Wednesday, February 06, 2019

Morning with Ester.

Joan was still in bed this morning when I went to meet with Ester. Joan was awake but said she was still tired and would rather stay in bed. Reluctantly, I agreed with her. Reluctantly I said because I am always afraid now to leave her home alone. I put her phone next to her, told her to call me if she needed any thing and went to San Pedro del Pintar to meet Ester.

Ester is the young woman who we met last year and gave us the invitation to join the International Language Exchange club meetings on Friday nights. We have kept in touch since last year. She invited me for breakfast at a restaurant close to her house. I didn't know it was another 15 minutes north of San Pedro and was a little concerned about how much time I would be away from Joan but I accepted the invitation.

She lives in a very nice newer community somewhat remote from the city noises and populated by many retired English and German people. We both had what they call an "English" breakfast. It consists of 1 fried egg, bacon toast, tomato, bread, 1 sausage link(they have NO idea what good sausage is), orange juice and pork and beans.

After breakfast we went to where she is living. It is a nice, large, 2 bedroom house with a guest house, swimming pool and large yard behind the house. She wanted me to meet her pets of which she has many and you can see some of them in the pictures on the right side of this blog.

Finally about 12:15 I just had to leave and get back to Joan. It was such a beautiful day and I wanted to get her outside to enjoy it with me.

Joan rano leżała w łóżku, kiedy poszłam spotkać się z Ester. Joan nie spała, ale powiedziała, że ​​wciąż jest zmęczona i woli zostać w łóżku. Niechętnie, zgadzam się z nią. Niechętnie powiedziałem, bo zawsze boję się teraz zostawić ją w domu sama. Położyłem jej telefon obok niej, powiedziałem, żeby zadzwoniła do mnie, gdyby czegoś potrzebowała, i pojechała do San Pedro del Pintar, by spotkać się z Esterem.

Ester to młoda kobieta, którą poznałyśmy w zeszłym roku, i dała nam zaproszenie do uczestnictwa w międzynarodowych spotkaniach klubowych w piątkowe wieczory. Pozostaliśmy w kontakcie od zeszłego roku. Zaprosiła mnie na śniadanie do restauracji w pobliżu jej domu. Nie wiedziałem, że jest to kolejne 15 minut na północ od San Pedro i byłem trochę zaniepokojony tym, ile czasu będę z dala od Joan, ale przyjąłem zaproszenie.

Mieszka w bardzo ładnej młodszej społeczności, nieco odległej od miejskiego zgiełku i zamieszkałej przez wielu emerytowanych Anglików i Niemców. Oboje mieliśmy to, co nazywają "angielskim" śniadaniem. Składa się z 1 smażonego jajka, boczku tostowego, pomidora, chleba, 1 kiełbasy (nie mają pojęcia, jaka jest dobra kiełbasa), soku pomarańczowego oraz wieprzowiny i fasoli.

Po śniadaniu pojechaliśmy do miejsca, w którym ona mieszka. Jest to ładny, duży dom z 2 sypialniami z pensjonatem, basenem i dużym podwórkiem za domem. Chciała, żebym poznała jej zwierzaki, z których ma wiele, a niektóre z nich można zobaczyć na zdjęciach po prawej stronie tego bloga.

W końcu o 12:15 po prostu musiałem wyjść i wrócić do Joan. To był piękny dzień i chciałem wyprowadzić ją na zewnątrz, żeby mi się podobało.

No comments: