A little more cleaning today. A cool day outside. We spent most of last night watching the vote on the financial crisis bill falter and all of the in fighting and blaming going on by both parties.
I had a busy day visiting with people I know and talking about everything you can imagine. We studied, learned 5 more new words, watched a soap opera and talked on IM with an old friend.
Trochę bardziej czyszczenie dzisiaj. Chłodny dzień na zewnątrz. Wydaliśmy najwięcej z ubiegłej nocy obserwujące głos na rachunku kryzysu finansowego chwieją się na nogach i wszystko z w walczeniu i winieniu chodzenia na przez obu partiach.
Miałem zajęty dzień bywający z ludźmi, których znam i mówiące o wszystkim, co możesz wyobrazić sobie. Studiowaliśmy, nauczyliśmy się 5 bardziej nowych słów, obserwowaliśmy operę mydlaną i powiedzieliśmy na IM ze starym przyjacielem.
Tuesday, September 30, 2008
Monday, September 29, 2008
Follow up
I did a little research on the family who owned the Gołuchów castle originally and found it was Stanisław Leszczyński, two time King of Poland. He also built a castle in Rydzyna, a town south west of Poznań. Now, that castle is a hotel.
We met with Zbyszek today and I told him about my discovery of the other castle. Of course, living in Wielkopolska all of his life, he knew about it and told us his son had his wedding in that castle. Small world!!
Today we started cleaning in preparation for the arrival of our friend Krystyna on Saturday. My job was washing all of the windows and Joan did the dusting. Amazing how much dirt and dust collects so quickly.
Zrobiłem trochę badań na rodzinie, która posiadła zamek Gołuchów pierwotnie i znalazła, że to był Stanisław Leszczyński, dwaj Król czasu Polski. On też zbudował zamek w Rydzyna, mieście na południe na zachód Poznań. Teraz, tamten zamek jest hotel.
Spotkaliśmy się ze Zbyszek dzisiaj i powiedziałem mu o moim odkryciu o innym zamku. Oczywiście, mieszkając w Wielkopolsce wszystko z jego życia, on wiedział o tym i powiedział nam jego syn miał jego ślub w tamtym zamku. Mały świat!!
Dzisiaj zaczęliśmy czyszczenie w przygotowywaniu dla przybycia naszej przyjaciela Krystyny w sobotę. Moja praca myła wszystkie z okien i Joan zrobiła kurzenie. Zdumienie ilu brudu i proch zbiera się tak szybko.
Sunday, September 28, 2008
Gołuchów Castle
We left at 10:30 this morning for Gołuchów to see the castle. One and a half hours later we were there. I parked the car and we walk a short distance to the entrance to the castle. We had to wait a short time to be admitted, they do tours on each half hour so we had a ten minute wait.
The entrance door opened and we walked inside to the impressive courtyard where we paid our entrance fee, 5.50 zl(2.25USD) per person. If you wanted to take pictures it was another 12zl($6USD) I paid the extra money and proceed to take over 100 pictures. There are a lot of pictures in the Slideshow so it make take 2 minutes to load.
You were right John, it was worth the trip to see this place. It stands about 7 stories high, is massive in its size and inside is spectacular. We were only allowed to see two floors of the castle but the rooms, furniture, portraits, woodwork, sculptures, ceilings and floors are incredible. The castle itself is built in a U shape with the courtyard open on one side facing the park. The doors were all low, I guess people were shorter in those days.
The surrounding grounds and park are impressive as well with many different kinds of trees and shrubbery. Some of the trees are huge in width as you can see from one of the pictures of Joan.
We spent three hours there and then headed back home, taking small roads through many little villages and towns. We arrived about 6PM. We talked about what it might have been like to live in such a place but, of course, we can only imagine it. There is a lot of history of Poland in this castle.
The history of the Gołuchów Castle on the Trzemna river dates back to over 400 years ago. Initially it was the seat of the Leszczyński family, whose heyday as an imposing residence of magnates came to an end at the close of the 17th c.
In 1853 the Gołuchów estate was purchased by Tytus Działyński, the owner of the Kórnik estate, for his only son Jan. After the marriage of Jan Działyński and Duchess Izabella Czartoryska, daughter of Duke Adam Jerzy Czartoryski, Gołuchów was to become the residence of the newlyweds. Unfortunately, the property was sequestered in retribution for Jan Działyński's participation in the January Uprising.In the early 1870s it became the sole property of Jan's wife Izabella. It was thanks to her that the building was restored by architects, sculptors and painters from France, among others by Charles Biberon, Louis Breugnot and a young architect Maurice August Ouradou, Eugene Viollet-le-Duc's son-in-law. While numerous details characteristic of the Polish Renaissance castle were preserved, the entire property was rebuilt in the style of French Renaissance, patterned on the famous Loire valley castles.Most of the sculptures decorating the yard were 16th and 17th-century French and Italian originals purchased by Izabella Działyńska in antique shops. She intended to make Gołuchów not only a residence but also a museum. She was a renowned art collector, with a keen interest in printmaking, applied crafts and antique art.
The castle is picturesquely surrounded by a landscape park, the biggest in Wielkopolska, covering an area of ca.160 hectares, with a collection of a few hundred species of trees and shrubs. Originally, next to the castle there was a small Italian-style garden. A little farther away were peasants' quarters and a forest. As soon as Jan Działyński became the owner of the estate, he started to create a park with collections of trees and bushes shipped from every corner of the world. The unique features of the landscape made Jan Działyński establish an English-style park. Since ca. 1876 landscaping work on site was supervised by the gardener Adam Kubaszewski.
In the park, next to the castle, there is the so-called Annex, a residence of the Dukes Czartoryski until World War II, currently the Museum of Forestry, and a chapel where Izabella Działyńska was buried in 1899. Care of the park and the remaining buildings is provided by the Centre for Forestry Culture in Gołuchów.
Opuściliśmy o 10:30 dzisiaj rano dla Gołuchów by zobaczyć zamek. Jeden i pół godziny później byliśmy tam. Zaparkowałem samochód i chodzimy mała odległość do wejścia do zamku. Musieliśmy czekać krótkiego czasu by być przyjęci, oni robią objazdy na każdym pół godzina tak mieliśmy dziesięć minuty czeka.
Drzwi wejścia otworzyły się i chodziliśmy wewnątrz do wywołującego głębokiego wrażenia dziedzińca gdzie zapłaciliśmy naszą opłatę za wstęp, 5.50 zl(2.25USD) na osobę. Jeżeli chciałeś zrobić zdjęcia to był inny 12zl($6USD) zapłaciłem ekstra pieniądze i kontynuuję przejmowanie 100 zdjęć. Są dużo zdjęć w Pokazie slajdów tak to robi dwa minuty by ładować.
Byłeś w prawo Johnem, to było warte podróży by zobaczyć to miejsce. To stoi około 7 historii wysoko, jest masywne w jego wielkości i wewnątrz jest widowiskowe. Mieliśmy pozwolenie by tylko zobaczyć dwie podłogi zamku ale pokoje, meble, portrety, wyroby z drewna, rzeźby, sufity i podłogi są niewiarogodne. Zamek sam jest zbudowany w kształcie U z dziedzińcem otwartym na jednej stronie stającej wobec parku. Drzwi były wszystkie niskie, domyślam się, że ludzie byli krótsi w tych dniach.
Otaczające grunty i park są wywołujące głębokie wrażenia również z wieloma różnymi rodzajami drzew i zagajnika. Kilka z drzew są ogromne w szerokości jak możesz zobaczyć od jednego z obrazów Joan.
Spędziliśmy trzy godziny tam i wtedy poszliśmy w tył do domu, biorąc małe drogi przez dużo małych wsi i miasta. Przybyliśmy o 6PM. Powiedzieliśmy o czym to mogło być jak by zamieszkać w takim miejscu ale, oczywiście, możemy tylko wyobrazić sobie to. Tam jest dużo historii Polski w tym zamku.
Historia Gołuchów Zamku na Trzemna rzecznej datuje wstecz do ponad 400 lat temu. Początkowo to było siedzenie dziny Leszczyński , czyjego szczytu jak imponujące miejsce zamieszkania magnatów przyszło do końca przy blisko 17. c.
W 1853 stan {mienie} Gołuchów był nabyty przez Tytus Działyński, właściciela stanu Kórnik , dla jego jedynego syna Jana. Po małżeństwie Jana Działyński i Księżnej Izabella Czartoryska, córka Księcia Adama Jerzy′ego Czartoryski, Gołuchów miał stać się miejscem zamieszkania nowożeńców. Niestety, własność była oddzielona w zemście dla Jana Działyński udział w stycznia Uprising.In wczesny 1870s to stało się jedyną własnością Jana żony Izabella. To było dzięki czemuś ona, że budowa było przywrócone przez architektów, rzeźbiarzy i malarzy z Francji, pośród innych przez Charlesa Biberona, Louisa Breugnota i młodego architekta Maurice′a sierpień Ouradou, Eugene Viollet Le Duc zięć. Podczas gdy liczna szczegółów cecha polskiego Renesansu zamku była zachowana, cała własność była ponownie zbudowana w stylu francuskiego Renesansu, wymodelowanego na sławnym Loire doliny castles.Most rzeźb ozdabiających jard był 16. i 17. stulecia francuscy i włoscy oryginały nabyci przez Izabella Działyńska w antykwariatach. Ona zamierzała zrobić Gołuchów nie tylko miejscem zamieszkania ale też muzeum. Ona była sławnym kolektorem sztuki , z ostrym zainteresowaniem printmaking, zastosowała zręczności i starożytną sztukę.
Zamek jest malowniczo otoczony przez park krajobrazowy, największe w Wielkopolsce, pokrywając obszar ca.160 hektarów, ze zbiorem kilku stu gatunku drzew i krzewów. Pierwotnie, obok zamku był mały włoski stylu ogród. Trochę dalej daleko był ćwierci chłopów i las. Skoro tylko Jan Działyński stał się właścicielem stanu, on zaczął tworzyć park ze zbiorami drzew i krzaków posłanych od każdego kąta świata. Unikalne cechy krajobrazu zrobiły Jan Działyński zakładają angielski stylu park. Odtąd około. 1876 kształtujący architektonicznie pracę na miejscu był nadzorowany przez ogrodnika Adama Kubaszewski.
W parku, obok zamku, tam jest tak zwany Aneks, miejsce zamieszkania Książęta Czartoryski aż do drugiej wojny światowej, aktualnie Muzeum Leśnictwa, i kaplica gdzie Izabella Działyńska był zakopany w 1899. Opieka nad parkiem i pozostające budynki są dostarczony przez centrum dla Leśnictwa Kultury w Gołuchów.
Saturday, September 27, 2008
Autumn
Half houses.
There is no doubt that autumn is in Poland now. Joan and I took a walk to look at some of the colorful trees on Bukowska and Grochowska street. They are mainly yellow in color, we haven't seen many maples or oak trees to give more color. Maybe we will see more color tomorrow when we go to Gołuchow.
I took some pictures of a house that was sold as two, half houses. This is common in Poland, to buy half of a house. This one on Bukowska was sold and turned into a medical office. It was completely renovated and painted. It's easy to see in the pictures which half of the house is renovated.
Walking back home we came across a delivery car for Al Capone Pizza.
The weather forecast for tomorrow is just like today, sunny, partly cloudy and 62 degrees. I think it will be a good day to go to Gołuchow. We are taking our acquaintance Sylwia with us. She has been in Poznań all of her life but has never seen this castle in Gołuchow so we thought it would be nice to take her with us. I will take lots of pictures for you to see upon our return.
Tam jest niewątpliwie, że jesień jest w Polsce teraz. Joan i ja pospacerowałem popatrzeć na kilka z barwnych drzew na Bukowska i Grochowska ulicy. Oni są głównie żółci w kolorze, nie zobaczyliśmy wielu klonów dębów by dać więcej koloru. Być może zobaczymy więcej jutro koloru kiedy pójdziemy do Gołuchow.
Zrobiłem kilka zdjęć domu, który był sprzedany jak holują, pół lokuje. To jest wspólne w Polsce, by kupić pół domu. To jeden na Bukowska był sprzedany i zamienił się w medyczne biuro. To było zupełnie odnowione i malowane. To jest łatwe zobaczyć w obrazach, które pół domu jest odnowione.
Wracający piechotą dom przeszliśmy przez wóz dostawczy dla Al Capone Pizzy.
Prognoza pogody dla jutro jest właśnie jak dzisiaj, słoneczny, częściowo pochmurny i 62 stopnie. Myślę, że to będzie dobry dzień by pójść do Gołuchow. Bierzemy nasz znajomości Sylwia z nami. Ona była w Poznań wszystkim z jej życia ale nigdy nie zobaczyła tego zamku w Gołuchow tak myśleliśmy, że to byłoby miłe by wziąć ją z nami. Zrobię dużo zdjęć dla ciebie by zobaczyć na naszym powrocie.
Friday, September 26, 2008
Friday walk.
Ala and son, Antek
Avon advertising
Church interior
From the consulate we walked to Stary Browar where Joan wanted to buy something in the health food store. As she was paying for the product she wanted we heard "Cześć" behind us and turned around to see a student of our Mickiewicz Polish class. It was Ala, a young woman from Ukraine with her two and a half month old baby, Antek. We talked for about 20 minutes with her and then walked to the Rynek for coffee.
We sat down in the outside cafe of Cafe Molina and waited for a waitress. 5-10 minutes passed and no waitress. Joan was getting a little concerned about waiting so long and then the waitress appeared at our table with our order of two caffe lattes, without us even ordering them. She knows us so well now that she knows what we want when she sees us. We sat, talked about our plans for the weekend and the new Avon advertising sign that covers one whole building. Yes, even in Poznań, there is Avon calling. We wanted to walk to Wilson Park but got sidetracked at a church I have wanted to take pictures of the inside. I really like the vaulted sealings of the entrance way.
If the weather is good on Sunday, we plan to travel to Goluchow to visit the castle. The Goluchow Castle, originally a defence structure, was built for Rafal Leszczynski around 1650, to be turned into a stately magnate residence by Rafal's son, Waclaw, one of the Republic of Poland - Lithuania's most prominent citizens. Two and a half centuries later Izabela of the Czartoryskis Dzialynska, who then owned the Castle, had it restored in the style of the French Renaissance, as was then the fashion. The restoration, modelled on the chateaux on the Loire and, partly, on Italian palaces, was the work of the French architect Maurice August Ouradou, assisted by Zygmunt Gorgolewski, a Pole. French artists were employed to decorate the Castle walls and interiors, and many of the sculptures which adorn the courtyard to this day were brought from France and Italy. While nineteenth-century in appearance, the Castle has retained a number of earlier architectural traits and details, most notably the in its main part and in the gallery. And even though it was Izabela Dzialynska who gave the final shape to the building, it remains called the Leszczynskis Castle.
Avon advertising
Church interior
Goluchow castle.
Nice autumn day, perfect for walking and we did just that. First to the American Consulate where we met with Urszula Dziuba, the consular agent, to give her our presidential voting ballots to be put in the diplomatic pouch for Warsaw. She asked how we have been, what we have been doing, where we have visited, etc. She just returned from a vacation to Kraków and the Tatra mountains and told us we have to visit Kraków. Like many others, it is her favorite city in Poland. We assured her that we would go there in the future.
From the consulate we walked to Stary Browar where Joan wanted to buy something in the health food store. As she was paying for the product she wanted we heard "Cześć" behind us and turned around to see a student of our Mickiewicz Polish class. It was Ala, a young woman from Ukraine with her two and a half month old baby, Antek. We talked for about 20 minutes with her and then walked to the Rynek for coffee.
We sat down in the outside cafe of Cafe Molina and waited for a waitress. 5-10 minutes passed and no waitress. Joan was getting a little concerned about waiting so long and then the waitress appeared at our table with our order of two caffe lattes, without us even ordering them. She knows us so well now that she knows what we want when she sees us. We sat, talked about our plans for the weekend and the new Avon advertising sign that covers one whole building. Yes, even in Poznań, there is Avon calling. We wanted to walk to Wilson Park but got sidetracked at a church I have wanted to take pictures of the inside. I really like the vaulted sealings of the entrance way.
If the weather is good on Sunday, we plan to travel to Goluchow to visit the castle. The Goluchow Castle, originally a defence structure, was built for Rafal Leszczynski around 1650, to be turned into a stately magnate residence by Rafal's son, Waclaw, one of the Republic of Poland - Lithuania's most prominent citizens. Two and a half centuries later Izabela of the Czartoryskis Dzialynska, who then owned the Castle, had it restored in the style of the French Renaissance, as was then the fashion. The restoration, modelled on the chateaux on the Loire and, partly, on Italian palaces, was the work of the French architect Maurice August Ouradou, assisted by Zygmunt Gorgolewski, a Pole. French artists were employed to decorate the Castle walls and interiors, and many of the sculptures which adorn the courtyard to this day were brought from France and Italy. While nineteenth-century in appearance, the Castle has retained a number of earlier architectural traits and details, most notably the in its main part and in the gallery. And even though it was Izabela Dzialynska who gave the final shape to the building, it remains called the Leszczynskis Castle.
Miłego dzień jesieni , doskonały dla chodzenia i zrobiliśmy właśnie tamto. Pierwszy do American Konsulatu gdzie spotkaliśmy się z Urszula Dziuba, konsularnym agentem, by dać, żeby jej nasze prezydenckie kartki do głosowania były położone w dyplomatycznej torbie dla Warszawy. Ona pytała jak byliśmy, co robiliśmy, gdzie odwiedziliśmy, i tak dalej Ona właśnie wróciła od wakacji do Krakowa i gór Tatr i powiedziała nam musimy odwiedzić Kraków. Jak dużo innych, to jest jej ulubione miasto w Polsce. Ubezpieczyliśmy ją, że poszlibyśmy tam w przyszłości.
