Tuesday, March 31, 2020

Day 52

7:20-I dislike waking up with negative thoughts but after last night's phone call I have them. A friend who has been helping me communicate with the medical staff at the hospital told me they want to transfer Joan out of the neurological department into a patient ward. It means that, basically, Joan will be laying in bed each day, 23/7 except for 1 hour of therapy. I don't know if my daily phone calls will be accepted then. The therapist said Joan is NOT making much progress. There was NO mention of transferring her to the Piaski Rehab hospital.  It seems like they have given up on her. So I can agree to that or ask to have her brought home. At home, it is going to be difficult to care for her because of the immobility of even just being able to move her from the bed to a chair. However, at least at home, I can keep her spirits up and she will be with someone who loves her. I will need to find a physiotherapist who will come to the house and work with her at least 3 times a week. In this unusual time, most of them are staying isolated but I have found 1 so far who will. He even lives in our neighborhood. However, he has not been tested for Corona and has a "group risk" factor. That means he had cancer 2 years ago and his chances of getting Corona are higher. Because of that, he is reluctant to come until the Corona danger is over and that could be some time as we are all told. I spoke with him yesterday and asked if the longer Joan lays in bed, the harder it will be to recover and he said in stroke patients it's the first 2 years. Someone just emailed me another name which I will call today after talking with her main doctor to get better information about Joan.

It just doesn't end. Just when I think Joan is in a good place and doing better, the floor drops out from underneath me. I think the longer Joan stays in hospitals, the greater the chance of her getting the virus. On the other hand, I don't want to expose us to someone who might be a "carrier" of the virus.

I found out that Śrem does not co-operate with Piaski.

10:52-My head is pounding and I'm already ready exhausted. The doctor said Joan is neurologically stable so they want to move her to the rehabilitation department. It's not possible to send her to Piaski because she is stable. From this day forward, I pay for everything. The other option is to send her home. The cost in the hospital is  250 PLN  each day. Marcin talked to a second doctor there who said it doesn't make sense to put her in their rehab ward. She is nervous when she doesn't understand their English. He said it would be better to bring her back home. Also, he said the head of his department insisted she stay there. I am going to tell them I want her back home. She comes home tomorrow.

Wtorek, 7:20. Nie lubię budzić się z negatywnymi myślami, ale mam je po wczorajszym telefonie. Przyjaciel, który pomagał mi porozumieć się z personelem medycznym w szpitalu, powiedział mi, że chcą przenieść Joan z oddziału neurologicznego na oddział dla pacjentów. Oznacza to, że w zasadzie Joan będzie leżała w łóżku każdego dnia 23/7 z wyjątkiem 1 godziny terapii. Nie wiem, czy moje codzienne rozmowy telefoniczne będą wtedy akceptowane. Terapeuta powiedział, że Joan nie robi dużych postępów. Nie było żadnej wzmianki o przeniesieniu jej do szpitala Piaski Rehab. Wygląda na to, że z niej zrezygnowali. Więc mogę się na to zgodzić lub poprosić o sprowadzenie jej do domu. W domu trudno będzie się nią zaopiekować z powodu bezruchu, nawet samego przeniesienia jej z łóżka na krzesło. Jednak przynajmniej w domu mogę podtrzymać ją na duchu, a ona będzie z kimś, kto ją kocha. Będę musiał znaleźć fizjoterapeutę, który będzie przychodził do domu i pracował z nią co najmniej 3 razy w tygodniu. W tym nietypowym czasie większość z nich pozostaje w izolacji i jak dotąd znalazłem 1 osobę, która przyjdzie. On nawet mieszka w naszej okolicy. Nie został jednak przebadany pod kątem koronawirusa i ma czynnik "grupy ryzyka". To znaczy, on miał raka 2 lata temu i jego szanse na podłapanie wirusa są większe. Z tego powodu nie ma ochoty do nas przyjść, dopóki nie skończy się zagrożenie wirusem, a to może potrwać jakiś czas, jak nam wszystkim powiedziano. Rozmawiałem z nim wczoraj i zapytałem, czy im dłużej Joanna leży w łóżku, tym trudniej będzie wyzdrowieć, a on powiedział, że u pacjentów z udarem istotne są pierwsze 2 lata. Ktoś właśnie wysłał mi maila z innym nazwiskiem, do którego zadzwonię dziś po rozmowie z lekarzem prowadzącym , aby uzyskać lepsze informacje o Joan.

To po prostu nie koniec. Po prostu kiedy myślę, że Joan jest w dobrym miejscu i ma się lepiej, urywa mi się podłoga pod stopami. Myślę, że im dłużej Joan przebywa w szpitalu, tym większe są szanse, że dostanie wirusa. Z drugiej strony, nie chcę narażać nas na kontakt z kimś, kto może być "nosicielem" wirusa.

Dowiedziałem się, że Śrem nie współpracuje z Piaskami.

10:52. W głowie mi huczy i jestem już zupełnie wyczerpany. Lekarz powiedział, że Joan jest neurologicznie stabilna, więc chcą ją przenieść na oddział rehabilitacji. Nie można jej wysłać do Piasek, bo jest stabilna. Od tego dnia płacę za wszystko. Inną możliwością jest odesłanie jej do domu. Koszt w szpitalu wynosi 250 zł dziennie. Marcin rozmawiał tam z drugim lekarzem, który powiedział, że nie ma sensu umieszczać jej na oddziale rehabilitacyjnym. Jest zdenerwowana, gdy nie rozumie ich angielskiego. Powiedział, że lepiej będzie sprowadzić ją do domu. Powiedział też, że ordynator jego oddziału nalegał, żeby tam została. Powiem im, że chcę ją z powrotem do domu. Jutro wraca do domu.

2 comments:

Marilyn said...

Hoping for the best for you and Joan! Prayers, Love and Hugs!💖💙🤗

Joan and David Piekarczyk said...

Thanks, Marilyn. I am excited about Joan coming home and at the Same time terrified I won't be able it all.