Saturday, December 31, 2011
Day 1 Return to Chicago
Up at 8AM to get ready to fly to Chicago, our last flighrt before we return home to Poland. Eric was up makiing an omelet breakfast with potatoes and after we were done it was off to the airport for our 11:30 flight. Saying goodbye to Eric was hard, I don't know when we'll see each other again but I hope it won't be as long as before.
The flight was only two hours long and we returned to a rainy, foggy, damy and chilly weather in Chicago. It was just the opposite two hours ago when we left North Carollina. Karen picked us up at the airport, we picked up the grandkids and went to have lunch. Later in the evening we watched T.V. and I thought about my brief visit with my son and how much it was worth the price of this trip.
W górę o 8 rano, aby przygotować się na lot do Chicago, nasz ostatni flighrt zanim wrócimy do domu Polska. Eric był do makiing śniadanie omlet z ziemniakami i po tym, jak zrobić to się na lotnisko dla naszych 11:30 lotu. Pożegnanie Eric było ciężko, nie wiem, kiedy będziemy się znowu, ale mam nadzieję, że nie będzie tak długo, jak wcześniej.
Lot był tylko dwóch godzin i wróciliśmy do deszczowy, mglisty, Damy i chłodna pogoda w Chicago. Było wręcz przeciwnie dwie godziny temu, kiedy wyjechaliśmy Północnej Carollina. Karen zabrał nas na lotnisko, podniósł wnuki i udał się na obiad. Wieczorem oglądaliśmy TV i myślałem o mojej krótkiej wizyty z moim synem i ile to było warte ceny tego wyjazdu.
Friday, December 30, 2011
Last day in N.C.
It's the last day at my son's house. We spent it at home talking and watching Chef Eric make a delicioius filet mignon dinner. The first time we've had a really good steak in years.
The four days went by too quickly and now that's it's over it wasn't long enough. We didn't do any sight seeing but that's OK because the only sight I really wanted to see was my son. I have no idea when we will see each other again but I hope it will be possible in the future. It was excellent meeting his partner Amy and her son, Ravedn. He's 15 and going through the normal teenager things including changing his hair style which he did while we were here. The finished product picture I will post tomorrow.
In the morning we will board our plane back to Chicago. I didn't have the chance to see cousin Duane but I talked with him on the phone for a little while.
To ostatni dzień w moim synem w domu. Spędziliśmy go w domu, rozmawiać i oglądać Chef Eric dokonać deliccioius obiad filet mignon. Po raz pierwszy mieliśmy naprawdę dobry stek w roku.
Cztery dni mijały zbyt szybko i teraz to już nad nim nie był wystarczająco długi. Nie robiliśmy żadnych zwiedzania, ale to jest OK, bo tylko wzrok naprawdę chciałem zobaczyć był mój syn. Nie mam pojęcia, kiedy zobaczymy się znowu, ale mam nadzieję, że będzie możliwe w przyszłości. To było wspaniałe spotkanie jego Amy partnera i jej syna, Raven. Jest 15 i przechodzi przez normalne rzeczy nastolatek w tym zmiana jego fryzury, które czynił, gdy byliśmy tutaj. Gotowy obraz produktu mogę napisać jutro.
Rano na pokład naszego samolotu do Chicago. Nie miałem okazję zobaczyć kuzyna Duane ale rozmawiałem z nim przez telefon na chwilę.
Wednesday, December 28, 2011
Day 3-N.C.
Our third day in N.C. we spent talking more and doing a little shopping for food for dinner. The weather is like spring, 50F, sunny and clear skies. Finally I got some pictures taken of Eric and I and will do ore later on.
I posted some pictures earlier of cousins who informed me they didn't want them on the internet so I have removed them. Thank you Anna for telling me. I should have asked before I posted them. Please excuse my error.
Trzeciego dnia pobytu w NC spędziliśmy więcej rozmawiać i robią małe zakupy żywności na obiad. Pogoda jest jak wiosna, niebo 50F, słoneczna. Na koniec mam kilka zdjęć zrobionych z Eric i ja i zrobi rudy później.
Zamieściłem kilka zdjęć wcześniej kuzynów, którzy poinformowali mnie, że nie chcą ich w internecie, więc muszę usunąć je. Dziękujemy Anna za poinformowanie mnie. Bym poprosił zanim je zamieściły. Przepraszam mój błąd.
Day 2-N.C.
There is a dog in the flat. They have a 7 month old Doberman and she is like a little baby that just want's to play all the time.
It's quite a feeling seeing our kids again after so many years apart. Of course, we've all changed physically, gotten a little older, but the way a parent feels about his/her child doesn't change. At least, not for Jooan and I. For me, I think this time it will be harder to leave again.
Spędził większość siedzi w mieszkaniu i rozmawiać, oglądanie telewizji i czeka na syna Amy, Raven, wrócić do domu. Zaczęło padać wcześnie rano, więc nie najlepszy dzień pogoda choć temperatura wynosiła około -40 nie tak zimno. Wreszcie, około godzina siedemnasta postanowiliśmy pojechać do Saigon restauracji w Charlotte na kolację. Nie mieliśmy chińskie jedzenie przez jakiś czas i dzisiaj Joan i ja się sezam z kurczaka z rolki jaj.
Nie jest to pies w mieszkaniu. Mają 7 miesięcy stary Doberman, a ona jest jak dziecko, które po prostu chcą, by grać cały czas.
Jest to dość uczucie widząc nasze dzieci znowu po tylu latach od siebie. Oczywiście, wszyscy mamy zmienić fizycznie, zdobyć trochę starszy, ale sposób rodzic czuje się o jego / jej dziecka nie ulega zmianie. W dleast nie dla Jooan i I. Dla mnie, myślę, że tym razem będzie trudniej opuścić.
Tuesday, December 27, 2011
Day 1 in North Carollina
Day 1 in North Carolina started out in Chicago at 5AM getting up and making ready to go to the airport for our flight at 9AM. We arrived at the airport at 7:30 and waited for our plane. We dhad to fly to Georgia, change plandes and then a 30 minute flight to Charlotte. We got in at 3PM and had a short wait for Eric to arrive to pick us up. A short drive and we were in their apartment where dinner was made by Amy. After dinner we sat and talked until 10:30PM and then went to bed.
Dzień 1 w Północnej Karolinie rozpoczęła się w Chicago o 5 rano wstaje i szykuje się iść na lotnisko nasz lot od 9 rano. Przyjechaliśmy na lotnisku o 7:30 i czekali na nasz samolot. Mamy dhad lecieć do Gruzji, plandes zmienić, a następnie 30 minut lotu do Charlotte. Mamy w co godzina piętnasta i miał krótki czas oczekiwania na Eric przyjechać odebrać nas.Minut jazdy i jesteśmy w ich mieszkaniu, gdzie obiad był przez Amy. Po kolacji siedzieliśmy i rozmawialiśmy aż do 22:30, a następnie poszedł do łóżka.
