Saturday, April 19, 2008

Sandy

Sometimes it's difficult to understand why events happen they way they do in life. The first 8 years of my life were spent in a strong Polish community in North Hammond, Indiana where seeing and playing with different cousins was an everyday occurrence.

After my grandparents died aunts and uncles starting moving a little further apart because of work or other reasons. My uncle Adam Kazmierczak bought a house in Clark Station, Indiana, about an hours drive away. It was a actually a split level house with two floors and each floor was a house in itself. My mother moved there with him and his family, his wife aunt Steffie and their two daughters, Sandy and Christine and son Duane. Duane and I played together all the time. We only lived there for a year or two and then moved back to Hammond. As years piled on Duane and I lost track of each other and it wasn't until 2001 that I was able to find him and talk again with him.

He was living in the state of Virginia and married. I decided to drive the 1000 miles to meet with him again after so many years absent from each others lives. I met his wife who, coincidentally, had the same name as his sister, Sandy. She had a beautiful personality, so full of life and in a few hours I had an immense liking for her. We only spent 3 days together but in that time formed a bond of friendship that lasted. From that year on we would call each other on any given day just to see how the other person was doing and what was going on in our lives. When I told her about our move to Poland she was thrilled for us and supported our idea 100%. She was an amazing person.

Last month she passed away, much to early in life, and tomorrow is the day of her memorial service. I wish I could be there physically but mentally I will. As long as I live..she will too.

Czasami to jest trudne zrozumieć dlaczego zdarzenia zdarzają się oni droga, którą oni robią w życiu. Pierwsze 8 lat mojego życia były wyczerpane w silnej polskiej społeczności w północnym Hammond, Indiana gdzie widzenie i gra z różnymi kuzynami było codzienny occurrence.

Gdy moi dziadkowie umarli ciotki i wujków zaczynających poruszenie trochę dalej na boku z powodu pracy albo innych powodów. Mój wujka Adam Kazmierczak kupił dom w Clarku Station, Indiana, o godzin przejażdżce daleko. To był faktycznie rozdzielony poziomu dom z dwoma podłogami i każda podłoga była domem w sobie. Moja matka ruszyła się tam z nim i jego rodziną, jego żony ciotki Steffie i ich dwoma córkami, Sandy i Christine i syna Duane′em. Duane i ja pobawiłem się razem cały czas. Tylko żyliśmy tam przez rok albo dwa i wtedy cofnęliśmy się do Hammond. Jak lata nagromadzone na Duane i straciłem ślad siebie nawzajem i to nie było aż do 2001, że mogłem znaleźć go i powiedzieć znowu z nim.

On mieszkał w stanie Wirginii i wziął ślub. Zdecydowałem się kierować 1000 mil by spotkać się z nim znowu potem tak dużo lat są nieobecnym od każdego inni żyją.

Spotkałem jego żonę, która, przypadkowo, miała to samo imię jak jego siostra, Sandy. Ona miała piękną osobowość, tak pełen życia i w kilku godzinach miałem ogromne upodobanie dla niej. Tylko spędziliśmy 3 dni razem ale w tamtym czasie tworzyliśmy obligację przyjaźni tamto trwani. Od tamtego roku na my nazwałby się nawzajem w jakimkolwiek danym dniu właśnie by zobaczyć jak inna osoba robiła i co szło na w naszym życia. Kiedy powiedziałem jej o naszym ruchu do Polski ona była przejęta dla nas i poparła naszą ideę 100%. Ona była zdumiewającą osobą.

Ubiegły miesiąc ona umarła, dużo do wcześnie w życiu, i jutro jest dzień jej pamiątkowej usługi. Pragnę, żebym mógł być tam fizycznie ale umysłowo będę. Tak długo jak ja live..she będzie również.

No comments: