Grave of Ludwika, Genowefa and her husband, Antoni
We arrive about 11AM at the cemetery, laid down the flowers. candles and wreath on the grave of Ludwika and Genowefa then went to the grave of cousin Kazia's husband, Roman, to pay our respect. The next stop was the grave of Jagoda, wife of cousin Ambroży, who died last year. To our surprise, cousin Ambroży was there with his two brothers, Ireneusz and Bogdan. I saw them last year but they live a far distance away from Golina so seeing them is always a treat. We talked for a little bit and Ambroży invited us to his house for obiad (Lunch) later in the afternoon. We said goodbye and went to cousin Kazia's house.
The rogale I bought yesterday were for her and her family so I presented them to her when we walked in. After coffee and pastries and a little conversation, she served us lunch, the first of the day. We talked about her sister Anna and I decided to call her to see if we could go there for a short visit.
Anna was home with her husband, Eugeniusz and we visted for about a half hour, talking about her family and what everyone was doing in their lives. It was time to go so we walked to cousin Ambroży's house where he and his brothers were with their wives. Ambroży's son Paweł was there with his wife Joanna, daughter Natalia and son Wojceich. A few other relatives were there and we met, for the first time, Aleksandra Mejer, daughter of Ireneusz. It was thrilling to meet her, she spoke English and we spent some time talking. It was even more exciting when I learned she was a student, studying and living in Poznań so another new, to me, cousin was found. I hope we will have more contact with her in the future.
Another obiad was served and even though Joan and I were already full of food we made room for a little more. That's the thing about holidays in Poland, don't eat for two days before they begin because when they do there is more food than you can possibly eat. After obiad we took a walk to the cemetary and I showed the brothers the grave of my great grandmother, Ludwika, because she is the ancestor we have in common.
The walk over, we said goodbye to them and went back to cousin Kazia's house to talk some more and later her daughter, Hania, and granddaughter, Justyna, came in to visit. It's been a while since we have seen Justyna and I was amazed at how much her English has improved. She speaks now without having to think to much about how to say words and they flow out much more easier.
Finally at 7PM, it was time to leave to make the journey back to Poznań so we said goodbye and now look forward to our next visit.
W końcu ten piękny dzień przyjechał. Byliśmy nawet na 8 i przygotowywał się do podróży do Golina. Miałem wszystko, świece, kwiaty, wieniec, aparat fotograficzny i Rogale. Wiedziałem, że ruch przy cmentarzu Miłwostowo byłoby źle, więc postanowiłem jechać autostradą do Wrześni, a następnie z powrotem na szlak 92. To się nazywa autostrady, ale w USA to nazwać Tollway bo trzeba płacić z niego korzystać. W ubiegłym roku koszt 11zł podróżować 60 km do Wrześni, ale muszą podnieść go teraz do 12zl. My rzadko go używają, bo wolą szlak 92, który zabierze nas choć małych miast i wsi w przeszłości moja prababcia.
Dojeżdżamy o 11AM na cmentarzu, ustanowione kwiaty. świece i kwiaty na grobie Ludwika i Genowefa następnie udał się na grób męża kuzynki Kazi, Roman zapłacić na nasz szacunek. Następnym przystankiem był grób Jagoda, żona kuzyna Ambroży, który zmarł w zeszłym roku. Ku naszemu zaskoczeniu, kuzyna Ambroży był tam z dwoma braćmi, Ireneusz i Bogdan. Widziałem ich w ubiegłym roku, ale żyją znacznie oddalony od Golina więc widząc w nich jest zawsze w leczeniu. Rozmawialiśmy trochę i Ambroży zaprosił nas do swojego domu na obiad (lunch) później w godzinach popołudniowych. Pożegnaliśmy się i poszedł do domu kuzyna Kazia's.
Rogale kupiłem wczoraj były dla niej i jej rodziny tak przedstawiłem je do niej, gdy wszedł po kawę i ciasto i rozmowy mało, służyła nam lunch, pierwszy dzień. Rozmawialiśmy o jej siostra Anna i postanowiłem zadzwonić do niej, czy może tam pojechać na krótką wizytę.
