Sunday, February 27, 2011

Visit to Kupiński's


We left home at 1PM for the drive to cousin Krzysztof Kupiński's house to wish him a happy 50th birthday.  We arrived at 2:45PM and he greeted us at the door.  Inside the house were also his wife, Wiesia, son Marciń, sister Urszula and Wiesia's sister Elzbieta and their mother.  I asked him before we came to not make a large obiad.  He said OK but secretly I knew better.  However, he was kind of right, the first course was ONLY beets, meat, a mixture of rice with peaches on top, brussel sprouts, two kinds of salads and I think kumquats.  The second course was a tort with coffee. A little over an hour later was cold cuts (wędliny) tomatoes, bread, salad and tomatoes.  Good thing is was a small meal :-)

His son Marciń did a good job as translator for all that was said but I understood a lot of it without translation.  It was still good though because it helped Joan understand everything.  Before we left Krzysztof invited us to spend Easter at their house and we accepted the invitation.  We also invited them to our flat in Poznań anytime they wanted to come.

Marciń was returning to Poznań  for school the next day so we were happy to take him with us and drop him off at his apartment in the city.

A slidshow of pictures is on the right side of the blog.

Opuściliśmy dom przy 1PM napędu do domu kuzyna Krzysztof Kupiński, aby życzyć mu szczęśliwego 50. urodziny. Doszliśmy do 14:45 i witał nas przy drzwiach. W domu były również jego żona, Wiesia, Marciń syn, siostra Urszula i Wiesia siostra Elżbieta i ich matki. Zapytałem go, zanim doszliśmy do nie zrobić duży obiad. Powiedział, że OK, ale potajemnie wiedziałem lepiej. Jednakże, był swego rodzaju prawo, pierwszy kurs był tylko buraki, mięso, mieszanka ryżu z brzoskwiniami na górze, brukselka, dwa rodzaje sałatek i myślę, że kumkwaty. Drugi kurs był czyn z kawą. Nieco ponad godzinę później wędlin (Wędliny) pomidory, chleb, sałata i pomidory. Dobrą rzeczą jest to był mały posiłek :-)


Jego syn Marciń dobrą robotę jako tłumacz dla wszystkich, co zostało powiedziane, ale zrozumiałem, dużo to bez tłumaczenia. To był dobry, choć ze względu na to pomogło Joan wszystko rozumiem. Zanim wyszliśmy Krzysztof zaprosił nas do spędzenia Wielkanocy w ich domu i przyjął zaproszenie. Mamy również zaprosiła ich do naszego mieszkania w Poznaniu zawsze chcieli przyjść.

Marcin wraca do Poznania do szkoły następnego dnia więc mieliśmy przyjemność wziąć go z sobą i upuść go w jego mieszkaniu w mieście.

Pokaz slajdów jest po prawej stronie bloga.

No comments: