Thursday, April 30, 2020

Great News!

As of this Monday, May 4th, physical therapists are allowed to do therapy in homes again. I'm going to arrange for Joan to have it 2-3 times a week. It will be wonderful to have a professional who really knows how to help her. I'm confident her progress will be quicker. I've done what I can and we know she has made progress. On the days the therapist doesn't come I can do the exercises being done while the therapist was here. It will also be good to have a little break from it.

Going back again, living in the forest in the U.P. in late spring and summer was not the best of times. In the nearby city, Marquette, it was different but in the forest, it was bug season. They came in never-ending waves of black flies, mosquitoes, no see-ums, and horse flies. The no see-ums were the worst. They were so tiny they could get underneath your sleeves, collars, and pant legs and bite a chunk out of your skin. A little trickle of blood notified you they were there and then the itching. Building the house, I had to wear a bee bonnet over my face just so I could work. I always looked forward to the autumn when the temperature would lower and they would disappear. Winter made it harder to travel into town at times but the beauty of the all-white snow cover was spectacular and the serenity of peace and quiet. On rare occasions I could hear the rumblings of an automobile or truck on the county road, but not that often. It was also a faster way to explore the area on cross-country skis. With food in the house and a stack of firewood right outside my front door, being snowed in for 3 or 4 days was not a feeling of despair. It was a time for reading, listening to music on my car battery-operated CD player, baking new bread, and an occasional visit from a distant neighbor on skis. It was a good life.

Od tego poniedziałku, 4 maja, fizjoterapeuci mogą ponownie prowadzić terapię w domach. Zamierzam załatwić Joan, żeby miała ją 2-3 razy w tygodniu. Wspaniale będzie mieć profesjonalistę, który naprawdę wie, jak jej pomóc. Jestem pewien, że jej postępy będą szybsze. Robię co mogę i wiemy, że zrobiła postępy. W dni, kiedy terapeuta nie przychodzi, mogę wykonywać te same ćwiczenia, kiedy terapeuta jest tutaj. Dobrze będzie mieć chwilę przerwy.

Wracając do domu i życia w lesie w U.P. Późna wiosna i lato nie były najlepszym okresem. W pobliskim mieście, Marquette, było inaczej, ale w lesie, to był sezon na insekty. Przybywały w niekończących się falach czarnych much, komarów, kuczman i końskich much. Najgorsze były kuczmany. Były tak małe, że mogły dostać się pod rękawy, za kołnierze i pod nogawki i odgryźć kawałek skóry. Mała strużka krwi, a następnie swędzenie powiadomiły cię, że tam są. Budując dom, musiałem nosić na twarzy maskę pszczelarza tylko po to, żeby móc pracować. Zawsze czekałem na jesień, kiedy temperatura spadnie i insekty znikną. Zima nieraz utrudniała mi podróżowanie do miasta, ale piękno całkowicie białej pokrywy śnieżnej było spektakularne i dawało spokój i ciszę. Czasami zdarzało mi się słyszeć dudnienie samochodu lub ciężarówki na powiatowej drodze, ale nie tak często. Był to również szybszy sposób na zwiedzanie okolicy na nartach biegowych. Z zapasem jedzenia w domu i stosem drewna opałowego tuż za moimi frontowymi drzwiami, bycie zasypanym przez śnieg przez 3 lub 4 dni nie było uczuciem rozpaczy. Był to czas na czytanie, słuchanie muzyki na akumulatorowym odtwarzaczu CD w moim samochodzie, pieczenie nowego chleba i okazjonalną wizytę u odległego sąsiada na nartach. To było dobre życie.

A partir de este lunes 4 de mayo, los fisioterapeutas pueden volver a hacer terapia en los hogares. Voy a arreglar que Joan lo tome 2-3 veces a la semana. Será maravilloso tener un profesional que realmente sepa cómo ayudarla. Estoy seguro de que su progreso será más rápido. Hice lo que pude y sabemos que ella ha progresado. En los días que el terapeuta no viene, puedo hacer los ejercicios mientras el terapeuta estaba aquí. También será bueno tener un pequeño descanso.

Volviendo de nuevo, viviendo en el bosque en el U.P. a finales de primavera y verano no fue el mejor momento. En la ciudad cercana, Marquette, era diferente, pero en el bosque, era temporada de insectos. Llegaron en oleadas interminables de moscas negras, mosquitos, no vistos y moscas de caballo. Las no ver um fueron las peores. Eran tan pequeños que podían meterse debajo de las mangas, los cuellos y las piernas de los pantalones y morder un trozo de su piel. Un pequeño chorro de sangre te notificó que estaban allí y luego la picazón. Al construir la casa, tuve que ponerme un sombrero de abeja en la cara para poder trabajar. Siempre esperaba el otoño, cuando la temperatura bajaría y desaparecerían. El invierno hacía que fuera más difícil viajar a la ciudad a veces, pero la belleza de la capa de nieve completamente blanca era espectacular y la serenidad de la paz y la tranquilidad. En raras ocasiones, podía escuchar el rumor de un automóvil o camión en la carretera del condado, pero no con tanta frecuencia. También fue una forma más rápida de explorar el área en esquís de fondo. Con comida en la casa y una pila de leña justo afuera de mi puerta, nevar durante 3 o 4 días no era un sentimiento de desesperación. Era un momento para leer, escuchar música en el reproductor de CD con batería de mi auto, hornear pan nuevo y visitar ocasionalmente a un vecino lejano en esquís. Fue una buena vida.

2 comments:

Unknown said...

Que es U.P? Perdón por mi ignorancia.

Joan and David Piekarczyk said...

Unknown, No problema.
Península superior de michigan en los Estados Unidos.