Day 4 Christmas Day
Christmas day started off with present opening and it took a kong time. The kids were woke up at 10AM and halk an hour later wee started with the presents. AIt lasted until 11:30 when it was time to start cooking and getting dinner ready for 2PM. Dinner was a combination of lasagnia and ham with potatoes, brocolli, green beans and three different kinds of pies for dessert.
The grandkids other grandparents came for dinner as well as Joan's son Joey's girlfriend with her son so we had a total of twelve people for dinner. After dinner conversations there were basketball and football games to watch later so we just spent the rest of the time talking during the games and then finally in the evening Joan and I prepared for our trip to North Carolina to see my son Eric and meet his lady, Amy.
Boże Narodzenie zaczął się z obecnego otwarcia i trzeba było czasu kong. Dzieci były obudził się o godzinie 10 i Halk godziny później wee rozpoczął się prezentuje. AIT trwał do 11:30, kiedy nadszedł czas, aby rozpocząć gotowanie i coraz obiad gotowy do godzina czternasta. Kolacja była połączeniem lasagnia i szynka z ziemniakami, brokuły, zielona fasola i trzy rodzaje ciasta na deser.
Wnuki innych dziadków na obiad, jak i dziewczyny Joan syn Joey'a z synem, więc musieliśmy w sumie dwanaście osób na kolację. Po rozmowach kolacji nie było koszykówki i piłki nożnej gier do obejrzenia później tak właśnie spędziłem resztę czasu na rozmowy w trakcie gry i wreszcie wieczorem Joan i ja przygotowaliśmy dla naszych podróż do Północnej Karoliny, aby zobaczyć mojego syna Erica i spotkać się z panią , Amy.
Sunday, December 25, 2011
Day 3 Christmas Eve.
Across the street from Karen's house a young soldier was coming back home from Iraq and there was a great celebration going on for the soldier from his friend and relatives. What a great present for his parents.
Karen and Joan went early to shop for the food for Christmas day and stayed home to play with the grandchildren. Well, not really play with the grandchildren as to watch them play on computer games while we talked. I can believe how much they have changed since we last saw them because they are right here in front of me but it is still amazing to me. Nikki, I think has changed the most. Not in physical sense, although that is true too, but in the maturity sense. She is so warm and friendly and easy to talk with, engages in conversation easily and a pleasure to be with. It's going to be hard to leave them again but we did have a conversation with their parents and they agreed to send them to Poland as a graduation present when they leave high school. For Joseph, that's three and a half years and for Nikki, five and and a half years.l I don't know if I can wait that long to see them again.
After all the shopping was done and everyone was home again, Joan and Karen starting preparing the evening meal and Nikki and I finished decorating the tree with ornaments.
Standing alone in the living room with the tree and looking outside I couldn't help myself from searching the sky for the first star although I knew tonight it would not have the same meaning for me as it did before. Tonight would definitely not be a Poilsh Wigilia night and secretly, inside my heart, I missed that. Spaghetti for Christmas eve is not quite the same as Wigilia. Nevertheless it didn't stop the feeling of Christmas, being with Karen, Virgil, Nikki and Joseph again so it was still special. Later, after dinner when it was time to go to mass, Nikki changed clothes and wore a beautiful dress and looked great. The mass was a Lutheran mass so a little different than we are use to and certainly all being in English, totally understandable.
Finally back home at 12:30PM we just all said goodnight and went to bed to wait for Santa.
Boże Narodzenie jest ponad i znalazłem się z mieszanymi uczuciami, jak kończy.Dzień, itsself, był dobry dzień pogoda, ale nie śniegu spadnie na Boże Narodzenie.Po drugiej stronie ulicy od domu Karen młody żołnierz wracał do domu z Iraku i nie było wielkie święto trwa od żołnierza z jego przyjacielem i krewnym. Co za wspaniały prezent dla swoich rodziców.Karen i Joan poszła już do zakupów żywności na dzień Bożego Narodzenia i został w domu bawić się z wnukami. No nie, naprawdę bawić się z wnukami, aby oglądać je grać na grach komputerowych, a my rozmawialiśmy. Mogę uwierzyć, jak bardzo zmieniły się od ostatniego widział ich, ponieważ są tu przede mną, ale wciąż jest dla mnie zadziwiające. Nikki, myślę, że zmienił się najbardziej. Nie w sensie fizycznym, chociaż to prawda też, ale w sensie dojrzałości. Ona jest tak ciepły i przyjazny i łatwy w rozmowie z, angażuje się w rozmowie z łatwością i przyjemnością być. To będzie trudne, zostawić je ponownie, ale mieliśmy rozmowy z rodzicami, a oni zgodzili się wysłać je do Polska jako prezent ukończeniu studiów, gdy opuszczają szkołę. Dla Józefa, trzech i pół roku i Nikki, pięć i pół years.l i nie wiem czy mogę się doczekać, aby zobaczyć je ponownie.Po wszystkich sklepów stało i wszyscy do domu, Joan i Karen począwszy od przygotowania kolacji i Nikki i skończyłem zdobiące drzewa z ornamentami.Stojącego samotnie w salonie z drzewem i patrząc na zewnątrz nie mogłem się powstrzymać od szukania na niebie pierwszej gwiazdki, chociaż wiedziałem, dzisiaj nie byłoby takie samo znaczenie dla mnie, jak przed. Dziś z pewnością nie będzie Poilsh nocy Wigilia i skrycie, w moim sercu, brakowało mi tego. Spaghetti na Boże Narodzenie nie jest to samo, jak Wigilia. Niemniej jednak nie powstrzymało to uczucie Bożego Narodzenia, jest z Karen, Virgil, Nikki i Józef znowu tak było jeszcze specjalne. Później, po kolacji, kiedy nadszedł czas, aby przejść do masy, Nikki przebrałem i nosił piękną sukienkę i wyglądała świetnie. Masa była msza luterańska więc nieco inaczej niż jesteśmy do użycia i na pewno wszystko jest w języku angielskim, całkowicie zrozumiałe.Wreszcie powrót do domu o 12:30 po prostu wszyscy mówili dobranoc i poszedł spać czekać na Santa.
Saturday, December 24, 2011
Day 2-Chicago
OK, I forgot to mention there is no snow in Chicago and it's unlikely before Christmas. Also, the changes that were made to the Warsaw airport since four years ago are really nice. You no longer have to walk outside to the International airport like before and the new facility is very modern with the usual amount of stores to buy anything you want before you leave Poland or to any city.