Od konsulatu, który chodziliśmy do Stary Browar gdzie Joan chciała kupić coś w sklepie ze zdrową żywnością. Jak ona płaciła za produkt ona chciała usłyszeliśmy "Cześć" za nami i skręciliśmy dookoła by zobaczyć studenta naszego Mickiewicz polska klasa. To było Skrzydło, młoda kobieta z Ukrainy z jej dwoma i pół miesiącem stare dziecko, Antek. Powiedzieliśmy przez około 20 minut z nią i wtedy chodziliśmy do Rynek dla kawy.
Siadaliśmy w zewnętrznej kawiarni Kawiarni Molina i czekaliśmy na minut. 5-10 kelnerki przeszłe i żadna kelnerka. Joan dostawała trochę zainteresowana o czekaniu tak długo i wtedy kelnerka pojawiła się przy naszym stole z naszym zamówieniem dwu caffe lattes, bez nas nawet rozkazująca ich. Ona zna nas tak dobrze teraz gdy ona zna co chcemy kiedy ona widzi nas. Usiedliśmy, powiedziani o naszych planach przez weekend i nowy Avon reklamujący znak, który pokrywa jeden całe budowa. Tak, nawet w Poznań, tam jest Avon wołający. Chcieliśmy chodzić do Wilsona Park ale dostaliśmy się puszczony na boczny tor w kościele chciałem zrobić zdjęcia wewnątrz. Naprawdę lubię przesklepione pieczęcie drogi wejścia.
Jeżeli pogoda jest dobra w niedzielę, planujemy podróżować do Goluchow by odwiedzić zamek. Goluchow Zamek, pierwotnie struktura obrony , była zbudowana dla Rafal Leszczynski dookoła 1650, by być obrócona do wspaniałego miejsca zamieszkania magnata przez syna Rafal , Waclaw, jedną z Republiki Polski - Litwy najbardziej wybitni obywatele. Dwa i pół stulecia późniejszy Izabela Czartoryskis Dzialynska, który wtedy posiadł Zamek, kazały to przywrócone w stylu Renesansu Francuzów , jak było wtedy moda. Przywracanie, wymodelowane na zamkach na Loire i, częściowo, na włoskich pałacach, było praca Francuzów architekta Maurice′a sierpnia Ouradou, pomożonego przez Zygmunt Gorgolewski, Polaka. Francuscy artyści byli zatrudnieni by ozdobić ściany Zamku i wnętrza, i wiele z rzeźb, które ozdabiają dziedziniec po dzień dzisiejszy były przyniesione z Francji i Włoch. Podczas gdy dziewiętnaste stulecia w pojawieniu się, Zamek zachował pewną liczbę wcześniej architektoniczne rysy i szczegóły, najbardziej szczególnie w jego głównej części i w galerii. I nawet gdyby to był Izabela Dzialynska, który dał końcowy kształt budowie, to pozostaje nazwanym Leszczynskis Zamek.
Thursday, September 25, 2008
Pay the doctor?
I went to see the neurologist in Swarzedz today. It's the first town east of Poznań. I left early for a 6:50PM appointment in case I had trouble finding the place. It's on Wilkonski street, naturally in a house in a residential area. One person was waiting when I walked in and the receptionist was behind the desk. She took my information, told me to sit down and then at 6:45 put on her coat and said she was going home. A door opened, a patient walked out and the waiting person walked in. 20 minutes later she walked out and I walked into the office and was greeted by the doctor. He did a real examination, like the I had at the University of Chicago hospital. He's the third neurologist I have seen since I've been in Poznań and the first to do an examination, take a family history and ask a lot of questions. When we were done, he wrote out prescriptions and set the date for the next meeting. I asked him how much I owed, he told me and I paid him. Yes, I actually paid the money directly to the doctor. This is so different from the U.S.
Poszedłem zobaczyć neurologa w Swarzedz dzisiaj. To jest pierwszy miejski wschód Poznań. Opuściłem wcześnie do 6:50PM umówiony termin w przypadku miałem kłopot znajdujący miejsce. To jest na Wilkonski ulicy, naturalnie w domu w mieszkaniowym obszarze. Jedna osoba czekała kiedy wszedłem i recepcjonista był za biurkiem. Ona zasięgnęła mojej informacji, powiedziała, żebym siadał i wtedy o 6:45 kładą na jej płaszczu i powiedzieli, że ona idzie do domu. Drzwi otworzyły się, pacjent wyszedł i czekająca osoba weszła. 20 minut później ona wyszła i chodziłem do biura i byłem witany przez doktora. On zrobił rzeczywisty badanie, jak, który miałem na Uniwersytecie szpitala Chicago. On jest trzecim neurologiem, którego zobaczyłem odkąd byłem w Poznań i pierwszy by robić badanie, wziąć historię rodziny i zadać dużo pytań. Kiedy byliśmy zrobieni, on wypisał nakazy i ustalał datę dla następnego spotkania. Pytałem go ile byłem winnym, on powiedział mi i zapłaciłem mu. Tak, faktycznie zapłaciłem pieniądze bezpośrednio doktorowi. To jest tak różne ze Stanów Zjednoczonych
Poszedłem zobaczyć neurologa w Swarzedz dzisiaj. To jest pierwszy miejski wschód Poznań. Opuściłem wcześnie do 6:50PM umówiony termin w przypadku miałem kłopot znajdujący miejsce. To jest na Wilkonski ulicy, naturalnie w domu w mieszkaniowym obszarze. Jedna osoba czekała kiedy wszedłem i recepcjonista był za biurkiem. Ona zasięgnęła mojej informacji, powiedziała, żebym siadał i wtedy o 6:45 kładą na jej płaszczu i powiedzieli, że ona idzie do domu. Drzwi otworzyły się, pacjent wyszedł i czekająca osoba weszła. 20 minut później ona wyszła i chodziłem do biura i byłem witany przez doktora. On zrobił rzeczywisty badanie, jak, który miałem na Uniwersytecie szpitala Chicago. On jest trzecim neurologiem, którego zobaczyłem odkąd byłem w Poznań i pierwszy by robić badanie, wziąć historię rodziny i zadać dużo pytań. Kiedy byliśmy zrobieni, on wypisał nakazy i ustalał datę dla następnego spotkania. Pytałem go ile byłem winnym, on powiedział mi i zapłaciłem mu. Tak, faktycznie zapłaciłem pieniądze bezpośrednio doktorowi. To jest tak różne ze Stanów Zjednoczonych
Wednesday, September 24, 2008
Sernik wiedeński
Here's a new recipe for another cheesecake. It comes from the writer of Polish Blog(blogs@transparent.com). Below this blog is another from today.
I use two 300-gram packages and a little bit, which comes out neatly to three 8-oz packages. Make sure it’s the normal full fat version, because otherwise it will not work.But before you start getting all cheesy, you need a crust. The original recipe calls for a special “kruche ciasto” (shortcrust pastry), which really, who has the time to make it these days? I make normal graham cracker crust and it works just fine. Except I use Marie biscuits, because I like them better than graham crackers.
A proper sernik wiedeński is made in a springform pan (the one with a removable bottom) but really, any old pan will do. I use a springform, but not because I’m such a traditionalist, but because I don’t own any other cake pan.
And speaking of traditional… traditionally, this sernik was made with 12 eggs. Yep. Twelve. The original recipe was obviously created in the blissfully ignorant days when cholesterol was still unknown.
I only use 4 or 5 eggs, depending on how big they are. The trickiest part in the whole sernik making process is separating the yolks and the whites. Once you’re done with that, it’s a (cheese)cake walk, really.
This is what you do:The yolks go into a BIG bowl, the whites into a smaller bowl.Beat the whites until they’re stiff. And I mean really stiff. (I can’t imagine how they did this in the days before electric mixers, those poor indentured servants…) When you’re done beating the whites, put them in the fridge until you’ll need them. Which will be soon.
Now I have a confession to make. I’m allergic to measuring cups. I don’t even own a set. I just add things until I either like the taste or have to throw out whatever it is that I’m making.
But to make it easy for you, I tried to measure today just how much powdered (confectioner’s) sugar (cukier puder) you’ll need. And the answer is: about 1 cup and a little bit, depending on how old and sour your cream cheese is and how sweet you like your stuff.
Add some of that powdered sugar to your egg yolks and beat them until they become white and fluffy. Start adding the cream cheese. Really, it doesn’t matter if you do it all at once, or bit by bit. I’m lazy, I do it all at once. Add some vanilla if you like; vanilla powder, vanilla extract, it’s all good.
The traditional recipe calls for orange peel, but a) I don’t like orange peel, and b) who has the time to peel, chop and gently roast that stuff, huh? Not me. The original recipe also calls for raisins. Those I do add, about a handful, which I guess would be about 1/3 cup. You can soak them in rum or bourbon, if you like. I don’t. Today I forgot to soak them even in water. It didn’t matter. Sernik turned out just fine.
Baking powder is another issue, I don’t know if it matters or not. I always add some, just in case. But then again, I add baking powder even to pancake batter, just in case, so maybe you shouldn’t take this point too seriously.
Ok, back to our cheese mixture. Dump the raisins in it, and add those stiff egg whites sitting in the fridge. And here’s the Most Important Ingredient: add a couple of spoonfuls (big!) of cream of wheat (uncooked of course). Use your mixer to mix it all nicely and pour into the pan. The mixture will be runny. Very runny. But no worries. That cream of wheat will work its magic. It will make for a wonderfully soft and mousse-like cake. I promise you!
Bake the whole thing at 350F or 175C first for about 30 minutes or until the top gets golden, then cover it with a sheet of aluminum foil and keep baking it for another 30 minutes. Then, because I’m lazy, I just turn off the oven and leave the cake there until it cools a bit. And voila. You’re done. You’ve just made an almost typical Polish cheesecake. It will be the fluffiest most amazing cheesecake you’ve ever tried. I guarantee it!
Tutaj jest nowa recepta dla innego sernika. To pochodzi z pisarza polskiego Blog(blogs@transparent.com).
Używam dwu 300 grama paczek i trochę, które wychodzi schludnie do trzech 8 oz paczek. Upewnij się to jest normalna pełna tłusta wersja, ponieważ inaczej to nie będzie work.But zanim zaczniesz dostawanie się całego przypominającego sera, potrzebujesz skorupy. Oryginalna recepta wymaga specjalnego “kruche ciasto(kruche ciasto)” , którego naprawdę, kto musi czas zrobić to w dzisiejszej dobie? Robię normalną Graham skorupę petardy i to pracuje właśnie świetny. Z wyjątkiem ja użyj herbatników Marie , ponieważ lubię ich lepiej niż petardy Graham.
Właściwy sernik wiedeński jest zrobiony w springform rondlu (jeden z usuwalnym dnem) ale naprawdę, jakikolwiek stary rondel zrobi. Używam springform, ale nie ponieważ jestem takim tradycjonalistą, ale ponieważ nie robię własnego jakiegokolwiek innego rondla ciastka.
I mówiąc o tradycyjnym… tradycyjnie, ten sernik był zrobiony z 12 jajkami. Tak. Dwanaście. Oryginalna recepta była oczywiście tworzona w błogo nieświadomych dniach kiedy cholesterol był jeszcze nieznany.
Tylko używam 4 albo 5 jajek, zależąc od jak dużego oni są. Najpodstępniejsza część w całym sernik robiącym proces rozdziela żółtka i bieli. Raz jesteś zrobiony z tamtym, to jest (ser)ciastka spacer, naprawdę.
To jest co robisz:Żółtka pójdą do DUŻEJ miski, bieli do mniejszego bowl.Beat bieli aż oni będą sztywni. I mam na myśli naprawdę sztywny. (Nie mogę wyobrazić sobie jak oni zrobili to w dniach przed elektrycznymi mikserami, ci biednymi związanymi umową służącymi…) Kiedy będziesz zrobiony pobicie bieli, położył ich w lodówce aż będziesz potrzebować ich. Które będzie wkrótce.
Teraz mam przyznanie się by zrobić. Jestem alergiczny do mierzenia filiżanek. Nie robię nawet własnego zestaw. Właśnie dodaję rzeczy aż do ja albo jak smak albo muszę wyrzucić cokolwiek to jest, że robię.
Ale by zrobić to łatwo dla ciebie, spróbowałem mierzyć dzisiaj właśnie ile cukier puder (cukiernika) będziesz potrzebować. I odpowiedź jest: około 1 filiżanki trochę, zależąc od jak starego i kwaszą twój serek śmietankowy jest i jak słodki ty jak twoje rzeczy.
Dodaj trochę z tamtego cukru pudru do twoich żółtek i bij ich aż oni będą stawać się białymi i puszyści. Zacznij dodawanie serka śmietankowego. Naprawdę, to nie ma znaczenie jeżeli robisz to naraz, albo po kawałku. Jestem leniwy, robię to naraz. Dodaj trochę wanilii jeżeli ciebie jak; proszek wanilii , ekstrakt z wanilii, to jest całe dobro.
Tradycyjna recepta wymaga skórki pomarańczy, ale) nie lubię skórka pomarańczy, i B) kto musi czas łuszczyć się, porąbać i łagodnie upiec się, że rzeczy, huu? Nie mnie. Oryginalna recepta też wymaga rodzynków. Ci dodaję, o garści, którą domyślam się byłbym około 1/3 filiżanki. Możesz zmoczyć ich w rumie albo burbonie, jeżeli ciebie jak. Nie robię. Dzisiaj zapomniałem zmoczyć ich nawet w wodzie. To nie miało znaczenie. Sernik okazał się właśnie świetny.
Proszek do pieczenia jest inny problem, nie wiem czy to ma znaczenie albo nie. Zawsze dodaję kilka, właśnie w przypadku. Ale wówczas znowu, dodaję proszek do pieczenia nawet do ciasta na naleśniki, właśnie w przypadku, tak być może nie powinieneś wziąć tego punktu zbyt poważnie.
I use two 300-gram packages and a little bit, which comes out neatly to three 8-oz packages. Make sure it’s the normal full fat version, because otherwise it will not work.But before you start getting all cheesy, you need a crust. The original recipe calls for a special “kruche ciasto” (shortcrust pastry), which really, who has the time to make it these days? I make normal graham cracker crust and it works just fine. Except I use Marie biscuits, because I like them better than graham crackers.
A proper sernik wiedeński is made in a springform pan (the one with a removable bottom) but really, any old pan will do. I use a springform, but not because I’m such a traditionalist, but because I don’t own any other cake pan.
And speaking of traditional… traditionally, this sernik was made with 12 eggs. Yep. Twelve. The original recipe was obviously created in the blissfully ignorant days when cholesterol was still unknown.
I only use 4 or 5 eggs, depending on how big they are. The trickiest part in the whole sernik making process is separating the yolks and the whites. Once you’re done with that, it’s a (cheese)cake walk, really.
This is what you do:The yolks go into a BIG bowl, the whites into a smaller bowl.Beat the whites until they’re stiff. And I mean really stiff. (I can’t imagine how they did this in the days before electric mixers, those poor indentured servants…) When you’re done beating the whites, put them in the fridge until you’ll need them. Which will be soon.
Now I have a confession to make. I’m allergic to measuring cups. I don’t even own a set. I just add things until I either like the taste or have to throw out whatever it is that I’m making.
But to make it easy for you, I tried to measure today just how much powdered (confectioner’s) sugar (cukier puder) you’ll need. And the answer is: about 1 cup and a little bit, depending on how old and sour your cream cheese is and how sweet you like your stuff.
Add some of that powdered sugar to your egg yolks and beat them until they become white and fluffy. Start adding the cream cheese. Really, it doesn’t matter if you do it all at once, or bit by bit. I’m lazy, I do it all at once. Add some vanilla if you like; vanilla powder, vanilla extract, it’s all good.
The traditional recipe calls for orange peel, but a) I don’t like orange peel, and b) who has the time to peel, chop and gently roast that stuff, huh? Not me. The original recipe also calls for raisins. Those I do add, about a handful, which I guess would be about 1/3 cup. You can soak them in rum or bourbon, if you like. I don’t. Today I forgot to soak them even in water. It didn’t matter. Sernik turned out just fine.
Baking powder is another issue, I don’t know if it matters or not. I always add some, just in case. But then again, I add baking powder even to pancake batter, just in case, so maybe you shouldn’t take this point too seriously.
Ok, back to our cheese mixture. Dump the raisins in it, and add those stiff egg whites sitting in the fridge. And here’s the Most Important Ingredient: add a couple of spoonfuls (big!) of cream of wheat (uncooked of course). Use your mixer to mix it all nicely and pour into the pan. The mixture will be runny. Very runny. But no worries. That cream of wheat will work its magic. It will make for a wonderfully soft and mousse-like cake. I promise you!
Bake the whole thing at 350F or 175C first for about 30 minutes or until the top gets golden, then cover it with a sheet of aluminum foil and keep baking it for another 30 minutes. Then, because I’m lazy, I just turn off the oven and leave the cake there until it cools a bit. And voila. You’re done. You’ve just made an almost typical Polish cheesecake. It will be the fluffiest most amazing cheesecake you’ve ever tried. I guarantee it!
Tutaj jest nowa recepta dla innego sernika. To pochodzi z pisarza polskiego Blog(blogs@transparent.com).
Używam dwu 300 grama paczek i trochę, które wychodzi schludnie do trzech 8 oz paczek. Upewnij się to jest normalna pełna tłusta wersja, ponieważ inaczej to nie będzie work.But zanim zaczniesz dostawanie się całego przypominającego sera, potrzebujesz skorupy. Oryginalna recepta wymaga specjalnego “kruche ciasto(kruche ciasto)” , którego naprawdę, kto musi czas zrobić to w dzisiejszej dobie? Robię normalną Graham skorupę petardy i to pracuje właśnie świetny. Z wyjątkiem ja użyj herbatników Marie , ponieważ lubię ich lepiej niż petardy Graham.
Właściwy sernik wiedeński jest zrobiony w springform rondlu (jeden z usuwalnym dnem) ale naprawdę, jakikolwiek stary rondel zrobi. Używam springform, ale nie ponieważ jestem takim tradycjonalistą, ale ponieważ nie robię własnego jakiegokolwiek innego rondla ciastka.
I mówiąc o tradycyjnym… tradycyjnie, ten sernik był zrobiony z 12 jajkami. Tak. Dwanaście. Oryginalna recepta była oczywiście tworzona w błogo nieświadomych dniach kiedy cholesterol był jeszcze nieznany.
Tylko używam 4 albo 5 jajek, zależąc od jak dużego oni są. Najpodstępniejsza część w całym sernik robiącym proces rozdziela żółtka i bieli. Raz jesteś zrobiony z tamtym, to jest (ser)ciastka spacer, naprawdę.
To jest co robisz:Żółtka pójdą do DUŻEJ miski, bieli do mniejszego bowl.Beat bieli aż oni będą sztywni. I mam na myśli naprawdę sztywny. (Nie mogę wyobrazić sobie jak oni zrobili to w dniach przed elektrycznymi mikserami, ci biednymi związanymi umową służącymi…) Kiedy będziesz zrobiony pobicie bieli, położył ich w lodówce aż będziesz potrzebować ich. Które będzie wkrótce.
Teraz mam przyznanie się by zrobić. Jestem alergiczny do mierzenia filiżanek. Nie robię nawet własnego zestaw. Właśnie dodaję rzeczy aż do ja albo jak smak albo muszę wyrzucić cokolwiek to jest, że robię.
Ale by zrobić to łatwo dla ciebie, spróbowałem mierzyć dzisiaj właśnie ile cukier puder (cukiernika) będziesz potrzebować. I odpowiedź jest: około 1 filiżanki trochę, zależąc od jak starego i kwaszą twój serek śmietankowy jest i jak słodki ty jak twoje rzeczy.
Dodaj trochę z tamtego cukru pudru do twoich żółtek i bij ich aż oni będą stawać się białymi i puszyści. Zacznij dodawanie serka śmietankowego. Naprawdę, to nie ma znaczenie jeżeli robisz to naraz, albo po kawałku. Jestem leniwy, robię to naraz. Dodaj trochę wanilii jeżeli ciebie jak; proszek wanilii , ekstrakt z wanilii, to jest całe dobro.
Tradycyjna recepta wymaga skórki pomarańczy, ale) nie lubię skórka pomarańczy, i B) kto musi czas łuszczyć się, porąbać i łagodnie upiec się, że rzeczy, huu? Nie mnie. Oryginalna recepta też wymaga rodzynków. Ci dodaję, o garści, którą domyślam się byłbym około 1/3 filiżanki. Możesz zmoczyć ich w rumie albo burbonie, jeżeli ciebie jak. Nie robię. Dzisiaj zapomniałem zmoczyć ich nawet w wodzie. To nie miało znaczenie. Sernik okazał się właśnie świetny.
Proszek do pieczenia jest inny problem, nie wiem czy to ma znaczenie albo nie. Zawsze dodaję kilka, właśnie w przypadku. Ale wówczas znowu, dodaję proszek do pieczenia nawet do ciasta na naleśniki, właśnie w przypadku, tak być może nie powinieneś wziąć tego punktu zbyt poważnie.
It finally happened!
Bukowska Street
Parking ticket
But before it happened we went for a ride on this sunny day down Bukowska street back to Jeżyce to take pictures of the house I saw yesterday. It sits right next to a street so it has no front lawn but it's a nice looking house. Behind it is a small house where people live so I couldn't go around to the back for more pictures.
We went to the Rynek for coffee and instead of parking underground and paying 3 zl I tired to find a free parking space. I turned onto Wozna street, saw a open spot and parked. It's only 3 blocks to the Rynek and a nice walk along shops and cafes.
Ever since we arrived in Poznań I have been terrified by the possibility of parking in the wrong place and having a "boot" attached to the car. It isn't that I worried about paying the 100zl fine for this, it was more of what do I do to get it removed with my limited Polish.
So we walked to the Rynek and ordered our cafe lattes. This is very easy to do now because the waitress knows us and what we usually order. We sat, drank coffee, talked for a while and saw an interesting baby stroller for triplets. This stroller had 3 seats, one in front of the other and was being pushed by the grandfather.
When we were done we took a stroll around the Rynek and then walked back to the car. As I approached the car I saw a white piece of paper under the windshield wiper. It looked like a receipt from a store. I picked it up, looked at it, read what I could and realized that it was a parking ticket. I didn't see any no parking signs when I parked but evidently I parked in a taxi cab place. The cost of the ticket is 35 zl($18USD). I tried to save the 3 zl underground parking fee and instead will end up paying 35zl. Needless to say, I was a little upset about this but Joan says it's just another experience for us to learn from. She has a very calming effect on me when I need it most. At least it wasn't the "boot" :-)
Parking ticket
But before it happened we went for a ride on this sunny day down Bukowska street back to Jeżyce to take pictures of the house I saw yesterday. It sits right next to a street so it has no front lawn but it's a nice looking house. Behind it is a small house where people live so I couldn't go around to the back for more pictures.
We went to the Rynek for coffee and instead of parking underground and paying 3 zl I tired to find a free parking space. I turned onto Wozna street, saw a open spot and parked. It's only 3 blocks to the Rynek and a nice walk along shops and cafes.
Ever since we arrived in Poznań I have been terrified by the possibility of parking in the wrong place and having a "boot" attached to the car. It isn't that I worried about paying the 100zl fine for this, it was more of what do I do to get it removed with my limited Polish.
So we walked to the Rynek and ordered our cafe lattes. This is very easy to do now because the waitress knows us and what we usually order. We sat, drank coffee, talked for a while and saw an interesting baby stroller for triplets. This stroller had 3 seats, one in front of the other and was being pushed by the grandfather.
When we were done we took a stroll around the Rynek and then walked back to the car. As I approached the car I saw a white piece of paper under the windshield wiper. It looked like a receipt from a store. I picked it up, looked at it, read what I could and realized that it was a parking ticket. I didn't see any no parking signs when I parked but evidently I parked in a taxi cab place. The cost of the ticket is 35 zl($18USD). I tried to save the 3 zl underground parking fee and instead will end up paying 35zl. Needless to say, I was a little upset about this but Joan says it's just another experience for us to learn from. She has a very calming effect on me when I need it most. At least it wasn't the "boot" :-)
Ale zanim to zdarzyło się poszliśmy po jazdę w tym słonecznym dniu na dół Bukowska uliczne plecy do Jeżyce by zrobić zdjęcia domu zobaczyłem wczoraj. To siedzi w prawo obok ulicy tak to nie ma żadnego przedniego trawnika ale to jest miły patrzący dom. Za tym jest mały dom gdzie ludzie żyją tak nie mógłbym pójść dookoła do pleców dla więcej zdjęć.
Poszliśmy do Rynek dla kawy i zamiast parkingu podziemnego i płacącego 3 zl zmęczyłem się znaleźć wolny parking. Skręciłem na Wozna ulicę, zobaczyłem otwarte miejsce i zaparkowałem. To jest tylko 3 bloki do Rynek i miłego spaceru naprzód sklepy i kawiarnie.
Od tego czasu przybyliśmy do Poznań byłem przerażony przez możliwość parkingu do niewłaściwego miejsca i kazanie "buta" przywiązanego do samochodu. To nie jest, że zaniepokoiłem o płaceniu 100zl świetnego dla tego, to było więcej z czego robię by dostać to usunięty z moim ograniczonym językiem polskim.
Tak chodziliśmy do Rynek, rozkazaliśmy nasz kawiarni lattes. To jest bardzo łatwe by czynić teraz ponieważ kelnerka zna nas i co zwykle rozkazujemy. Usiedliśmy, wypiliśmy kawę, powiedzianą na chwilę i zobaczyliśmy interesującego spacerowicza dziecka dla trojaczków. Ten spacerowicz miał 3 siedzenia, jedno przed innym i był pchnięty przez dziadka.
Kiedy byliśmy zrobieni wzięliśmy przechadzkę dookoła Rynek i wtedy wróciliśmy piechotą do samochodu. Jak zbliżyłem się do samochodu zobaczyłem biały arkusz papieru pod wycieraczkami przedniej szybami. To wyglądało jak recepta od sklepu. Podniosłem to, popatrzałem na to, czytam co mógłbym i zdałem sobie sprawę, że to był mandat za złe parkowanie. Nie zobaczyłem żadnego zakaz parkowania znaki kiedy zaparkowałem ale najwyraźniej zaparkowałem w miejscu taksówki taksówki. Koszt biletu jest 35 zl($18USD). Spróbowałem uratować 3 zl pod ziemią parkującą opłatę i zamiast tego zakończę płacenie 35zl. Zbytecznie dodawać, byłem trochę przewracaniem o tym ale Joan mówi, że to jest właśnie inne doświadczenie dla nas by nauczyć się od. Ona ma bardzo uciszający skutek na mnie kiedy potrzebuję tego najwięcej. Przynajmniej to nie było "but" :-)
Tuesday, September 23, 2008
Jeżyce
I went to Jeżyce today to meet with two new acquaintances. It's a district of Pożnan, like Gruńwald where we live. I was early for the meeting so I drove around the neighborhood and came across two very nice old houses. Unfortunately I didn't have my camera with me. One is big enough to be a manor house and the other just a nice old house. It was a gray and cloudy day so maybe tomorrow, if the sun is out I will go back and take pictures.
