Thursday, December 31, 2009

Wednesday, December 30, 2009

NFZ-Strike Two

Maciek, Tomek and father, Bogdan
Maciek, Tomek, Bogdan, Kazia and Justyna.
Cousins Maciek & Tomek Juszczak and Justyna Majewska


After my biopsy was done the urologist told me to return on Jan. 1st for the results. I didn't think it strange he would be working on New Year's day so I've been waiting for this Friday to get the results.

Today I met with a friend/doctor who asked me what my result was and I told her I would know on Friday. She was surprised to hear that I would see a doctor on that day since it is a holiday. She told me I should call the urologist to confirm the date and I did. He answered the phone and said he was in Zakopane and would not be back until Monday, Jan. 4th and to call him then. I asked why he told me to come this Friday and he said he must have made a mistake. Some mistake!! For the last two weeks I've been waiting for this day and now I have to wait 3 more days. I'm not happy right now.

It finally snowed a little today so we at least have some ground cover. I wonder if we will ever get a real snowfall.

The pictures above were taken by cousin Andrzej Juszczak of his family Wigilia.

Po moim biopsję zrobić urolog kazał mi wrócić na 1 stycznia do wyników. Nie sądziłem, że dziwny byłby pracy na dzień Nowego Roku, więc czekam na ten piątek, aby otrzymać wyniki.


Dzisiaj spotkałem się z przyjacielem / lekarza, który zapytał mnie, co mój wynik był, a ja powiedziałam jej, że wiem, w piątek. Zdziwiła się, aby usłyszeć, że widzę się z lekarzem w tym dniu, gdyż jest urlop. Powiedziała mi, że powinienem zadzwonić do urologa w celu potwierdzenia terminu i ja. On odpowiedział: telefon i powiedział, że w Zakopanem i nie wróci do poniedziałku, 4 stycznia i nazwał go wtedy. Pytałem, dlaczego kazał mi przyjść ten piątek i powiedział musiał się pomylił. Jakaś pomyłka! W ciągu ostatnich dwóch tygodni czekam na ten dzień, a teraz muszę czekać 3 dni. Nie jestem zadowolna teraz.

To w końcu śnieg trochę dziś więc przynajmniej część ziemi okładka. Zastanawiam się, czy będziemy kiedykolwiek prawdziwy śnieg.

Zdjęcia powyżej zostały podjęte przez kuzyn Andrzej Juszczak rodziny Wigilia

Tuesday, December 29, 2009

Post and agent.

Today I finally learned that there is a forwarding service at the post office. All you have to do is get the form "Przekierowanie przesyłek pocztowych na nowy adres" (forward mail to new address), pay 4.5 zl and all mail will be forwarded for the next year. I found it out because someone from the U.S. sent a Christmas package to the old address and in chatting with them yesterday I asked where they sent it. They sent it to the old address because they couldn't find the new address I gave them.

It was also the day the agent from PZU Insurance came to talk about signing up with them for our car insurance. The young agent was on time, brought a laptop and a printer. After going over my old policy he said he had the same full coverage in PZU and because of my good driving record, no tickets or accidents in 8 years, the discounts they offered would lower my cost from 1700zl ($592)to 1300zl ($481) per year.

Naturally, with the same coverage and savings we made a new contract that takes effect the day the old one expires. He also made me aware that I have to notify the old company, in writing, that I am not signing up with them for the next year and if I didn't do that they would automatically charge me for the mandatory insurance portion of the policy. He even brought a form that he filled out and told me where to take it, to get it signed and stamped and to keep it in my own records just in case they charged me. It took about an hour and a half to conclude the paperwork. We went outside to our garage where he took pictures of the car and it's registration number, inconviently hidden in the back of the car underneath the rug that hides the spare tire. We looked all over the car for it, couldn't find it, so he had to call another agent who knew where it was.

Dzisiaj wreszcie dowiedziałem się, że istnieje usług spedycyjnych na poczcie. Wszystko co musisz zrobić, to dostać się do "przesyłek pocztowych Przekierowanie na nowy adres" (forward poczty na nowy adres), zapłacić 4,5 zł, a wszystkie wiadomości będą przesyłane na następny rok. Znalazłem go, bo ktoś z USA wysłał pakiet Bożego Narodzenia do starego adresu i rozmawiając z nimi wczoraj pytałem, gdzie wysłał je. Wysłali go do starego adresu, ponieważ nie mógł znaleźć nowego adresu Dałem im.

Był to także dzień agenta z PZU przyszedł, aby porozmawiać o podpisanie z nimi na nasze ubezpieczenie samochodu. Młody agent był na czas, przyniósł laptopa i drukarki. Po wyjściu na mojej starej polityki powiedział, że w tym samym pełne pokrycie w PZU, ze względu na moje dobre wyniki jazdy, bez biletów lub wypadków w 8 lat, zniżki są oferowane będzie niższy koszt od 1700zl my (592 dolarów) do 1300zl (481 dolarów) rocznie.

Oczywiście, z tym samym zakres i oszczędności podjęliśmy nowe umowy, które wchodzi w życie z dniem starego wygasa. Dokonał też uświadomiłem sobie, że muszę powiadomić starego przedsiębiorstwa, na piśmie, że nie jestem podpisanie z nimi na następny rok, a jeśli nie zrobiłem, że będą automatycznie za mnie za część obowiązkowego ubezpieczenia od polityki . Nawet wniesiona w formie, że wypełnisz i powiedział mi, gdzie zgłosić się, aby uzyskać to podpisane i opieczętowane i utrzymanie go w moim rekordy tylko na wypadek, gdyby opłata mnie. To trwało około półtorej godziny do zakończenia formalności. Wyszliśmy do garażu, gdzie wziął zdjęcia samochodu i jego numer rejestracyjny, inconviently ukryta w tylnej części samochodu pod dywan, że ukrywa koła zapasowego. Patrzyliśmy całego samochodu to nie mogłem go znaleźć, więc musiał połączyć się z innym agentem, który wiedział, gdzie to było.

Monday, December 28, 2009

Christmas Pie!





Nothing like Christmas time to bring out the baker in a person. Not me so much, but Joan. Even though my last name, Piekarczyk, means son of a baker or something close to that, Joan is the one who puts out the most effort in baking. I can do breads and chruściki but the rest is her domain. Today was no different as she assembled the ingredients for the pie, cut up the apples, mixed the right portions of everything and then slid this beauty into the oven. Later tonight, after dinner, we will sample it but I already know it will be very good.

Tomorrow at 9AM an agent from PZU Insurance will come to give me an estimate of the cost of car insurance for the next year. I have been with a Viennese company since I bought our Fiat two years ago but wanted to switch to a Polish company and PZU is the largest in Poland. Right now I am paying 1600zl ($555) for full coverage. We will see what PZU charges tomorrow.

Nic podobnego czasie świąt Bożego Narodzenia, aby wydobyć Baker osoby. Nie tak mnie, ale Joanna. Nawet moje nazwisko, Piekarczyk, oznacza syn piekarza lub coś podobnego do tego, Joan jest tym, który gasi większość wysiłków w pieczeniu. Zrobię pieczywa i Chruściki ale reszta jest jej domeną. Dzisiaj nie różniła się ona połączone składniki ciasto, pokrojone jabłka, mieszane prawej części wszystko, a następnie zsunął się to piękno do pieca. Później wieczorem, po kolacji będą próbki, ale już wiem, to będzie bardzo dobre.

Jutro w 9AM agenta z PZU przyjdzie mi dać szacunkowy koszt ubezpieczenia samochodu na kolejny rok. I zostały z wiedeńską firmę od naszych Fiat kupiłem dwa lata temu, ale chciał, aby przejść do polskiej firmy i PZU jest największym w Polska. Teraz płacę 1600zl (555 dolarów) za pełny zakres. Zobaczymy co PZU opłat jutro.

Sunday, December 27, 2009

Christmas visit II

Zbyszek's family
Joan cutting chruściki
Happy 41st birthday to my son, Eric and 51st Birthday to my sister, Tammi.

Today was going to be a day at home, using the remaining dough to finish off the batch of chruściki. We gave away so much of it we didn't feel we had our fill of this excellent pastry and decided to make it again today. I had three pieces left in the refrigertor so I rolled out the dough, Joan cut them into sizes, I made the bows, she fried them and I applied the powdered sugar.

About 2PM as she was beginning to get the ingredients together for an apple pie our friend Zbyszek called to invite us to his flat at 4PM for coffee, cake and to meet some of his family. Of course we couldn't refuse the invitation so Joan put her baking aside and we got dressed to go at 3:40PM.

We arrived on time to meet Zbyszeks wife, Nińka, his daughter, Małgorzata, his mother, younger brother with his wife and two sisters. He had a small electric piano set up in the room that his brother played while everyone sang Christmas carols. I'm familiar now with a lot of the melodies, I just don't know the words. It's something to work on for next Christmas.

After coffee, cakes and conversation we left about 6PM and returned home to enjoy the rest of our evening.

Slideshow.

Dzisiaj miał być dzień w domu, wykorzystując pozostałe ciasto do wykończenia partii Chruściki. Daliśmy z dala tyle, że nie czułam mieliśmy wypełnienia tego wspaniałego ciasta i zdecydował się go również dzisiaj. Miałem trzy sztuki w lewo refrigertor więc gorąco na ciasto, Joan pokrajać w rozmiarach, zrobiłam łuki, ona je smażone i stosowane cukrem pudrem.

O 2PM jak ją zaczynam składniki razem szarlotkę nasz przyjaciel Zbyszek zwany zaprosić nas do swojego mieszkania at 4pm na kawę, ciasto i spotkaj się ze swoją rodziną. Oczywiście nie mogliśmy odmówić zaproszenia tak Joan umieścić ją na bok i pieczenia mamy ubrany iść at 3:40 pm.

