Sunday, April 19, 2009

Ćiesle & Niepruszewo





Beautiful today so we took Bukowska street west toward the town of Buk. There were two close to there I wanted to see. One was in the village of Ćiesle, a palace or manor house, owned by someone living in Italy and not doing any work to restore it. It is still in good shape however.

The second one I had read about in the paper, and article about a young girl whose dream it is is to buy this place and restore it. Of course, she has no money to do that so it is just her dream for now. I had seen this place before, briefly, on our way to Ćiesle last year but never explored it. I read about it also in the book I have about palaces and manor houses in Wielkapolska. It was built in the 1870's by Prince Henryk von Ruess. It was built in the standard style of nobility back in the time with two columns added to the front. The book, written in 2002, says the house and surrounding park/grounds were in good shape at that time but now that is not true. It's slowly falling apart, cement falling down, bricks crumbling, shattered window glass everywhere and the inside accessible to all weather elements. The front door is locked but the panel are knocked out so you can see the entrance way. The side doors are open and I could easily walk inside. I would have explored the whole place but Joan gets a little nervous when I go into empty buildings. I will go another time, alone, so I can see the whole interior. The parquet floors I did see were still in good shape, not damaged by water or rain yet. The grounds could be beautiful if they were taken care of, trees trimmed, bushes cut, etc. The circular driveway in front of the house with overgrown trees block the view of the house. From the back terrace of the house is a nice view of the large lake behind it but again, overgrown trees, shrubs and sapling hinder the complete view. It is still an intesting building to see and I will go back. The property is sourround by a cement fence and has a nice wrought iron fence. To the right of the house are several other building. Their function I am no sure of. In 1926, the property was taken over by the state of Poland who still owns it today.

Piękny dzisiaj tak wzięliśmy Bukowska uliczny zachód ku miastu Buk. Tam były dwa blisko tam mnie chciały zobaczyć. Jeden był we wsi Ćiesle, pałacu albo dworku, posiadłego przez kogoś mieszkającego w Włoszech i nie robiące jakąkolwiek pracę by przywrócić to. To jest ciche w dobrym stanie jednak.

Drugi jeden, którego przeczytałem o w papierze, i artykuł o młodej dziewczynie czyj sen to jest ma kupić to miejsce i przywrócić to. Oczywiście, ona nie ma żadnych pieniędzy by czynić, że tak to jest właśnie jej sen dla teraz. Zobaczyłem to miejsce przedtem, krótko, na naszym sposobie do Ćiesle w ubiegłym roku ale nigdy nie badałem tego. Czytam o tym też w książce, którą mam o pałacach i dworkach w Wielkapolska. To było zbudowane w 1870 przez Księcia Henryk von Ruess. To było zbudowane w standardowym stylu szlachetności w tył w czasie z dwoma kolumnami dodanymi do przodu. Książka, wpisana 2002, mówi dom i otaczające park/grunty były w dobrym stanie w tamtym czasie ale teraz gdy nie są prawdziwy. To powoli rozpada się, cement upadający, cegły kruszące się, gruchotało szkło okienne wszędzie i wewnątrz dostępnego do wszystkich meteorologicznych elementów. Drzwi frontowe są zamknięty na klucz ale panel są znokautowane tak możesz zobaczyć drogę wejścia. Drzwi boczne są otwarte i mógłbym łatwo chodzić wewnątrz. Zbadałbym całe miejsce ale Joan staje się trochę nerwowego kiedy idę do pustych budynków. Pójdę innym razem, samotnie, więc mogę zobaczyć całe wnętrze. Parkiety zobaczyłem byłem cichy w dobrym stanie, nie uszkodzony drogą wodną albo deszczem jeszcze. Grunty mogłyby być piękne jeżeli oni byli zajęci się, drzewa uporządkowywane, krzaki ucięte, i tak dalej kołowy wjazd przed domem z porosłymi drzewami blokują widok domu. Od tylnego tarasu domu jest miły widok wielkiego jeziora za tym ale znowu, porosłe drzewa, krzewy i młode drzewo przeszkadzają kompletnemu widokowi. To jest ciche ciekawy budowa zobaczyć i wrócę. Własność jest sourround przez ogrodzenie cementu i ma miłe ogrodzenie żelaza kutego. W prawo domu są kilka innego budowy. Ich funkcja nie jestem żaden pewny z. W 1926, własność była przejęta przez stan Polski, która jeszcze posiada to dzisiaj.

Searching and Birthday Party.

Magdalena, Marciń and me.
Sister Oliwia, aunt Urszula and Marciń


Skies were gray and cloudy but we went anyway. My plan was to leave at 3:30PM, drive toward Konin but make a stop in the Kawnice cemetery, just before we reached Koniń. The reason was my great great great grandfather, Walenty,and great great grandfather, Feliks Kazmierczak were born near there and I wanted to see if there were any Kazmierczak's buried there. Also Walenty's wife was Marianne Pałasz so I wanted to check for that name. I found two stones for Kazmierczaks and 1 for Pałasz. I won't know if they are actually related or not until I do the research on them. An intersting point was told to me by cousin Krzysztof Kupiński about the Pałasz. For the last 15 years the mayor of Koniń was a man with the last name Pałasz.

As I approached Koniń I was very surprised to see a large car in front of me. It was an American Cadillac. WOW!!

We got to the Kupiński house at 6:05PM, just in time for dinner. Everyone was sitting at the table, we kissed everyone, said hello and sat down to the usual more food than you can ever eat meal. Everything was exceptional, especially the bigos made my Marcin's grandmother, the bread baked by cousin Ela and the birthday cake. If you've never been to a dinner in a Polish home it's hard to explain how much food of different varieties and pastries are served. It just keeps coming and when you think it's over, here comes another serving.

Altogether there were about 20-25 people including Marciń's grandmother, aunt, cousins and godfather. Marciń is a bright, intelligent young man who hasn't lost the value of family like so many of his generation has. He's in his next to last year of high school and then he will have to choose a university to go to. He's considering Mickiewicz University in Poznań and Joan and I think that would be great because we could see him more and help him with his English. Naturally, he already speaks English but just needs practice, much like his sister, Oliwia, did when she came to stay with us when we lived in the U.S.

We stayed until about 9:30PM and then made the drive back to Poznań.

Nieba były szarość i pochmurne ale poszliśmy w każdym razie. Mój plan miał wyruszyć o 3:30PM, pędzą ku Konin ale robią zatrzymanie w cmentarzu Kawnice , tuż przed my osiągnął Koniń. Powód był mój praprapra dziadek, Walenty,i prapra dziadek, Feliks Kazmierczak urodził się blisko tam i chciałem zobaczyć gdyby tam byli jakiegokolwiek Kazmierczak zakopany tam. Też żona Walenty była Marianne Pałasz tak chciałem sprawdzić dla tamtego nazwiska. Znalazłem dwa kamienie dla Kazmierczaks i 1 dla Pałasz. Nie będę wiedzieć czy oni są faktycznie spokrewnieni albo nie aż będę robić badania na nich. Punkt interżądła był powiedziany mi przez kuzyna Krzysztof Kupiński o Pałasz. Przez poprzednie 15 lat burmistrz Koniń był człowiekiem z nazwiska Pałasz.