Today was shopping for clothes day so Joan, Karen, Nikki and I went to one of the huge shopping mall areas close buy to Joan's all time favorite store, J.C.Penny's to see what she could find. I was happy to leave her in the care of her daughter and granddaughter and venture on my home to shop. It didn't take me long, in 45 minutes I had four pair of Levis, two pair of dress pants, 5 shirts, 3 pullovers and a new scarf. The only thing I couldn't find were Isotoner gloves so maybe tomorrow.
With her kids help, Joan found 3 Levis's, 3 tops, two skirts and a few other things she wanted so the day was a successful day of shopping for us both. We had two Christmas presents to buy also and we found them with no problem. Oh, and Joan found a new pair of shoes also.
Christmas eve we will spend at Karen's with her husband's sister coming over and then at 11PM we will go to church where Karen will also perform on the hand bells, Christmas Carols. She has been a member of the hand bell group for about 6 years now and enjoys it.
I have had a great time with grand daughter Nikki and Joseph. They have developed into such nice young adults and I really like the energy level of Nikki. She took me to one of her favorites stores in the mall today, it sells Japanese candy and soft drinks and we bought both to try. The soft drink has a lot of gas in it and too sweet because they use real sugar but it was a cool experience just sharing this with Nikki. After that she said I just had to try her favorite food, a Pepperoni Pretzel. It's a soft pretzel with pepperoni on it. Sounds weird but it was good. After we got home from shopping she and her mother wrapped some presents and I took these pictures of Day 2 in Chicago.
OK, zapomniałem wspomnieć nie ma śniegu w Chicago i jest mało prawdopodobne przed świętami Bożego Narodzenia. Ponadto, zmiany wprowadzone do lotniska w Warszawie od czterech lat są naprawdę ładne. Nie trzeba już chodzić na zewnątrz do międzynarodowego portu lotniczego, jak i przed nowym zakładzie jest bardzo nowoczesna ze zwykłymi ilość sklepów kupić wszystko co chcesz przed wyjazdem Polska lub do miasta.Dzisiaj był dzień na zakupy ubrań tak Joan, Karen, Nikki i udałem się do jednej z ogromnych obszarów w pobliżu centrum handlowego kupić wszystkie ulubionego sklepu Joanny, JCPenny, aby zobaczyć, co udało jej się znaleźć. Byłem szczęśliwy, że ją zostawić pod opieką jej córki i wnuczki i venture w moim domu na zakupy. Nie trzeba było mnie długo, w 45 minut I miał cztery pary Levis, dwie pary spodni sukni, 5 koszulek, 3 swetry i nowy szalik. Jedyną rzeczą, nie mogłem znaleźć były rękawice Isotoner więc może jutro.Withe3 jej pomóc dzieciom, Joan znaleziono 3 w Levis, 3 szczyty, dwie spódnice i kilka innych rzeczy, chciała więc dzień był udany dzień na zakupy dla nas obu.Mieliśmy dwa prezenty kupić też i znaleźliśmy je bez problemu. Aha, i Joan znalazł nowe buty też.Wigilię spędzimy w Karen z mężem siostry przyjeżdżają, a następnie na godzina dwudziesta trzecia pójdziemy do kościoła, gdzie Karen przeprowadzi także na dzwonach strony kolęd. Była członkiem grupy dzwon strony przez około 6 lat i to cieszy.Miałem wielki czas z wnuczka Nikki i Józefa. Opracowali oni w takich ładne młodych dorosłych i bardzo podoba mi się poziom energii Nikki. Zabrała mnie do jednej z jej ulubionych sklepów w centrum handlowym dziś, że sprzedaje japońskie słodycze i napoje bezalkoholowe i kupiliśmy zarówno spróbować. Napój ma dużo gazu w nim i zbyt słodkie, ponieważ korzystają one prawdziwym cukrem, ale to było fajne doświadczenie sprawiedliwy podział ten z Nikki. Po czym powiedział, że po prostu musiałem spróbować jej ulubione jedzenie, Pepperoni Pretzel. Jest to miękki precel z pepperoni na jej temat. Brzmi dziwnie, ale to było dobre. Po powrocie do domu z zakupów z matką zapakowane prezenty i wziąłem te zdjęcia Dzień 2 w Chicago.
Friday, December 23, 2011
Day1 Chicago
Well, we finally made it here to Chicago. We woke at 5:45AM, took the taxi to the airport arriving way too early but that is what they said we had to do. So we sat and waited until 9AM for our one hour flight to Warsaw. The fog in Poznan continued to Warsaw so we couldn't see anything from the air.
After 11 hours in the air we arrived in Chicago to wait another two hours to get through customs which was an absolute mess for everyoe. I couldn't believe the line that was in front of us waiting. There must have been 120 or more people in front of us waiting in the U.S. citizen line and 40 in the visitor line so I thought to go into the visitor line but that was a mistake because it took forever for the line to move. After we finally got through customs we went to pick up ouir bags but Karen couldn't be found anywhere. There was no way to contact her because our Orange phone doesn't work here.
Finally I found an airport helper who called Karen on his phone and told her where we were so we could meet.
We met and drove to her house to see the grandkids and it was great to see them again. Nikki and Joseph have grown and changed so much in the last four years, I'm really sorry we missed it. Today Joan, Karen and Nikki are going shopping and I'm going also but alone.
Cóż, w końcu to tutaj do Chicago. Obudziliśmy się 05:45, wziął taksówkę na lotnisko przybywających zbyt wcześnie, ale that4 jest to, co mówią mieliśmy do czynienia. Tak siedzieliśmy i czekaliśmy aż od 9 rano do naszego jedynego godzinę lotu do Warszawy. Mgła w Poznaniu dalej do Warszawy, więc nie mogliśmy nic zobaczyć z powietrza.
Po 11 godzinach w powietrzu, którym przybył do Chicago czekać kolejne dwie godziny, aby dotrzeć celnego, który stał się absolutnym bałagan na everyoe. Nie mogłem uwierzyć, linii, która została przed nami czeka. Nie musi być 120 lub więcej osób przed nami czeka linii obywatel USA i 40 w linii gościem więc pomyślałem, aby przejść do linii gościem, ale to był błąd, ponieważ był zawsze dla lline przenieść. Po końcu dostaliśmy celną my wennt do poick do torby ouir ale Karen nie można znaleźć wszędzie. Nie było skontaktować się telefonicznie lub Oranrge ponieważ nie działa tutaj.
W końcu znalazłem pomocnika lotniska, który nazwał \ Karen na jego telefon i powiedział tu, gdzie jesteśmy, abyśmy mogli sprostać.
Spotkaliśmy się i pojechaliśmy do domu, aby zobaczyć wnuki i fajnie było ich znowu zobaczyć. Nikki i Józefa wzrastał i zmienił sso znacznie w ciągu ostatnich czterech lat, bardzo mi przykro przeoczyliśmy. Dzisiaj Joan, Karen i Nikki są zakupy i mam zamiar również, ale tylko
Wednesday, December 21, 2011
PADA ŚNIEG! PADA ŚNIEG!!
Reflection of our Christmas tree
Last night I was talking with cousin Andrzej about the lack of snow and said I would like some. He was of the opposite opinion. There was none in the forecast so it seemed unlikely.........but the miracle of Christmas took over during the night.
This morning I sprang from my bed to see what had happened. Away to the window I flew like a flash, tore open the curtain and threw up the sash. The day on the breast of the new fallen snow gave the lustre of midday to the objects below. When what to my wondering eyes should appear but snow on the ground and snow everywhere.
Driving back from the bank, seeing the snow, I finally started to get excited about our trip and spending the holidays with our kids and grandchildren. The last two Christmas's haven't seemed that special. Last Wigilia we spent alone and the year before with acquaintances. It's not what I remember of Wigilia. This one will be special. Of course it won't be a traditional Polish Wigilia but an American Christmas with Joan's children and grandchildren, then on the North Carolina for four days with my son and when we return to Chicago a vist with my sister.
Thursday night may be a little difficult to have time to write this blog until I set up Karen's computer but I will try to keep you informed about what's happening and, of course, pictures.
Wczoraj w nocy rozmawiałem z kuzynem Andrzej o braku śniegu i powiedziałem, że jak niektórzy. Był przeciwnego zdania. Nie było nikogo w prognozie więc wydawało się mało prawdopodobne ......... ale cud Bożego Narodzenia przejął w nocy.
Dziś rano zerwał z łóżka, aby zobaczyć co się stało. Wyjeździe do okna poleciałem jak flash, zerwał zasłonę i rzucił się na skrzydła. Dzień na piersi nowy śnieg dał blask południa do obiektów poniżej. Po co mi do oczu, zastanawiając się, ale powinien pojawić się śnieg na ziemi i śniegu wszędzie.
Wracając z banku, widząc śnieg, ale w końcu zaczął denerwować się o naszej podróży i spędza święta z naszych dzieci i wnuków. Dwa ostatnie Boże Narodzenie to nie wydawało się, że specjalne. Ostatnia Wigilia spędziliśmy tylko i rok wcześniej ze znajomymi. Nie jest to co pamiętam z Wigilia. Ten będzie wyjątkowy. Oczywiście nie będzie to tradycyjna polska Wigilia Bożego Narodzenia, ale Amerykanin z dziećmi Joan i wnuków, a następnie na North Carolina przez cztery dni z moim synem i po naszym powrocie do Chicago vist z moją siostrą.
Czwartek w nocy może być trochę trudno mieć czas na pisanie tego bloga, aż skonfigurować komputer Karen, ale postaram się Was informować o tym, co się dzieje i, oczywiście, zdjęcia.
Tuesday, December 20, 2011
Piekarczyk's!!!!
Władysław Piekarczyk, father of Włodzimierz and son of Franciszek Piekarczyk
Finally I have met relatives from my Piekarczyk side of the my family, my father's side. Last night they arrived at our flat and with the help of our friend Zbyszek I was able to talk with them. 1 week ago I was contacted by Włodzimierz Piekarczk and his wife, Anna, by email. He said he was a cousin, connected to me because his grandfather, Franciszek, was a brother of my grandfather, Tomasz. Our common great grandfather and mother were Piotr and Maryanna Piekarczyk. To verify it he also sent me another picture of Piotr that I had never seen before. For me this was great news, to have contact finally from a Piekarczyk but there was more interesting news to follow.
W końcu spotkali się krewni z mojej strony Piekarczyk z mojej rodziny, mojego ojca. Wczoraj w nocy dotarli do naszego mieszkania i przy pomocy naszego przyjaciela Zbyszka udało mi się porozmawiać z nimi. 1 tydzień temu skontaktował się Włodzimierz Piekarczk i jego żona, Anna, przez e-mail. Powiedział, że był kuzynem, podłączony do mnie, bo jego dziadek, Franciszek, był brat mojego dziadka, Tomasz. Nasz wspólny dziadek i matka byli Piotr i Maryanna Piekarczyk. Aby sprawdzić, czy to on wysłał mnie również inny obraz Piotra, że nigdy wcześniej nie widziałem. Dla mnie to było wielkie wydarzenie, do kontaktowania się w końcu z Piekarczyk ale nie było bardziej interesujące nowości do naśladowania.
Jego żona, Anna zadeklarowało, iż w obszarze, gdzie moi dziadkowie mieszkali przed udali się do Ameryki. Szukali krewnych się i pomyślałem, że podróż będzie najlepszym sposobem wyszukiwania. Co odkryli, że gdy dziadkowie zostawili do Ameryki pozostawili cztery części majątku i nie zrobił nic, aby je utrzymać. Lat temu samorząd poszedł do sądu w celu nabycia prawa do tych nieruchomości z podaniem właścicieli nie udało się znaleźć i nie było krewnych z nich. Nie wiedzieli nic o tym, co się stało z moim dziadkowie innych niż oni poszli do Ameryki, więc nic nie wiedział o potomków.
Moje "nowych" kuzynów przeszukał archiwa dla tego obszaru i znaleźć czyny dla nieruchomości z dziadkiem i nazwy babcie na nich. Myśleli, że to może być możliwe odzyskanie tych nieruchomości teraz, że istnieje dowód potomka i zapytał mnie, czy jestem zainteresowany w tym. Powiedziałem im, ich najważniejszą rzeczą dla mnie było spotkanie krewnych, ale własność może być równie interesujące i że zobaczę co, jeśli w ogóle, istnieje możliwość odzyskania tych nieruchomości. Wydaje się mało prawdopodobne, ale jest coś nie jestem pewien, więc mogę na nią patrzeć.
Rozmawialiśmy przez około godzinę na temat właściwości i ponieważ było już późno poszli do hotelu i zgodziłem się na spotkanie z nimi rano i kontynuować naszą dyskusję, tym razem bez Zbyszka.Poznałem ich w ich hotelu i siedzieliśmy i rozmawialiśmy przez trzy godziny o powiązania rodzinne.
Włodek pokazał mi zdjęcia starszych krewnych nie wiem. Spotkanie to było głównie o historii rodziny i byłem w stanie, nieco, rozmawiać bez pomocy Zbyszek. Po trzech godzin to czas, aby pójść i zaprosił Joan i ja do Elbląga, gdzie mieszkają, na północy Polska. Zgodziliśmy się na rejs razem wiosną w dół do obszaru naszej rodziny i kontynuować nasze poszukiwania krewnych.
