Wednesday, April 30, 2008

Happy!!!!!!

She's happy today. Now Joan is down to using one crutch for support. She was able to walk into the bathroom and take a shower by herself. The
first time in six weeks since her accident. She will be using the plastic brace when we go outside for walks and around the house when necessary. But, for the most part, she is back to walking on her own two feet without
much assistance from the crutches. Whoopeeeeeee!

Poland is preparing for the celebration of the signing of the Poland's Constitution. It's the second oldest Democratic Constitution in the World. Drafted in 1788, enacted on May 3, 1791. The first is the United States Constitution, drafted on September 17, 1787 and ratified in 1789. It's a four day holiday this year beginning tomorrow. All stores and government offices will be closed and many people are taking a four day holiday. Saturday there will be parades in every city and even today I could notice the display of Polish flags on many houses and buildings.

In previous years Joan and I used to go to Columbus Drive in Chicago for the May 3rd celebration. There is always a large parade and a huge turnout of Polish/Americans celebrating the occasion. This year we're actually going to celebrate it in Poland. Isn't that amazing!


Ona jest szczęśliwa dzisiaj. Teraz Joan jest na dół do używania jednej kuli dla poparcia. Ona mogła chodzić do łazienki i wziąć prysznic sama.
Pierwszy czas w sześciu tygodniach od jej wypadku. Ona będzie używać plastycznej klamry kiedy pójdziemy na zewnątrz dla spacerów i dookoła domu kiedy konieczny. Ale, przeważnie, ona jest z powrotem do chodzenia na jej własnych dwu stopach bez
dużej ilości pomocy od kul. Whoopeeeeeee!

Polska przygotowuje się do celebrowania podpisywania się Konstytucji Polski. To jest druga najstarsza Demokratyczna Konstytucja w Świecie. Naszkicowany w 1788, postanowiony w maju 3, 1791. Pierwszy jest Konstytucja Stanów Zjednoczonych , naszkicowana we wrześniu 17, 1787 i ratyfikowany w 1789. To jest cztery swięto dnia tego roku zaczynający się jutro. Wszystkie sklepy i urzędy państwowe będą zamknięte i dużo ludzi zajmą cztery święto dnia. Sobota będzie parady w każdym mieście i nawet dzisiaj mógłbym zauważyć pokaz polskich flag na wielu domach i budynkach.

W poprzedniej Joan lat i zwykłem pójść do Kolumba Drive w Chicago przez maj 3. celebrowanie. Jest zawsze wielka parada i ogromny udział polskich/Amerykanów celebrujących okazję. Tego roku mamy faktycznie celebrować to w Polsce. Nie jest tamto zdumiewające!

Tuesday, April 29, 2008

I am not frustrated..........

even though today I could have been very easily. I went to the Medicover office at 12:30 PM to pick up the prescriptions I called in yesterday. They weren't ready so i had to wait a half hour until a doctor was free to write them. No dig deal! I waited, got the prescriptions and went back home to the Apteka to get them filled. The clerk at Apteka said she couldn't fill them because the doctor has forgotten to write in the number code for the NFZ insurance. OK, still I wasn't frustrated. It was a nice day to be outside so I went back, on the bus, to Medicover to get the problem fixed. The receptionist took the prescriptions into the doctor and 15 minutes later came out with another girl and said to follow them into an office. They then explained to me that because we now also have NFZ and the prescriptions were for Joan, she would have to fill out a form and sign it before they could give the scripts to me. SO..........back on the bus, back to the flat, Joan filled out the form and then back on the bus to Medicover. I gave them the form, they gave me the prescriptions and I got back on the bus and went to Apteka. This time there was no problems. They filled them and I finally got home at 5PM.

At first I did start to get frustrated but I thought was sense does that make. It's a beautiful day, I have nothing to do until my lesson tonight at 6:45PM and if I wasn't riding the bus back and forth, 6 times, I would just be sitting at home. At least this way I'm outside doing something, looking at architecture, flowers, trees and people so it's not so bad.

We finished off the Żurek for dinner. I got back on a bus, went to school and then returned home to write this blog. It was a good day.


nawet gdyby dzisiaj mogłem być bardzo łatwo. Poszedłem do biura} Medicover o 12:30 PO POŁUDNIU by podnieść nakazy wezwałem wczoraj. Oni nie byli gotowy tak musiałem czekać pół godzina aż doktor był wolny by napisać ich. Żadne szturchnięcie nie mają do czynienia! Czekałem, dostałem nakazy i wróciłem do domu do Apteka by dostać ich napełniony. Urzędnik w Apteka powiedział, że ona nie mogłaby napełnić ich ponieważ doktor zapomniał wpisać kod liczby dla ubezpieczenia NFZ. W porządku, jeszcze nie byłem sfrustrowany. To był miły dzień by być na zewnątrz tak wróciłem, na autobusie, do Medicover by dostać problem ustalony. Recepcjonista wziął nakazy do doktora i 15 minut później wyszły z inną dziewczyną i powiedziały pójść za nimi do biura. Oni wtedy udzielali wyjaśnienia do mnie, że ponieważ teraz też mamy NFZ i nakazy były dla Joan, ona musiałaby wypełnić formę i podpisać to zanim oni mogliby dać skrypty, mi. SO..........back na autobusie, w tył do mieszkania, Joan wypełniła formę i wtedy w tył na autobusie do Medicover. Dałem im formę, oni dali mi nakazy i otrzymałem z powrotem na autobusie i poszedłem do Apteka. Tym razem nie były żadnych problemów. Oni napełnili ich i w końcu dostałem się do domu przy 5PM.

Najpierw zacząłem stawać się sfrustrowany ale pomyślałem byłem sens robi tamto robią. To jest piękny dzień, nie mam niczego by czynić aż do mojej lekcji dzisiaj wieczorem o 6:45PM i gdybym nie jeździłem autobusem tam i z powrotem, 6 razów, ja właśnie siedziałbym w domu. Przynajmniej w ten sposób na zewnątrz robię coś, patrzę na architekturę, kwiaty, drzewa i ludzi tak to nie jest tak złe.

Wykończyliśmy Żurek dla obiadu. Otrzymałem z powrotem na autobusie, poszedłem do szkoły i wtedy wróciłem do domu by napisać ten blog. To był dobry dzień.

Monday, April 28, 2008

NFZ

I've noticed for some time now that everyone who comes into the local little store here says good morning or good evening when they come in. That's a little different from the states. There they say hello to anyone anywhere at anytime but here in Poland only when entering the store.

The national health care system here is NFZ(Narodowy Fundascz Zdrowia). Today I had to make the first monthly payment for next month so I went to the post to pay but they wouldn't accept it because I don't have a NIP(tax number). Foreigners living in Poland don't get one. I went back home, called the NFZ office to find out what to do and they did not understand why the post would not take my money. They said to try again with a different clerk. The new clerk looked over the document and said I did not have my bank account number on it but I was paying in cash so didn't see the need. So, back home to get the account number and return. Finally, after the third try she took my money, stamped the receipt and I returned home. You have to pay each month but after a few payments I will be able to use online banking to pay for it.


Zauważyłem przez pewien czas teraz gdy każdy, który przychodzi do miejscowego małego sklepu tutaj mówi dzień dobry albo dobry wieczór kiedy oni wchodzą. To jest trochę różnego od stanów. Tam oni mówią cześć do kogoś gdziekolwiek przy kiedykolwiek ale tutaj w Polsce tylko kiedy wchodzenie do sklepu.

Narodowy system opieki medycznej tutaj jest NFZ(Narodowy Fundascz Zdrowia). Dzisiaj musiałem zrobić pierwszą miesięczną zapłatę za w przyszłym miesiącu tak poszedłem do poczty by zapłacić ale oni nie przyjęliby tego ponieważ nie mam NIP(podatkowa liczba). Cudzoziemcy mieszkający w Polska nie dostaje jednej. Wróciłem do domu, nazwany biuro NFZ by wynajdować co robić i oni nie zrozumieli dlaczego poczta nie wzięłaby moich pieniędzy. Oni powiedzieli spróbować znowu z różnym urzędnikiem. Nowy urzędnik przejrzał dokument i powiedział, że nie mam mojej liczby konta bankowego na tym ale płaciłem gotówką tak nie zobaczyłem potrzeba. Więc, w tył do domu by dostać numer konta i wrócić. W końcu, po trzeciej próbie ona wzięła moje pieniądze, ostemplowała receptę i wróciłem do domu. Musisz zapłacić każdego miesiąca ale po kilku zapłatach, które będę mógł użyć online mającego rachunku zapłacić za to.

Sunday, April 27, 2008

Leszek's Party.















I had a surprise call today from cousin Marcelina inviting me to an 80th Birthday for her father, Leszek. In my car I followed Marcelina south to the village of Jaszkowo where there is a restored mansion, horse stables and restaurant. Leszek has four children, Marcelina, Luka, Krzysztof and Tomasz and they were all there with their children. Of course, his wife Cecylia was there also. I was able to meet a few more relatives I haven't met before and see a few I haven't seen since 2004 when we were last here.

It was a beautiful day to be outside and the dinner/party was given on an outside veranda with a nice view of the Warta river. It's an excellent place and I will visit it again when Joan can walk.

Miałem niespodzianka wołają dzisiaj od kuzyna Marceliny nęcącej mnie do 80. Urodzin o jej ojca, Leszek. W moim samochodzie poszedłem za Marceliną na południe do wsi Jaszkowo gdzie jest przywrócony dwór, stajnie konia i restauracja. Leszek ma cztery dzieci, Marcelinę, Luka, Krzysztof i Tomasz i oni byli wszystkim tam z ich dziećmi. Oczywiście, jego żony Cecylia był tam też. Mogłem spotkać kilka więcej krewnych, których nie spotkałem przedtem i zobaczę kilka nie zobaczyłem od 2004 kiedy byliśmy ostatnim tutaj.

To był piękny dzień by być na zewnątrz i obiad/partia była dana na zewnętrznej werandzie z miłym widokiem rzeki Warta. To jest doskonałe miejsce i odwiedzę to znowu kiedy Joan będzie mogła chodzić.

Saturday, April 26, 2008

Visit to Oliwia


Another beautiful day in Poznan, warm, partly cloudy but with a lot of sunshine. I was invited by cousin Oliwia to visit her in her flat so I took bus #82 to the Archewziewskiego stop where she met me. I haven’t seen Oliwia for some time so it was nice to see her again. She is a student, living in an apartment with 5 other girls where she rents a room with another room mate. There was an additional surprise because cousin Artur Kupiński also was invited and so I was able to visit with both of them.

They are both full of energy, intelligent and with many opinions which I was happy to talk with them about. We spent about two hours together and then I had to return home to attend to Joan’s needs.

I want to thank all of you who sent me birthday wishes. This morning, early, when I was writing the blog I thought about my life of the last 64 years. The mistakes I have made, the good things I have done and how different my life could have been. But I stopped myself because if anything would have been different who knows where I would be today. I am happy here in Poland. Even as a stranger, a foreigner, I feel at home here. Oliwia asked me if I still feel excited about being here and I do. I would have liked for this house in Grodziec to be the last place we would live but that did not happen and I will not worry about it. We will find a place somewhere to live, I am sure.

Inny piękny dzień w Poznaniu, ciepły, częściowo pochmurny ale z dużo światłem słonecznym. Byłem zaproszony przez kuzyna Oliwia by odwiedzić ją w jej mieszkaniu tak wziąłem autobus #82 do Archewziewskiego zatrzymują się gdzie ona spotkała mnie. Nie zobaczyłem Oliwia przez pewien czas tak to było miłe by zobaczyć ją znowu. Ona jest studentem, mieszkając w apartamencie z 5 inne dziewczyny gdzie ona wynajmuje pokój z innym kolegą pokoju. Tam była dodatkowa niespodzianka ponieważ kuzyna Artur Kupiński też był zaproszony i tak mogłem bywać z obu z nich.
Oni są obu pełnią energii, inteligentnej i z wieloma opiniami, którymi byłem szczęśliwy by powiedzieć z nimi dookoła. Wydaliśmy około dwu godzin razem i wtedy musiałem wrócić do domu by uczestniczyć do potrzeb Joan.

Chcę podziękować wszystkim z was, którzy wysłali mnie urodziny pragną. Dzisiaj rano, wcześnie, kiedy pisałem blog pomyślałem o moim życiu o poprzednich 64 latach. Pomyłki, które zrobiłem, dobre rzeczy, które zrobiłem i jak różny moje życie mogło być. Ale zatrzymałem się ponieważ jeżeli coś byłoby różne który wie gdzie byłbym dzisiaj. Jestem szczęśliwy tutaj w Polsce. Nawet jak obcy człowiek, cudzoziemiec, ja czuć się tak jak w domu tutaj. Oliwia pytał mnie czy jeszcze czuję się podniecony o byciu tutaj i robię. Polubiłbym dla tego domu w Grodziec by być ostatnim miejscem żylibyśmy ale, którzy nie zdarzyli się i nie zaniepokoję się tym. Znajdziemy miejsce gdzieś by żyć, jestem pewny.