Jak zbliżyłem się do Koniń byłem bardzo zaskoczony by zobaczyć wielki samochód przede mną. To był amerykański Cadillac. ŚWIETNA RZECZ!!

Dostaliśmy się do domu Kupiński o 6:05PM, w samą porę dla obiadu. Każdy siedział przy stole, całowaliśmy każdy, powiedziani cześć i siadaliśmy do zwykłych więcej żywności niż możesz kiedykolwiek zjeść posiłek. Wszystko było wyjątkowe, specjalnie biruchy zrobiły babkę mojej Marcin , chleb upieczony przez kuzyna Elę i ciasto urodzinowe. Jeżeli nigdy nie byłeś do obiadu w polskim domu to jest twarde wyjaśnić ile żywność różnych rozmaitości i ciasta są obsługiwani. To właśnie kontynuuje przychodzenie i kiedy myślisz, że to jest wszędzie, tutaj przychodzi inne służenie.

Zupełnie tam byli około ludzi 20-25 włączając babka Marciń , ciotka, kuzyni i ojciec chrzestny. Marciń jest jasny, inteligentny młody człowiek, który nie stracił wartości rodziny jak tak wiele z jego pokolenia mają. On jest w jego obok w ubiegłym roku szkoły średniej i wtedy on będzie musiał wybrać uniwersytet by pójść do. On rozważa Mickiewicz Uniwersytet w Poznań i Joan i myślę, który byłby wielki ponieważ moglibyśmy zobaczyć mu więcej i pomóc mu z jego Anglikami. Naturalnie, on już mówi po angielsku ale właśnie potrzeb praktyka, dużo jak jego siostra, Oliwia, zrobił kiedy ona przyszła pozostać z nami kiedy zamieszkaliśmy w Stanach Zjednoczonych
Pozostaliśmy aż około 9:30PM i wtedy zrobił przejażdżkę w tył do Poznań.

Friday, April 17, 2009

Empik

I had to search for a present for cousin Marciń's party tomorrow so I went to Empik. Empik is kind of like Borders bookstores in the U.S. Books, music, DVD's, magazines, they carry them all. There's several of them in Poznań so I went to the one at Plac Wolnośći. I walked in, looked around and found what I wanted.

Second day of shots, still not feeling any difference. We'll, maybe, where I'm getting the shots.
:-)


Musiałem przeszukać dla prezentu dla kuzyna Marciń jutro przyjęcia, tak poszedłem do Empik. Empik jest uprzejmy z jak księgarnie Granic w amerykańskich Książkach, muzyce, DVD, magazynach, oni noszą {przewożą} ich wszystkie. Są kilku z nich w Poznań tak poszedłem do jednego w Plac Wolnośći. Wszedłem, wyglądany dookoła i znalazłem co chciałem.

Drugi dzień strzał, jeszcze nie czując jakąkolwiek różnicę. Będziemy, być może, gdzie dostaję strzały.
:-)

Thursday, April 16, 2009

Shots!

Nothing really new today. Beautiful day, the weather is suppose to get colder tomorrow and rain.
Maybe the new thing was the first three shots today with a new nurse. She asked me where I was born and why I was in Poland. I managed to tell her, I think she understood. The clinic is only two blocks from the house so I walked there and back.


Nic naprawdę nowy dzisiaj. Piękny dzień, pogoda jest przypuszczają dostać zimniejszy jutro i deszcz.

Być może nowa rzecz była pierwsze trzy strzały dzisiaj z nową pielęgniarką. Ona pytała mnie gdzie urodziłem się i dlaczego byłem w Polsce. Poradziłem sobie by powiedzieć jej, myślę, że ona zrozumiała. Klinika jest tylko dwa bloki z domu tak chodziłem tam i w tył.

Wednesday, April 15, 2009

Spotkanie z Zbyszkiem!



Our weekly meeting with Zbyszek at Kandulski's. This lasted 2 hours. I consumed a large rolada makowiec, Joan and Zbyszek an eclair and then Zbyszek said we had to try their mazurek. Mazurek is a holiday cake which is prepared only for Easter. It is a flat cake, usually on a pastry or a wafer, covered with paste of nuts, almonds, cheese etc., colorfully decorated with jam, and raisins. On top of this, decorations are placed, such as eggs of icing, willow branches made of marzipan, chocolate flowers, and others. Altogether is was much to much to eat and so we passed on having dinner tonight.

Today I bought the ampules of medicine I need for the next series of shots, 25 in all, and will start the first 3 tomorrow. Oh Boy!!! I can't wait.

Nasze tygodniowe spotkanie ze Zbyszek w Kandulski. To trwało 2 godziny. Zużyłem wielki rolada makowiec, Joan i Zbyszek ekler i wtedy Zbyszek powiedział, że musimy spróbować ich mazurek. Mazurek jest ciastko święta, które jest przygotowane tylko dla Wielkiejnocy. To jest płaskie ciastko, zwykle na ciasta albo waflu, pokrytym z pastą orzechów, migdałów, sera i tak dalej, kolorowo dekorowane z dżemem, i rodzynki. Na szczycie tego, ozdoby są umieszczone, taki jak jajka lukru, gałęzi wierzby zrobionych z marcepanu, czekoladowych kwiatów, i innych. Zupełnie jest było dużo do dużo by zjeść i tak podaliśmy dalej mienie obiadu dzisiaj wieczorem.

Dzisiaj kupiłem ampułki medycyny potrzebuję dla następnej serii strzał, 25 we wszystkim, i zacznę pierwszy 3 jutro. Och Chłopiec!!! Nie mogę czekać.

Tuesday, April 14, 2009

Partttttttttttttty!


We had a surprise call from cousin Marciń Kupiński last night, inviting us to his 18th birthday party this coming Saturday. What a nice surprise that he would think of Joan and I.

Today was a normal day although some of the small stores were still closed for the Easter holiday.

Joan made a nice Waldorf salad for dinner along with the leftover chicken from our Easter dinner.

We viewed the two DVD's cousin Artur Kupiński gave us of his wedding three months ago. The company that made them did a fantastic job and I thought about posting it on the blog but I don't have the rights to them so I didn't. The complete church service, reception and pictures or Artur and his wife, Magdalena from their very young age until now. The only thing that was a little strange was the background music, American, including John Denver. But the whole process was excellent and we are thankful to be given copies of them.


Mieliśmy niespodzianka wołają z kuzyna Marciń Kupiński ubiegłej nocy, zapraszając nas do jego 18. partii urodzin ta nadejdąca sobota. Jaka miła niespodzianka, którą on pomyślałby z Joan i ja.

Dzisiaj był normalny dzień chociaż kilka z małych sklepów był jeszcze zamknięty przez święto Wielkanoc.

Joan zrobiła miłą sałatę z jabłek i selera i orzechów i majonezu dla obiadu wraz z pozostałym kurczęciem od naszego Wielkiejnocy obiadu.

Obejrzeliśmy dwu DVD kuzyna Artur Kupiński dał nas z jego ślubu trzy miesiące temu. Spółka, która zrobiła ich zrobiła fantastyczną pracę i pomyślałem o posyłaniu tego na blog ale nie mam praw do nich tak nie zrobiłem. Kompletny nabżeństwo, przyjęcie i zdjęcia albo Artur i jego żona, Magdalena od ich bardzo młody wiek do teraz. Jedyna rzecz to było trochę dziwnego było muzyka odtwarzana z płyt lub kaset, amerykańska, włączając John Denver. Ale cały proces był doskonały i jesteśmy wdzięczni by być dani kopie ich.

Monday, April 13, 2009

Slesiń Visit





We were invited to the house of cousin Urszula Kupińska in Slesiń for obiad(lunch). Slesiń is a little town north of Koniń, about 20 km. Ślesin is a town in with 3,324 inhabitants (2004). In partitioned Poland it belonged to the Russian-controlled Congress Kingdom from 1815; it returned to Poland when the country regained its independence in 1918.

We arrived at 1PM, her son Artur and his wife, Magda were already there and Urszula was busy putting the finishing touches on all of the food she had prepared. Once inside the house, she presented Joan with a present of an Easter basket filled with geese eggs she had decorated herself. They were very nice as you can see in the picture. We went into one of the rooms and greeted Artur and Magda. They gave us a gift of two DVD's filmed at their wedding a few months ago. He also had many, many pictures taken and tried to load them into my camera card but it didn't work. We didn't know that until I got home and tried to download them.

About 15 minutes later more cousins from the Rajewski side of the family arrived, cousins we had met at the wedding. Soon after that cousin Krzysztof Kupiński arrived with his daughter, Oliwia, son, Marciń and his mother-in-law. His wife wasn't feeling well so she stayed home.

Lunch was served to the group of twenty assembled in the house. There was salad, potatoes, three kinds of meat, fruit, beets, sauerkraut, juice and water. Also on the table was two bottles of vodka but since I was driving I didn't have any. After dinner, five kinds of deserts were served with coffee or tea. We were so stuffed with food that when Krzysztof asked if we wanted to take a walk around Slesiń answering yes was easy.

Joan, Oliwia, Krzysztof and I walked to the old Napoleonic gate that still stands in the town. It was a gate built for Napoleon to march through after his defeat of Russia. Unfortunately, he didn't defeat Russia so he never marched through it but it still stands today.

From there we walked to the lake in Slesin, the cemetery where many ancestral Rajewski's lay, the church and then back home.

After more coffee and pastries, we finally left at 5PM but not before Urszula told us the house we were in is available to us anytime we would like to use it for some days as a little vacation place away from Poznań. We were surprised at her offer and thanked her very much.

Byliśmy zaproszeni do domu kuzyna Urszula Kupińska w Slesiń dla obiad(posiłek południowy). Slesiń jest trochę miasta na północ od Koniń, około 20 km. Ślesin jest miasto w z 3,324 mieszkańcami (2004). W podzielonej Polsce to należało do rosyjskiego skontrolowanego Kongresu Królestwa od 1815; to wróciło do Polski kiedy kraj odzyskał jego niezależność w 1918.

Przybyliśmy do 1PM, jej syna Artur i jego żony, Magda była już tam i Urszula był zajęte dokończenie na wszystkim z żywności, którą ona przygotowała. Raz wewnątrz domu, ona przedstawiła Joan z prezentem kosza Wielkiejnocy napełnionego z gęsi jajkami ona ozdobiła się. Oni byli bardzo mili jak możesz zobaczyć w zdjęciu. Poszliśmy do jednego z pokoi i witaliśmy Artur i Magdę. Oni dali nam dar dwu DVD pokrytego cienką warstwą przy ich ślubie kilka miesięcy temu. On też miał wiele, dużo zdjęć wzięte i próbował ładować ich do mojej karty aparatu fotograficznego ale to nie pracowało. Nie wiedzieliśmy, że aż dostałem się do domu i spróbowałem pobierać ich.

Około 15 minut później więcej kuzynów od strony Rajewski rodziny przybyły, kuzyni, których spotkaliśmy przy ślubie. Wkrótce gdy tamten kuzyna Krzysztof Kupiński przybył z jego córką, Oliwia, synem, Marciń i jego teściową. Jego żona nie czuła się dobrze tak ona pozostała do domu.
Posiłek południowy był obsługiwany do grupy dwudziestu zebranego w domu. Tam była sałata, ziemniaki, trzy rodzaje mięsa, owocu, buraków, kiszonej kapusty, soku i wody. Też na stole były dwie butelki wódki ale odkąd pędziłem nie miałem żadnego. Po obiedzie, pięć rodzajów zasług były obsługiwane z kawą albo herbatą. Byliśmy tak wypychani z żywnością, która kiedy Krzysztof poprosił czy chcieliśmy pospacerować dookoła Slesiń odpowiadającego tak byli łatwy.

Joan, Oliwia, Krzysztof i ja chodziłem do starej napoleońskiej bramy, która jeszcze stoi w mieście. To była brama zbudowana dla Napoleona by maszerować na wskroś po jego porażce Rosji. Niestety, on nie pokonywał Rosji tak on nigdy nie maszerował przez to ale to jeszcze stoi dzisiaj.
Stamtąd chodziliśmy do jeziora w Slesin, cmentarzu gdzie dużo rodowego Rajewski leżał, kościół i wtedy w tył do domu.

Po więcej kawie i ciasta, my w końcu opuszczaliśmy przy 5PM ale nie zanim Urszula powiedział nam dom byliśmy w są dostępny do nas kiedykolwiek chcielibyśmy użyć tego przez kilka dni jak trochę miejsca wakacji daleko z Poznań. Byliśmy zaskoczeni przy jej ofercie i podziękowaliśmy jej bardzo.

Sunday, April 12, 2009

Irena Sendler

Recently Golden Globe winner Anna Paquin from “True Blood” completed filming the “Hallmark Hall of Fame” presentation of The Irena Sandler Story in Latvia. CBS Television has just announced that the production entitled “The Courageous Heart of Irena Sendler” will premiere on Sunday, April 19 (9:00-11:00 PM, ET/PT) on the CBS Television Network. “The Courageous Heart of Irena Sendler” is based up the true story of Irena Sendler, a Polish Catholic social worker in the early 1940s who is credited with saving the lives of 2,500 Jewish children during World War II. During the war Irena Sendler was able to move women in and out of the Warsaw Jewish Ghetto disguised as nurses working for the Warsaw’s Health Department. With the ruse of containing the spread of Typhus and Spotted Fever, Ms. Sendler and her fellow “nurses” were actually sneaking children out (with the consent of the Jewish parents) of the Ghetto by sedating them and hiding them inside boxes, suitcases and coffins as a way of saving them from deportation to death camps. Once the children were snuck out they were given new identities and placed with Polish families or in convents to protect them. Ms. Sendler kept a record of all the children’s birth names and where they were placed hidden so once the war was over the children could be reunited with their families. Unfortunately in 1943 Ms. Sendler’s deception was discovered and she was arrested and tortured by the Gestapo resulting with her feet being broken. She was scheduled to be executed but on the day of her execution she was rescued by “Zegota”, the same underground network that she worked with to save the Jewish children. By the end of the war all of the 2,500 children that she smuggled out were never betrayed or discovered by the Nazis.


Ostatnio Złoty Globu zwycięzcy Anna Paquin od “Prawdziwej Krwi” uzupełniła pokrywanie cienką warstwą “Cechy Sali prezentacji” Sławy Ireny Sandler Historia w Łotwie. CBS Telewizja właśnie zapowiedziała, że produkcja upoważniła “Odważne Serce Ireny Sendler” będzie premierę w niedzielę, kwiecień 19 (9:00-11:00 PO POŁUDNIU, ET/PT) na CBS Sieci Telewizyjnej. “Odważne Serce Ireny Sendler” jest oparte w górze prawdziwa historia Ireny Sendler, polskiego katolickiego pracownika opieki społecznej we wczesnych latach czterdziestych, które są kredytowany z oszczędnością życia 2,500 żydowskich dzieci podczas drugiej wojny światowej. Podczas wojennej Ireny Sendler mógł ruszyć kobiety na wylot Warszawy żydowskie Getto przebrane jak pielęgniarki pracujące dla Warszawy Zdrowia Działu. Z podstępem zawierania rozprzestrzenienia Duru plamistego i Zauważył Gorączkę, panna Sendler i jej pielęgniarki “faceta” faktycznie wymykały się dzieci Getta przez sedating ich i ukrywały ich wewnątrz pudełek, walizek i trumien jak sposób oszczędności ich od deportacji do obozów śmierci. Raz dzieci były snuck poza oni byli dani nowe tożsamości i umieścili z polskimi rodzinami albo w klasztorach by ochronić ich. Panna Sendler utrzymała zapis wszystkich dzieci imion urodzenia i gdzie oni byli umieszczeni ukryty tak raz wojna była ponad dziećmi mogłaby być ponownie połączona z ich rodzinami. Niestety w 1943 panna Sendler oszukiwanie było odkryte i ona była zaaresztowana i torturowana przez gestapo wynikające z jej stopami będącymi łamane. Ona była zaplanowana by być wykonana ale w dniu jej wykonania ona była uratowana przez “Zegota”, tę samą podziemną sieć, że ona pracowała z by uratować żydowskie dzieci. Przez koniec wojny wszystkie z 2,500 dzieci, które ona przemycała poza była nigdy nie zdradzana albo odkryta przez hitlerowców

Saturday, April 11, 2009

Movie

We went to see the movie the Reader today. We haven't been to a new movie in some time so we chose that one.

Stary Browar, where we went to see the movie was almost completely empty because of the Easter holiday. In the theatre that holds 200 people there were only four of us. The movie was good but not great.


Poszliśmy zobaczyć filmowi Czytelnika dzisiaj. Nie byliśmy do nowego filmu w jakimś czasie tak wybraliśmy tamtemu jeden.

Stary Browar, gdzie poszliśmy zobaczyć, że film był prawie zupełnie pusty z powodu święta Wielkiejnocy. W teatrze, który trzyma 200 ludzi tam były tylko cztery z nas. Film był dobry ale nie wielki.

Friday, April 10, 2009

Mejer Visit and Police trap.



Krzysztof, Ambrozy, Kim and Marilyn in Golina cemetery.
Joan, Kim, Oliwia, Marilyn, Ambrozy and Krzysztof.
We arrived at Słupca to pick up cousins Marilyn and Kim for our short trip to Golina. Arriving at 3Pm we were greeted by Ambroży's wife, Jagoda who served us with coffee and cake. Their two sons were not to arrive until 5PM so it was up to me to do the translating. Somehow I managed to do that as we talked about the relationship of all of us at the house. When the coffee was done we decided to take a walk to the old church, the adjoining park and then to the cemetery. While in the park by the old manor house we were joined by cousin Krzysztof Kupiński, his daughter Oliwia and son Marciń. Finally I was rescued and the translation duties were given to Oliwia who speaks English and studies in England.

At the cemetery we showed our American cousin where all the ancestors lay, talk more about our mutual ancestry and then went back to the house for more coffee and cake. At 5:30PM Paweł, one of the sons arrived with his young daughter Natalia. We were asked to stay for dinner but Marilyn and Kim needed to get back to Słupca so we left at 6:30PM. Kim bought a Polish flag and wanted all of us to sign it so she could take it home.
We dropped them off, said goodbye and headed home. During the drive I had my first experience with Polish police.

As I approached the town of Nekla the speed limit went down to 70km but I didn't see the sign and continued on at 100km. A few seconds later a police officer by the side of the road raised his little white and red hand signal that means you have to pull over. It's not like in the U.S. where a police car behind you puts on his flashing lights and you pull over. I say the policeman and the sign and thought, "Oh no, what did I do and how to I explain my self in polish to the policeman". I backed up, he came to the car and asked for my license and insurance. I showed him my international drivers license, insurance card and told him I didn't speak much Polish. He told me the speed limit in that area was 70km and I was doing 100km. He looked at the international drivers license, seemed unsure what to do and then told me to "Have a nice day" and he left. So did I. I could just picture myself going to jail or court over a speeding ticket but my ignorance of polish was actually a good thing this time.

Slide show on the left.

Przybyliśmy do Słupca by podnieść kuzynów Marilyn i Kima dla naszej krótkiej podróży do Golina. Przybywając do 3Pm byliśmy witani przez żonę Ambroży , Jagoda, który posłużył nam z kawą i ciastkiem. Ich dwaj synowie nie mieli przybyć aż do 5PM tak to było do mnie by robić tłumaczenie. Jakoś poradziłem sobie by czynić, że jak powiedzieliśmy o stosunkach o wszystkich o nas przy domu. Kiedy kawa była zrobiona zdecydowaliśmy się pospacerować do starego kościoła, przylegającego parku i wtedy do cmentarza. Podczas gdy w parku przez stary dworek byliśmy dołączani do przez kuzyna Krzysztof Kupiński, jego córki Oliwia i syna Marciń. W końcu byłem uratowany i obowiązki tłumaczenia były dane do Oliwia, który mówi po angielsku i studiuje w Anglii.

Przy cmentarzu, który pokazaliśmy naszemu amerykańskiemu kuzynowi gdzie wszyscy przodkowie leżeli, mówią więcej o naszych wzajemnych przodkach i wtedy wrócili do domu dla więcej kawy i ciastka. O 5:30PM Paweł, jeden z synów przybył z jego młodym Natalia córki. , żebyśmy byliśmy poproszeni pozostali dla obiadu ale Marilyn i Kim potrzebny by otrzymać z powrotem do Słupca tak wyruszyliśmy o 6:30PM. Kim kupił polską flagę i chciał wszystkich z nas by podpisać to tak ona mogłaby wziąć do domu to.
Odpadliśmy ich, powiedzieliśmy pożegnanie i poszliśmy do domu. Podczas przejażdżki miałem moje pierwsze doświadczenie z polską policją.

