięte. To było w takim stanie, że amerykański architekt Robert (Bob) Parsons (1920-2000), który już dawno wyraził chęć wzięcia na angielskiej posiadłości wiejskiej w potrzebie naprawy, wziął najmu i rozpoczął żmudny program renowacji, ochrony i rehabilitacji zarówno do domu i terenów. To było z powodu wysiłków Bob Parson, że znaczenie architektoniczny domu zostało uznanych i klasy I wykazie osiągnięte. Wielu ludzi w wiosce nadal go pamiętam.
Spędziliśmy tam trzy godziny spaceru po okolicy, zwiedzanie wnętrza domu i mając szybki lunch, zanim wróciliśmy do domu, ponieważ nadal padać. Wieczorem poszliśmy na kolację w Ragged Cot, lokalnej restauracji, która jest bardzo popularna.
Mieliśmy wspaniały czas widząc różne miejsca poszliśmy do, widząc wiejskiej Anglii zamiast dużych miastach, ale najlepsze jest to po prostu zobaczyć i odwiedzić z Jackie i Tony ponownie po zbyt wielu lat. Mają nadzieje do odwiedzenia nas w Poznaniu w przyszłym roku.

Woodchester, England



 
A very unusual day today visiting a mansion started but abandoned before it was finished.
 
 
Woodchester Mansion is a Grade I listed house in the Victorian Gothic style. It is absolutely unique because it is unfinished, so offers visitors the opportunity to see how a house of this period was constructed. The architect was a young local man called Benjamin Bucknall, and both he and his patron, the wealthy William Leigh, were admirers of the important French architect Eugene Viollet-le-Duc. There is a strong French influence in the style of the house which also makes Woodchester slightly different from other buildings of its type and time. In addition, Leigh was a perfectionist who exerted a strong and active influence on all the work he undertook, so the quality of the craftsmanship in the house is very high. In a way it is a shame he never completed the house but in another way it is good because it is the only mansion in England that gives you a view of how it looked during the construction. If you want to see more of the house and the views we saw today you will have to look at the slideshow on the right.
 
I especially liked seeing this mansion because it shows you how one of these types of mansions was built and the kind of work that went into it. We spent about two hours there seeing everything we could inside and then we went outside for a short walk around the estate before we headed for a point with a good view normally, of Wales, in the distance. Unfortunately, the weather was not kind and the view was clouded but it was still a good place to be to see how the English countryside is divided up in patchwork style, each section divided by stone walls or hedges.
 
 
Bardzo niezwykły dzień dzisiaj odwiedzając opuszczony dwór zaczął, ale zanim skończył.
Woodchester Mansion znajduje się w zabytkowym domu w wiktoriańskim stylu gotyckim. To jest absolutnie wyjątkowy, ponieważ jest niedokończone, więc oferuje turystom możliwość zobaczenia, jak domek z tego okresu została zbudowana. Architekt był młody człowiek nazwiskiem Benjamin lokalne Bucknall, i zarówno on, jak i jego patron, bogatych William Leigh, byli wielbiciele ważnego francuskiego architekta Eugène Viollet-le-Duc. Istnieje silne wpływy francuskie w stylu house, który również sprawia, Woodchester nieznacznie różni się od innych budowli tego typu i czasu. Ponadto, Leigh był perfekcjonistą, który wywarł silny i aktywny wpływ na całą pracę, jaką podjął, więc jakość rzemiosła w domu jest bardzo wysoka. W taki sposób, że to wstyd, że nigdy nie ukończony dom, ale w inny sposób, to jest dobre, ponieważ jest to jedyna posiadłość w Anglii, który daje obraz tego, jak wyglądało to w trakcie budowy. Jeśli chcesz zobaczyć więcej z domu i widoki widzieliśmy dzisiaj trzeba będzie spojrzeć na pokaz slajdów z prawej strony.
Szczególnie podobało mi się widząc ten dwór, ponieważ pokazuje, jak jeden z tych typów rezydencji został zbudowany i rodzaj pracy, który poszedł do niego. Spędziliśmy około dwóch godzin nie widząc wszystko, co mógł, wewnątrz i na zewnątrz, a następnie udaliśmy się na krótki spacer po osiedlu, zanim udał się do punktu, z dobrym widokiem normalnie, Walii, w odległości. Niestety, pogoda nie był miły i widok był zachmurzone, ale nadal było to dobre miejsce, aby zobaczyć, jak na angielskiej wsi jest podzielona w stylu patchwork, każdy rozdział podzielony przez kamienne mury i żywopłoty.