Przyjechaliśmy na czas zbiera żona Zbyszeks, Ninka, jego córka, Małgorzata, jego matka, młodszy brat z żoną i dwie siostry. Miał mały fortepian elektryczny utworzony w pokoju, w którym grał jego brat, podczas gdy wszyscy śpiewali kolędy. Znam teraz dużo melodii, teraz po prostu nie zna słów. To coś, do pracy następnego Bożego Narodzenia.

Po kawy, ciasta i rozmowy wyszliśmy o 6pm i wrócił do domu cieszyć się z resztą naszej wieczorem.

Saturday, December 26, 2009

Christmas visits 2009



The day of Christmas visits started at 11AM when we went to give cousin Rózia her present. We didn't stay long because it was a day of driving and our first stop was in Golina, an hour and a half away.

As expected the roads were empty of traffic, there was even sunshine when we got out of Poznań and it wasn't raining or snowing so driving was easy.

We arrived at cousin Anna Szumańska's flat at 1PM, talked for a little while and she told me what was happening on her side of the family. We moved into the dining room for obiad consisting of something sort of like meat loaf, kapusta with beans, mushrooms and beets. After we were done we had pastries of cheesecake, makowiec, cookies, coffee and tea. Her husband, Eugeniusz, has been very busy the last few days because of the holidays. He is the organist in the church so he plays for all masses. About 2:30PM we said goodbye and started the short drive to Koniń, to cousin Krzysztof's house.

He greeted us at the door and we walked in to be greeted by his wife, Wiesia and son, Marciń. Today was an unexpected lesson day for Marciń because with his older sister, Oliwia, still in England, he was given the task of translating conversations of things I or Joan couldn't understand. He did a great job. We sat down at the table for another obiad (so much food) of herring in sour cream, mushrooms, kapusta with mushrooms and beans and meat. Pastries were cheesecake and a cake made by his grandmother who also joined us. At 4:30PM we left to go back to Golina to visit with cousin Ambroży Mejer and his son Pawełs family.

Fortunately there was no odiad served but there were plenty of pastries including piernik made by Pawełs wife, Joanna. Here it was necessary for Paweł to be the translator because Ambroźy talks so fast it is difficult at time to understand everything he is saying to me. He likes politics and Polish history so I always learn many things from him. He recently lost his wife and so I was happy to be with him for this time of the year.

Finally at 7PM we headed to Słupca to see cousin Nora and family but when we got there no one was home. Evidently they had not arrived back from Germany yet so another time must be made to visit with them.

At 9PM we arrived back in Poznań, happy with the days visits and only sorry that we did not see cousin Kazia during this time.

There is a slideshow of our visits.


Dzień wizyty rozpoczął się Christmas 11AM kiedy udawały się, by kuzyn Rózi jej obecne. Nie długo, ponieważ był to dzień jazdy i naszym Pierwszy przystanek był w Golina, półtorej godziny drogi.

Zgodnie z przewidywaniami drogi były puste, w ruchu, nie było nawet w słońcu, kiedy wysiadł z Poznania i nie padał deszcz czy śnieg więc jazda była łatwa.

Doszliśmy do kuzyna Anna Szumańska mieszkania at 1pm, rozmawialiśmy chwilę i powiedziała mi co się dzieje na boku rodziny. Przeprowadziliśmy się do jadalni na obiad składający się z czymś w rodzaju jak chleb mięso, kapusta z fasolą, grzybami i buraki. Po tym, jak zostały wykonane mieliśmy pieczywa sernik, makowiec, ciasteczka, kawę i herbatę. Jej mąż, Eugeniusz, był bardzo zajęty ostatnio kilka dni z powodu święta. On jest organistą w kościele to gra dla wszystkich mas. O 2:30 PM pożegnaliśmy się i zaczął krótkiej przejażdżki do Konina, do kuzyna domu Krzysztofa.

Przywitał nas przy drzwiach i poszliśmy w przywita z żoną, Wiesia i syn Marcin. Dziś był niespodziewany dzień lekcja dla Marcina, ponieważ z jego starsza siostra, Oliwia jeszcze w Anglii, otrzymał zadanie tłumaczenie rozmów rzeczy lub Joan nie mógł zrozumieć. Zrobił kawał dobrej roboty. Usiedliśmy przy stole na kolejny obiad (tak dużo żywności), śledzia w śmietanie, grzyby, kapusta z grzybami i fasolą i mięso. Wypieki były sernik i ciasto go babcia, która również do nas dołączył. At 4:30 pm wyszliśmy, aby wrócić do Golina do odwiedzenia kuzyn Ambroży Mejer i jego rodziny Pawełs syna.

Na szczęście nie było odiad służono, lecz nie brakowało pieczywa tym piernik przez żonę Pawełs, Joanna. Tutaj było konieczne Paweł jest tłumacz, ponieważ mówi Ambroży tak szybko, trudno jest na czas, by zrozumieć wszystko to, co mówi do mnie. Lubi polityki i historii Polski, więc zawsze nauczyć się wielu rzeczy od niego. Niedawno stracił żonę i tak byłem szczęśliwy, że jest z nim o tej porze roku.

