August 12th is a special day for Joan and I. It's a dual day of
celebration and remembrance. On this day in 1915 my mother, Helen was
born; in 1939 she married my father, Walter Piekarczyk; in 1988 Joan and
I were married and in 1996 Joan had an aneurysm on our 8th wedding
anniversary. So today we had 5 things to remember and celebrate. We
celebrated our official 30th wedding anniversary although we consider it
our 43rd. We met in 1975 and it WAS love at first sight and nothing has
changed. However, the marriage document says 30 years. We don't believe
in it.
So today was not a day for studying, reading,
watching a movie or playing games. It was our day to celebrate our life
together. I waited until Joan woke up and then, being a sunny day, took
her to Empik for coffee while we revisited how we met and the people we
knew in our lives at that time.
We talked about my teaching and
playing music at that time and her being the manager of a group of sales
people. Also about our decision to start living together after knowing each
other for 2 years and our young children. About an hour later we went to
Drukarnia for breakfast.
At Drukarnia we talked about
her sons tragic accident caused by a drunk driver that completely
changed his future life and almost killed him. Then about the operation
on the wrist of my right hand that caused a decline in my playing
ability of the guitar to the point where I stopped playing. How it put
me into a depression and how she got me out of it only by taking me to
Colorado where my love of nature was rekindled. However, it was so
strong that I could no longer live in a city and I had to escape by
moving to the forest of Michigan. Having 2 young children in school, she
could not go with me but we agreed to stay together, long distance, and
we did for 4 years. Our love was so strong I could not stay alone more
than that and I returned to Chicago, once again to live together. In
1988, after 13 years of being together, we both agreed to marry. In
1990, with both of her children on their own, we moved back to the U.P.
of Michigan and lived there for 5 years where we had our own woodworking
business. While it was profitable, it was not profitable enough to
build a future on and we returned to the area of Chicago to enter the
rat race for the next 10 years. In 2007 we retired and moved to Poland.
Breakfast
was long and when we were done we went for a walk around some streets
of the city, then went to Sołacki Park for more walking. This time our
talk was about the future, what plans we should make, what possibilities
we have, what are the realities of our thoughts about them, what places
or countries would we like to visit.
We ended our day
at Milano's restaurant, just across the street from the park. We thought
about going to a new place but then you always wonder how good it will
be even if recommended. With Milano's, we know it will be good because we
have been there several times.
Like any couple
that has been together for this long, more than half of our lives, we
have been through extremely good and bad times. We focus on the good
times. Together we have lived in Illinois, the forest of the Upper
Peninsula of Michigan and now, Poland. We have visited many states and
now many countries in Europe. Naturally we have aged but we live each
day as well as possible and always plan for the next adventure. Living
in Poland has opened a whole new world for us to explore and we have
taken advantage of it and will continue to do so. It also made me aware
of how foolish it is to know only one language.
12
sierpnia to szczególny dzień dla Joan i dla mnie. Jest to dzień
podwójnego świętowania i wspominania. W tym dniu w 1915 roku urodziła
się moja matka, Helen. W 1939 roku wyszła za mąż za mojego ojca, Waltera
Piekarczyka, W 1988 Joan i ja pobraliśmy się, a w 1996 roku Joan miała
tętniaka, w 8. rocznicę naszego ślubu. Więc dzisiaj mieliśmy 5 rzeczy do
pamiętania i świętowania. Obchodziliśmy naszą oficjalną 30-tą rocznicę
ślubu, choć to nasza 43-ta rocznica. Poznaliśmy się w 1975 roku, to była
miłość od pierwszego wejrzenia, i nic się nie zmieniło. Jednakże akt
ślubu wskazuje na 30 lat. Nie wierzymy w to.
Więc
dzisiaj to nie jest dzień na naukę, czytanie, oglądanie filmów lub
granie w gry. To jest "nasz" dzień uczczenia naszego wspólnego życia.