Dla mnie było to wspaniałe doświadczenie. Oboje byli niezwykle szczery, przyjacielski, optymistyczne i entuzjastycznie ostatecznie znalezieniu nowego względne i odszedłem od nich doczekać następnego spotkania.
Sunday, December 18, 2011
Visits
At 12:30 cousin Krzysztof Kupiński arrived with his wife, Wiesia, daughter, Oliwia and son, Marcin. We talked for a little while about the interesting development on my Piekarczyk side of the family and then went into the dining room for coffee, tea and pastries. It's always nice to get together with them, especially since Krzystof have a similar passion for geneology. I showed him the progress I have made since our last visit since my wall chart has more names of relatives on it now. They stayed for about an hour and a half and then started the drive to Koniń where they live.
Joan and I cleared off the table, put things away and then went to cousin Luka's house to give our presents to her daughter Rózia since yesterday was her 10th birthday. We bought her three books, in English, for her to read. She is in the second year of English but it already speaking in the language. I always think of her in the picture I had taken of Rózia and I on our first trip to Poland in 2003 when her head did not even reach the top of the chair that you see Joan sitting in. Now, as you can see in the picture, she is much taller. She is also playing piano and what's called the Irish whistle which is kind of like a recorder. She played 3 Christmas carols for us and it was nice.
Already at the house when we arrived were her grandmother and grandfather from her fathers side of the family. We've met them several times before and it's a pleasure to talk with them because they don't speak English and I can practice my Polish.
We had cake and tea and then Rózia showed me the historical story she wrote with the help of her mother and I of family history for school. I was impressed with her writing abilities. The writing was very easy to read, I mean the writing was very legible and I had no trouble reading the story. I hope her interest in the history continues as she grows older. This was a project she had to do for a school assignment and she received a 6 for it. In Poland, grades are by numbers 1-6 not like in the U.S. where they use letters, A,B,C,D,F. 6, in Poland, is the highest mark you can get.
O godzinie 12:30 kuzyna Krzysztof Kupiński przybył z żoną, córka Wiesia, Oliwia i syn, Marcin. Rozmawialiśmy przez chwilę o interesujący rozwój mojej stronie Piekarczyk z rodziny, a następnie udał się do jadalni na kawę, herbatę i ciastka. Zawsze miło się razem z nimi, zwłaszcza, że Krzysztof ma podobną pasję do genealogii. Pokazałem mu postęp zrobiłem od naszej ostatniej wizyty, ponieważ mój wykres ściana ma więcej nazwisk krewnych na to teraz. Zostali przez około godzinę i pół, a następnie rozpoczął jazdy do Konina, gdzie mieszkają.
Joan i ja wybita z tabeli, umieścić rzeczy od hotelu, a następnie udał się do domu kuzyna Luka, aby dać naszym przedstawia jej Rózia córka od wczoraj był jej 10. urodziny. Kupiliśmy jej trzy książki, w języku angielskim, dla niej czytać. Ona jest w drugim roku po angielsku, ale już mówienie w tym języku. Zawsze myślałem o niej w zdjęcie wziąłem z Rózia i na naszej pierwszej podróży do Polska w 2003 r., kiedy głowę nawet nie dotrzeć do góry na krześle, które widzisz Joan siedzi w. Teraz, jak widać w obraz, jest ona znacznie wyższa. Jest także gra na fortepianie i to, co nazywa irlandzki gwizdek, która jest trochę jak magnetofon. Grała 3 kolędy dla nas i było miło.
Już w domu, gdy dotarliśmy były babci i dziadka z jej strony ojców rodziny. Spotkaliśmy je kilka razy przed i to jest przyjemność z nimi rozmawiać, bo nie znają języka angielskiego i ćwiczyć Polska.
Mieliśmy ciastko i herbata, a następnie Rózia pokazał mi historycznej opowieści pisała z pomocą matki i historii rodziny do szkoły. Byłem pod wrażeniem jej umiejętności pisania. Pismo było bardzo łatwe do odczytania, mam na myśli pismo było wyraźnie czytelne i nie miałem problemów z odczytywaniem historii. Mam nadzieję, że jej zainteresowanie historią nadal jak ona dorasta. Był to projekt miała zrobić dla zadania szkoły i otrzymała 6 dla niego. W Polska, klasy są za pomocą liczb nie 06/01 jak w USA, gdzie używać liter, A, B, C, D, F. 6, Polska, to najwyższy znak można dostać.
Joan i ja wybita z tabeli, umieścić rzeczy od hotelu, a następnie udał się do domu kuzyna Luka, aby dać naszym przedstawia jej Rózia córka od wczoraj był jej 10. urodziny. Kupiliśmy jej trzy książki, w języku angielskim, dla niej czytać. Ona jest w drugim roku po angielsku, ale już mówienie w tym języku. Zawsze myślałem o niej w zdjęcie wziąłem z Rózia i na naszej pierwszej podróży do Polska w 2003 r., kiedy głowę nawet nie dotrzeć do góry na krześle, które widzisz Joan siedzi w. Teraz, jak widać w obraz, jest ona znacznie wyższa. Jest także gra na fortepianie i to, co nazywa irlandzki gwizdek, która jest trochę jak magnetofon. Grała 3 kolędy dla nas i było miło.
Już w domu, gdy dotarliśmy były babci i dziadka z jej strony ojców rodziny. Spotkaliśmy je kilka razy przed i to jest przyjemność z nimi rozmawiać, bo nie znają języka angielskiego i ćwiczyć Polska.
Mieliśmy ciastko i herbata, a następnie Rózia pokazał mi historycznej opowieści pisała z pomocą matki i historii rodziny do szkoły. Byłem pod wrażeniem jej umiejętności pisania. Pismo było bardzo łatwe do odczytania, mam na myśli pismo było wyraźnie czytelne i nie miałem problemów z odczytywaniem historii. Mam nadzieję, że jej zainteresowanie historią nadal jak ona dorasta. Był to projekt miała zrobić dla zadania szkoły i otrzymała 6 dla niego. W Polska, klasy są za pomocą liczb nie 06/01 jak w USA, gdzie używać liter, A, B, C, D, F. 6, Polska, to najwyższy znak można dostać.
Saturday, December 17, 2011
Czekamy!!
Waiting for tomorrow's guests and a visit to cousin Rózia for her birthday(a little late)
Czekamy na gości jutro i wizty do kuzyna Rózia na urodzina( zbyt pożno)
Friday, December 16, 2011
Visit
A dark and dreary day today in Poznań outside but inside light and happy. I'm looking forward to meeting my Piekarczyk relatives for the first time next Monday. Last night I talked with my sister and arranged a day for us to meet and see each other again. Four years is a long time. I received her picture Christmas card yesterday but she never answered my snail mail letter so I figured it hadn't reached her yet. It's only been two months since I mailed it so I thought I would call instead. It was nice hearing her voice again and I can't wait to see her. I realize now that two weeks in the U.S. isn't enough time to see everyone but we already have the flights booked so I'm not changing them now.
We haven't started any preparations for our trip and probably won't until Tuesday. We're not taking much with us because we plan on clothes shopping when we are there. Clothing may be one of the few things in America cheaper than in Poland now.
Ciemne i ponure dni dzisiaj w Poznaniu na zewnątrz, ale wewnątrz lekki i szczęśliwy. Nie mogę się doczekać na spotkanie moich krewnych Piekarczyk po raz pierwszy w najbliższy poniedziałek. Wczoraj w nocy rozmawiałem z moją siostrą i zorganizował dzień dla nas, aby spotkać się i zobaczymy. Cztery lata to szmat czasu. Otrzymałem jej zdjęcie kartki świąteczne wczoraj, ale nigdy nie odpowiedział na moje pismo pocztą tradycyjną więc pomyślałem, że nie dotarł do jej jeszcze. To tylko dwa miesiące od wysłałam tak myślałem, że zamiast tego wywołanie. Było miło słysząc jej głos ponownie i nie mogę się doczekać żeby ją zobaczyć. Zdaję sobie sprawę, teraz, że dwa tygodnie w USA nie ma wystarczająco dużo czasu, aby zobaczyć wszystkich, ale mamy już bilety lotnicze, więc nie jestem zmieniając je teraz.
Nie rozpoczęto żadnych przygotowań do naszej wyprawy i prawdopodobnie nie będzie do wtorku. Nie bierzesz dużo z nas, bo plan na ubrania zakupy, kiedy tam jesteśmy. Odzież może być jedną z niewielu rzeczy w Ameryce tańsze niż w Polska teraz
Nie rozpoczęto żadnych przygotowań do naszej wyprawy i prawdopodobnie nie będzie do wtorku. Nie bierzesz dużo z nas, bo plan na ubrania zakupy, kiedy tam jesteśmy. Odzież może być jedną z niewielu rzeczy w Ameryce tańsze niż w Polska teraz
Thursday, December 15, 2011
Expensive day.
Started off the day with the car insuance man coming to our house and writing out the policy for the next year. Total cost for full coverage was 1,542zl($500).
After he left I had to take our car in for the annual safety inspection. It only took 15 minutes and I found this place was a lot closer to our flat than the dealer I use to go to. Cost for that was 99zl($30).
Zaczął się dzień z człowiekiem insuance samochodów przyjeżdżających do naszego domu i wypisując polityki na następne lata. Koszt pełnego pokrycia było 1542 zł ($ 500).
Po opuszczeniu musiałem podjąć nasz samochód w rocznej kontroli bezpieczeństwa. Wystarczyło 15 minut i znalazłem to miejsce było o wiele bliżej do naszego mieszkania niż sprzedawcy mogę używać, aby przejść do. Koszt tego był 99zł (30 $).
Po południu udaliśmy się do Realu na cotygodniowe zakupy żywności i koszt był 136zl ($ 40), więc wszyscy razem było drogie dzień, ale posiadaniem samochodu zawsze jest kosztem. Życie pierwszych sześciu miesięcy w Poznaniu nie mieliśmy i używanych środków transportu publicznego, ale możemy podróżować tylko gdzie autobusy lub pociągi poszedł i chcieliśmy zobaczyć więcej Polska. Często znaleźć trochę małych miast lub wsi Polska są tak samo interesujące niż większych miastach.
Zdałem sobie sprawę, jutro jest piątek i jeszcze nie skończyłem jeszcze pracy domowej. Byłem zbyt rozkojarzony z najnowszymi połączenie rodziny i tak dzisiaj muszę dokończyć pracę i wysłać go szybko
Wednesday, December 14, 2011
The ride.
The Cab Ride
I arrived at the address and honked the horn. After waiting a few minutes I walked to the door and knocked...Just a minute, answered a frail, elderly voice. I could hear something being dragged across the floor.
After a long pause, the door opened. A small woman in her 90's stood before me. She was wearing a print dress and a pillbox hat with a veil pinned on it, like somebody out of a 1940's movie.
By her side was a small nylon suitcase. The apartment looked as if no one had lived in it for years. All the furniture was covered with sheets. There were no clocks on the walls, no knickknacks or utensils on the counters. In the corner was a cardboard box filled with photos and glassware.
'Would you carry my bag out to the car? ' she said. I took the suitcase to the cab, and returned to assist the woman. She took my arm and we walked slowly toward the curb. She kept thanking me for my kindness. It's nothing', I told her...I just try to treat my passengers the way I would want my mother to be treated. '
'Oh, you're such a good boy, she said. When we got in the cab, she gave me an address and then asked, 'Could you drive through downtown? 'It's not the shortest way, 'I answered quickly...'Oh, I don't mind, she said. I'm in no hurry. I'm on my way to a hospice.
I looked in the rear-view mirror. Her eyes were glistening. 'I don't have any family left', she continued in a soft voice...The doctor says I don't have very long. ....... I quietly reached over and shut off the meter.
What route would you like me to take I asked? For the next two hours, we drove through the city. She showed me the building where she had once worked as an elevator operator. We drove through the neighborhood where she and her husband had lived when they were newlyweds. She had me pull up in front of a furniture warehouse that had once been a ballroom where she had gone dancing as a girl.
Sometimes she'd ask me to slow in front of a particular building or corner and would sit staring into the darkness, saying nothing. As the first hint of sun was creasing the horizon, she suddenly said, I'm tired. Let's go now.
We drove in silence to the address she had given me. It was a low building, like a small convalescent home, with a driveway that passed under a portico. Two orderlies came out to the cab as soon as we pulled up. They were solicitous and intent, watching her every move. They must have been expecting her.
I opened the trunk and took the small suitcase to the door. The woman was already seated in a wheelchair. How much do I owe you she asked, reaching into her purse? Nothing, I said. You have to make a living, she answered. There are other passengers, I responded.
Almost without thinking, I bent and gave her a hug. She held onto me tightly. You gave an old woman a little moment of joy, she said, thank you. I squeezed her hand, and then walked into the dim morning light.. Behind me, a door shut. It was the sound of the closing of a life...I didn't pick up any more passengers that shift. I drove aimlessly lost in thought. For the rest of that day, I could hardly talk. What if that woman had gotten an angry driver, or one who was impatient to end his shift? What if I had refused to take the run, or had honked once, then driven away?