64

When I get older losing my hair, many years from now.Will you still be sending me a valentine, Birthday greetings bottle of wine. If I'd been out till quarter to three,would you lock the door. Will you still need me, will you still feed me,when I'm sixty-four. You'll be older too and, if you say the word, I could stay with you. I could be handy, mending a fuse, when your lights have gone. You can knit a sweater by the fireside, Sunday mornings go for a ride. Doing the garden, digging the weeds,who could ask for more.Will you still need me, will you still feed me, when I'm sixty-four. Every summer we can rent a cottage in the Isle of Wight, if it's not too dear. We shall scrimp and save. Grandchildren on your knee, Vera, Chuck & Dave. Send me a postcard, drop me a line,stating point of view. Indicate precisely what you mean to say, Yours sincerely, wasting away. Give me your answer, fill in a form, Mine for evermore .Will you still need me, will you still feed me,When I'm sixty-four.I heard this Beatles song many years ago and finally today, I understand them. It fitting for me, I am 64 :-)

Kiedy dostaję starsze tracenie moich włosów, dużo lat od teraz.Będziesz jeszcze wysyłać mi sympatię, Urodzin powitań butelkę wina. Jeżeli byłem poza aż do kwadransu do trzeciej, zamknąłbyś na klucz drzwi. Jeszcze będziesz potrzebować mnie, będziesz jeszcze karmisz mnie,kiedy będę sześćdziesięcioma czterema. Będziesz starszy również i, jeżeli tobą powiedz tylko słowo, mógłbym pozostać z tobą. Mógłbym być zręczny, naprawiający zapalnik, kiedy twoje światła poszły. Możesz robić na drutach sweter przy kominku, ranki niedzieli idą po jazdę. Robienie ogrodu, kopiąc żałobę,które mogłyby poprosić o wiecej.Will jeszcze potrzebujesz mnie, będziesz jeszcze karmisz mnie, kiedy jestem sześćdziesięcioma czterema. Każde lato możemy wynająć domek na Wyspie Istoty, jeżeli to nie jest zbyt drogie. Poskąpimy i będziemy oszczędzać. Wnuki na twoim kolanie, Vera, Chuck & Dave. Wyślij mi pocztówkę, napisz parę słów mnie,podając punkt widzenia. Wskaż dokładnie co zamierzasz powiedzieć, Twój szczerze, słabnące. Daj mi twoją odpowiedź, zapełnij formę, Mój na zawsze . Jeszcze będziesz potrzebować mnie, będziesz jeszcze karmisz mnie,Kiedy będę sześćdziesięcioma czterema.Usłyszałem tę Beatles piosenkę dużo lat temu i teraz pamiętam. Dzisiaj to stosowny dla mnie, jestem 64 :-)

Friday, April 25, 2008

No house!

Joan and I have been talking constantly for the last 24 hours and have decided that the houses in Grodziec are not for us. It would take too much work to replace the furnace, windows, doors, add a few windows to let in light downstairs and who knows what else. It was a very tempting offer though. I really liked the property, the garden, orchard, landscaping, the fact that it was in the village of my grandmothers birth and maybe if I was forty years old we would have bought it. I'm not and so taking on a project like this would be is a little to late in life for us. We'll keep looking, hoping to find a place of 80 to 100 meters in size and in better condition.

Spring is in full bloom now. The trees along the streets are filling up with leaves, yellow dandelions line the roadsides and flowers are blooming everywhere. I can't wait for Joan to start walking again so we can go out together. Stary Rynek, the old town square, is full of people walking around and all of the restaurants have their outside cafes set up again.


Joan i ja mówię stale od poprzednich 24 godzin i zdecydowałem się, że domy w Grodziec nie są dla nas. To wzięłoby za bardzo praca by zastąpić piec, okna, drzwi, dodać kilka okien by wpuścić światło ze schodów i które zna co jeszcze. To był bardzo kusząca propozycja chociaż. Naprawdę polubiłem własność, ogród, sad, kształtując architektonicznie, fakt, który to było we wsi mojego urodzenia babek i być może gdybym miał czterdzieści lat kupilibyśmy to. Nie jestem i tak podejmujący się projekt w ten sposób byłbym jest trochę do późnego w życiu dla nas. Będziemy kontynuować patrzenie, spodziewając się znaleźć miejsce 80 do 100 metrów w rozmiarze i w lepszym warunku.

Wiosna jest w pełnym kwiecie teraz. Drzewa naprzód ulice zapełniają się z liściem, żółte mniszki lekarskie liniują boki drogie i kwiaty kwitną wszędzie. Nie mogę czekać na Joan, żeby zaczęła chodzenie znowu tak możemy wyjść razem. Stary Rynek, stary miejski kwadrat, jest pełny ludzi przechadzających się i wszystkie z restauracji mają ich zewnętrzne kawiarnie umieszczone znowu.

Thursday, April 24, 2008

Joan's Visit





We went to the house in Grodzieć. Joan was able to view the first floor and then the owner and I carried her upstairs to see the second floor. She liked the second floor because it was bright with light, the first floor is darker because of all the trees in front of the house. We went outside to look at the second house and the property. There were two men behind the second house digging up the garden area and preparing it for planting. After we got home and talked a little I feel that Joan is not so in favor of buying this place despite it large size, plus second house plus the property. We'll talk more over the weekend but I think our answer will be no.


Poszliśmy do domu w Grodzieć. Joan mogła obejrzeć pierwszą podłogę i wtedy właściciel i ja nosiłem ją na górę by zobaczyć drugie piętro. Ona polubiła drugie piętro ponieważ to było jasne z lekką, pierwszą podłogą jest ciemniejsze z powodu wszystkich drzew przed domem. Poszliśmy na zewnątrz by popatrzeć na drugi dom i własność. Tam byli dwaj ludzie za drugim domem odkopującym obszar ogrodu i przygotowywanie tego dla sadzenia. Gdy dostaliśmy się do domu i powiedzieliśmy trochę czuję się, że Joan nie jest tak za kupowanie to miejsce wbrew temu duży rozmiar, plus drugi dom plus własność. Powiemy więcej przez weekend ale myślę, że nasza odpowiedź będzie nie.