Jak zbliżyłem się do miasta Nekla ograniczenie prędkości zeszło do 70km ale nie zobaczyłem znaku i pozostałem dalej dalej przy 100km. Kilka sekund później policjant przy boku drogi podniósł jego mały biały i czerwony sygnał ręki, który znaczy, że musisz pociągnąć na bok się. To nie jest jak w Stanach Zjednoczonych gdzie samochód policyjny za tobą kładzie na jego światłach migających i ciągniesz na bok się. Mówię policjanta i znak i myśl, "Och nie, co zrobiłem i jak do ja wyjaśniam mój samo w blasku policjantowi". Poparłem, on przyszedł do samochodu i poprosił o moje pozwolenie i ubezpieczenie. Pokazałem mu moje międzynarodowe kierowców pozwolenie, kartę ubezpieczenia i powiedziałem mu nie mówiłem dużo po polsku. On powiedział mi ograniczenie prędkości w tamtym obszarze było 70km i robiłem 100km. On popatrzał na międzynarodowe kierowców pozwolenie, wydał się niepewnym co czynić i wtedy powiedział, żebym "miał miły dzień" i on wyruszył. Tak zrobiłem ja. Mógłbym właśnie przedstawić się idący uwięzić albo zalecić się ponad pędzącym biletem ale moja nieznajomość blasku była faktycznie dobrą rzeczą tym razem.

Posuń pokaz po lewej.



Thursday, April 09, 2009

Michigan Visitors!


Norbert, Nora, Marilyn, me and Kim.
Norbert, Wioletta, Nora, Marilyn and Kim.

The best laid plans............................change. Our time with our cousins from Michigan got changed a little. Today went to Słupca to find out if they had received the changes but they had not. We were greeted by cousin Norbert at the door of their house and went inside to say hello to his family and meet cousin Marilyn Mapes and her daughter, Kim Dittenber, from Michigan. I corresponded with Marilyn for some time and we've exchanged information about our family. Instead of going to Golina today, we picked them up and brought them to Poznań. On the way I made a quick stop in Staw where the baptismal church of some our ancestors is. From there we proceeded to Poznań.
Our first stop was at Ostrów Tumski, the famous cathedral in Poznań. Of course they were impressed with the magnitude and age of this old place and I tried to give them some history about it and the land it is on.
Our next stop was Plac Wolnośći, the underground parking from where we walked to Stary Rynek. They had just come from Kraków so they knew what a square looked like. Over our time living in Poznań I have learned a lot about the square, it's history and the buildings sio i gave them a tour pointing out places of interest.
When we were finished we walked to Stary Browar so they could see our jewel of a shopping mall. Back and forth we wondered through the mall, Kim and Nora were especially interested in the shoe stores and had no hesitation to go into a few of them.
They were to take a train back to Słupca at 8:42PM so we took them to see our flat, gave them coffee and the famous Anna Dan cheesecake Joan had made. They all agreed it was superb. 8 PM we took them to the train station and said goodbye until tomorrow when we will return to Słupca and take them to Golina to meet more relatives. I think we all had a good time.

Najlepiej położony plans............................change. Nasz czas z naszymi kuzynami z Michigan dostanego zmienił trochę. Dzisiaj poszedł do Słupca by dowiedzieć się jeżeli oni otrzymali zmiany ale oni nie mieli. Byliśmy witani przez kuzyna Norberta przy drzwiach ich domu i poszliśmy wewnątrz by powiedzieć cześć do jego rodziny i spotkać kuzyna Marilyn mapy i jej córkę, Kima Dittenbera, z Michigan. Korespondowałem z Marilyn przez pewien czas i wymieniliśmy informację o naszej rodzinie. Zamiast chodzenia do Golina dzisiaj, podnieśliśmy ich i przynieśliśmy ich do Poznań. W drodze zrobiłem szybkie zatrzymanie w Kraść gdzie chrzestny kościół z kilku nasi przodkowie są. Stamtąd przeszliśmy do Poznań.
Nasze pierwsze zatrzymanie było w Ostrów Tumski, sławnej katedrze w Poznań. Oczywiście oni byli zachwyceni z wielkością i wiekiem tego starego miejsca i spróbowałem dać im trochę historii o tym i ziemi to jest dalej.
Nasze następne zatrzymanie było Plac Wolnośći, podziemny parkujące skąd chodziliśmy do Stary Rynek. Oni właśnie pochodzili z Krakowa tak oni znali jaki kwadrat wyglądany jak. Przez nasz czas mieszkający w Poznań nauczyłem się dużo o kwadracie, to jest historia i budynków sio dałem im objazd wskazujący miejsca ciekawy.
Kiedy byliśmy skończeni chodziliśmy do Stary Browar tak oni mogliby zobaczyć nasz klejnot centrum handlowego. Tam i z powrotem zdumieliśmy się przez strefę dla pieszych, Kim i Nora była specjalnie zainteresowana w sklepach z butami i nie miała żadnego wahania by pójść do kilku z nich.
Oni mieli odebrać pociąg do Słupca o 8:42PM tak wzięliśmy ich by zobaczyć nasze mieszkanie, daliśmy ich kawa i sławna Anna Dan sernika Joan zrobiła. Oni wszyscy zgodzili się, że to było wspaniałe. 8 PO POŁUDNIU wzięliśmy ich do dworca kolejowego i powiedzieliśmy pożegnanie aż do jutro kiedy wrócimy do Słupca i weźmiemy ich do Golina by spotkać więcej krewnych. Myślę my, których wszystek mile spędził czas.

Wednesday, April 08, 2009

Grrrrrrrrrrrrr! plus Newly found Cousins.



I've mentioned Noelle Van Cleve before in previous blogs. She is the geat, great, great, great, great granddaughter of Wojeiech and Zofia Kazmierczak, great, great, great, great granddauther of Walenty and Marianna Kazmierczak, great, great, great granddaughter of Feliks and Franciszka Kazmierczak, great, great granddaughter of Józef and Ludwika Kazmierczak, great granddaughter of Chester and Cecylia(Kazmierczak) Dąbrowscy, granddaughter of Conrad and Jeanette(Dąborwski) Burzycki and daughter of Thomas Burzycki and Barbara BonHomme.
The neuro visit did not make me happy today. First the doctor was forty five minutes late and I was suppose to be the first patient. When I arrived there was one person waiting already. By the time the doctor arrived there were seven people waiting. Number 7 had arrived only 3 minutes before the doctor but when the doctor opened the door, number seven rushed past everyone into the office. Without a doubt a very rude action on her part but not uncommon here. She came out and number 5 started to walk in but I put myself in front of him and told him it was not his time and I walked in.

The doctor did the usual minimal exam, said nothing had changed and then told me she would prescribe a series of 25 shots over the next two weeks. I told her I already had 18 shots from two different doctors, they didn't help so why would these. She said this was different medicine and should help but I should still have the MRI done on the 21st. Up until now I haven't found a fault with the medical system. Now I am beginning to have serious doubts about the ability of doctors here. 43 shots in three months and they still don't know what is causing the pain? Give me a break!

Weather is still great, 70's again today, sunny and clear.