Wreszcie at 7pm ruszyliśmy do Słupca, aby zobaczyć kuzyn Nora i rodziny, ale gdy mamy tam nikogo nie było w domu. Widocznie nie wróciła z Niemiec, a tak kolejny raz należy do odwiedzenia ich.

At 9pm dotarliśmy z powrotem w Poznaniu, zadowolony z dni wizyt i tylko przykro, że nie widzieliśmy kuzyna Kazia w tym czasie.

Jest pokaz slajdów z naszej wizyty.

Friday, December 25, 2009

Wesołych Świąt!
Merry Christmas- look below.

86th Birthday

Celebration of the 86th birthday of cousin Krzysztof and Urszula Kupińska's father, Władysław.
More pictures below.

Obchody 86. urodzin kuzyna Krzysztofa i ojciec Urszula Kupińska's, Władysław.
Więcej zdjęć poniżej.

Bekalarek

Cousin Nora Bekalarek at Christmas.
More pictures below.


Wigilia 2009

Christmas table and tree
Ryszard
Sylwia
Joan, at home.
Me

Wigilia was spent with our friends, Sylwia, her husband, Ryszard, his parents and her aunt. The tree was decorated with white lights, white flowers and little white angel ornaments made out of straw. Last year her tree was decorated with dried slices of oranges. Each year she decorates it completely different from the previous year.

It was the first time we had met Ryszards parents. His father is a retired professor and speaks English because he studied for years with our friend Zbyszek. As is usual with the older generation, he told me a lot about Poland when he younger living in the southeast of the country and how it has changed since 1989. He said it was much better now for most people even though there were still homelesss and poor people. Ryszards mother is a houswife and an excellent cook as we were to learn eating dinner.

During dinner we listened to carols and ate the various dishes of carp, herring, kutia, noodles with poppyseed (my favorite), an excellent white barsch soup as the first course, perogi, mushrooms and kapusta with mushrooms. For desert, we had cheesecake, makowiec and of course, the chruściki we brought with us as a gift for the dinner.

After dinner it was present time and were surprised that Sylwia had bought for us two beautiful little hand embroidered angel ornaments for our tree. She also bought us a book, Poland Is Unusual. It is the fruit of a photographic contest organized by a tourist service in which they received over 3000 photos taken by various people and put into four catagories, "Wonder of Nature", "Pearls of Architecture ", "Unforgetable Events" and "Unusual Places". The book is in Polish and English and I am not surprised she would chose such a gift for us because she is an amateur photographer herself but taking photography classes now.

We stayed until 10PM and then returned home to receive a call from Joans daughter and grandchildren at 11PM. We talked for about 30 minutes with them and then watched a Christmas music program until 12:15PM.

Today will just be Joan and I. She is making a stuffed chicken for dinner, cranberries, soup, brocolli with cream sauce and waldorf salad. It will all be good. Later we will take our present to cousin Rózia for Christmas.

Tomorrow is a little busier with a trip to Golina at 1PM to visit with cousin Anna, then at 3PM to Koniń, to visit with cousin Krzysztof and finally back to Golina at 5PM to visit cousin Ambroży.
Slideshow.


Wigilia był wyczerpany z naszymi przyjaciółmi, Sylwia, jej mężem, Ryszard, jego rodzicami i jej ciotką. Drzewo było dekorowane z białymi światłami, białymi kwiatami i mało białych anielskich ozdób zrobionymi ze słomy. W ubiegłym roku jej drzewo było dekorowane z wysuszonymi plasterkami pomarańcz. Każdego roku ona ozdabia to zupełnie różny od poprzedniego roku.
To był pierwszy czas spotkaliśmy rodziców Ryszards. Jego ojciec jest emerytowanym profesorem i mówi po angielsku ponieważ on studiował od lat z naszym przyjacielem Zbyszekiem. Tak jak jest zwykły ze starszym pokoleniem, on powiedział mi dużo o Polsce kiedy on młodsze mieszkanie w na południowy wschód o kraju i jak to zmieniło od 1989. On mówił, że to jest dużo lepiej teraz dla większości ludności nawet gdyby tam byli cichy homelesss i biedni ludzie. Matka Ryszards jest houswife i doskonały kucharz jak mieliśmy nauczyć się jedzenia obiadu.
Podczas obiadu, który słuchaliśmy kolęd i zjedliśmy różne naczynia karpia, śledzia, kutia, klusek z poppyseed (mój faworyt), doskonałą białą barsch zupą jak pierwszy kurs, perogi, grzyby i kapusta z grzybami. Dla pustynnego, mieliśmy sernik, makowiec i oczywiście, chruściki przynieśliśmy z nami jak dar dla obiadu.
Po obiedzie to był obecne czasy i były zaskoczone, że Sylwia kupił dla nas dwie piękna rączka wyhaftowała anielskie ozdoby dla naszego drzewa. Ona też kupiła nam książkę, Polska Jest Niezwykła. To jest owoc fotograficznego konkursu zorganizowanego przez usługę turysty, w której oni przyjęli ponad 3000 fotografii wziętymi przez różnych ludzi i położeni do czterech kategorii, "Cud Natury", "Pearl Architektury ", "Niedo zapomnienia Zdarzenia " i "Niezwykłe Miejsca". Książka jest po polsku i angielskim i nie jestem zaskoczony ona byłaby wybierała taki dar dla nas ponieważ ona jest fotografem amatorem samym ale biorącymi klasami fotografii teraz.
Pozostaliśmy aż do 10PM i wtedy wróciliśmy do domu by otrzymać rozmowę od córki Joan i wnuków przy 11PM. Powiedzieliśmy przez około 30 minut z nimi i wtedy obserwowaliśmy Boże Narodzenie program muzyki aż do 12:15PM.
Dzisiaj właśnie będzie Joan i ja. Ona robi wypychane kurczę dla obiadu, żurawin błotnych, zupy, brocoli z sosem śmietanki i waldorf sałatą. To będzie wszystko jest dobre. Później weźmiemy nasz prezent do kuzyna Rózia na Boże Narodzenie.
Jutro jest trochę zajętszy z podróżą do Golina przy 1PM by bywać z kuzyna Anną, wtedy przy 3PM do Koniń, by bywać z kuzyna Krzysztof i w końcu w tył do Golina przy 5PM by odwiedzić kuzyna Ambroży.