New Guest

We had a visit today from Małgorzata Snitała, daughter of Zybyszek and Ninka. She is a lovely, intelligent young woman living with her parents for the next year. Because of our connection to her parents she wanted to meet us and so came to visit. She has a liking for Bulgaria where she has spent some time on scholarship to study Bulgarian filology. Philology is not a degree in the U.S. but exists in Europe. Philology, derived from the Greek - logos, which is a word with no single equivalent in English, but which has been translated to mean such things as "argument", "articulation", "logic", "reason", and "word") is as "an affinity toward the learning of the backgrounds as well as the current usages of spoken or written methods of human communication". In a sense, to understand a language, philology seeks to understand the origins of that language, and so it is often defined as "the study of ancient texts and languages", although this is a rather narrow view and is not entirely accurate.
In the academic traditions of several nations, a wide sense of the term "philology" describes the study of a language together with its literature and the historical and cultural contexts that are indispensable for an understanding of the literary works and other culturally significant texts. Philology thus comprises the study of the grammar, rhetoric, history interpretation of authors, and crirical traditions associated with a given language.

She has been back for 6 months, will stay for a year and then hopes to return to Bulgaria. She said Bulgaria is a beautiful country but the people are still very poor.

We told her about our struggle to learn Polish and said she will come once a week while she can and just talk with us only in Polish. I think that will be helpful for Joan and I.

Unfortunately, I didn't remember so my camera so I didn't get her picture to show. Next time.


Mieliśmy wizytę dzisiaj z Małgorzata Snitała, córki Zybyszek i Ninka. Ona jest śliczną, inteligentną młodą kobietą żywą z jej rodzicami na przyszły rok. Z powodu naszego połączenia do jej rodziców ona chciała spotkać nas i tak przyszła bywać. Ona ma upodobanie dla Bułgarii gdzie ona spędziła jakiś czas na stypendium by studiować bułgarski filology. Filologia nie jest stopień w Stanach Zjednoczonych ale istnieje w Europie. Filologia, wyprowadzona od Greka - logo, które są słowo z żadnym pojedynczym ekwiwalentem po angielsku, ale, które były przetłumaczony by oznaczyć takie rzeczy jak "argument", "staw", "logika", "rozsądek", i "słowo") jest jak" powinowactwo ku nauce teł, jak również aktualne używania mówionego albo napisanych metod ludzkiej komunikacji". W pewnym sensie, by zrozumieć język, filologia usiłuje zrozumieć początki tamtego języka, i tak to jest często definiowane jak" badania starożytnych tekstów i języków", chociaż to jest raczej wąski widok i nie jest całkowicie dokładny.
W akademickich tradycjach kilku narodów, szeroki sens terminu "filologii" opisuje badania języka razem z jego literatura i historyczne i kulturalne konteksty, które są niezbędne dla rozumienia utworów literackich i innych kulturalnie znaczących tekstów. Filologia tak zawiera badania gramatyki, retoryki, historii interpretacji autorów, i krytyczne tradycje połączyły się z danym językiem.

Ona jest z powrotem od 6 miesięcy, pozostanie na rok i wtedy spodziewa się wrócić do Bułgarii. Ona powiedziała, że Bułgaria jest piękny kraj ale ludzie są jeszcze bardzo biedni.

Powiedzieliśmy jej o naszej walce by nauczyć się polski i powiedzieliśmy, że ona przyjdzie raz tydzień podczas gdy ona może i właśnie mówi z nami tylko w po polsku. Myślę, który będzie pomocny dla Joan i ja.

Niestety, nie zapamiętałem tak mojego aparatu fotograficznego tak nie dostałem, żeby jej obraz pokazał. Na drugi raz.

Wednesday, April 23, 2008

HAPPY BIRTHDAY!!!!!





Joan and I want to wish a Happy Birthday to cousin Ron Kazmierczak, his 65th.

Tuesday, April 22, 2008

Wtorek

A return to class today to find out that our student/teacher now has a student/teacher and she taught the class today. She couldn't be more than 20 years old but she do a fairly good job I think. We only have about two months left on this course and then we'll be on our own again to learn. I think we've made progress with written text, grammar and vocabulary but speaking is still the problem.

Joan's been hooked on the EuroSport channel the last few days. Her new love is Snooker, the pool game. She's been watching the four day European Championships in the evening after we finish studying and she really enjoys it. Her son would be proud of her because he is a pool fanatic.

Our meeting is all set for this Thursday in Grodziec at 3PM. The real estate agency called the owner to say I wanted to return with my wife and they will be waiting for us. Hope it's not a rainy day so it won't be difficult for Joan to walk from the car to the house. I've been thinking about carrying her upstairs so she can see it. She can't manage stairs at all on her crutches plus the stairs are a little steep. The agent said the price of the house is negotiable and that's great because we'll need a little negotiation to afford it.


Powrót by klasyfikować dzisiaj by dowiedzieć się, że nasz student/nauczyciel teraz ma studenta/nauczyciela i ona uczyła klasę dzisiaj. Ona nie mogłaby być więcej niż 20 lat mająca ale ona robią dość dobrą pracę, którą myślę. Tylko mamy około dwu miesięcy opuszczaliśmy na tym kursie i wtedy będziemy na naszym własnym znowu by nauczyć się. Myślę, że zrobiliśmy postęp z tekstem pisanym, gramatyką i słownictwem ale mówienie jest ciche problem.

Joan były uzależnionym od EuroSport wyżłabiają ostatnie mało dni. Jej nowa miłość jest Snooker, gra basenu. Ona obserwowała cztery dzień europejskie Mistrzostwa wieczorem gdy kończymy studiowanie i ona naprawdę cieszy się tym. Jej syn byłby dumny z niej ponieważ on jest basenem fanatycznym.

Nasze spotkanie jest wszystko umieszczone dla tego czwartku w Grodziec przy 3PM. Agencja nieruchomości zawołała właściciela by powiedzieć, że chcę wrócić z moją żoną i oni będą czekać na nas. Miej nadzieję, że to nie jest deszczowy dzień tak to nie będzie trudne dla Joan by chodzić od samochodu do domu. Myślałem o transporcie jej na górę tak ona może zobaczyć to. Ona nie może zarządzić schodami w ogóle na jej kulach plus schody są trochę urwiska. Agent powiedział cena domu jest sprzedażna i które jest wielkie ponieważ będziemy potrzebować trochę negocjacji by dostarczyć to.

Monday, April 21, 2008

Grandparents & language

A nice day today, good weather so I went for a little walk and then to the park by the church where I sat and watched people go by. I don't know if I was just not aware in America but here, in Poland, you see so many grandparents walking with grandchildren or pushing strollers with babies in them. Also you see so many more people wlaking around here then in America, especially in the evenings after dinner.