Wspomniałem Noelle przedtem w poprzednim blogs. Ona jest praprapraprapra wnuczką Wojeiech i Zofii Kazmierczak, prapraprapra wnuczki Walenty i Marianny Kazmierczak, praprapra wnuczki Feliks i Franciszka Kazmierczak, prapra wnuczki Józef i Ludwika Kazmierczak, pra wnuczki Chester i Cecylia(Kazmierczak) Dąbrowscy, wnuczki Conrad i Jeanette(Dąborwski) Burzycki i córki Thomasa Burzycki i Barbary BonHomme.

Neuro wizyta nie zabawiła się mnie dzisiaj. Pierwszy doktor był czterdzieści pięć minut późne i byłem przypuszczam być pierwszym pacjentem. Kiedy przybyłem tam było jedna osoba czekająca już. Przez czas doktor przybył tam byli siedmiu ludzi czekający. Numer 7 przybyli tylko 3 minuty przed doktorem ale kiedy doktor otworzył drzwi, liczą siedem popędzonego za każdym do biura. Bez wątpliwości bardzo nieuprzejme działanie na jej części ale nie niezwykle tutaj. Ona wyszła i numer 5 zaczętej wchodzić ale kładę się przed nim i powiedziałem mu to nie było jego czas i wszedłem.

Doktor zrobił zwykły minimalny egzamin, powiedział, że nic nie zmieniło i wtedy powiedziało mi ona przepisałaby serię 25 strzał przez następne dwa tygodnie. Powiedziałem jej, że już miałem 18 strzał od dwóch różnych doktorów, oni nie pomogli tak dlaczego byliby te. Ona powiedziała, że to jest różna medycyna i powinna pomóc ale powinienem jeszcze kazać MRI zrobiony na 21.. W górze do teraz nie znalazłem błędu z medycznym systemem. Teraz zaczynam mieć poważne wątpliwości o zdolności doktorów tutaj. 43 strzały w trzech miesiącach i oni jeszcze nie znają, że co jest powodowanie ból? Daj mi przerwę!

Pogoda jest jeszcze wielka, 70 znowu dzisiaj, słoneczna i jasna.

Tuesday, April 07, 2009

Forsythias.

In the 70's today so we decided to take a long walk to the botanical gardens even though they won't open until May 1st. Spring is evident everywhere with many flowers beginning to blossom and the forsythia bushes beginning to show their yellow color. When we lived in the U.S. there was a two block section of them. Everyday, driving to work, we stopped and admired the view. It was a good day to start the day.

We have almost completed the house cleaning, will do our weekly shopping tomorrow morning and in the afternoon I will visit the neurologist once again. Thursday our guests arrive. They were to arrive on Friday but the plan has been changed so they will be here Thursday and we will go to Golina on Friday instead.


n 70 dzisiaj tak zdecydowaliśmy się wziąć długi spacer do ogrodów botanicznych nawet gdyby oni nie otworzą się aż do maja 1.. Wiosna jest oczywista wszędzie z wieloma kwiatami zaczynającymi kwitnąć i krzaki forsycji zaczynające pokazywać ich żółty kolor. Kiedy zamieszkaliśmy w Stany Zjednoczone była dwie sekcja bloku ich. Codzienny, napędowe pracować, zatrzymywaliśmy się i podziwialiśmy widok. To był dobry dzień by zacząć dzień.

Prawie uzupełniliśmy dom czyszczący, zrobimy nasze tygodniowe sprawunki jutro rano i po południu odwiedzę neurologa jeszcze raz. Czwartek nasi goście przybywają. Oni mieli przybyć w piątek ale plan był zmieniony tak oni będą tutaj czwartkiem i pójdziemy do Golina w piątek zamiast tego.

Monday, April 06, 2009

Bomb scare!


Interesting day today. After continuing house cleaning, finishing washing all the windows while Joan did the bathroom and kitchen I learned that cousin Oliwia was coming in today from England for the Easter Holiday. I had to go to King Cross to buy blank CD's and batteries and since the airport is very close to the mall I decided I would go there to greet her.

When I arrived and parked I walked to the side entrance but it was blocked by Army personal. They told me I couldn't get in through the entrance and I would have to walk around to the front entrance. I did that, walked through the double doors and inside the whole left side of the airport was roped off and there were Police standing everywhere. I checked the arrival schedule, Oliwia's plane was arriving in 20 minutes so I waited. I thought her father, Krzysztof, would be there soon and I would meet him.

5 minutes later there was an announcement of a bomb scare and everyone was told to evacuate the airport. I walked outside, went across the street to wait and watch everyone come out. A few minutes later I say cousin Artur and his wife Magdalena. I walked up to meet them and they told me they were there to pick up Oliwia and put her on a bus to Koniń where she live. Shortly after, her plane landed but was taxied away from the main terminal to the old one. She called on her cell phone to Artur and said it would be at least an hour before she could come and meet them. I decided not to wait. Artur then said his mother, Urszula, invited Joan and I for obiad(lunch) on Monday the day after Easter. She lives in Slesiń, a little north of Koniń and is the sister of Krzysztof. I, of course, accepted the invitation, said goodbye and went home.

In the end, there was no bomb in the airport. Someone had just left a small package that wasn't claimed and that triggered the alarm. In today's world of terrorists that's enough to cause a panic.

Interesujący dzień dzisiaj. Po kontynuowaniu domu czyszczącego, kończąc mycie wszystkich okien podczas gdy Joan zrobiła łazienkę i kuchnię nauczyłem się, że kuzyna Oliwia wchodził dzisiaj z Anglii przez Wielkanoc Święto. Musiałem pójść do Króla Krzyża by kupić czystego CD i baterie i ponieważ lotnisko jest bardzo blisko strefy dla pieszych zdecydowałem się, że poszedłbym tam by witać ją.

Kiedy przybyłem i zaparkowałem chodziłem do wejścia bocznego ale to było zablokowane przez Armię osobistą. Oni powiedzieli mi nie mógłbym zebrać przez wejścia i musiałbym przejść się do wejścia z przodu. Zrobiłem, że, chodziłem przez podwójne drzwi i wewnątrz całego lewa strona lotniska byłem oddzielony liną i tam byli Policja stojąca wszędzie. Sprawdziłem plan przybycia , samolot Oliwia przybywała do 20 minut tak czekałem. Pomyślałem jej ojca, Krzysztof, byłbym tam wkrótce i spotkałbym go.

5 minut później tam było ogłoszenie bomby straszą i każdemu powiedziano, żeby opróżnił lotnisko. Chodziłem na zewnątrz, poszedłem poprzez ulicę by czekać i obserwować każdy wychodzą. Kilka minut później mówię kuzyna Artur i jego żony Magdalenę. Chodziłem do zbiórki ich i oni powiedzieli mi oni mieli tam podnieść Oliwia i położyć ją na autobusie do Koniń gdzie ona żyją. Niebawem potem, jej płaszczyzna ziemska ale była pojechana taksówką daleko od głównego terminala do starego jednego. Ona wezwała jej telefon komórkowy do Artur i powiedziała, że to będzie przynajmniej godzina zanim ona mogłaby przyjść i spotkać ich. Zdecydowałem się nie by czekać. Artur wtedy powiedział jego matkę, Urszula, zaprosił Joan i ja dla obiad(posiłek południowy) w poniedziałek dzień po Wielkiejnocy. Ona mieszka w Slesiń, trochę na północ od Koniń i jest siostrą Krzysztof. Ja, oczywiście, przyjąłem zaproszenie, powiedziałem pożegnanie i poszedłem do domu.

