Ambrozy & Paweł Mejer
Cousin Kazia
Krzysztof & I
Joan. Krzysztof & Wiesa
After putting the candles down and walking around to take pictures, as we approached the grave of Jagoda Mejer, we were greeted by her husband, Ambrozy, and his son, Paweł. When we were done talking, Ambrozy invited us to his house for coffee. I said we had cousin Kazia to visit first and then cousin Krzysztof in Konin. If we had time and it was not too late we would stop.
We went to Kazia's and talked with her and her son, Andrzej, for about 2 hours. Next was a short drive to Konin.
Cousin Krzysztof greeted us at the door of his house and we went in. Inside we wished his wide, Wiesa. a Happy Birthday and gave her a pink rose. The table was ser for 12 people but we were the only ones there at 15:00. Krzysztof said other would come when they were done visiting various cemeteries. We had obiad consisting of salad, meat, a zucchini dish of some kind and dumplings. After, there was coffee, cheesecake and another cake made by Wiesa's mother. Here too we stayed for two hours, then returned to the Golina cemetery so I could make a movie walking around the cemetery. After viewing the movie, I should have been there earlier when it was lighter outside.
The 2nd surprise came as I was driving between Słupca and Staw on a dark road. All of a sudden a wild boar ran across the road and before I could come to a complete stop, my car hit the rear of the boar. It didn't phase him much as he kept running into the woods but the impact cracked the bumper and left panel of the car. It also broke the left running light. Everything else was intact so we were able to drive home unharmed. Now I will have to deal with PZU to get the car repaired.
Po pierwsze, po przybyciu na cmentarz Golina, teraz wygląda zupełnie inaczej. Wygląda na to, że ksiądz zarządzający nieruchomością zdecydował, że stare, piękne drzewa są teraz zagrożeniem dla ludzi odwiedzających groby i zlikwidowanych wszystkich oprócz jednego. To był jeden z powodów, dla których dał. Drugim było to, że ludzie skarżyli się na usunięcie liści opadłych z grobów i okolic. Bardzo blisko, gdzie leżeli moi krewni krewni, było piękne drzewo, teraz jest tylko duży kikut. Nie lubię tej zmiany, nie robię moich kuzynów mieszkających w Golinie. To była pierwsza niespodzianka. Druga przyszła później.
Po odłożeniu świec i chodzeniu po okolicy, gdy zbliżaliśmy się do grobu Jagody Mejer, powitał nas jej mąż, Ambrozy i jego syn Paweł. Kiedy skończyliśmy rozmawiać, Ambrozy zaprosił nas do swojego domu na kawę. Powiedziałem, że mamy kuzynkę Kazia, aby odwiedzić pierwszą, a potem kuzynkę Krzysztofa w Koninie. Gdybyśmy mieli czas i nie było za późno, przestaniemy.
Pojechaliśmy do Kazii i rozmawialiśmy z nią i jej synem, Andrzejem, przez około 2 godziny. Dalej był krótki przejazd do Konina.
Kuzyn Krzysztof przywitał nas u drzwi swojego domu i weszliśmy do środka. Wewnątrz chcieliśmy jego szerokiej, Wiesi. z okazji urodzin i dał jej różową różę. Stół był dla 12 osób, ale byliśmy jedynymi tam o 15:00. Krzysztof mówił, że inni przyjdą, kiedy zrobili wizytę w różnych cmentarzach. Mieliśmy obiad składający się z sałatki, mięsa, danie z cukinii jakieś pierogi i kluski. Po niej była kawa, sernik i inne ciasto zrobione przez matkę Wiesy. Tutaj też zostaliśmy na dwie godziny, po czym wróciliśmy na cmentarz w Golina, aby zrobić film spacerujący po cmentarzu. Po obejrzeniu filmu powinienem był tam wcześniej, gdy był lżejszy na zewnątrz.
2. niespodzianka przyszła podczas jazdy po Słupcy i Stawu na ciemnej drodze. Nagle dzik przebiegł przez drogę i zanim zdążyłem całkowicie się zatrzymać, mój samochód uderzył w tył dzika. To go nie zmieniło, kiedy uciekał w las, ale uderzenie pękło w zderzak i lewy panel samochodu. To również złamało lewe światło. Wszystko inne było nienaruszone, więc udało nam się wrócić do domu bez szwanku. Teraz będę musiał zająć się PZU, aby naprawić samochód.
3 comments:
Wild boars are a big problem in Poland. Sometimes destroying entire fields of crops and the farmers hire hunters to sit in the fields and wait. They mostly come out at night, like our deer in Pennsylvania.
Thank you, David and Joan, for visiting my wife's grave and lighting a candle for me.
Our pleasure, John.
What a day you folks had. Firstly, glad you were both unharmed.
I do hope the poor boar did make out o.k.-- and if it survives no internal bleeding, shall remember for the next time it is forced to
cross Polands roads.
The other shock is those beautiful old trees-- what is happening to this world, that anything 'natural' is seen as "get-it-out-of-my-human-way" disposables...what a crying shame (esp. for you, David, as
not only are trees precious to you, but the fact that a tree over your
family's gravesite was cut down, makes it all the more personal and
egregious! I would definitely contact that priest and give him another side of the story-- there are people who didn't want those trees cut down....Ooooh!
Post a Comment