Today was the day to meet with cousins Oliwia, Marcin, and his young son Cezary. It was supposed to be at the restaurant in Wilson Park. We left at 12:00 and soon arrived. Unfortunately, every table was taken and no one seemed to be in a hurry to leave. Maybe because outside it was cold, gray and raining.
I called Marcin and told him no tables were available and probably it was better to go to Stary Browar where parking would be better and more restaurants available. He agreed, so I pushed Joan back to the car and drove down the street to where I needed to turn left. In front of me, there were several cars just waiting to turn but no one was moving. We sat there for about 15 minutes while the police at the end of the street stopped anybody from turning. Another 15 minutes passed and then a religious parade started passing on the street I needed to turn on. It took 20 more minutes until it passed and we could turn. By then, it was almost 2 PM.
We finally got to Browar at 2:30 and met the cousins at the elevator. We walked down to the center and decided on the Polish Kuchnia restaurant. Once inside, I ordered a shrimp salad with avocados and Joan had a pork cutlet, potatoes, and a small salad. My salad was good but Joan's cutlett was like chewing rubber. Evidently, the don't know what tenderise means.
We talked about what has happened in our lives since we last met, more than 3 years ago, and watched Czeary work in a coloring book.
We left to go to the underground parking to get our car and drop Oliwia off at a friend's house. However, there was a problem. At the main exit, 1 level below us, there was a blockage and it took us 1 hour sitting in our car until it was opened again.
Finally, at 5:30 PM we arrived home.
Dziś był dzień, kiedy mieliśmy się spotkać z kuzynami Oliwią, Marcinem i ich małym synkiem Cezarym. Umówiliśmy się w restauracji w Parku Wilsona. Wyjechaliśmy o 12:00 i wkrótce dotarliśmy na miejsce. Niestety, wszystkie stoliki były zajęte i nikomu nie spieszyło się do wyjścia. Może dlatego, że na zewnątrz było zimno, szaro i padał deszcz.
Zadzwoniłem do Marcina i powiedziałem mu, że nie ma wolnych stolików i chyba lepiej pojechać do Starego Browaru, gdzie będzie lepszy parking i więcej restauracji. Zgodził się, więc popchałem Joan z powrotem do samochodu i pojechałem ulicą do miejsca, w którym musiałem skręcić w lewo. Przede mną stało kilka samochodów czekających na skręt, ale nikt nie ruszał. Siedzieliśmy tam przez około 15 minut, podczas gdy policja na końcu ulicy powstrzymywała wszystkich przed skrętem w lewo. Minęło kolejnych 15 minut i wtedy ulicą, w którą chciałem skręcić, zaczęła przechodzić procesja religijna. Minęło kolejne 20 minut i mogliśmy skręcić.
W końcu, o 14:30 dotarliśmy do Browaru i spotkaliśmy kuzynów przy windzie. Zeszliśmy do centrum i zdecydowaliśmy się na polską restaurację Kuchnia. Po wejściu do środka zamówiłem sałatkę z krewetek z awokado, a Joan kotlet wieprzowy, ziemniaki i małą sałatkę. Moja sałatka była dobra, ale kotlet Joan był jak guma do żucia.
Rozmawialiśmy o tym, co wydarzyło się w naszym życiu od naszego ostatniego spotkania, ponad 3 lata temu, i patrzyliśmy, jak Cezary "pracuje" nad kolorowanką.
Opuściliśmy restaurację kierujac sie w stronę podziemnego parkingu po samochód, po czym podrzuciliśmy Oliwię do koleżanki. Pojawił się jednak problem. Przy głównym wyjściu, 1 poziom pod nami, był zator i siedzenie w samochodzie zajęło nam 1 godzinę, dopóki ruch nie został wznowiony. W końcu o 17:30 dotarliśmy do domu.
No comments:
Post a Comment