W końcu, nie była żadna bomba w lotnisku. Ktoś właśnie zostawił małą paczkę, która nie była zażądany i które wywołało alarm. W świecie dzisiaj terrorystów, którzy mają dość spowodować panikę.




Sunday, April 05, 2009

Seromak in Polish‏

SEROWO – MAKOWY PLACEK Z KRUSZONKA


CIASTO

50 DKG MAKI PSZENNEJ
20 DKG MASLA
15 DKG CUKRU
1 JAJKO
1 LYZECZKA PROSZKU DO PIECZENIA

Make wymieszac z proszkeim do pieczenia
Posiekac make z maslem
Dodac cukier i jajko
Zagniesc
Rozdrobnic palcami na drobne kuleczki lub utrzec na tartce z duzymi oczkami
2/3 kruszonki rozsypac na blasze 25 X 30 cm
Mozna podpiec kruszonke przez 10 minut w piekarniku w temperaturze 175º C
1/3 kruszonki zatrzymac do posypania masy serowej

MASA MAKOWA

40 DKG MAKU
20 DKG CUKRU
5 DKG MASLA
8 DKG MAKI ZIEMNIACZANEJ
2 JAJKA ROZDZIELONE – ZOLTKA I BIALKA
2,5 SZKLANKI MLEKA
1 LYZKA CYMANONU
SKORKA OTARTA Z 2 CYTRYN
Te dodatki wedlug uznania
1 ZAPACH MIGDALOWY
4 LYZKI RODZYNEK
4 LYZKI KROJONYCH MIGDALOW

Upewnic sie ze mak jest czysty
Zalac mak taka iloscia mleka aby byl wystarczajaco wilgotny do zmielenia
Zemlec mak 3 krotnie uzywajac maszynke do mielenia miesa z sitkiem do mielenia maku
Wsypac mak do rondelka, dodac reszte mleka, cukier, skorke z cytryny i gotowac na bardzo malym ogniu (kuchenak gazowa lub na niskiej tempraturze – kuchenka elektryczna) przez 10 minut
Ochlodzic do temperatury pokojowej
Dodac zoltka, make ziemniaczana, cynamon, rodzynki, zapach migdalowy, migdaly i wymieszac
Ubic piane z bialek na sztywno i delikatnie wymieszac z masa makowa
Wylozyc mase makowa na ciasto

MASA SEROWA

80 DKG TWAROGU
25 DKG CUKRU
4 DKG MAKI ZIEMNIACZANEJ
4 LYZKI OLEJU
3 JAJKA ROZDZIELONE – ZOLTKA I BIALKA
SOK Z 2 CYTRYN wedlug uznania

Zemlec twarog 3 krotnie uzywajac maszynke do mielenia miesa
Wymieszac zmielony twarog z olejem, cukrem, maka ziemniaczana, zoltkami i sokiem z cytryny na jednolita mase
Ubic piane z bialek na sztywno
Wymieszac mase serowa z piana z bialek
Wylozyc na mase makowa
Posypac 1/3 kruszonki

PIEC 1 GODZINE W PIEKARNIKU W TEMPERATURZE 175º C – JEZELI SPOD NIE BYL PODPIEKANY

PIEC 50 MINUT JEZELI SPOD BYL PODPIEKANY

OSTUDZIC I TRZYMAC W LODOWCE

Saturday, April 04, 2009

Beautiful Day.





So we had to go to Sołacki park for a few hours, sit, watch the people and walk around. From there we went to the Rynek to see what progress has been made on the outside cafes and were amazed to see that almost all of them are up. Not completely but at the least the platforms are made that hold the chairs and tables. The place was packed with people so we couldn't open our "cafe" season at Room 55 and had to start at Sart, another cafe. Still, it was good to be outside having coffee and watching the parade of citizens go by.

On the erected stage were a group performing and singing traditional Polish folk music wearing the beautiful costumes. We stopped and listened to them for a while.

Poznań has started a huge advertisment campaign to attract tourists this year and all historical buildings will have a blue star on them to let them know it is of historical value. After the coffee was over we walked past the Sioux cafe. Outside were three "Indians" doing a performance in full indian dress but playing some very un-indian instruments like a Peruvian flute. Even so, it looks good for the tourist.

In Plac Wolnośći they have erected a large sign "Poznań" that is the cornerstone for the new advertisements. Joan is in the middle of the picture but you have to enlarge it to really see her.
Slideshow on the left.

Tak musieliśmy pójść do parku Sołacki przez kilka godzin, usiąść, obserwować ludzi i przejść się. Stamtąd poszliśmy do Rynek by zobaczyć, że jaki postęp był zrobiony na zewnętrznych kawiarniach i był zdumiony by zobaczyć, że prawie wszyscy z nich są w górze. Nie zupełnie ale co najmniej platformy są zrobione, które trzymają krzesła i stoły. Miejsce było zapakowane z ludźmi tak nie moglibyśmy otworzyć naszej "kawiarni" pory przy Miejscu 55 i musieliśmy zacząć w Sart, innej kawiarni. Jeszcze, to było dobre na zewnątrz mieć kawę i obserwować parady obywateli mijają.

Na wzniesionej scenie była grupa występująca i śpiewająca tradycyjna polska muzyka ludowa nosząca piękne kostiumy. Zatrzymaliśmy się i słuchaliśmy ich na chwilę.

Poznań zaczął ogromną advertisment kampanię by przyciągnąć turystów tego roku i wszystkie historyczne budynki będą mieć niebieską gwiazdę na nich by pozwolić im wiedzieć, że to jest z wartość historyczna. Gdy kawa była ponad my chodziła za kawiarnią Siuksem. Na zewnątrz trzej "Indianie" robili wyniki w pełni indyjskie ubranie ale grające kilka bardzo nie-indyjskich instrumentów jak peruwiański flet. Nawet gdyby tak było, to wygląda dobry dla turysty.

W Plac Wolnośći oni wznieśli wielki znaku "Poznań", które jest kamień węgielny dla nowych ogłoszeń. Joan jest w środku zdjęcia ale musisz powiększyć to naprawdę by zobaczyć ją.
Pokaz slajdów po lewej.

Friday, April 03, 2009

Found it!!


Thanks to Anna Dan, here's the cheese-poppy seed cake you were looking for. It's called "Seromak na kruchym spodzie".