Thursday, December 24, 2009

First

First Christmas picture. Great grandson of Adam Kazmierczak, Derek Duane Drury and his family.

Wishes

Merry Christmas to everyone from my wife and I.

Wednesday, December 23, 2009

Last present.


Town Hall
Stary Rynek
Christmas tree


Thanks Anna for the tips of frying the favorki.

Last day for the last present to be bought and thankfully it went quickly. I had to go to Empik (Borders Bookstore) at Plac Wolnośći so I took my camera for a few Christmas scene shots to be taken along the way. I went up to customer service, told them the book I was looking for, the House of Pooh in English and Polish, and 10 minutes later I was walking out of the packed store.

It was getting a little darker outside so I walked down to the rynek to take the pictures of the Christmas tree. The place was almost empty of people and not all the lights had been turned on. I'll have to go back at night, when it's warmer, to get some good night shots with all the lights.

I saw a grandfather walking across the street holding the hand of his grandson and suddenly I wished I was back 60 years ago to be with my grandfather Adam at Christmas time. I don't have a lot of memories left in my brain of those times but I do remember the closeness of our family. Wigilia was so special back then, two uncles, three aunts, lots of cousins, all of us together to celebrate that night. That feeling has been gone for many years now but a piece of it will always remain with me.


Dzięki Anna za wskazówki smażenia favorki.

Ostatni dzień za ostatnie przedstawienie można kupić i na szczęście poszło szybko. Musiałam iść do Empiku (Borders Bookstore) na Plac Wolności więc wziąłem aparat za kilka strzałów Christmas sceny, jakie należy podjąć w drodze. Podszedłem do obsługi klienta, powiedział im książki szukałam, Dom Puchatek w języku polskim i angielskim, a 10 minut później szłam z zapakowane sklepu.

Robiło się nieco ciemniejszy na zewnątrz, więc poszedłem na rynek, aby zrobić zdjęcia z choinką. Miejsce jest prawie pusty ludzi, a nie wszystkie światła zostały włączone. Muszę wrócić w nocy, kiedy jest cieplej, aby uzyskać dobre zdjęcia nocne ze wszystkimi światłami.

Widziałem dziadka spacerując po ulicy trzymając ręce jego wnuka i nagle chciałem byłem już 60 lat temu się z moim dziadkiem na Boże Narodzenie Adam. Nie mam wiele wspomnień w lewo w moim mózgu tamtych czasów, ale pamiętam, bliskość naszej rodziny. Wigilia była tak szczególne wówczas dwa wujów, trzy ciotki, mnóstwo kuzynów, wszyscy razem z okazji tej nocy. To uczucie było Odszedł od wielu lat, ale go mieć zawsze pozostanie ze mną.

Tuesday, December 22, 2009

Favorki!

Oh no, rain today so it will probably melt the Christmas snow away. Too bad!!

Joan and I finished the Christmas shopping at King Cross, then did the food shopping for the next week, including the food for Christmas day dinner which we will spend at home. I dug out my mothers recipe for favorki (Chruściki) so on Thursday morning I will use it to make them for our Christmas eve dinner with friends. If they turn out good (a small miracle needed here) I think it will be a nice thing to take with us to Wigilia. My mothers were are the best, of course, so I hope I can duplicate them. It was always part of the presents given to me from her and my aunt Merch, usually a LARGE box filled with them that I and Joan devoured. I've tasted them here in Poland and they are different than what I remember. Here there are softer and not so crispy to the taste. Maybe it's the added rum my mother put into the recipe :-)

Och nie, deszcz dzisiaj tak to prawdopodobnie roztopi śnieg Boże Narodzenie. Niefortunnie!!