Thursday, October 22, 2015

Bath!







Even with not the best weather, wee had a great day visiting the town of Bath, about an hour away from where we were staying. It's a very unique town because it has an original Roman bath that has been there hundreds of years. The Roman Baths complex is a site of historical interest in the city of Bath, The house is a well-preserved Roman site for public bathing.

The Roman Baths themselves are below the modern street level. There are four main features: the Sacred Spring, the Roman Temple, the Roman Bath House and the Museum holding finds from Roman Bath. The buildings above street level date from the 19th century. The first shrine at the site of the hot springs was built by Celts and was dedicated to the goddess Sulis, whom the Romans identified with Minerva. Geoffrey of Monmouth in his largely fictional Historical Regun Britanniae describes how in 836 BC the spring was discovered by the British king Bladud who built the first Moorish baths. Early in the 18th century Geoffrey's obscure legend was given great prominence as a royal endorsement of the waters' qualities, with the embellishment that the spring had cured Bladud and his herd of pigs of leprosy through wallowing in the warm mud.

The other thing of major interest is the Bath abbey.
There has been a place of Christian worship on this site for well over a thousand years.
As the history of this sacred place stretches as far back as Anglo-Saxon times, there is a great deal to discover: tales of Kings and Queens, saints and sinners, as well as stories of ordinary people. If I had to pick just five things I would like you to know about the Abbey’s history, these are:
  • Three different churches have occupied the site of today’s Abbey since 757 AD. 
  • The first King of all England, King Edgar was crowned on this site in 973.
  • The first sight most visitors have of Bath Abbey is the West front, with its unique ladders of Angels. The story behind this is that the Bishop of Bath, Oliver King, is said to have had a dream of angels ascending and descending into heaven which inspired the design and which also inspired him to build a new Abbey church – the last great medieval cathedral to have been built in England.
  • After the dissolution of the monasteries in 1539 by order of King Henry VIII, the Abbey lay in ruins for more than 70 years. It wasn’t until 1616, that much of the building we see today was repaired.
The most impressive thing for me was the vaulting on the inside ceilings Usually you se four of them coming from each corner but this church adds decorative vaulting which is truly spectacular. I won't go into the long history of this abbey because you can find out about it here.............http://www.bathabbey.org/history/timeline. You have to see the pictures enlarged in order to really appreciate the ceilings.

After we were done visiting those two places we had lunch in an English tea room and returned home for a nice home cooked dinner prepared by Jackie.

Nawet przy nie najlepszej pogodzie, mieliśmy wspaniały dzień zwiedzając miasto Bath, które jest około godziny od miejsca, gdzie się zatrzymaliśmy. Jest to bardzo unikatowe miasto, ponieważ ma oryginalną rzymską łaźnię, będącą tam od setek lat. Kompleks Łaźni Rzymskich jest miejscem o znaczeniu historycznym w mieście Bath.  Dom jest dobrze zachowanym miejscem archeologicznym  rzymskich łaźni publicznych.

Same rzymskie łaźnie są położone poniżej obecnego poziomu ulicy. Istnieją cztery ich podstawowe elementy: Święto Wiosny, Świątynia Rzymska, Rzymski Łaźnia i Muzeum przechowujące znaleziska z łaźni rzymskich. Budynki powyżej poziomu ulicy datowane są na 19 wiek. Pierwsza kapliczka w miejscu gorących źródeł została zbudowana przez Celtów, a poświęcona była bogini Sulis, którą Rzymianie identyfikowali z Minerwą. Geoffrey z Monmouth w jego dużej mierze fikcyjnej pracy Historical Regun Britanniae opisuje, jak w 836 roku pne źródło zostało odkryte przez brytyjskiego króla Bladud, który następnie zbudował pierwsze łaźnie mauretańskie. Na początku 18 wieku niejasna legenda Geoffreya nadała źródłu wielki rozgłos jako królewska aprobata dla jakości wód ", z „dodatkiem” że źródło wyleczyło Bladuda i jego stado świń z trądu przez tarzanie się w ciepłym błocie.
Inną sprawą o podstawowym znaczeniu jest opactwo Bath.
To było miejsce kultu chrześcijańskiego na tych stronach przez ponad tysięcy lat.

