Wednesday, November 21, 2018

Al Di Meola

We arrived early, as usual, at the concert hall and found a parking space just across the street from the hall. Inside I checked our coats, hats, scarves and gloves and we walked up the stairs to the concert hall. We've been there before so the stairs were no surprise.

We had seats in the third row in the center of the hall, close to the stage. I took a few preliminary pictures to check the lighting. A few minutes later we were surprised to see two friends of our, Joanna and Juliusz,  come into our row. They had seats, 6 seats from us.

At 19:30 Al Di Meola came out with another guitar player from France whose name I don't remember and an accordion player from Italy, Fausto Beccalossi. That guy is an incredible accordionist. They were going to start playing but there was a buzz in the sound system that delayed the start for about 10 minutes.

Apologies were given to the audience and Al told the list of songs they would play for the evening, some old ones, some news ones from his newest CD, OPUS,  and a few Beatles songs, a group he very much admired for their songwriting.

As expected from one in the upper echelon of exceptional guitar players, Al didn't disappoint the audience with his skill or speed of playing.   Known for his works in jazz fusion and world music, it was evident in the songs he chose, even in the Beatles songs. I have to admit, at times I wasn't sure which Beatles tune he was playing, the melody was highly improvised.

Before he played one tune he told an interesting story of his family that I could somewhat relate to. His grandfather had immigrated from a small village north of Napoli, Italy along with another brother in the early 1900's. Those 2 brothers also had 14 other brothers and sisters who stayed in the village and didn't immigrate. Al had always heard stories of that village. A trip to that village was arranged some time ago and he was able to meet dozens of cousins he never knew he had. He wrote a song and dedicated it to that village. He played it for us last night.

I've heard different kinds of instruments play jazz but that was the first time I heard a jazz accordionist. It wasn't just the playing of notes but the emotion he put into it. You could see it in his face. I took more than a few pictures of his expressions as he played. I liked watching him.

When the last tune was played, there was an encore.  We went to the cloakroom, got our coats, saw our friends, said a few words about the concert and came back home. It was a good night.

Jak zwykle przyjechaliśmy wcześniej do sali koncertowej i znaleźliśmy miejsce parkingowe po drugiej stronie ulicy. Wewnątrz oddałem nasze płaszcze, czapki, szaliki i rękawiczki do szatni i weszliśmy po schodach do sali koncertowej. Byliśmy tam wcześniej, więc schody nie były zaskoczeniem.

Mieliśmy miejsca w trzecim rzędzie pośrodku sali, blisko sceny. Zrobiłem kilka wstępnych zdjęć, żeby sprawdzić oświetlenie. Kilka minut później zdziwiliśmy się, kiedy w naszym rzędzie pojawiło się dwoje naszych znajomych, Joanna i Juliusz. Mieli miejsca o 6 siedzeń od nas.

O 19:30 Al Di Meola wyszedł z innym gitarzystą z Francji, którego nazwiska nie pamiętam, oraz z akordeonistą z Włoch, Fausto Beccalossim. Ten facet jest niesamowitym akordeonistą. Zaczęli grać, ale w nagłośnieniu rozlegał się szum, który opóźnił rozpoczęcie o około 10 minut.

Publiczności została przeproszona, a Al podał listę utworów, które zagrają tego wieczoru, kilka starych, kilka nowych z jego najnowszej płyty OPUS i kilka piosenek Beatlesów, grupy, którą bardzo podziwia za pisanie piosenek.

Zgodnie z oczekiwaniami co do jednego z czołowych i wyjątkowych gitarzystów, Al nie rozczarował publiczności swoimi umiejętnościami ani szybkością grania. Znany ze swoich utworów w muzyce jazzowej i muzyce światowej, był widoczny w utworach, które wybrał, nawet w piosenkach Beatlesów. Muszę przyznać, że czasami nie byłem pewien, który z utworów Beatlesów gra, ponieważ melodia była bardzo improwizowana.

Zanim zagrał jeden z utworów, opowiedział ciekawą historię swojej rodziny, z którą mógłbym się nieco utożsamiać. Jego dziadek wyemigrował z małej wioski na północ od Neapolu we Włoszech wraz z innym bratem na początku 1900 roku. Tych dwóch braci miało również 14 innych braci i sióstr, którzy pozostali w wiosce i nie wyemigrowali. Al zawsze słuchał historii o tej wiosce. Podróż do wioski została zorganizowana jakiś czas temu i wtedy mógł poznać dziesiątki kuzynów, o których nigdy nie wiedział, że ich ma. Napisał piosenkę i poświęcił ją tej wiosce. Zagrał to dla nas zeszłej nocy.

Słyszałem różne rodzaje instrumentów grających jazz, ale po raz pierwszy usłyszałem jazzowego akordeonistę. Nie chodziło tylko o granie z nut, ale o emocje, które w to wkładał. Widziałeś to na jego twarzy. Podczas, gdy grał zrobiłem więcej niż kilka zdjęć, aby uchwycić jego ekspresję. Z przyjemnością go obserwowałem.

Kiedy ostatnia melodia była grana, był bis. Poszliśmy do szatni, wzięliśmy płaszcze, zobaczyliśmy naszych przyjaciół, powiedzieliśmy kilka słów o koncercie i wróciliśmy do domu. To była dobra noc.

No comments:

Post a Comment