Joan i ja skończyłem Boże Narodzenie robiące zakupy przy King Cross, wtedy robiłem zakupy żywność przez w przyszłym tygodniu, włączając żywność dla Bożego Narodzenia obiadu dnia, który spędzimy w domu. Odkopałem moją receptę matek dla favorki (Chruściki) tak w ranek czwartku użyję tego by zrobić ich dla naszego wigilii Bożego Narodzenia obiadu z przyjaciółmi. Jeżeli oni okazują się dobry (mały cud potrzebny tutaj) myślę, że to będzie miła rzecz by wziąć z nami do Wigilia. Moje matki były są najlepsze, oczywiście, więc mam nadzieję, że mogę podwoić ich. To było zawsze część prezentów danych do mnie od niej i mojego ciotki Merch, zwykle WIELKIE pudełko napełniało się z nimi, że ja i Joan pożarta. Skosztowałem ich tutaj w Polsce i oni są inni niż co pamiętam. Tutaj są miększe i nie tak kruche do smaku. Być może to jest dodany rum moja matka położona do recepty :-)

Monday, December 21, 2009

Elfs.

A little Christmas fun. It may take a few seconds to load.

Send your own ElfYourself eCards

Sunday, December 20, 2009

Sun?

Sun!
Patio table
King Cross Mall
Barbie is everywhere.

I saw this strange object in the sky today. It was round and had a glow to it so I took a picture of it amongst the gray sky. OMG, it was the sun!!! It was such a shock I thought I better go the King Cross and do the rest of the Christmas shopping while it was up there.

Of course the mall was packed with people and will stay like this until Christmas eve, just like in the U.S. As you can see from the picture, the Barbie doll is in Poland. I don't know how prices compare to the U.S. because I stopped playing with dolls a long time ago :

The cold spell is still here, -14c again today and is suppose to continue until Wednesday so at least the snow won't melt before then.

This year has gone by so fast. Joan and I visited a lot of new places, made a few more friends and feel good about living here. Yes, at times I do get frustrated with the fact that we haven't made enough progress in speaking the language but we are still learning and trying. Zbyszek has continued to be a valued friend and most of the time he is more helpful than my own family relatives. The drivers continue to annoy me the most with their bad driving habits. It's like most of them want to be race car drivers and it doesn't matter if they are on a race track or a city street. My research of family history continues but it is not going to be a dominant factor from this point on. I think I have done well discovering about ancestors and so it's time to start concentrating on Joan and I, living life for the enjoyment of it and if I find out new information about family it will be added to what I know already.

Widziałem ten dziwny obiekt na niebie dziś. To był cały i blask miała tak wziąłem obraz go wśród szarego nieba. OMG, to słońce! To był taki szok Myślałem, że lepiej iść King Cross i zrobić resztę zakupów świątecznych, podczas gdy był tam.

Oczywiście centrum był pełen ludzi, i pozostanie tak aż Wigilię, podobnie jak w USA, jak widać na rysunku, lalka Barbie jest Polska. Nie wiem jak ceny w porównaniu do USA, bo przestali grać z lalkami dawno temu :-)

Mrozów wciąż tu,-14c ponownie do dzisiaj i jest przypuszczać, aby kontynuować środę tak przynajmniej śnieg nie stopi wcześniej.

Ten rok minął tak szybko. Joan i odwiedził wiele nowych miejsc, wykonane kilka przyjaciół i czuć się dobrze tu mieszka. Tak, czasami robię się sfrustrowany, że nie dokonały wystarczających postępów w mówieniu językiem, ale nadal jesteśmy uczenia się i spróbować. Zbyszek nadal jest ceniony przyjaciel i przez większość czasu jest on bardziej pomocny niż moje własne krewnych rodziny. Kierowców nadal denerwuje mnie najbardziej z ich złe nawyki kierowcy. To tak jak większość z nich chce być kierowców wyścigu i nie ma znaczenia, czy znajdują się one na torze i ulicy miasta. Moje badania historii rodziny, ale nadal nie będzie dominującym czynnikiem od tej chwili. Myślę, że dobrze odkrycia o przodkach i tak nadszedł czas, aby rozpocząć koncentrując się na Joan i ja, godziwe życie dla korzystania z niego i jeśli znajdę się nowe informacje na temat rodziny zostanie on dodany do tego, co już wiesz.

Saturday, December 19, 2009

COld!!!!!!!


Colder today, -14c but still not enough to keep us in all day. Went to visit a friend who gave me a Christmas present of the book, Pałac i dwory (Palaces and manor houses), a beautiful, colorful book about places in Poland. Joan looked at it already and has a small list of places she wants to go to next year. It covers all of Poland, province by province.

Our Wigilia has been saved by two friends of ours who have invited us over for that night to spend with them and their family in Poznań. Although not family, it will be nice to be with other people on this important holiday. It's the first time in some 20 years we won't have family around us and that will make it a little different.

At 3PM we met Zbyszek at Kandulski's for our weekly meeting and were surprised by the lady behind the counter when she gave us to new kinds of pastries to try.

This has been a good year. We have made three good friendships with new people over time, found a flat that we really like living in and, except for the little health problem I have now, everything has gone well for us.

Zimniejszy dzisiaj, -14c ale jeszcze nie dość by trzymać nas w całym dniu. Poszedł odwiedzić przyjaciela, który dał mi prezent gwiazdkowy książki, Pałac ja dwory (Pałace i dworki), piękna, barwna książka o miejscach w Polsce. Joan popatrzała na to już i ma małą listę miejsc ona chce pójść do przyszłego roku. To pokrywa wszystko z Polski, prowincji przez prowincję.

Nasz Wigilia był uratowany przez dwóch przyjaciół naszego, który zapraszają nas wszędzie od tamtej nocy by wydać z nimi i ich rodziną w Poznań. Chociaż nie rodzina, to będzie miłe by być z innymi ludźmi w tym ważnym święcie. To jest pierwszy czas w kilku 20 lat nie będziemy mieć rodziny dookoła nas i które zrobią to trochę różnym.

Przy 3PM spotkaliśmy Zbyszek w Kandulski dla naszego tygodniowego spotkania i byliśmy zaskoczeni przez panią za ladą kiedy ona dała nas nowym rodzajom ciasta by spróbować.

To był dobry rok. Zrobiliśmy trzy dobre przyjaźnie z nowymi ludźmi z czasem, znaleźliśmy mieszkanie, które naprawdę lubimy mieszkanie i, poza małym problemem ze zdrowiem mam teraz, wszystko poszło dobrze dla nas.

Friday, December 18, 2009

Birthdays and doctors.




I'll start this out with the good things first and get to the doctor later.


In every family there are always some people you have a special feeling for. It's not that you don't love the rest of them but it's just different with some. Young cousin Rózia has always had the place with Joan and I since we first met her in 2003 at age 2. Yesterday was her 8th birthday so despite the cold weather outside, the traffice jam that took us an hour to get from our house to hers and the fact that I wanted to get to bed early last night we just had to go see her and give her our birthday wishes and a present.

We finally arrived at the house about 8:15PM and planned on only staying a short time but both of her grandmothers and grandfathers also came last night so we stayed longer than we thought. One of her presents was an illustrated book that gave both English and Polish words to the objects shown and Joan spent much of her time looking at that book. I tried to converse as much as I could in Polish with the grandparents and take lots of pictures of Rózia. It was also the birthday of her father, Marek.

Her mother, Luka, served coffee, tea and chocolate covered piernik. Marek was given some wine as present so that was sampled by everyone except me because I was driving and I won't drink if I am driving. Unfortunately, I am always the driver so I miss out on a lot of alcohol. We left about 10PM, the traffice jam was over so we got home in 20 minutes.

Now for the story of my visit today for the biopsy. If you do a search on the internet for prostrate biopsy it says it is always done with a local anesthetic or sometimes a general anesthetic. However, the person who wrote that has never been to the hospital I was at today.

After having my blood taken, I was taken by the nurse to the bathroom where she administered an enema as if she was Atilla the Hun violating some conquered woman. To say it was painful is being generous.

After that I had to wait for the doctor to do the biopsy and I thought he would be the one to administer the local anesthetic. When I laid on the table on my side he inserted the instrument to explore the prostrate and decide where to inject the needles that would take the tissue samples. I was still waiting for the anesthetic when he shot the first needle in. It hurt, my legs jerked up and he asked, "Did that hurt"? I told him yes! He then repositioned the instrument and shot another needle in, then another until 7 needles has been used. WITHOUT ANESTHETIC!!!!!!! Needless to say I was very sore in that region when he was done. He then told me it would take two weeks for the results and to call my doctor at that time to make an appointment for the results.

After todays experience with national health care at the hospital level I understand all the horror stories I have heard about it. If it turns out that I do have a problem I will explore the possibility of having it taken care of at a private hospital.




Zabiorę się to z dobrymi rzeczami po pierwsze i dostanę się do doktora później.

W każdej rodzinie tam są zawsze kilku ludzi masz specjalne szukanie po omacku. To nie jest, że nie kochasz reszty ich ale to jest właśnie różne z kilkoma. Młody kuzyna Rózia zawsze miał miejsce z Joan i od my po pierwsze spotykałem ją w 2003 w wieku 2. Wczoraj były jej 8. urodzin tak wbrew zimnej pogodzie na zewnątrz, korek, który wziął nas godzina by dostać się z naszego domu do jej i faktu, który chciałem dostać się do łóżka wcześnie ubiegłej nocy właśnie musieliśmy pójść widzimy ją i dajemy jej nasze urodzin życzenia i prezent.

W końcu przybyliśmy do domu około 8:15PM i zaplanowany na tylko wytrzymaniu krótkiego czasu ale oba z jej babek i dziadkowie też przyszli ubiegłej nocy tak pozostaliśmy dłużej niż pomyśleliśmy. Jedna z jej prezentów była książka ilustrowana, które dało oba angielskie i polskie słowa przedmiotom pokazany i Joan spędziła dużo z jej czasu patrzącego na tamtą książkę. Spróbowałem porozmawiać tyle co mógłbym po polsku z dziadkami i zrobiłbym dużo zdjęć Rózia. To było też urodziny jej ojca, Marek.