CHEESE – POPPY SEED CAKE

DOUGH

1 LB 1 OZ OF WHEAT FLOUR (ALL PURPOSE FLOUR)
7 OZ BUTTER
5 OZ OF SUGAR
1 EGG
1 TEASPOON OF BAKING POWDER
Mix flour with baking powder
Add cold butter and cut with knife into small uniform pieces
Add sugar and egg
Knead the dough
Crumble with your fingers into small uniform pieces
Place 2/3 of crumbled dough into 11 x 13 inches buttered pan
Save remaining 1/3 of dough for the top of the cake
Set aside

POPPY SEED SPREAD

14 OZ OF POPPY SEEDS
7 OZ OF SUGAR
1 ¾ OZ OF BUTTER
3 OZ OF POTATO FLOUR
2 EGGS SEPARATED
2.5 CUPS OF MILK
1 TABLE SPOON OF CINAMMON
ZEST FROM 2 LEMONS
½ TEASPOON OF ALMOND EXTRACT (OPTIONAL)
4 TABLESPOONS OF RAISINS (OPTIONAL)
4 TABLESPOONS OF ALMOND SLIVERS (OPTIONAL)

Make sure poppy seeds are clean and there are no impurities
Add just enough milk to make poppy seeds moist to grind
Using meat grinder fitted with special small hole screen grind poppy seeds at least 3 times
Add sugar, rest of milk and lemon zest and boil slowly for 10 minutes at lowest setting
Let the mixture cool down to room temperature
Add egg yolks, potato flour, cinnamon, raisins and almond
Beat egg whites into stiff peaks
Fold into poppy seeds spread
Place poppy seeds spread on top of dough
CHEESE SPREAD

28 OZ OF FARMERS CHEESE (DO NOT USE CREAM CHEESE)
9 OZ SUGAR
1.5 OZ OF POTATO FLOUR
4 TABLESPOON OF OIL
3 EGGS SEPARATED
JUICE FROM 2 LEMONS

Grind farmers cheese using meat grinder
Add oil, sugar, egg yolks, potato flour and lemon juice
Mix in the bowl until smooth
Beat egg whites into stiff peaks
Fold gently into cheese spread
Place cheese on the top of poppy seed spread
Top with remainder of crumbled dough

BAKE IN THE OVEN AT 350 º F FOR 1 HOUR
COOL DOWN AND STORE IN THE REFRIGIRATOR

Thursday, April 02, 2009

Genie!

Today, thanks to Kasia Grzyca of Discovering-roots.pl, I finally have information I have been seeking about possible brothers and sisters of my great grandfather, Józef Kazmierczak. He had
1 older brother, Franciszek, born in 1853 but died in 1858, and four younger brothers: Stanisław, born 1858, Roch, born 1860, Adam, born 1864 and Władysław, born 1867 but died 1872. He also had an older sister, Agnieszka, born 1850 and 1 younger sister, born 1862. Now I know where my grandfathers first name came from, it was Adam.

Even more than that I have learned about the brothers and sisters of my great grandfather Feliks. It's not just dates and names I learned but where they were born, where they lived, what they did for a living, witnesses to their births and who their godparents were. So much valuable information was provided by Kasia. I can't thank her enough.

Dzisiaj, dzięki czemuś Kasia Grzyca Odkrywania roots.pl, w końcu mam informację, której szukałem o możliwych braciach i siostrach od mojego wielkiego dziadka, Józef Kazmierczak. On miał 1 starszy brat, Franciszek, urodzony w 1853 ale umarł w 1858, i czterej młodsi bracia: Stanisław, urodzony 1858, Roch, urodzony 1860, Adam, urodzony 1864 i Władysław, urodzony 1867 ale umarł 1872. On też miał starsza siostra, Agnieszka, urodzony 1850 i 1 młodsza siostra, urodzony 1862. Teraz wiem gdzie moje imię dziadków pochodziło z, to był Adam.

Nawet więcej niż, że nauczyłem się o braciach i siostrach mojego wielkiego dziadka Feliks. To nie jest właśnie daty i imiona, których nauczyłem się ale gdzie oni urodzili się, gdzie oni żyli, co oni zrobili dla życia, świadków do ich urodzeń i które ich rodzice chrzestni byli. Tyle wartościowej informacji była dostarczona przez Kasia. Nie mogę podziękować jej dość.

Wednesday, April 01, 2009

Happy woman!!


Room 55
Dzialyinski Palace
Sienkiewicz Museum
View of the west end of the Rynek with Room 55
Open outside cafe.
Platform construction.

Nasty advertisement sign.
Joan is a happy woman today, happier than usual and that's not to say that she isn't usually happy. She visited her friend Stacie today and was given a present of Ziplock bags. It may not seem like a big thing for those of you not living in Poland but those bags are almost impossible to find. We haven't found a store yet that carries them.

While she was visiting with Stacie I went to the Rynek to see what was happening. There are an assortment of kiosks set up selling bread, Easter decorations, food and best of all, construction has been started on the outside cafe's. One is already open because it needs no platform built in front of it's restaurant. Our favorite one, Room 55, hasn't started the construction yet but I'm sure it won't be long before they do. Spring is here and that means outside cafe's.

One thing that is becoming increasingly annoying is the use of large advertisements placed on the side of beautiful old buildings obstructing the view of the buildings. One such ad is on a building toward the end of S.W. Marciń street where the tram turns left toward Plac Wolnośći. I hate those signs but there are becoming more popular each year, popping up everywhere. They are even putting them on buildings with apartments and one apartment dweller was so infuriated by them that he cut a whole in one so he could see out of his windows.

Joan jest szczęśliwa kobieta dzisiaj, szczęśliwsza niż zwykły i że nie ma powiedzieć, że ona nie jest zwykle szczęśliwa. Ona odwiedziła jej przyjaciela Stacie dzisiaj i była dana prezent toreb Ziplock. To nie może wydać się jak duża rzecz dla tych z ciebie nie mieszkające w Polsce ale te torby są prawie niemożliwe by znaleźć. Nie znaleźliśmy sklepu jeszcze, który nosi ich.

Podczas gdy ona bywała ze Stacie poszedłem do Rynek by zobaczyć, że co zdarzało się. Tam są asortyment kiosków umieszczonych w górze sprzedający się chleb, ozdoby Wielkanoc , żywność i najlepiej wszystkiego, budowa była zaczęta na zewnętrznej kawiarni. Człowiek jest już otwarty ponieważ to nie potrzebuje żadna platforma zbudowana przed tym jest restauracja. Nasz faworyt jeden, Miejsce 55, nie zaczęli budowy jeszcze ale jestem pewny, że to nie będzie długie zanim oni zrobią. Wiosna jest tutaj i która znaczy na zewnątrz kawiarni.

Jedna rzecz to staje się coraz więcej irytowanie jest użycie wielkich ogłoszeń umieszczonych na boku pięknych starych budynków tamujących widok budynków. Jeden takie ogłoszenie jest na budynku ku końcowi S.W. Marciń ulica gdzie tramwaj skręca opuszczał ku Plac Wolnośći. Nienawidzę tych znaków ale tam stają się popularniejszymi każdego roku, pojawiają się wszędzie. Oni nawet kładą ich na budynkach z apartamentami i jeden mieszkaniec apartamentu był tak rozwścieczony przez nich, że on uciął cały w jednym tak on mógłby zobaczyć z jego okien.