I have still so much learn of the Polish language. Today I read the contract I signed with the real estate agency when I went to see the house in Grodzieć. The way I read it meant we had to pay 2% for the real estate agency and 22% of the total cost in a tax. That meant the house was out of our reach and we were unhappy. Then I took the contract to a Polish friend who read it for me and it turned out I was wrong so the house is still affordable. This Thursday I will return to Grodzieć with Joan and our friend Zybyszek so Joan can see the house for herself. I am sure she will have questions to ask that I cannot think of and Zybyszek speaks English as well as we do so he will be able to translate and say everything. I would still like to visit it again with Wieslaw Kazus, husband of cousin Ola and builder of houses, so he can tell me the condition of this house but I liked this house and the property. It is only 40 kilometers from Konin and maybe an hour and 10 minutes from Poznan. I can see myself living there.


Miły dzień dzisiaj, dobra pogoda tak poszedłem po trochę spaceru i wtedy do parku przez kościół gdzie usiadłem i obserwowałem ludzie mijają. Nie wiem czy byłem właśnie nie świadomy w Ameryce ale tutaj, w Polsce, widzisz tak dużo dziadków chodzących z wnukami albo pchającymi spacerowiczami z dziećmi w nich. Też widzisz tak dużo więcej ludzi wlaking dookoła tutaj wtedy w Ameryce, specjalnie wieczorami po obiedzie.

Mam jeszcze tylu uczą się polskiego języka. Dzisiaj czytam kontrakt, który podpisałem z agencją nieruchomości kiedy poszedłem zobaczyć dom w Grodzieć. Sposób, którą czytam to miałam na myśli, że musieliśmy zapłacić 2% dla agencji nieruchomości i 22% z kosztu łącznego w podatku. Które oznaczyło, że dom był poza naszym zasięgiem i byliśmy nieszczęśliwi. Wtedy wziąłem kontrakt do polskiego przyjaciela, który czyta to dla mnie i to wyeksmitowało, że nie miałem racji tak dom jest jeszcze taki na którego stać. Ten czwartek wrócę do Grodzieć z Joan i naszym przyjacielem Zybyszekiem tak Joan może zobaczyć dom dla siebie. Jestem pewny, że ona będzie mieć pytania by poprosić, że nie mogę pomyśleć z i Zybyszek mówi po angielsku, jak również robimy tak on będzie mógł przetłumaczyć i powiedzieć wszystko. Jeszcze chciałbym odwiedzić to znowu z Wieslaw Kazus, mężem kuzyna Oli i budowniczego domów, więc on może powiedzieć mi warunek tego domu ale polubiłem ten dom i własność. To jest tylko 40 kilometrów z Konin i być może godzina i 10 minut z Poznania. Mogę zobaczyć się mieszkanie tam.

Sunday, April 20, 2008

Home









We went to Golina today, to visit cousin Kazia and her son, Andrzej. Also to take Andrzej with me to the real estate agency where I would get the address of the house for sale in Grodzieć. To tell you the truth, I was expecting to find a house in need of extensive immediate repairs for the amount of money asked for this place. It's a standard two floor block house, with small kitchen connecting to a breakfast room on side of the first floor and living room or dining room on the other. It also has a laundry room, pantry, bathroom and room for the central stove that is heated with coal. The stove is old and should be replaced. The house was built in 1985. The floors are all wood. It has a rather steep staircase leading upstairs where there are two bedrooms. living room, den and another bathroom. Behind this house is another house being used for storage and an attached garage. That house would need a lot of work to make it habitable. The property itself is rather large, 1 1/4 acres. It sits at the end of the village on a road leading into the village. In the front of the house it's landscaped very nicely with trees, bushes and flowers. It has a beautiful blue spruce tree behind the entrance gate. The trees are old enough that it blocks most of the view of the house. I liked the house but Joan, because of her ankle, did not see it yet except for the pictures I took so no decision was made to buy or not to buy.

Poszliśmy do Golina dzisiaj, by odwiedzić kuzyna Kazia i jej syna, Andrzej. Też by wziąć Andrzej ze mną do agencji nieruchomości gdzie dostałbym adres domu na sprzedaż w Grodzieć. By powiedzieć prawdę ciebie, oczekiwałem znaleźć dom w potrzebie obszernych natychmiastowych napraw dla sumy pienięzy pytanej dla tego miejsca. To jest standard dwa dom bloku podłogi , z małą kuchnią łączącą do pokoju śniadania na stronie pierwszej podłogi i pokoju mieszkalnego albo jadalni na innym. To też ma pokój pralni , spiżarnię, łazienkę i miejsce dla centralnego pieca, który jest podgrzany z węglem. Piec jest stary i powinien być zastąpiony. Dom był zbudowany w 1985. Podłogi są cały las. To ma raczej strome schody wiodące na górę gdzie tam są dwa pokój mieszkalny. sypialń , nora i inna łazienka. Za tym domem jest inny dom będący używany dla magazynowania i przymocowanego garażu. Tamten dom potrzebowałby dużo pracy by zrobić to mieszkalnym. Własność sam jest raczej wielki, 1 1/4 akry. To siedzi przy końcu wsi na drodze wiodącej do wsi. W przodzie domu to jest ukształtowane architektonicznie bardzo przyjemnie z drzewami, krzakami i kwiatami. To ma piękne drzewo drzewa Picea pungens za bramą wejściową. Drzewa są dość stare, że to blokuje najwięcej z widoku domu. Polubiłem dom ale Joan, z powodu jej kostki, nie zobaczyłem tego jeszcze poza obrazami wziąłem tak żadna decyzja nie była zrobiona by kupić albo nie by kupić.

Saturday, April 19, 2008

Sandy

Sometimes it's difficult to understand why events happen they way they do in life. The first 8 years of my life were spent in a strong Polish community in North Hammond, Indiana where seeing and playing with different cousins was an everyday occurrence.

After my grandparents died aunts and uncles starting moving a little further apart because of work or other reasons. My uncle Adam Kazmierczak bought a house in Clark Station, Indiana, about an hours drive away. It was a actually a split level house with two floors and each floor was a house in itself. My mother moved there with him and his family, his wife aunt Steffie and their two daughters, Sandy and Christine and son Duane. Duane and I played together all the time. We only lived there for a year or two and then moved back to Hammond. As years piled on Duane and I lost track of each other and it wasn't until 2001 that I was able to find him and talk again with him.

He was living in the state of Virginia and married. I decided to drive the 1000 miles to meet with him again after so many years absent from each others lives. I met his wife who, coincidentally, had the same name as his sister, Sandy. She had a beautiful personality, so full of life and in a few hours I had an immense liking for her. We only spent 3 days together but in that time formed a bond of friendship that lasted. From that year on we would call each other on any given day just to see how the other person was doing and what was going on in our lives. When I told her about our move to Poland she was thrilled for us and supported our idea 100%. She was an amazing person.

