Saturday, September 22, 2018

The Lord.

The Lord works in mysterious ways. I've heard that saying all my life and thought about it today.

When we lived in a remote area in Michigan and had no electricity from a power line, we used  generators to power our house and wood shop. The nearest power line stopped stopped at the farm 1/2 mile away and the owner would not give permission for the electric company to cross his property to bring us electricity. After living there 5 years, we decided to sell and move back to Chicago. 6 months later the farmer died, his son inherited the farm and he gave permission for electricity to the new owners of our property. That year Joan had her aneurysm and if we had not been in Chicago she would have probably died or become a vegetable in a wheelchair. The hospital in Chicago was far superior to the one in Michigan where we lived and only 5 minutes away. The Lord works in mysterious ways.

I think it also works for life.  How often have you said, "If I could go back and change one thing in my life"? However, changing one thing causes a change reaction to future events and your present life is not the same. I am happy with my life.  Of course, I have made bad decisions. To go back and change them would certainly put me in a different place today so, while I regret them, I don't dwell on them anymore. God only knows how many years I have left on this planet but I intend to make the best of them, helping those I can, loving those who will let me.

Pan działa w tajemniczy sposób. Słyszałem to powiedzenie przez całe życie i myślałem o nim dzisiaj.
Kiedy żyliśmy na odludziu w Michigan i nie mieliśmy energii elektrycznej z linii zasilania, używaliśmy generatorów by mieć prąd w domu i sklepie. Najbliższa linia elektroenergetyczna kończyła się na farmie 1/2 mili dalej, a właściciel nie wyraził zgody by firma elektryczna weszła na jego teren, by pociągnąć linię dalej i dać nam prąd.. Po 5 latach, zdecydowaliśmy się sprzedać całość i przenieść się z powrotem do Chicago. 6 miesięcy później rolnik zmarł, jego syn odziedziczył farmę i zgodził się by energia elektryczna dotarła do nowych właścicieli naszych nieruchomości. W tym samym roku roku Joan miała tętniaka i jeśli nie bylibyśmy w Chicago, prawdopodobnie zmarłaby lub stała się warzywem na wózku inwalidzkim. Szpital w Chicago był znacznie lepszy od tego w stanie Michigan i odległy tylko o 5 minut. Pan działa w tajemniczy sposób.

Myślę, że to działa również w życiu. Jak często mówiliście sobie: „Gdybym mógł cofnąć się w czasie i zmienić jedną rzecz w moim życiu”? Tylko że zmiana jednego powoduje reakcję zmian wszystkich przyszłych zdarzeń, a obecne życie nie byłoby takie samo. Jestem zadowolony z mojego życia. Oczywiście podejmowałem złe decyzje. Cofnięcie się w czasie i zmiana ich sprawiłoby, że byłbym w innym miejscu dzisiaj, więc gdy ich żałuję, nie rozwodzę się nad tym zbyt długo. Bóg jeden wie, ile lat mi zostało na tej planecie, ale mam zamiar zrobić z nich jak najlepszy użytek, pomagając tym, którym mogę, kochać tych, którzy mi na to pozwolą.

1 comment:

Anonymous said...

Yeah...ya never know sometimes, what a situation means while you're steeped in it (esp. the ones that go against what we want to do at the time). That experience was certainly in the realm of "miracle-working" in my estimation (but when I first read about the resistance of that neighbor, my first reaction too was, what kind of 'neighbor' was he?)-- that he turned out to be Joan's likely life-saver, just goes to show....angels were whispering in the ol' man's ears all those
years....