Jako, że historia tego świętego miejsca sięga czasów  anglosaskich, jest to świetna okazja, aby dowiedzieć się o: opowieści o królach i królowych, świętych i grzesznikach, a także historie zwykłych ludzi. Gdybym miał wybrać tylko pięć rzeczy z historii opactwa chciałbym, żebyś wiedział o:
Od 757 AD trzy różne kościoły były posadowione w miejscu dzisiejszego opactwa.
Pierwszym królem całej Anglii był król Edgar, który został tutaj koronowany w 973.
Pierwszym widokiem, jaki ma większość odwiedzających jest zachodnia strona Bath Abbey z unikalnymi drabinami Aniołów. Historia jaka za tym stoi mówi, że biskup Oliver King, powiedział, że miał sen o aniołach wstępujących i zstępujących do nieba, który zainspirował projekt budowę  nowego kościół dla opactwa - ostatniej wielkiej średniowiecznej katedry, jaka została zbudowana w Anglii.

Po kasacie klasztorów w 1539 roku z rozkazu króla Henryka VIII, opactwo leżało w gruzach przez ponad 70 lat. Dopiero w 1616 roku wiele z budynku, które dzisiaj widzimy, zostało naprawionych.
Dla mnie ,najbardziej imponującą rzeczą  było sklepienie na wewnętrznych sufitach. Zazwyczaj widzisz cztery z nich pochodzące z każdego rogu, ale w tym kościele dodane są dekoracje, co czyni je naprawdę spektakularnymi. Nie zamierzam opowiadać długiej historii tego opactwa, ponieważ można dowiedzieć się o tym tutaj ............. http: //www.bathabbey.org/history/timeline. Musisz zobaczyć powiększone zdjęcia, aby naprawdę docenić te sufity.

Po skończeniu zwiedzania tych dwóch miejsc jedliśmy lunch w angielskiej herbaciarni i wróciliśmy do domu na miły domowy obiad przygotowany przez Jackie.

England




We had an unusual start today for our trip. As we were standing outside waiting for the taxi we ordered yesterday the taxi company called us and said they had no taxi for us. I found another number and in ten minutes we had a new taxi to take us to the airport. We arrive in time to catch our plane and were off the England.  Toni and Jackie met us at the airport in Bristol and we drove to their new house in Minchampton on the Cotswolds.

Once we got off the expressway it was the typical English countyside with small roads and beautiful scenery. They have a lovely house in a small village and everyone is so friendly. We took a little walk into the center of the village to see it and the church. The pictures will tell you more about how nice it is than words. The houses were all made in the style for that region with limestone making up all the houses. After our walk we went back to their house, had a few drinks and then Jackie made a nice dinner.

Mieliśmy niezwykły początek dziś dla naszej podróży. Jak staliśmy na zewnątrz czeka na taksówki zamówiliśmy wczoraj firma taxi wezwał nas i powiedział, że nie miał taksówkę dla nas. Znalazłam kolejny numer, a po dziesięciu minutach mieliśmy nową taksówkę do nas do lotniska. Dojeżdżamy na czas, aby złapać samolot i byliśmy od Anglii. Toni i Jackie spotkał się z nami na lotnisku w Bristolu i pojechaliśmy do nowego domu w Minchampton w Cotswolds.

  Kiedy wysiedliśmy z ekspresowej był to typowy angielski countyside z małych dróg i piękne krajobrazy. Mają piękny dom w małej wiosce, a każdy jest przyjazny. Zrobiliśmy mały spacer do centrum wsi, aby go i kościół zobaczyć. Zdjęcia dowiesz się więcej o tym, jak miło jest, niż słowa. Domy zostały wykonane w stylu dla tego regionu z wapienia tworzących wszystkie domy. Po spacerze udaliśmy się z powrotem do ich domu, wypił kilka drinków, a potem Jackie wykonane kolację.

Tuesday, October 20, 2015

Ready!

So, here we are, packed, taxi ordered for tomorrow and ready to fly to England. It will be good to get away from this gray sky of the last five days and into a little sun. Anyway that is what they are forecasting for the next three days in England. We will see if they are right but we have clothes for all occasions.

We've been listening to Oregon all day as we prepared for our trip. Still can't believe we actually saw and met them. Their style of music is so unique, you just have to listen to them on YouTube!

Jesteśmy spakowani, taksówka na jutro zamówiona i gotowi do lotu do Anglii. Dobrze jest uciec od tego szarego nieba trochę ku słońcu na pięć dni. W każdym razie taka jest prognoza na najbliższe trzy dni w Anglii. Zobaczymy, czy mają rację, ale mamy ubrania na każdą okoliczność.

Podczas przygotowań do naszej podróży słuchaliśmy przez cały dzień jazzowej grupy „Oregon”. Nadal nie mogę uwierzyć, że widzieliśmy i spotkaliśmy się z nimi. Ich styl muzyki jest wyjątkowy, po prostu trzeba ich posłuchać na YouTube!

Monday, October 19, 2015

From Chopin to Oregon




Me, Joan and Paul.


What a night! We watched the first two finalist of the Chopin Competition on TV and then at 7:15PM we left for the Blue Note Club to hear the group, Oregon. I thought we would be there in 15 minutes, 1/2 hour before the concert began. I was wrong, unfortunately for Joan. Two of the intersections on the way there are under repair, delaying us arriving until 7:55. We had to walk fast to the club, three blocks away from where we could park. Joan and I always hold hands wherever we go and tonight was no different. Two blocks from the club, 3 ladies were standing on the sidewalk and the only way around them was to separate, which we did. Joan tripped and fell down, bruising her knee, scraping her hands on the sidewalk and cutting her lip when her face hit the ground. The 3 ladies came immediately to help her, gave us some napkins to wipe the blood off her lip. After she was back up. we decided she didn't need medical attention and proceeded to the club. We got there at 8:05, checked our coats and went to our seats. 5 minutes later the announcer announced the group and they began to play. To deaden some of the pain for Joan, I bought her two White Russian drinks and they helped. I felt horrible that I had let go of her hand and allowed the accident to happen.

This group. Oregon, goes back many years in the jazz scene and we've loved listening to them. It's kind of amusing that we had to move to Poznań to see them perform live for the first time. The club is small and a perfect place to see and hear music instead of in a stadium with thousands of people.
Oregon played two sets with a 20 minute break between them. The second set had newer compositions that were absolutely fabulous. As you can see I was able to take some pictures and know I still have a lot to learn about this new camera to make better pictures in this kind of atmosphere.

Because we've been fans for so long, 30+ years, we wanted to meet them in person so when the last set was finished and people were leaving the club, Joan and I walked back stage. The guard at the door said we would have to wait a little while. He walked away from the door and two young girls came out to guard the door. I walked up to one of them and told a little white lie. I told them to go inside and tell Paul, the leader of the group, that his cousin from the state of Oregon was waiting to see him. One minute later he came out and I explained I wasn't really his cousin, just an avid fan. He laughed and said he didn't think I was but was curious as to who we were so he came out to see. We talked for several minutes and he said they were touring Europe this month, going to Poland, Germany, Hungary, Serbia and Italy. At the end of our conversation he agreed to have a picture taken with us and then we started walking out. Ralph Towner was by the stage and we stopped and talked with him also. They were both very nice to meet and talk with. They said Poznań was the first stop on the tour and now they would go to Germany to rehearse for three days before the next concert. They have a new member in the group and they needed to rehearse a little more to get better with the new material. The fans in the club absolutely loved hearing them play because they are so unique in their style of jazz.  Except for Joan's accident, we had a fantastic time last night, something we'll always remember.

 Co za noc! Oglądaliśmy dwie pierwsze finalista Konkursu Chopinowskiego w telewizji, a potem na 7:15 po południu wyszliśmy do klubu Blue Note, aby usłyszeć grupę, Oregon. Myślałem, że będziemy tam w 15 minut, 1/2 godziny przed koncertem rozpoczął. Myliłem się, niestety dla Joan. Dwa z tych skrzyżowań na drodze znajdują się w naprawie, opóźniając nas przybywać, aż 7:55. Musieliśmy szybko chodzić do klubu, trzy przecznice od miejsca, gdzie moglibyśmy zaparkować. Joan i ja zawsze trzymać ręce gdziekolwiek pójdziemy, a dziś nie było inaczej. Dwie przecznice od klubu, 3 panie stoją na chodniku, a jedynym sposobem wokół nich było oddzielić, co zrobiliśmy. Joan potknął się i upadł, stłuczenia kolana, zgarniania ręce na chodniku i cięcia wargę, gdy jej twarz uderzył w ziemię. Te 3 panie przyszedł natychmiast, by jej pomóc, dał nam kilka serwetek wytrzeć krew z wargi. Po tym, jak był z powrotem. zdecydowaliśmy, że nie potrzebuje pomocy medycznej i przystąpił do klubu. Dostaliśmy się tam o 8:05, sprawdzone nasze kurtki i poszedł do naszych miejsc. 5 minut później spiker ogłosił grupy i zaczęli grać. Aby zagłuszyć niektóre z bólu Joan, kupiłem ją dwa White Russian napoje i pomogli. Czułem się okropnie, że musiałem puścić rękę i pozwolił wypadek wydarzy.

