As you know, there are many kinds of love. My love for Joan, my son, her children, my brother, and his sons, and my love for a friend are just some examples.
Many years ago when we first arrived here, our friend Zbyszek suggested I could help some people here who wanted to improve their English language. I wasn't sure how I could do that but Zbysezek said that simple conversations would be a great help. He told me of his friend, Joanna, who was a doctor and would be interested in doing that, and her young son also.
My first meeting with them went very well and so we continued on a weekly basis. Her son was very shy at that time so it was a little more difficult to keep him interested.
Joanna was so pleasant to speak with that there was no problem talking with her. Her English was not too bad except studying in Germany, she often used German words mixed with her English. As the years progressed, both of them improved, and her son was losing his timidity.
My meeting with her became something I looked forward and I believe we became friends also. Whenever Joan and I had a problem, I could count on Zbyszek or her to have a solution.
Her father had been a doctor and well known in the community in Poznań so it was only natural that Joanna chose to be a doctor as well, an ophthalmologist. She was an excellent one and worked for years in Poznań and only recently opened her own office while still working at a clinic.
Our meetings for the last couple of years have been on the weekend and I looked forward to them so much. We could talk about anything between the two of us. The last one was two weeks ago because she was going on an annual skiing trip to Italy. Her son who was now studying in England to be a doctor, came home to make the trip by bus with her.
So, I was devasted when he called me to tell me what had happened to her and sadness filled our hearts, Joan and I. The news from yesterday was even worse and now we are just waiting to hear more. Last year we lost our friend Zbyszek and this year.......
Jak wiadomo, istnieje wiele rodzajów miłości. Kilka przykładów to moja miłość do Joan, mojego syna, jej dzieci, mojego brata i jego synów oraz miłość do przyjaciela.
Wiele lat temu, kiedy przyjechaliśmy tu po raz pierwszy, nasz przyjaciel Zbyszek zasugerował, że mógłbym pomóc kilku osobom , które chciałyby poprawić swój język angielski. Nie byłem pewien, jak mógłbym to zrobić, ale Zbyszek powiedział, że proste rozmowy będą wielką pomocą. Powiedział mi o swojej przyjaciółce, Joannie, która jest lekarzem, a także o jej małym synku i że byłaby tym zainteresowana.
Moje pierwsze spotkanie z nimi poszło bardzo dobrze i kontynuowaliśmy je co tydzień. Jej syn był wtedy bardzo nieśmiały, więc trochę trudniej było utrzymać jego zainteresowanie.
Joanna była tak przyjemna w rozmowie, że nie było problemu rozmawiać z nią. Jej angielski nie był najgorszy, poza tym, że studiując w Niemczech, często używała niemieckich słów mieszając je z angielskimi. Z biegiem lat oboje poprawili swój anhielski, a jej syn tracił swoją nieśmiałość.
Moje spotkania z nią stały się czymś, na co czekałem z niecierpliwością i wierzę, że staliśmy się również przyjaciółmi. Kiedykolwiek mieliśmy z Joanną jakiś problem, mogłem liczyć na to, że Zbyszek lub ona znajdą rozwiązanie.
Jej ojciec był lekarzem i był znany w środowisku poznańskim, więc było naturalne, że Joanna też wybrała zawód lekarza, okulisty. Była znakomita i przez lata pracowała w Poznaniu, a dopiero niedawno otworzyła własny gabinet, pracując jeszcze w klinice.
Nasze spotkania przez ostatnie kilka lat odbywały się w weekend i tak bardzo na nie czekałem. We dwoje mogłyśmy rozmawiać o wszystkim. Ostatnie miało miejsce dwa tygodnie temu, ponieważ wybierała się na coroczny wyjazd na narty do Włoch. Jej syn, który teraz studiuje w Anglii, aby zostać lekarzem, wrócił do domu, aby odbyć z nią tę podróż autobusem.
Byłem więc zdruzgotany, gdy zadzwonił do mnie, by powiedzieć mi, co się z nią stało, a smutek wypełnił nasze serca, Joan i moje. Wczorajsze wiadomości były jeszcze gorsze i czekamy na dalsze informacje. W zeszłym roku straciliśmy naszego przyjaciela Zbyszka, a w tym roku.......
No comments:
Post a Comment