Today was another meeting with the dermatologist in the afternoon. So far my experience with the medical system in Poland has been good. I arrived at 10AM for the appointment, waited five minutes and the doctor came to meet me. We went to the examination room, she replaced the bandage and said come back in two weeks. By 10:20AM I was on my way home. In the U.S I always waited at least a 1/2 hour to see the doctor and sometimes longer. Maybe dermatologists in Poland are not visited as much in the U.S.
Poszedłem do Jeżyce dzisiaj by spotkać się z dwoma nowymi znajomościami. To jest dzielnica Pożnan, jak Gruńwald gdzie żyjemy. Byłem wczesny dla spotkania tak podwiozłem sąsiedztwo i przeszedłem przez wa bardzo miłe stare domy. Niestety nie miałem mojego aparatu fotograficznego ze mną. Człowiek jest dość duży by być dworek i inny właśnie miły stary dom. To była szarość i pochmurny dzień tak być może jutro, jeżeli słońce jest poza wrócę i zrobię zdjęcia.
Dzisiaj było inne spotkanie z dermatologiem po południu. Dotychczas moje doświadczenie z medycznym systemem w Polsce było dobre. Przybyłem do 10AM dla umówionego terminu, czekałem pięciu minut i doktor przyszedł spotkać mnie. Poszliśmy do pokoju egzaminu , ona zastąpiła bandaż i powiedziana wracają w dwu tygodniach. Przez 10:20AM byłem na moim sposobie do domu. W U.S zawsze czekałem przynajmniej 1/2 godziny by odwiedzić doktora i czasami dłużej. Być może dermatolodzy w Polsce nie są odwiedzeni tyleż w Stanach Zjednoczonych
Today was another meeting with the dermatologist in the afternoon. So far my experience with the medical system in Poland has been good. I arrived at 10AM for the appointment, waited five minutes and the doctor came to meet me. We went to the examination room, she replaced the bandage and said come back in two weeks. By 10:20AM I was on my way home. In the U.S I always waited at least a 1/2 hour to see the doctor and sometimes longer. Maybe dermatologists in Poland are not visited as much in the U.S.
Poszedłem do Jeżyce dzisiaj by spotkać się z dwoma nowymi znajomościami. To jest dzielnica Pożnan, jak Gruńwald gdzie żyjemy. Byłem wczesny dla spotkania tak podwiozłem sąsiedztwo i przeszedłem przez wa bardzo miłe stare domy. Niestety nie miałem mojego aparatu fotograficznego ze mną. Człowiek jest dość duży by być dworek i inny właśnie miły stary dom. To była szarość i pochmurny dzień tak być może jutro, jeżeli słońce jest poza wrócę i zrobię zdjęcia.
Dzisiaj było inne spotkanie z dermatologiem po południu. Dotychczas moje doświadczenie z medycznym systemem w Polsce było dobre. Przybyłem do 10AM dla umówionego terminu, czekałem pięciu minut i doktor przyszedł spotkać mnie. Poszliśmy do pokoju egzaminu , ona zastąpiła bandaż i powiedziana wracają w dwu tygodniach. Przez 10:20AM byłem na moim sposobie do domu. W U.S zawsze czekałem przynajmniej 1/2 godziny by odwiedzić doktora i czasami dłużej. Być może dermatolodzy w Polsce nie są odwiedzeni tyleż w Stanach Zjednoczonych
Monday, September 22, 2008
Nic!
A nice autumn day today, a little cloudy but still sunny. I went to Cartridge World to get some more ink for my printer because it ran out. Came back home and the printer, now, won't feed the paper into the machine. It was working fine before I ran out of ink but now it doesn't work. I don't know what happened but this printer is not making my day.
Joan made the first potatoe soup of the fall and it is good to have it back. Next to Żurek, it's got be my next favorite soup. Heard on the news last night that the "experts" think house prices in Poland will drop by 33% over the next year due to the Global financial crisis, overbuilding in Poland the economies in general.
Miły dzień jesieni dzisiaj, trochę pochmurnego ale jeszcze słoneczny. Poszedłem do Naboju Świata by dostać trochę więcej atramentu dla mojej drukarki ponieważ to zakończyło się. Wracał do domu i drukarka, teraz, nie będzie karmić papieru do maszyny. To pracowało świetną zanim byłem na ostatku atramentu ale teraz to nie pracuje. Nie znam co zdarzone się ale ta drukarka nie robi mojego dnia.
Joan zrobiła pierwszą potatoe zupę ze spadku i to jest dobre mieć to w tył. Obok Żurek, to miało jest moja następna ulubiona zupa. Usłyszany na wiadomoścach ubiegłej nocy, że "eksperci" myślą ceny domu w Polsce wpadną 33% przez przyszły rok z powodu Globalnego kryzysu finansowego, budując zbyt gęsto w Polsce ekonomie w ogóle.
Joan made the first potatoe soup of the fall and it is good to have it back. Next to Żurek, it's got be my next favorite soup. Heard on the news last night that the "experts" think house prices in Poland will drop by 33% over the next year due to the Global financial crisis, overbuilding in Poland the economies in general.
Miły dzień jesieni dzisiaj, trochę pochmurnego ale jeszcze słoneczny. Poszedłem do Naboju Świata by dostać trochę więcej atramentu dla mojej drukarki ponieważ to zakończyło się. Wracał do domu i drukarka, teraz, nie będzie karmić papieru do maszyny. To pracowało świetną zanim byłem na ostatku atramentu ale teraz to nie pracuje. Nie znam co zdarzone się ale ta drukarka nie robi mojego dnia.
Joan zrobiła pierwszą potatoe zupę ze spadku i to jest dobre mieć to w tył. Obok Żurek, to miało jest moja następna ulubiona zupa. Usłyszany na wiadomoścach ubiegłej nocy, że "eksperci" myślą ceny domu w Polsce wpadną 33% przez przyszły rok z powodu Globalnego kryzysu finansowego, budując zbyt gęsto w Polsce ekonomie w ogóle.
Land of Opportunity
Here is an interesting article about the Re-immigration of Poles to Poland.
Tutaj jest interesujący artykuł o Ponownie imigracji Polaków do Polski.
http://www.nytimes.com/2008/09/21/nyregion/21poles.html?_r=1&ref=nyr
Tutaj jest interesujący artykuł o Ponownie imigracji Polaków do Polski.
http://www.nytimes.com/2008/09/21/nyregion/21poles.html?_r=1&ref=nyr
Sunday, September 21, 2008
Searching Archives in Poland.
I read this on one of the lists I belong to and thought I would pass it on to you......."I just returned from Poland. Several of the parishes will not allow one to view their parish books unless one has a letter with a seal from their home parish. This letter should state that the person is a member of that parish in good standing. Reason for this new decree is that the pastors will not allow members of the Morman church to look at their books. This is due to the Latter Day Saints baptizing Catholics after death into their religion. As Tina told this message board, the Pope has sent letters to all the dioceses stopping the copying of any Catholic records by the Mormans. So just to be prepared, if you are going to Poland bring along your letter from your pastor. Even Poles are required to have this letter."
Czytam to na jednej z list należę do i myśl podałbym dalej to do you......."I właśnie zwróconego z Polski. Kilku z parafii nie pozwolą, żeby jedna obejrzała ich książki parafii jeżeli człowiek nie ma listu z pieczęcią od ich domowej parafii. Ten list powinien stwierdzić, że osoba jest członkiem tamtej parafii w solidności. Powód tego nowego dekretu jest, że pastorzy nie pozwolą członków kościoła Morman by popatrzeć na ich książki. To jest z powodu tego drugiego Dnia Święte chrzczące katolików po śmierci do ich religii. Jak Tina powiedziała tę deskę wiadomości , Papież wysłał listy do wszystkich diecezji zatrzymujących kopiowanie jakichkolwiek katolickich zapisów przez Mormans. Tak właśnie by być przygotowany, jeżeli pojedziesz do Polski przyprowadzasz twój list od twojego pastora. Nawet Polacy są wymagani by mieć ten list".
Czytam to na jednej z list należę do i myśl podałbym dalej to do you......."I właśnie zwróconego z Polski. Kilku z parafii nie pozwolą, żeby jedna obejrzała ich książki parafii jeżeli człowiek nie ma listu z pieczęcią od ich domowej parafii. Ten list powinien stwierdzić, że osoba jest członkiem tamtej parafii w solidności. Powód tego nowego dekretu jest, że pastorzy nie pozwolą członków kościoła Morman by popatrzeć na ich książki. To jest z powodu tego drugiego Dnia Święte chrzczące katolików po śmierci do ich religii. Jak Tina powiedziała tę deskę wiadomości , Papież wysłał listy do wszystkich diecezji zatrzymujących kopiowanie jakichkolwiek katolickich zapisów przez Mormans. Tak właśnie by być przygotowany, jeżeli pojedziesz do Polski przyprowadzasz twój list od twojego pastora. Nawet Polacy są wymagani by mieć ten list".
Saturday, September 20, 2008
Fort IV
Today we decided to continue on with our exploration of the old forts around Poznań. We found it on the map, drove to it only to find that it was inacessible. It is currently be used by the Army. We pulled up right to the entrance but a second later a vehicle appeared behind us with two army personnel in it who wanted to enter. We had to back up and let them through. We turned around and drove into Poznań, close to Stary Browar where we parked and went for a walk. We took a picture of two of the newest buildings in Poznań and a few of the older buildings with nice architectural features.
Dzisiaj zdecydowaliśmy się trwać dalej z naszym badaniem starych fortów dookoła Poznań. Znaleźliśmy to na mapie, popędziliśmy do tego tylko by znaleźć, że to był inacessible. To jest aktualnie jest używane przez Armię. Zatrzymaliśmy się w prawo do wejścia ale drugi później pojazd ukazał się za nami z dwoma personelem armii w tym, które chciało wejść. Mieliśmy do w tył w górze i pozwalamy im na wskroś. Skręciliśmy dookoła i popędziliśmy do Poznań, blisko Stary Browar gdzie zaparkowaliśmy i poszliśmy na spacer. Zrobiliśmy zdjęcie dwu z najbardziej nowych budynków w Poznań i kilka ze starszych budynków z miłymi architektonicznymi cechami.
Friday, September 19, 2008
Bukowska
On the way back from the doctors visit I took these pictures at the corner of Bukowska and Grochowska streets. Colors are changing, buildings are being renovated and sidewalks are being rebuilt.
W drodze w tył od doktorów bywaj zrobiłem te zdjęcia na rogu Bukowska i ulic Grochowska. Kolory zmieniają się, budynki są odnowione i chodniki są ponownie zbudowane.
Thursday, September 18, 2008
Goats
We went to the U.S. consulate to turn in our absentee presidential ballots. Since we were so close to the Rynek we walked down the street to see if the outside cafes were still doing business in this cool weather. Most of them are still there but starting to close down.
We were there just before noon and the crowd of spectators was gathering in front of the old town hall to see the goats. At the top of the clock tower are two mechanical goats that come out from behind a door at noon and butt heads. They do that several times and then return behind the doors. It's a tourist attraction and there were lots of them in front of the hall. One girl in particular caught our attention with her orange hair. We finished watching, went back to car and drove to do our food shopping for the week.
In the Warsaw Voice I read that housing completions fell by 8.8% year on year to 10,540 apartments in August, the Central Statistical Office (GUS) said Wednesday.The figure constitutes a decline of 27.1% from the July total. Year-to-date, housing completions of 92,986 are up 22.5% from the year-prior period. Maybe prices will start coming down.
In the Warsaw Voice I read that housing completions fell by 8.8% year on year to 10,540 apartments in August, the Central Statistical Office (GUS) said Wednesday.The figure constitutes a decline of 27.1% from the July total. Year-to-date, housing completions of 92,986 are up 22.5% from the year-prior period. Maybe prices will start coming down.
Poszliśmy do amerykańskiego konsulatu by skręcić w naszym nieobecnym prezydenckie tajne głosowania. Odkąd byliśmy tak blisko Rynek chodziliśmy blisko na tej samej ulicy by zobaczyć jeżeli zewnętrzne kawiarnie jeszcze robiły biznes w tej chłodnej pogodzie. Najwięcej z nich są jeszcze tam ale zaczynający być zamkniętym.
Byliśmy tam tuż przed południem i tłum widzów zbierał się przed starym ratuszem by zobaczyć kozły. Przy szczycie wieża zegarowa są dwa mechaniczne kozły, które wychodzą od za drzwi w południe i głowy dużej beczki. Oni robią, że kilka razy i wtedy wracają za drzwiami. To jest atrakcja turystyczna i tam byli dużo ich przed salą. Jedna dziewczyna w szczególności złapała naszą uwagę z jej pomarańczowymi włosami.
Skończyliśmy oczekiwanie, wróciliśmy do samochodu i popędziliśmy robić naszą żywność robiącą zakupy przez tydzień.
W Warszawie Głosie, który czytam, że lokujące zakończenia spadły do 8.8% roku w roku do 10,540 apartamentów w sierpniu, Centralne Statystyczne Biuro (GUS) powiedziało figura, że Wednesday.The tworzy upadek 27.1% z lipca całkowitego. Rok po dziś dzień, lokujące zakończenia 92,986 są w górze 22.5% od roku wcześniejszego okresu. Być może ceny zaczną obniżanie się.
Wednesday, September 17, 2008
Big Day!
Today we woke up about 8:30 and decided this was to be the day. We talked about this day for the last week but couldn't make up our minds exactly which day it would be. About 9:30AM we dcided it was today! Outside it was gray and cloudy, about 60 degrees, not raining but a little gloomy looking. A perfect day for this activity. Joan changed her clothes, we ate breakfast and began. We haven't done this for a number of years so we prepared well.
The object of our activity stood before us..................the refrigerator. It needed to be defrosted. We haven't had a refrigerator that needed to be defrosted for years so it was almost like doing it for the first time. The manual was in Polish so we took our dictionaries, deciphered the instructions and began. Out came the food, into a freezer bag it went and then out to the balcony. Shelves were next and then storage bins. We turned it off, went into the lving room to study our vocabulary lesson and listened to the ice dropping down to the bottom of the refrigerator. An hour later it was defrosted. We washed the inside, the shelves, the storage bins, replaced the food and turned it back on. It was done.
We celebrated with a cup of coffee, rolada markowa(poppy seed roll) and decided to take a long walk to a distant park. That was our big event of the day, defrosting the refrigerator. Doesn't sound like much of an event but when you're retired, even defrosting a refrigerator can be enjoyable when you have time and a loved one to do it with.
The walk to the park was nice. It's a little warmer than the last two days so it was pleasant to go for a long walk. The trees have not changed much in color yet, still too early.
We heard on the news that Poznań has been selected as the next location of the global warming conference. On CNN International, they will have a special show all about it. So the next protocol may be called the Poznań protocol instead of the Kyoto protocol. It's exciting!
Dzisiaj budziliśmy się około 8:30 i zdecydowali, że to miało być dzień. Powiedzieliśmy o tym dniu przez w ubiegłym tygodniu ale nie moglibyśmy sporządzić naszych umysłów dokładnie, które dzień to byłoby. Około 9:30AM zdecydowaliśmy się, że to było dzisiaj! Na zewnątrz tego była szarość i pochmurna, około 60 stopni, nie padając ale trochę ponurego patrzenia. Doskonały dzień dla tej działalności. Joan zmieniła jej ubranie, zjedliśmy śniadanie i zaczęliśmy się. Nie robimy tego od pewnej liczby lat tak przygotowaliśmy się dobrze.
Przedmiot naszej działalności wytrzymanej przed us..................the lodówką. To potrzebny by być rozmrożone. Nie mieliśmy lodówki, którą potrzebny by być rozmrożeni od lat tak to było prawie jak robiące to po raz pierwszy. Podręcznik był po polsku tak wzięliśmy nasze słowniki, odcyfrowaliśmy instrukcje i zaczęliśmy się. Poza przyszła żywność, do zamrażalnika wydymają się to poszło i wtedy poza do balkonu. Półki były następny i wtedy zasobniki. Wyłączyliśmy to, poszliśmy do pokoju mieszkalnego by studiować naszą lekcję słownictwa i słuchaliśmy lodu upadającego dna lodówki. Godzina później to było rozmrożone. Umyliśmy wewnątrz, półki, zasobniki, zastąpiliśmy żywność i zawróciliśmy z drogi to dalej. To było zrobione.
Celebrowaliśmy z filiżanką kawy, rolada markowa(nasienie maku toczą się) i zdecydowaliśmy się wziąć długi spacer do odległego parku. To było nasze duże zdarzenie dnia, rozmrażając lodówkę. Nie brzmi jak dużo ze zdarzenia ale kiedy jesteś emerytowany, nawet rozmrażając lodówka może być przyjemna kiedy masz czas i ukochany by robić to z.
Spacer do parku był miły. To jest trochę grzejnika niż poprzednie dwa dni tak to było miłe by pójść po długi spacer. Drzewa nie zmieniły dużo w kolorze jeszcze, jeszcze zbyt wcześnie.
Usłyszeliśmy na wiadomoścach, które Poznań był wybrany jak następna lokalizacja o globalnej rozgrzewającej konferencji. Na CNN Międzynarodowym, oni będą mieć specjalny pokaz wszystko o tym. Tak następny protokół może być nazwany protokół Poznań zamiast protokołu Kioto. To ekscytuje!
The object of our activity stood before us..................the refrigerator. It needed to be defrosted. We haven't had a refrigerator that needed to be defrosted for years so it was almost like doing it for the first time. The manual was in Polish so we took our dictionaries, deciphered the instructions and began. Out came the food, into a freezer bag it went and then out to the balcony. Shelves were next and then storage bins. We turned it off, went into the lving room to study our vocabulary lesson and listened to the ice dropping down to the bottom of the refrigerator. An hour later it was defrosted. We washed the inside, the shelves, the storage bins, replaced the food and turned it back on. It was done.