Ta grupa. Oregon, sięga wiele lat na scenie jazzowej, a my bardzo chętnie słucha. To trochę zabawne, że musieliśmy przenieść się do Poznania, aby zobaczyć ich występ na żywo po raz pierwszy. Klub jest mały i to idealne miejsce, aby zobaczyć i usłyszeć muzykę, a nie na stadionie z tysięcy ludzi.
Oregon grał dwa zestawy z 20 minut przerwy między nimi. Drugi zestaw miał nowsze kompozycje, które były absolutnie fantastyczne. Jak widać udało mi się zrobić kilka zdjęć i wiem, mam jeszcze wiele nauczyć o tym nowym aparatem zrobić lepsze zdjęcia w takiej atmosferze.

Ponieważ byliśmy fani tak długo, ponad 30 lat, chcemy spotkać się z nimi osobiście, więc kiedy ostatni set był gotowy i ludzie wychodzili z klubu, Joan i ja wróciliśmy etap. Strażnik przy drzwiach powiedział, że musimy poczekać trochę czasu. Odszedł od drzwi i dwie młode dziewczyny wyszły na straży drzwi. Podszedłem do jednego z nich i powiedział małe białe kłamstwo. Powiedziałem im wejść do środka i powiedzieć Pawłowi, lider grupy, że jego kuzyn ze stanu Oregon czekał go zobaczyć. Minutę później wyszedł i wyjaśnił, że nie było jego kuzyn, tak zagorzałym fanem. Zaśmiał się i powiedział, że nie wydaje mi się, ale był ciekaw, którzy byliśmy tak wyszedł zobaczyć. Rozmawialiśmy przez kilka minut, a on powiedział, że w tym miesiącu tournée po Europie, będzie w Polsce, Niemczech, na Węgrzech, w Serbii i we Włoszech. Na koniec naszej rozmowy, że zgodził się zdjęcie zrobione z nami, a potem zaczęliśmy wychodzić. Ralph Towner był przez scenę i zatrzymaliśmy się i rozmawiał z nim również. Oboje byli bardzo miło spotkać się i porozmawiać z. Mówili, że Poznań był pierwszym przystankiem na trasie i teraz uda się do Niemiec na próby na trzy dni przed kolejnym koncertem. Mają nowego członka w grupie i musieli ćwiczyć trochę więcej, aby lepiej z nowym materiałem. Fani w klubie zachwyceni słysząc, jak grają, bo są tak wyjątkowe w swoim stylu jazzu. Z wyjątkiem wypadku Joanny, mieliśmy fantastyczny czas w nocy, coś zawsze będziemy pamiętać.

Sunday, October 18, 2015

Oregon!

Thanks, Lucie, for the advice. I found several good video's already on YouTube to explain many of the functions on the camera. It's just a matter of trying them out to see the results they produce. It's a little amazing that Sony didn't produce a good user manual for that purpose.

Today was a day we've been waiting for.  At 8PM was the Oregon group performing at the Blue Not Club that I bought tickets for last week. We spent the early part of the day watching football and even took a nap in the afternoon, something we have don't in a long time. At 7:15 in the evening we drove to the club to hear the concert. I took my camera to experiment with it also.

Dzięki, Lucie, za radę. Znalazłem kilka dobry film już na YouTube, aby wyjaśnić wiele funkcji w aparacie. To tylko kwestia wypróbowując je, aby zobaczyć wyniki, które produkują. To trochę niesamowite, że Sony nie produkują dobrą instrukcję do tego celu.


Dzisiaj był dzień czekaliśmy na. O 8 wieczorem była grupa Oregon występując w klubie Blue Not, że kupiłem bilety na ostatni tydzień. Spędziliśmy na początku dnia, oglądanie piłki nożnej, a nawet sobie drzemkę po południu, nie mamy coś zrobić, w długim czasie. Na 7:15 wieczorem pojechaliśmy do klubu, aby usłyszeć koncert. Wziąłem aparat do eksperymentowania z nim również.