Czekałem aż Joan się obudzi, a następnie, ponieważ dzień jest słoneczny,
zabrałem ją do Empiku na kawę, powspominaliśmy jak się poznaliśmy,
jakich ludzi znaliśmy. Rozmawialiśmy
o czasie gdy uczyłem i grałem muzykę, a ona była menadżerem grupy
sprzedawców. Również o naszej decyzji o rozpoczęciu życia razem po dwóch
latach znajomości i naszych małych dzieciach. Jakąś godzinę później
poszliśmy do Drukarni na śniadanie.
W
Drukarnia rozmawialiśmy o tragicznym wypadku jej syna, spowodowanym
przez pijanego kierowcę, który całkowicie zmienił jego przyszłe życie, i
w którym niemal zginął. Następnie o mojej operacji nadgarstka prawej
ręki, który spowodował spadek moich możliwości gry na gitarze, do
punktu, w którym przestałem grać. Jak doprowadziło mnie to do depresji, i
jak ona mnie z niej wyciągnęła, biorąc mnie do Kolorado, gdzie ożyła
moja miłość do natury. To było tak silne, że nie mogłem dłużej żyć w
mieście i musiałem uciec, przenosząc się do lasu w Michigan. Z dwójką
małych dzieci w szkole, Joan nie mogła dołączyć do mnie, ale uznaliśmy,
że zostajemy razem, w związku na odległość, co trwało 4 lata. Nasza
miłość była tak silna, że nie mogłem być dłużej sam, więc wróciłem do
Chicago, po raz kolejny, aby żyć razem. W 1988 roku, po 13 latach bycia
razem, oboje zdecydowaliśmy się wziąć ślub. W 1990 roku, gdy oboje jej
dzieci były już samodzielne, przeprowadziliśmy się z powrotem na Górny
Półwysep Michigan i mieszkaliśmy tam przez 5 lat, prowadząc własną
działalność związaną z obróbką drewna. Chociaż było to opłacalne, to nie
wystarczyło by zbudować przyszłość, więc wróciliśmy do Chicago, by brać
udział w wyścigu szczurów przez kolejne 10 lat. W 2007 roku przeszliśmy
na emeryturę i przenieśliśmy się do Polski.
Śniadanie
było długie, a kiedy skończyliśmy, udaliśmy się na spacer po niektórych
ulicach miasta, a następnie do Parku Sołackiego, by jeszcze trochę
pochodzić. Tym razem nasza rozmowa była o przyszłości, co powinniśmy
zrobić, jakie możliwości mamy, jakie są realia, jakie miejsca lub kraje
chcielibyśmy odwiedzić.
Skończyliśmy
nasz dzień w restauracji Milano, znajdującej się przy ulicy naprzeciw
parku. Myśleliśmy o pójściu do nowego miejsca, ale nigdy nie wiadomo,
czy będzie tam smacznie, nawet jeśli ktoś ci je poleca. W Milano, wiemy,
że będzie dobrze, bo byliśmy tam kilka razy.
Jak
każda para, która była razem tak długo, ponad połowę naszego życia,
przeszliśmy przez bardzo dobre i złe chwile. Skupiamy sie na tych
dobrych. Razem żyliśmy w Illinois, w lesie na Górnym Półwyspie, a teraz w
Polsce. Odwiedziliśmy wiele stanów i teraz wiele krajów w Europie.
Naturalnie jesteśmy już w pewnym wieku, ale staramy się wykorzystać
każdy dzień tak jak to możliwe i zawsze planujemy kolejną przygodę.
Życie w Polsce otworzyło dla nas zupełnie nowy świat do eksplorowania, a
my będziemy z tego korzystać. To także uświadomiło mi, jak głupio jest
znać tylko jeden język
Sunday, August 12, 2018
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
5 comments:
Very lovely and well-written post today. Congrats on 43-years together!
Dave S.---Thank You.
Congratulations
No more "why do you stay in Poland" comments from me. You seem to be very content and happy there. Best wishes.
Congratulations, on your anniversary; and esp. your on-going love affair, with
Life...and each other.
What a beautiful way to celebrate the day-- recapping events of your past, looking
at the present choices, and setting your sites on future 'adventure' together.
Then having a good meal to seal the deal...Kudos, Joan and David!
~ Stephanie
Post a Comment