Monday, September 12, 2022

Surprised!

 When we first moved to Poland 15 years ago, the first new person we met was Zbyszek Snitala. He was an old classmate of our Polish teacher who lived in Chicago. As we became friends, the 3 of us  Joan, Zbyszek, and I,  started meeting once a week in a pastry cafe, Kandulski's. We liked the place because it had very comfortable armchairs to sit in. 

After a few years, the cafe went under renovation and replaced the armchairs with uncomfortable wooden chairs. It forced us to seek a new meeting place. A friend of mine told me about Sowa's, another sweet shop. We tried it and liked it so we changed to Sowa's for our meetings.

One of the salesgirls spoke English and we usually talked a little with her each time we met. Her name was Marta.

Imagine my surprise today when we went to the underground parking and I heard someone saying hello while I was putting Joan in the car. I turned around and there was Marta walking towards us. As it turns out, she lives in the same building that we do now. In our square-u-shaped building, 59 is to the left and 61 to the right building, The two buildings are joined together by 2 flats, we have one of them. It was a nice surprise.

Today we were finally able to pick up our drapes.

Kiedy 15 lat temu przeprowadziliśmy się do Polski, pierwszą nowo poznaną osobą był Zbyszek Snitala. Był on starym kolegą z klasy naszego polskiego nauczyciela, który mieszkał w Chicago. Gdy zaprzyjaźniliśmy się, nasza trójka Joan, Zbyszek i ja, zaczęliśmy się spotykać raz w tygodniu w cukierni u Kandulskiego. Lubiliśmy to miejsce, bo miało bardzo wygodne fotele do siedzenia. 

Po kilku latach kawiarnia przeszła remont i zastąpiono fotele niewygodnymi drewnianymi krzesłami. Zmusiło nas to do poszukiwania nowego miejsca spotkań. Koleżanka powiedziała mi o Sowie, innej kawiarni. Spróbowaliśmy tam pójść, spodobało się tam nam , więc zmieniliśmy miejsce spotkań na kawiarnię u Sowy.

Jedna z ekspedientek mówiła po angielsku i zwykle rozmawialiśmy z nią trochę przy każdym spotkaniu. Miała na imię Marta.

Wyobraźcie sobie moje dzisiejsze zdziwienie, kiedy zjechaliśmy na podziemny parking i usłyszałem, że ktoś się przywitał, kiedy pomagałem Joan wejść do samochodu. Odwróciłam się, a tam była Marta idąca w naszą stronę. Jak się okazało, mieszka w tym samym budynku, co my teraz. W naszym budynku w kształcie litery U, mieszkanie nr 59 jest na lewo, a nr 61 na prawo w budyneku. Oba budynki połączone są 2 mieszkaniami, my mamy jedno z nich. To była miła niespodzianka.

No comments:

Post a Comment