Last month she passed away, much to early in life, and tomorrow is the day of her memorial service. I wish I could be there physically but mentally I will. As long as I live..she will too.

Czasami to jest trudne zrozumieć dlaczego zdarzenia zdarzają się oni droga, którą oni robią w życiu. Pierwsze 8 lat mojego życia były wyczerpane w silnej polskiej społeczności w północnym Hammond, Indiana gdzie widzenie i gra z różnymi kuzynami było codzienny occurrence.

Gdy moi dziadkowie umarli ciotki i wujków zaczynających poruszenie trochę dalej na boku z powodu pracy albo innych powodów. Mój wujka Adam Kazmierczak kupił dom w Clarku Station, Indiana, o godzin przejażdżce daleko. To był faktycznie rozdzielony poziomu dom z dwoma podłogami i każda podłoga była domem w sobie. Moja matka ruszyła się tam z nim i jego rodziną, jego żony ciotki Steffie i ich dwoma córkami, Sandy i Christine i syna Duane′em. Duane i ja pobawiłem się razem cały czas. Tylko żyliśmy tam przez rok albo dwa i wtedy cofnęliśmy się do Hammond. Jak lata nagromadzone na Duane i straciłem ślad siebie nawzajem i to nie było aż do 2001, że mogłem znaleźć go i powiedzieć znowu z nim.

On mieszkał w stanie Wirginii i wziął ślub. Zdecydowałem się kierować 1000 mil by spotkać się z nim znowu potem tak dużo lat są nieobecnym od każdego inni żyją.

Spotkałem jego żonę, która, przypadkowo, miała to samo imię jak jego siostra, Sandy. Ona miała piękną osobowość, tak pełen życia i w kilku godzinach miałem ogromne upodobanie dla niej. Tylko spędziliśmy 3 dni razem ale w tamtym czasie tworzyliśmy obligację przyjaźni tamto trwani. Od tamtego roku na my nazwałby się nawzajem w jakimkolwiek danym dniu właśnie by zobaczyć jak inna osoba robiła i co szło na w naszym życia. Kiedy powiedziałem jej o naszym ruchu do Polski ona była przejęta dla nas i poparła naszą ideę 100%. Ona była zdumiewającą osobą.

Ubiegły miesiąc ona umarła, dużo do wcześnie w życiu, i jutro jest dzień jej pamiątkowej usługi. Pragnę, żebym mógł być tam fizycznie ale umysłowo będę. Tak długo jak ja live..she będzie również.

Friday, April 18, 2008

Piątek

Yes, wash day today. I've become really good at doing the laundry but we have only one drying rack so I can only do one load at a time and it's an apartment size wash machine so it's a small load. That's about half the size of a normal American machine. The fabric softeners here don't do near the job the American ones do. Nothing comes out really soft no matter how much softener I put it. It's not enough of a reason to return to America :-)

The weather has been back to cool the last few days so I haven't been out for a walk . Tomorrow Joan and I will go to Golina, to cousin Kazia's house, and then her son Andrzej and I will go to look at the house for sale in Gródzieć.

Our normal Friday afternoon Polish class was cancelled so no school today. The teacher will make it up with extended classes next Tuesday and Friday.

Joan is so bored that she has been watching the European's women's weightlifting championships on TV. Now that's really being bored.


Tak, umyj dzień dzisiaj. Stałem się naprawdę dobrym w robieniem pralni ale mamy tylko jedną wysychającą półkę tak mogę tylko zrobić jeden ładunek jednocześnie i to jest wielkość apartamentu mycie maszyna tak to jest mały ładunek. To jest o pół rozmiarze normalnej amerykańskiej maszyny. Środki zmiękczające struktury tutaj nie robią blisko pracy Amerykanin, którego jedne robią. Nic nie wychodzi naprawdę miękkiego żadna sprawa ile środek zmiękczający kładę to. To nie jest dość powodu by wrócić do Ameryki :-)

Pogoda miała w tył ochłodzić ostatnie mało dni tak nie poszukałem spaceru . Joan jutro i ja pójdę do Golina, do kuzyna dom Kazia , i wtedy jej syna Andrzej i ja pójdę popatrzeć na dom na sprzedaż w Gródzieć.

Nasze normalne piątku popołudnie polska klasa była nie odwołana tak żadna szkoła dzisiaj. Nauczyciel będzie pogodzić się z kimś z rozszerzonym klasyfikuje następny wtorek i piątek.

Joan jest tak nudzona, że ona obserwowała Europejczyka kobiet mistrzostwa podnoszenia ciężarów na telewizji. Teraz gdy naprawdę bycie nudzone.

Thursday, April 17, 2008

Nic nowego!




Nothing new. Some pictures of Poznań at night. I had an email from the real estate company that is handling the sale of a house in Gródieć. I wanted to set up an appointment to see the house so I wrote to them. They replied that they had no agent available to show me the house but I could come to their office and they would give me directions and the address of the house. It is currently occupied so the owner would show me the house and surrounding grounds. I find it really strange that the agency is selling a house yet has no one to show the house to clients. That kind of thing would never happen in the U.S. I'm hoping that cousin Andrzej will not be working on Saturday afternoon and can accompany me for the visit.

I thought about this house today, not really about the house but the possibility of living in the town/village that my maternal grandmother was born in. We've visited this place before, on previous trips to Poland, so I know it is a small place, smaller than Golina. I remember well the manor house where my great grandfather worked as a smith and when we were there we even visited the town office to see if we could get inside to look at it but it wasn't possible. That was four years ago and I don't know what happened to the manor house. At the time we were there is was closed, previously it was turned into a school but closed and unoccupied when we were there. It was on a large piece of property in the center of the town and had another building in front of it that was occupied by one family on one floor. The church of my grandmother was closed at the hour we were there and we were able to get the caretaker to let us in so I could see it. I walked through the cemetery looking for family names on tombstones but could not find one that I recognized. I went back a second time with cousin Andrzej but still could find no connection.

Joan is well, waiting patiently for the time when she can walk without the crutches. We had hoped to take a trip to Gdansk on the 26th of April but don't think that will happen.


