Saturday, December 24, 2022

A new day.

Yesterday it was not easy thinking about what needed to be done. So many memories of Joanna keep blocking my thoughts. Every time I come close to Solacki Park I think of her because she lived so close to it. I'm trying hard to move forward. I know I must attend her funeral but how will I keep my composure.

I did manage to take Joan for our hair appointments today and it was good to see Marcus again. I usually get help at the salon to get Joan into it because it has 3 big stairs that are difficult to lift her in the wheelchair over them.

While they were doing that, I walked down to the Rynek to see how the renovation was coming along. Standing on one of the corners, I saw a vending machine that surprised me very much. It was a vending machine for small packages of marijuana. I couldn't believe it. It had small, 1 gr packages with many different names like Kush, Amnesia, and many others.  Prices ranged from 40 PLN to 100 PLN. What a shock!

After the haircuts, we went to the airport and had our boarding passes for Poznan to Alicante.

Later, our friend Marcin came over and brought us Zurek and a box full of goodies.

A little later, I received the news that the father of our dear cousin, Krzysztof Kupiński had died, His father would have been 99 years old today.

To all of you reading this, Joan and I want to wish you a Merry Christmas. Thank you for reading our blog.

Wczoraj nie było łatwo myśleć o tym, co trzeba zrobić. Tak wiele wspomnień o Joannie wciąż blokuje moje myśli0 Za każdym razem, gdy zbliżam się do Parku Solackiego, myślę o niej, bo mieszkała tak blisko. Bardzo staram się iść do przodu. Wiem, że muszę uczestniczyć w jej pogrzebie, ale jak zachowam opanowanie.

Udało mi się dziś zabrać Joan na nasze wizyty u fryzjera i dobrze było znów zobaczyć Marcusa. Zwykle dostaję pomoc w salonie, aby dostać Joan do niego, ponieważ ma on 3 duże schody, które są trudne do podniesienia jej w wózku inwalidzkim nad nimi.

Podczas gdy oni robili to, ja przeszedłem się do Rynku by zobaczyć jak idzie remont. Stojąc na jednym z rogów zobaczyłem automat, który bardzo mnie zaskoczył. Był to automat do małych paczek z marihuaną. Nie mogłem w to uwierzyć. Miał on małe, 1 gr opakowania o wielu różnych nazwach jak Kush, Amnesia i wiele innych.  Ceny wahały się od 40 zł do 100 zł. Co za szok!!!

Po strzyżeniu pojechaliśmy na lotnisko i mieliśmy nasze karty pokładowe na Poznań do Alicante.

Później wpadł nasz przyjaciel Marcin, który przywiózł nam Żurka i pudełko pełne smakołyków.

Trochę później otrzymałem wiadomość, że ojciec naszego drogiego kuzyna, Krzysztofa Kupińskiego zmarł, Jego ojciec miałby dziś 99 lat.

Wszystkim, którzy to czytają, Joanna i ja chcemy życzyć Wesołych Świąt. Dziękujemy za czytanie naszego bloga.

No comments: