Friday, February 14, 2020

Day 5

Last night, after I posted my blog, with the real translation into Polish by a lady Joan and I have had the good fortune to meet from the city of Bydgoszcz, I thought how lucky Joan and I have been these last 12 years in retirement. I live in Poland, land of my ancestors and I owe Joan for the suggestion to move. No, I don't owe Joan anything and vice-versa. We love each other, we don't owe it to each other.

Together, we have been to places we only knew from pictures on books. Now we have visited many, most are more beautiful than any picture but some are only as a picture. For years I told Joan I was going back to Spain and told her about the country. Our first trip to Granada and to see the Alhambra was just breath-taking for Joan....and me too. It had been 65 years when I saw it and it was wide open for anyone to walk into. Now, restored, there is a 3-month waiting list to visit. Keep that in mind!

We've gone through Joan's son being crashed into while driving home by a drunk driver. The damage to him was life-changing. He was to become a lawyer but he could never finish his last year. We've been through the deaths of both of our mothers. Ironically enough, before we met, both of our brothers died in the same year at the same age. The death of my own son, 2 years ago, was another thing. NOT to mention all the bureaucracy for the last 12 years. However, the big moments like seeing the Panorama painting in Wroclaw, the Botanical Gardens, little kids on the sidewalk and the little moments like a cup of coffee sitting in front of Empik and watching the people make it worthwhile.

I couldn't have done it without Joan. I left her once, when I moved, alone, to the forest and she waited, living her life until I returned. I swore then I would never leave her again.

Zeszłej nocy, po tym jak zamieściłem swojego bloga z tłumaczeniem na język polski przez panią z Bydgoszczy, którą Joan i mieliśmy szczęście spotkać pomyślałem, jak szczęśliwi byliśmy przez ostatnie 12 lat na emeryturze. Mieszkam w Polsce, na ziemi moich przodków i jestem winien Joan propozycję przeprowadzki. Nie, nic nie jestem winien Joan i vice versa. Kochamy się i niczego nie jesteśmy sobie winni.


Razem byliśmy w miejscach, które znaliśmy tylko ze zdjęć w książkach. Teraz odwiedziliśmy wiele z nich i większość jest piękniejsza niż jakikolwiek obrazek, ale niektóre są tylko jak obrazki. Przez lata mówiłem Joan, że miałem zamiar wrócić do Hiszpanii i opowiadałem jej o tym kraju. Nasza pierwsza podróż do Granady i zobaczenie Alhambry były dla Joanny zapierającymi dech w piersiach... i dla mnie też. Minęło 55 lat, gdy powtórnie zobaczyłem to miejsce otwarte dla każdego, kto chciał tam wejść. Teraz, odrestaurowane, wymaga oczekiwania na 3-miesięcznej liście oczekujących na wizytę. Miej to na uwadze!

Przeszliśmy przez wypadek syna Joan, spowodowanego przez pijanego kierowcę, który rozbił się podczas jazdy do domu. Uszczerbek na zdrowiu zmienił jego życie. Miał zostać prawnikiem, ale nigdy nie mógł skończyć swojego ostatniego roku. Przeszliśmy przez śmierć obu naszych matek. Jak na ironię, zanim się poznaliśmy, obaj nasi bracia zmarli w tym samym roku, w tym samym wieku. Śmierć mojego własnego syna, 2 lata temu, była kolejną rzeczą. Nie wspominając o całej biurokracji przez ostatnie 12 lat. Jednak wielkie chwile, takie jak oglądanie obrazu Panoramy we Wrocławiu, Ogrodu Botanicznego, małych dzieci na chodniku i krótkich chwil, jak filiżanka kawy siedząc przed Empikiem i obserwując ludzi sprawiają, że są wartymi zachodu.

Nie mógłbym tego zrobić bez Joan. Zostawiłem ją raz, kiedy przeprowadziłem się sam do lasu, a ona czekała, aż wrócę żyjąc swoim życiem. Przysiągłem wtedy, że nigdy więcej jej nie opuszczę.

2 comments:

Dave S. said...

Prayers and good thoughts coming your way David. She will recover, and you two will remain together. Stay strong. God Bless.

Joan and David Piekarczyk said...

Thank you, David S.