Nic nowego. Kilka obrazów wieczorem Poznań. Miałem email od spółki nieruchomości, która posługuje się sprzedażą domu w Gródieć. Chciałem umieścić umówiony termin by zobaczyć dom tak napisałem do nich. Oni odpowiedzieli, że oni nie mieli żadnego agenta dostępnego by pokazać mi dom ale mógłbym przyjść do ich biura i oni daliby mi instrukcje i adres domu. To jest aktualnie zajęte tak właściciel pokazałby mi dom i otaczające grunty. Znajduję to naprawdę dziwny, że agencja sprzedaje dom jeszcze nie ma nikogo by pokazać dom do klientów. Tamto miły ze strony rzeczy nigdy nie zdarzałoby się w Stanach Zjednoczonych mam nadzieję, że kuzyna Andrzej nie będzie pracować nad popołudniem soboty i może towarzyszyć mnie dla wizyty.

Pomyślałem o tym domu dzisiaj, nie naprawdę o domu ale możliwość o mieszkaniu w mieście/wsi, którą moja matczyna babka urodziła się w. Odwiedziliśmy to miejsce przedtem, na poprzednich podróżach do Polski, więc będę wiedzieć, że to jest małe miejsce, mniejsze niż Golina. Pamiętam dobrze dworek gdzie mój wielki dziadek pracował jak kowal i kiedy byliśmy tam nawet odwiedziliśmy miejskie biuro by zobaczyć jeżeli moglibyśmy dostać się wewnątrz by popatrzeć na to ale to nie było możliwe. To było cztery lata temu i nie znam co zdarzone się dworkowi. Wtedy byliśmy tam są byli zamknięty, poprzednio to było obrócone do szkoły ale zamknęło i nie zajęty kiedy byliśmy tam. To było na dużym kawałku własności w środku miasta i miało inne budynek przed tym, które było zajęte przez jedną rodzinę na jednej podłodze. Kościół mojej babki był zamknięty przy godzinie byliśmy tam i mogliśmy dostać, żeby dozorca pozwolił nam w tak mnie mógłby zobaczyć to. Chodziłem przez cmentarz szukający nazwisk na nagrobkach ale nie mógłbym znaleźć jednego, że rozpoznałem. Wróciłem drugi czas z kuzyna Andrzej ale jeszcze mógłbym nie znaleźć żadnego połączenia.

Joan czuje się dobrze, czekająca cierpliwie na czas kiedy ona może chodzić bez kul. Spodziewaliśmy się wybrać się w podróż do Gdańska 26. kwietnia ale nie myślimy, który zdarzy się.

Wednesday, April 16, 2008

Outrageous!

Today I had to go to Pikary street, to the store that sells medical braces for people with fractured ankles. I figured it would cost 50-75 zl for these two pieces of plastic with Velcro. Wrong!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! When the girl told me the price I was totally surprised....200zl. 200 zl for two plastic pieces. I asked why it was so much and she told me because we have private insurance and not national. If we had national coverage the cost would be 60zl. That's quite a difference. I thought I would wait until our national coverage begins on May 1st but she told me I would have to make an appointment with a national doctor and he would have to write a prescription for the brace. She said I could wait from one to three months for the appointment. By that time Joan's leg should be healed and she needs the brace now so I paid the money, took the brace and walked back to the bus stop to catch #63 back home. 200 zl....what a ripoff.

Dzisiaj musiałem pójść do Pikary ulicy, do sklepu, który sprzedaje medyczne klamry dla ludzi z łamanymi kostkami. Wyobraziłem, że to kosztowałoby 50-75 zl dla tych dwu kawałków plastiku z Velcro. Źle!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Kiedy dziewczyna powiedziała mi cenę byłem całkowicie surprized....200zl. 200 zl dla dwu plastycznych kawałków. Poprosiłem dlaczego to był tyle i ona powiedziała mi ponieważ mamy prywatne ubezpieczenie i nie narodowy. Gdybyśmy mieliśmy narodowe omówienie koszt byłby 60zl. To jest całkiem różnica. Pomyślałem, że czekałbym aż nasze narodowe omówienie zaczyna się w maju 1. ale ona powiedziała mi musiałbym zrobić umówiony termin z narodowym doktorem i on musiałby napisać recepta na klamra. Ona powiedziała, że mógłbym czekać od jednego do trzech miesięcy na umówiony termin. Do tamtego czasu noga Joan powinna być leczona i ona potrzebuje klamry teraz tak płaciłem pieniądze, brałem klamrę i wracałem piechotą do przystanku autobusowego by złapać #63 tylnemu domowemu. 200 zl....what ripoff.

Tuesday, April 15, 2008

Cast-less........but

still not walking. The doctor said she was still healing after he saw the x-ray taken today. He put a gauze bandage on her ankle and said to stay off her foot for another two weeks. He also said to buy a velcro-stablizer brace for her ankle and to always wear it. After two weeks she should start walking on her leg, with the brace and crutches. In four weeks we are to return to have another look at the ankle so Joan is still immobile.

We left the office and arrived home just as a tremendous rain storm hit the area and we were unable to get out of the car. After 20 minutes we decided to try and make it to the underground parking area for our building. With Joan hobbling down the sidewalk the sky opened up and poured rain upon us. By the time we got to the parking we were soaked and had to change out of the wet clothes when we got home.


jeszcze nie chodzące. Doktor powiedział, że ona jeszcze goi się gdy on zobaczył, jak promienie Roentgena wzięte dzisiaj. On położył bandaż gazy na jej kostce i powiedział wytrzymać precz jej stopę przez inne dwa tygodnie. On też mówił kupić velcro klamrę stabilizatora dla jej kostki i zawsze by nosić to. Po dwu tygodniach ona powinna zacząć chodzenie na jej nodze, z klamrą i kulami. W czterech tygodniach mamy wrócić mieć inne spojrzenie na kostkę tak Joan jest jeszcze nieruchoma.

Zostawiliśmy biuro i przybyliśmy do domu właśnie jak straszliwa ulewa uderzyliśmy obszar i byliśmy niezdolni by wydostać się z samochodu. Po 20 minutach zdecydowaliśmy się spróbować i zrobić to do podziemnego miejsca parkowania dla naszego budowy. Z Joan utykającą na dół chodnikowi niebo otworzone i zlał deszcz na nas. Przez czas dostaliśmy się do parkingu byliśmy zmoczeni i musieliśmy zmienić się z mokrego ubrania kiedy dostaliśmy się do domu.

Monday, April 14, 2008

Forsythias




Another great day for a walk so I went south to Grundwaldska street to the park. The forsythia bushes are in full bloom, yellow everywhere. I sat in the park for a while and took a walk south on Przebyszewskiego street. I ended up by the Arena and then returned home.

Earlier in the day I went to the post office at 8:00AM and mailed in our tax forms to the U.S. The deadline is tomorrow so I was just in time. I had a little difficulty getting the clerk to understand I needed a signed receipt but eventually she understood.