Jej matka, Luka, podawał kawę, herbatę i czekoladowy pokrył piernik. Marek był dany trochę wina jak obecny tak, które było wzięte próbki przez każdy z wyjątkiem mnie ponieważ pędziłem i nie wypiję jeżeli pędzę. Niestety, jestem zawsze kierowcą tak opuszczam na dużo alkoholu. Wyruszyliśmy o 10PM, korek był ponad tak nami dostał się do domu w 20 minutach.

Teraz dla historii mojej wizyty dzisiaj dla biopsji. Jeżeli robisz poszukiwanie na internecie dla powalonej biopsji to mówi, że to jest zawsze robione ze znieczuleniem miejscowym albo czasami znieczulenie ogólne. Jednak osoba, która pisała, która nigdy nie była do szpitala byłem przy dzisiaj.
Po kazaniu moja krew wzięta, byłem zyskany przez pielęgniarkę do łazienki gdzie ona zarządziła lewatywę jak gdyby ona była Attyla Hunem naruszającym jakąś zdobytą kobietę. By powiedzieć, że to jest bolesne jest hojne.

Po tamtym musiałem czekać na doktora, żeby robił biopsję i pomyślałem, że on byłby jedną by zarządzić znieczulenie miejscowe. Kiedy położyłem na stole po mojej stronie on wstawił instrument by zbadać powalone i zdecydować się gdzie wstrzyknąć igły, które wzięłyby próbki tkaniny. Jeszcze czekałem na znieczulające kiedy on strzelił pierwszą igłę w. To zraniony, moje nogi wykonały nagły ruch w górze i on pytał, Czy "Zrobiło tamto zranione"? Powiedziałem mu tak! On wtedy repositioned instrument i strzał inna igła w, wtedy inny aż 7 igieł były używana. BEZ ZNIECZULAJĄCEGO!!!!!!! Zbytecznie dodawać byłem bardzo chory w tamtym regionie kiedy on był zrobiony. On wtedy powiedział mi to zajęłoby dwa tygodnie dla wyników i by wezwać mojego doktora w tamtym czasie by zrobić umówiony termin dla wyników.

Po dziś doświadczeniu z narodową opieką medyczną na poziomie szpitala, który rozumiem wszystkie historie przerażenia, które usłyszałem o tym. Jeżeli to okazuje się, że mam problem zbadam możliwość tego zajęta się przy prywatnym szpitalu.

Thursday, December 17, 2009

New Blog



I received a nice email today from cousin Jan Szumański and in it he told me he also writes a blog to keep his parents and sisters in Golina informed about his life in the U.S. It's kind of like the idea I had for starting my blog before we moved to Poland. I first met him and his wife in 2003 through the miracle of the internet. I had several messages on different geneaology websites searching for my relatives and he replied to one of the messages. It was the year cousin Roxanne was getting married in Las Vegas and Jan flew out for the wedding to meet me. I have seen him a few times since then and hope to see him the next time he returns for a visit to Poland.

Outside it's cold, -10c and it actually snowed a little today, enough to give the ground a white cover. The temperature should keep the snow in place, unfortnately it also causes us to raise the thermostat in the flat affecting the heating bill. We received the bill today for the last two months and it was more than shocking to see what it was. I hate to think what it will be like for the next two months.

Tomorrow is the day for the biopsy to be taken and I will be glad to have it over, no matter what the results are. This waiting has not been too easy on my nerves.


Dostałem miły mail od dzisiaj kuzyn Jan SZUMAŃSKI i to powiedział mi, że także pisze bloga zachować jego rodziców i siostry w Golina poinformował o swoim życiu w Stanach Zjednoczonych To trochę jak pomysł miałem na rozpoczęcie mój blog zanim przeniósł się do Polska. Po raz pierwszy spotkałem się z nim i jego żoną w 2003 r. poprzez cud w Internecie. Miałem kilka wiadomości na temat różnych geneaology websites szukając moich krewnych, a on odpowiedział jeden z komunikatów. To był rok kuzyn Roxanne był ślub w Las Vegas i Jan wyleciał na ślub ze mną spotkać. Widziałem go kilka razy od tego czasu i do zobaczenia go następnym razem, kiedy wraca do wizyty Polska.


Na zewnątrz jest zimno,-10c i faktycznie śnieg trochę dziś, wystarczy podać ziemi białe pokrycie. Temperatura powinna utrzymywać się w śniegu, unfortnately również zmusza nas do podniesienia termostat w mieszkaniu wpływających na rachunek za ogrzewanie. Otrzymaliśmy dziś rachunek za ostatnie dwa miesiące i to było więcej niż wstrząsająca, aby zobaczyć co to było. Nie lubię myśleć, co będzie, jak przez najbliższe dwa miesiące.

Jutro jest dzień biopsji, które należy podjąć, a ja się cieszę się, że go, bez względu na wyniki. To oczekiwania nie są zbyt łatwe na moje nerwy.