We celebrated with a cup of coffee, rolada markowa(poppy seed roll) and decided to take a long walk to a distant park. That was our big event of the day, defrosting the refrigerator. Doesn't sound like much of an event but when you're retired, even defrosting a refrigerator can be enjoyable when you have time and a loved one to do it with.
The walk to the park was nice. It's a little warmer than the last two days so it was pleasant to go for a long walk. The trees have not changed much in color yet, still too early.
We heard on the news that Poznań has been selected as the next location of the global warming conference. On CNN International, they will have a special show all about it. So the next protocol may be called the Poznań protocol instead of the Kyoto protocol. It's exciting!
Dzisiaj budziliśmy się około 8:30 i zdecydowali, że to miało być dzień. Powiedzieliśmy o tym dniu przez w ubiegłym tygodniu ale nie moglibyśmy sporządzić naszych umysłów dokładnie, które dzień to byłoby. Około 9:30AM zdecydowaliśmy się, że to było dzisiaj! Na zewnątrz tego była szarość i pochmurna, około 60 stopni, nie padając ale trochę ponurego patrzenia. Doskonały dzień dla tej działalności. Joan zmieniła jej ubranie, zjedliśmy śniadanie i zaczęliśmy się. Nie robimy tego od pewnej liczby lat tak przygotowaliśmy się dobrze.
Przedmiot naszej działalności wytrzymanej przed us..................the lodówką. To potrzebny by być rozmrożone. Nie mieliśmy lodówki, którą potrzebny by być rozmrożeni od lat tak to było prawie jak robiące to po raz pierwszy. Podręcznik był po polsku tak wzięliśmy nasze słowniki, odcyfrowaliśmy instrukcje i zaczęliśmy się. Poza przyszła żywność, do zamrażalnika wydymają się to poszło i wtedy poza do balkonu. Półki były następny i wtedy zasobniki. Wyłączyliśmy to, poszliśmy do pokoju mieszkalnego by studiować naszą lekcję słownictwa i słuchaliśmy lodu upadającego dna lodówki. Godzina później to było rozmrożone. Umyliśmy wewnątrz, półki, zasobniki, zastąpiliśmy żywność i zawróciliśmy z drogi to dalej. To było zrobione.
Celebrowaliśmy z filiżanką kawy, rolada markowa(nasienie maku toczą się) i zdecydowaliśmy się wziąć długi spacer do odległego parku. To było nasze duże zdarzenie dnia, rozmrażając lodówkę. Nie brzmi jak dużo ze zdarzenia ale kiedy jesteś emerytowany, nawet rozmrażając lodówka może być przyjemna kiedy masz czas i ukochany by robić to z.
Spacer do parku był miły. To jest trochę grzejnika niż poprzednie dwa dni tak to było miłe by pójść po długi spacer. Drzewa nie zmieniły dużo w kolorze jeszcze, jeszcze zbyt wcześnie.
Usłyszeliśmy na wiadomoścach, które Poznań był wybrany jak następna lokalizacja o globalnej rozgrzewającej konferencji. Na CNN Międzynarodowym, oni będą mieć specjalny pokaz wszystko o tym. Tak następny protokół może być nazwany protokół Poznań zamiast protokołu Kioto. To ekscytuje!
Tuesday, September 16, 2008
Dr. Visit
Today was the day to see the dermatolologist. I had a general idea of where the hospital was where I was to see the doctor. I took Przebewzewskiego street north, turned right on Solidarność and was lucky to see an ambulance in front of me with it's lights off. I followed it directly to the hospital. I pulled into the parking lot, paid 2 zl for parking and then walked to the round entrance building where the information desk was. There were 12 people waiting in line but fortunately my friend Zbyszek told me to go to the 1st floor, walk to the back of the hallway and there I would find two elevators. This hospital was built some years ago so the elevator was big enough for 3 people and there were already 5 in it. I crowded in, pressed the 7th floor button and went up. Out of the elevator I walked into the first office I could find with someone in it and told her I was looking for Dr. Grzscztak. She told me to wait there, left the room and came back with two young, blond, blue-eyed women in white coats. One of them shook my hand and said to follow her. She didn't ask my name, medical history and anything. They took me to a small room with the usual examination table, cabinets, etc. The older of the two looked at the spot on my cheek, said it was no threat and she could remove it and I would have to come back in 3 days. At that point I asked who she was and it turned out she was the doctor. I told her to do it. She took out a bottle of liquid nitrogen, put a swab in it and proceeded to burn off the spot. There was some pain but not much. When she was done she said to come back on Friday at 9AM and she might have to do the same treatment again. Nobody asked who I was, where I lived or asked how would I pay for the treatment. There was no talk of money just a "Goodby, see you on Friday".
I left the hospital and decided to take a left turn instead of a right turn, taking me home a new way I have never travelled. I ended up a few miles past home and had to drive around a little before I knew exactly where I was. I saw a new part of Poznań and that's always interesting.
My cheek was throbbing when I got home so Joan went to the Apteka to get some aspirins. She came back with Aspirin + C. This is a different kind of aspirin for us because it was in a tablet that you dissolved in water, like Alka Seltzer. The product itself was made by Bayer.............but in Greece.
Dzisiaj miał dzień zobaczyć dermatolologist. Miałem ogólną ideę wrócić w 3 dniach z gdzie szpital był gdzie miałem odwiedzić doktora. Wziąłem Przebewzewskiego uliczną północ, obróconą w prawo} na Solidarność i byłem szczęśliwy by zobaczyć ambulans przede mną z tym jest światła precz. Poszedłem za tym bezpośrednio do szpitala. Pociągnąłem do parkingu, zapłaciłem 2 zl za parking i wtedy chodziłem do okrągłego wejścia budowy gdzie punkt informacyjny był. Tam 12 ludzi czekali w linii ale na szczęście mój przyjaciel Zbyszek powiedział, żebym poszedł do 1. podłogi, chodzić do pleców korytarza i tam znalazłbym dwie windy. Ten szpital był zbudowany kilka lat temu tak winda była dość duża dla 3 ludzi i były już 5 w tym. Wcisnąłem się, nacisnąłem 7. przycisku podłogi i poszedłem na górę. Z windy, którą chodziłem do pierwszego biura, które mógłbym znaleźć z kimś w tym i powiedziałem jej szukałem Dr Grzscztaka. Ona powiedziała, żebym czekał tam, opuścił pokój i wrócił z dwoma młodymi, blond, o niebieskich oczach kobietami w białych płaszczach. Jeden z nich potrząsnął moją ręką i powiedział pójść za nią. Ona nie pytała mojego imienia, historii choroby i czegoś. Oni wzięli mnie do małego pokoju ze zwykłym stołem egzaminu , gabinetami, i tak dalej starsze dwu popatrzanego na miejsce na moim policzku, mówili, że to nie jest żadna groźba i ona mogłaby usunąć to i musiałbym. Przy tamtym punkcie pytałem, którego ona była i to wyeksmitowało, że ona była doktorem. Powiedziałem jej, żeby robiła to. Ona wyjęła butelkę płynnego azotu, włożyła tampon w tym i kontynuowała spalanie miejsca. Tam był trochę bólu ale nie dużo. Kiedy ona była zrobiona ona powiedziała wrócić w piątek przy 9AM i ona mogłaby musieć robić to samo traktowanie znowu. Nikt nie pytał, którego byłem, gdzie żyłem albo pytany jak zapłaciłbym za traktowanie. Nie była żadnej rozmowy pieniędzy właśnie "Pożegnanie, widzą ciebie w piątek".
Zostawiłem szpital i decydowałem się wziąć lewy obrót zamiast skrętu w prawo, biorąc mi do domu nową drogę nigdy nie podróżowałem. Zakończyłem kilku milom przeszły dom i musiałem podwieźć trochę zanim wiedziałem dokładnie gdzie byłem. Wiedziałem nową część Poznań i które zawsze interesuje.
Mój policzek bił kiedy dostałem się do domu i Joan poszła do Apteka by dostać kilka aspiryn. Ona wróciła z Aspiryną + C. To jest różny rodzaj aspiryny dla nas ponieważ to było w tabliczce, że rozłożyłeś się w wodzie, jak Alka Woda sodowa. Produkt sam był zrobiony przez Bayer.............ale w Grecji.
Monday, September 15, 2008
Monday
Chilly outside, 54 degrees, cloudy, people are wearing coats and scarves. We had nothing to do today. Spent three hours on vocabulary, I went to the post to mail a birthday card. Cost $1.80USD. Tomorrow I go to a dermatologist on Lutycka street. The first time so it will take a while to find the place. Cousin Oliwia sent these pictures yesterday of her new life in England where she will study for the next two years.
Chłodna na zewnątrz, 54 stopnie, pochmurne, ludzie noszą płaszcze i szale. Nie mieliśmy niczego by czynić dzisiaj. Wyczerpany trzy godziny na słownictwie, poszedłem do poczty by wysłać kartę urodzin. Kosztowany $1.80USD. Jutro idę do dermatologa na Lutycka ulicy. Pierwszy czas tak to weźmie chwilę by znaleźć miejsce. Kuzyna Oliwia wysłał te zdjęcia wczoraj jej nowego życia w Anglii gdzie ona będzie studiować na następne dwa lata.
Subscribe to:
Posts (Atom)