Tomorrow is the big day for Joan...her cast comes off. She's thinking she'll be able to walk again tomorrow after the cast is off but I think it's still going to take a couple of more weeks until she gets use to using her foot.


Inny swietnie dzień dla spaceru tak poszedłem na południe do Grundwaldska ulicy do parku. Krzaki forsycji są w pełnym kwiecie, żółtym wszędzie. Usiadłem w parku na chwilę i pospacerowałem na południe na Przebyszewskiego ulicy. Zakończyłem przez Arenę i wtedy wróciłem do domu.

Wcześniej w dniu poszedłem do urzędu pocztowego o 8:00AM i wysłany w naszych podatków formach do Stanów Zjednoczonych nieprzekraczalna granica jest jutro tak byłem w samą porę. Miałem trochę trudności dostającą, żeby urzędnik zrozumiał ja potrzebny podpisana recepta ale ostatecznie ona zrozumiała.

Jutro jest duży dzień dla Joan...her rzuconego odpada. Ona myśli, że ona będzie mogła chodzić znowu jutro gdy rzut jest precz ale myślę, że to ma jeszcze wziąć parę więcej tygodni aż ona będzie dostawać użycie do używania jej stopy.

Sunday, April 13, 2008

Visit to Rogalin.(Click on each picture)

The gate to the palace
The main building



Front door


Right wing
Main building under renovation
Left wing
Grounds behind house
Back view
The wallking mound behind the palace
Old oak trees

A beautiful day today and I just couldn't stay inside all day. I made lunch for Joan, made sure she was OK and then went to Rogalin, to see the outside of the palace. The inside is being renovated and you can't go in this year but the grounds can be walked on and you can view the outside of this magnificient palace.

This monumental residence was begun in 1768 and by 1774 it was habitable, two years before the Declatation of Independence for America.
In 1776 the stables were built and a year later a chapel in the south wing. It's a baroque style residence built by Kazimierz Raczyński. The palace consists of the main builiding with a gallery wing on each side. The architect is unknown but thought to be a Saxon architect. There is an excellent site that tells about this palace with more pictures but in Polish.
http://rogalin.eu/. Even if you can't read Polish, it's worth looking at the pictures on the site...The palace is located in the village of Rogalin.

Rogalin is a village in Poland, near Poznań, situated on the Warta river. Rogalin is primarily famous for its 18th century baroque palace of the Raczyński family, now the Raczyński Art Gallery, housing a permanent exhibition of Polish and international paintings (including Paul Delaroche and Claude Monet) which was started by Edward Aleksander Raczyński. Rogalin is also known for its 1000 year old oak trees (Polish: Dęby Rogalińskie) on the banks of the Warta.

I drove directly into the parking area and was greeted by a parking lot attendent. The fee was 4 zl to park. I walked a short distance over a bridge to the entrance of the grounds. Even without being able to go inside of the palace the trip was worth it. It is magnificent!! The surrounding grounds or park are very interesting to walk. An impressive site for me was the oak trees that were cordoned off with a wood fence. Some of these trees are 1000 years. 1000 years old! In the back of the palace are the gardens and the park, with great views of the countryside, statues everywhere and at this time of the year, only a few people. I imagine in summer this place will be packed with tourists.

When I look at the palace it is impossible to imagine this being a residence of a family. It is so incredibly large, with so many rooms. I can't believe the owner ever used more that 10 rooms and this palace must have over 100. I think if I owned it today I could easily invite every relative I have in Poland to live there and still have some rooms left and I have a lot of relatives here.:-)


Piękny dzień dzisiaj i właśnie nie mógłbym pozostać wewnątrz całego dnia. Zjadłem posiłek południowy dla Joan, upewniłem się ona była w porządku i wtedy poszła do Rogalin, by zobaczyć na zewnątrz pałacu. Wewnątrz jest odnowiony i nie możesz wejść tego roku ale grunty mogą być chodzone dalej i możesz obejrzeć na zewnątrz tego magnificient pałacu.
To monumentalne miejsce zamieszkania było zaczęte w 1768 i przez 1774 to było mieszkalne, dwa lata przed Declatation Niezależności dla Ameryki.
W 1776 stajnie były zbudowane i rok później kaplica na południu skrzydło. To jest miejsce zamieszkania stylu barokowego zbudowane Kazimierz Raczyński. Pałac składa się z głównego builiding ze skrzydłem galerii na każdej stronie. Architekt jest nieznany ale myśl by być saksońskim architektem. Tam jest doskonałe miejsce, które opowiada o tym pałacu z więcej obrazami ale po polsku.
. Pałac jest zlokalizowany we wsi Rogalin.
Rogalin jest wieś w Polsce , blisko Poznań , umieszczonym na Warta rzece. Rogalin jest głównie sławny z jego 18. stulecia barokowego pałacu Raczyński rodziny, teraz Raczyński Galeria Sztuki , lokując trwałą wystawę polskich i międzynarodowych malarstw {obrazów} (włączając Paul Delaroche i Claude Monet ), które były zaczynane przez Edwarda Aleksandera Raczyński . Rogalin jest też znany dla jego 1000 roku stare dębowe drzewa (polski : Dęby Rogalińskie) na brzegach Warta.
Popędziłem bezpośrednio do miejsca parkowania i byłem witany przez parkingu attendent. Opłata była 4 zl by zaparkować. Chodziłem mała odległość ponad mostem do wejścia gruntów. Nawet bez możenia pójść wewnątrz pałacu podróż była warta tego. To jest wspaniałe!! Otaczające grunty albo park bardzo interesują chodzić. Wywołujące głębokie wrażenie miejsce dla mnie było dęby, które były odgrodzone kordonem z drewnianym ogrodzeniem. Kilka z tych drzew są 1000 lat. 1000 lat mające! W plecach pałacu są ogrody i park, z wielkimi widokami okolicy, posągów wszędzie i w tym razem roku, tylko kilku ludzi. Wyobrażam sobie latem to miejsce będzie zapakowane z turystami.
Kiedy patrzę na pałac to jest niemożliwe wyobrazić sobie to bycie miejsce zamieszkania rodziny. To jest tak niewiarygodnie wielkie, z tak wieloma pokojami. Nie mogę uwierzyć właściciel kiedykolwiek używał więcej, że 10 pokoi i ten pałac musi mieć ponad 100. Myślę jeżeli posiadłem to dzisiaj mógłbym łatwo zaprosić każdego krewnego mam w Polsce by żyć tam i jeszcze każę kilku pokojom opuszczać i mam dużo krewnych tutaj.:-)