On a quick review, I don't think that I have done anything more important in my life. We're conditioned to think that our lives revolve around great moments. But great moments often catch us unaware-beautifully wrapped in what others may consider a small one.
PEOPLE MAY NOT REMEMBER EXACTLY WHAT YOU DID, OR WHAT YOU SAID ~BUT~THEY WILL ALWAYS REMEMBER HOW YOU MADE THEM FEEL.
You won't get any big surprise in 10 days if you send this to ten people. But, you might help make the world a little kinder and more compassionate by sending it on and reminding us that often it is the random acts of kindness that most benefit all of us.
I arrived at the address and honked the horn. After waiting a few minutes I walked to the door and knocked...Just a minute, answered a frail, elderly voice. I could hear something being dragged across the floor.
After a long pause, the door opened. A small woman in her 90's stood before me. She was wearing a print dress and a pillbox hat with a veil pinned on it, like somebody out of a 1940's movie.
By her side was a small nylon suitcase. The apartment looked as if no one had lived in it for years. All the furniture was covered with sheets. There were no clocks on the walls, no knickknacks or utensils on the counters. In the corner was a cardboard box filled with photos and glassware.
'Would you carry my bag out to the car? ' she said. I took the suitcase to the cab, and returned to assist the woman. She took my arm and we walked slowly toward the curb. She kept thanking me for my kindness. It's nothing', I told her...I just try to treat my passengers the way I would want my mother to be treated. '
'Oh, you're such a good boy, she said. When we got in the cab, she gave me an address and then asked, 'Could you drive through downtown? 'It's not the shortest way, 'I answered quickly...'Oh, I don't mind, she said. I'm in no hurry. I'm on my way to a hospice.
I looked in the rear-view mirror. Her eyes were glistening. 'I don't have any family left', she continued in a soft voice...The doctor says I don't have very long. ....... I quietly reached over and shut off the meter.
What route would you like me to take I asked? For the next two hours, we drove through the city. She showed me the building where she had once worked as an elevator operator. We drove through the neighborhood where she and her husband had lived when they were newlyweds. She had me pull up in front of a furniture warehouse that had once been a ballroom where she had gone dancing as a girl.
Sometimes she'd ask me to slow in front of a particular building or corner and would sit staring into the darkness, saying nothing. As the first hint of sun was creasing the horizon, she suddenly said, I'm tired. Let's go now.
We drove in silence to the address she had given me. It was a low building, like a small convalescent home, with a driveway that passed under a portico. Two orderlies came out to the cab as soon as we pulled up. They were solicitous and intent, watching her every move. They must have been expecting her.
I opened the trunk and took the small suitcase to the door. The woman was already seated in a wheelchair. How much do I owe you she asked, reaching into her purse? Nothing, I said. You have to make a living, she answered. There are other passengers, I responded.
Almost without thinking, I bent and gave her a hug. She held onto me tightly. You gave an old woman a little moment of joy, she said, thank you. I squeezed her hand, and then walked into the dim morning light.. Behind me, a door shut. It was the sound of the closing of a life...I didn't pick up any more passengers that shift. I drove aimlessly lost in thought. For the rest of that day, I could hardly talk. What if that woman had gotten an angry driver, or one who was impatient to end his shift? What if I had refused to take the run, or had honked once, then driven away?
On a quick review, I don't think that I have done anything more important in my life. We're conditioned to think that our lives revolve around great moments. But great moments often catch us unaware-beautifully wrapped in what others may consider a small one.
PEOPLE MAY NOT REMEMBER EXACTLY WHAT YOU DID, OR WHAT YOU SAID ~BUT~THEY WILL ALWAYS REMEMBER HOW YOU MADE THEM FEEL.
You won't get any big surprise in 10 days if you send this to ten people. But, you might help make the world a little kinder and more compassionate by sending it on and reminding us that often it is the random acts of kindness that most benefit all of us.
Przyjechałem na adres i zatrąbił w róg. Po odczekaniu kilku minutach podszedł do drzwi i zapukał ... Chwileczkę, odpowiedział słabych, starszych głos. Słyszałem coś przeciągane po podłodze.
Po długiej chwili, drzwi otworzyły się. Mała kobieta w jej 90-stanął przede mną. Miała na sobie sukienkę wydrukować i kapelusz bunkier z welonem przypięte na to, jak ktoś z filmu 1940 roku.
U jej boku była małą walizką nylonu. Mieszkanie wyglądało na to, nikt nie mieszkał w nim od lat. Wszystkie meble zostały pokryte arkuszy. Nie było zegary na ścianach, nie drobiazgi lub naczynia na liczniki. W rogu był karton pełen zdjęć i wyroby ze szkła.
"Czy nosić torbę do samochodu? Powiedziała. Wziąłem walizkę do kabiny, i wrócił, aby pomóc kobiecie. Wzięła mnie za rękę i szliśmy powoli do krawężnika. Trzymała dziękując mi za życzliwość. To nic, powiedziałem jej ... Po prostu staram się traktować moje pasażerów drogą chciałbym mojej matki powinny być traktowane. "
"Oh, jesteś taki dobry chłopak, powiedziała. Kiedy mamy w kabinie, dała mi adres, a następnie zapytał: "Czy możesz jechać przez centrum? "To nie jest najkrótszą drogą", odpowiedziałem szybko ... "Och, nie mam nic, powiedziała. Jestem nie spieszy. Jestem na mojej drodze do hospicjum.
Spojrzałem w lusterko wsteczne. Jej oczy lśniły. "Nie mam żadnej rodziny w lewo", ona nadal w łagodnym głosem ... lekarz mówi, że nie bardzo długo. ....... I po cichu wyniósł ponad i wyłączyć miernik.
Co trasy chcesz mnie do zapytałem? Przez następne dwie godziny jechaliśmy przez miasto. Ona pokazała mi budynku, gdzie niegdyś pracował jako operator windy. Jechaliśmy przez okolicy, w której ona i jej mąż żył, gdy byli nowożeńcy. Miała mnie podjeżdżają składu mebli, które kiedyś sala balowa, gdzie poszła tańczyć jak dziewczyna.
Czasami Pytała mnie zwolnić przed danym budynku lub w rogu i siedział wpatrując się w ciemność, nic nie mówiąc. Jako pierwsza wzmianka o słońce bigowania horyzont, nagle powiedział, jestem zmęczony. Przejdźmy teraz.
Jechaliśmy w milczeniu, na adres dała mi. Był to niski budynek, jak małe sanatorium, z podjazdem, które przeszły pod portykiem. Dwóch sanitariuszy wyszedł do kabiny, jak tylko zatrzymał się. Byli troskliwy i intencji, obserwuje każdy jej ruch. Muszą być spodziewa się.
I otworzył bagażnik i wziął małą walizeczkę do drzwi. Kobieta była już siedzącym na wózku inwalidzkim. Ile jestem ci winien zapytała, sięgając do torebki? Nic nie powiedziałem. Musisz zarobić na życie, odpowiedziała. Istnieją inne pasażerów, odpowiedziałem.
Prawie bez myślenia, I pochylił i dał jej przytulić. Ona trzymała mnie mocno. Dałeś staruszka trochę moment radości, powiedziała, dziękuję. I ścisnął jej dłoń, a następnie wszedł do słabym świetle rano .. Za mną, a drzwi zamknięte. To był dźwięk zamknięcia życia ... I nie podnieś więcej pasażerów, że zmiany. Jeździłem bez celu zamyślony. Na resztę dnia, nie mogłam mówić. Co zrobić, jeśli ta kobieta dostała zły sterownik, czy ten, który nie mógł się doczekać do końca jego zmiany? Co zrobić, gdy odmówił wzięcia w biegu, lub nie zatrąbił raz, a następnie odjechał?
Na szybki przegląd, nie sądzę, że zrobiłem coś ważniejszego w życiu. Jesteśmy uwarunkowani, by myśleć, że nasze życie kręci się wokół wspaniałych chwil. Ale wielkie chwile często nas złapać nieświadomych-pięknie opakowane w to, co inni mogą uważać małe.
Ludzie mogą nie pamiętam dokładnie co zrobiłeś, lub to, co powiedziałeś ~ ~ ALE BĘDĄ ZAWSZE Pamiętasz jak wówczas czuli.
Nie będzie żadnych niespodzianka w 10 dni, jeśli wyślesz to do dziesięciu osób. Ale może pomóc uczynić świat trochę milsze i bardziej współczujący, wysyłając go i przypomina nam, że często jest to przypadkowe akty dobroci, że największe korzyści dla nas wszystkich.
Po długiej chwili, drzwi otworzyły się. Mała kobieta w jej 90-stanął przede mną. Miała na sobie sukienkę wydrukować i kapelusz bunkier z welonem przypięte na to, jak ktoś z filmu 1940 roku.
U jej boku była małą walizką nylonu. Mieszkanie wyglądało na to, nikt nie mieszkał w nim od lat. Wszystkie meble zostały pokryte arkuszy. Nie było zegary na ścianach, nie drobiazgi lub naczynia na liczniki. W rogu był karton pełen zdjęć i wyroby ze szkła.
"Czy nosić torbę do samochodu? Powiedziała. Wziąłem walizkę do kabiny, i wrócił, aby pomóc kobiecie. Wzięła mnie za rękę i szliśmy powoli do krawężnika. Trzymała dziękując mi za życzliwość. To nic, powiedziałem jej ... Po prostu staram się traktować moje pasażerów drogą chciałbym mojej matki powinny być traktowane. "
"Oh, jesteś taki dobry chłopak, powiedziała. Kiedy mamy w kabinie, dała mi adres, a następnie zapytał: "Czy możesz jechać przez centrum? "To nie jest najkrótszą drogą", odpowiedziałem szybko ... "Och, nie mam nic, powiedziała. Jestem nie spieszy. Jestem na mojej drodze do hospicjum.
Spojrzałem w lusterko wsteczne. Jej oczy lśniły. "Nie mam żadnej rodziny w lewo", ona nadal w łagodnym głosem ... lekarz mówi, że nie bardzo długo. ....... I po cichu wyniósł ponad i wyłączyć miernik.
Co trasy chcesz mnie do zapytałem? Przez następne dwie godziny jechaliśmy przez miasto. Ona pokazała mi budynku, gdzie niegdyś pracował jako operator windy. Jechaliśmy przez okolicy, w której ona i jej mąż żył, gdy byli nowożeńcy. Miała mnie podjeżdżają składu mebli, które kiedyś sala balowa, gdzie poszła tańczyć jak dziewczyna.
Czasami Pytała mnie zwolnić przed danym budynku lub w rogu i siedział wpatrując się w ciemność, nic nie mówiąc. Jako pierwsza wzmianka o słońce bigowania horyzont, nagle powiedział, jestem zmęczony. Przejdźmy teraz.
Jechaliśmy w milczeniu, na adres dała mi. Był to niski budynek, jak małe sanatorium, z podjazdem, które przeszły pod portykiem. Dwóch sanitariuszy wyszedł do kabiny, jak tylko zatrzymał się. Byli troskliwy i intencji, obserwuje każdy jej ruch. Muszą być spodziewa się.
I otworzył bagażnik i wziął małą walizeczkę do drzwi. Kobieta była już siedzącym na wózku inwalidzkim. Ile jestem ci winien zapytała, sięgając do torebki? Nic nie powiedziałem. Musisz zarobić na życie, odpowiedziała. Istnieją inne pasażerów, odpowiedziałem.
Prawie bez myślenia, I pochylił i dał jej przytulić. Ona trzymała mnie mocno. Dałeś staruszka trochę moment radości, powiedziała, dziękuję. I ścisnął jej dłoń, a następnie wszedł do słabym świetle rano .. Za mną, a drzwi zamknięte. To był dźwięk zamknięcia życia ... I nie podnieś więcej pasażerów, że zmiany. Jeździłem bez celu zamyślony. Na resztę dnia, nie mogłam mówić. Co zrobić, jeśli ta kobieta dostała zły sterownik, czy ten, który nie mógł się doczekać do końca jego zmiany? Co zrobić, gdy odmówił wzięcia w biegu, lub nie zatrąbił raz, a następnie odjechał?
Na szybki przegląd, nie sądzę, że zrobiłem coś ważniejszego w życiu. Jesteśmy uwarunkowani, by myśleć, że nasze życie kręci się wokół wspaniałych chwil. Ale wielkie chwile często nas złapać nieświadomych-pięknie opakowane w to, co inni mogą uważać małe.
Ludzie mogą nie pamiętam dokładnie co zrobiłeś, lub to, co powiedziałeś ~ ~ ALE BĘDĄ ZAWSZE Pamiętasz jak wówczas czuli.
Nie będzie żadnych niespodzianka w 10 dni, jeśli wyślesz to do dziesięciu osób. Ale może pomóc uczynić świat trochę milsze i bardziej współczujący, wysyłając go i przypomina nam, że często jest to przypadkowe akty dobroci, że największe korzyści dla nas wszystkich.
Subscribe to:
Posts (Atom)