Anna był w domu z mężem, Eugeniusz, a my odwiedziłeś na około pół godziny, rozmawiając o swojej rodzinie i wszystkim, co robił w swoim życiu. Nadszedł czas, aby przejść więc poszliśmy do domu kuzyna Ambroży, gdzie on i jego bracia z żonami. Ambroży jest Paweł syn był tam z żoną Joanna, córka Natalia i syn Wojceich. Kilka innych krewnych tam byli, i spotkaliśmy się, po raz pierwszy, Aleksandra Mejer, córka Ireneusza. Emocjonujące było spotkanie z nią, mówiła po angielsku i spędziliśmy trochę czasu na rozmowy. To było jeszcze bardziej ekscytująca, kiedy dowiedziała się, że student studiuje i mieszka w Poznaniu to kolejny nowy dla mnie kuzyn został znaleziony. Mam nadzieję, że będziemy mieć więcej kontaktu z nią w przyszłości.
Kolejny obiad został doręczony i nawet Joan i ja byłem już pełne jedzenia zrobiliśmy miejsce na trochę więcej. To jest coś o wakacjach w Polska, nie jeść przez dwa dni, zanim zaczną bo gdy oni jest więcej żywności niż można ewentualnie zjeść. Po obiad Poszliśmy na spacer na cmentarz i pokazałem braci grobu mojego wielkiego babki Ludwika, ponieważ jest ona przodkiem mamy wspólnego.
Chodzić na, pożegnaliśmy się z nimi i wrócił do domu kuzyna Kazia do rozmowy kilka i później jej córka, Hania, i wnuczka, Justyna, przyszedł z wizytą. To było dawno widzieliśmy Justyna i byłem zaskoczony, jak wiele jej angielsku. Mówi się teraz, bez myślenia o tym, jak dużo do powiedzenia słowa i płyną obecnie o wiele prostsze.
Wreszcie przy 7PM, nadszedł czas, aby opuścić, aby podróż do Poznania więc pożegnaliśmy się i teraz czekamy na naszą kolejną podróż.
W końcu ten piękny dzień przyjechał. Byliśmy nawet na 8 i przygotowywał się do podróży do Golina. Miałem wszystko, świece, kwiaty, wieniec, aparat fotograficzny i Rogale. Wiedziałem, że ruch przy cmentarzu Miłwostowo byłoby źle, więc postanowiłem jechać autostradą do Wrześni, a następnie z powrotem na szlak 92. To się nazywa autostrady, ale w USA to nazwać Tollway bo trzeba płacić z niego korzystać. W ubiegłym roku koszt 11zł podróżować 60 km do Wrześni, ale muszą podnieść go teraz do 12zl. My rzadko go używają, bo wolą szlak 92, który zabierze nas choć małych miast i wsi w przeszłości moja prababcia.
Dojeżdżamy o 11AM na cmentarzu, ustanowione kwiaty. świece i kwiaty na grobie Ludwika i Genowefa następnie udał się na grób męża kuzynki Kazi, Roman zapłacić na nasz szacunek. Następnym przystankiem był grób Jagoda, żona kuzyna Ambroży, który zmarł w zeszłym roku. Ku naszemu zaskoczeniu, kuzyna Ambroży był tam z dwoma braćmi, Ireneusz i Bogdan. Widziałem ich w ubiegłym roku, ale żyją znacznie oddalony od Golina więc widząc w nich jest zawsze w leczeniu. Rozmawialiśmy trochę i Ambroży zaprosił nas do swojego domu na obiad (lunch) później w godzinach popołudniowych. Pożegnaliśmy się i poszedł do domu kuzyna Kazia's.
Rogale kupiłem wczoraj były dla niej i jej rodziny tak przedstawiłem je do niej, gdy wszedł po kawę i ciasto i rozmowy mało, służyła nam lunch, pierwszy dzień. Rozmawialiśmy o jej siostra Anna i postanowiłem zadzwonić do niej, czy może tam pojechać na krótką wizytę.
Anna był w domu z mężem, Eugeniusz, a my odwiedziłeś na około pół godziny, rozmawiając o swojej rodzinie i wszystkim, co robił w swoim życiu. Nadszedł czas, aby przejść więc poszliśmy do domu kuzyna Ambroży, gdzie on i jego bracia z żonami. Ambroży jest Paweł syn był tam z żoną Joanna, córka Natalia i syn Wojceich. Kilka innych krewnych tam byli, i spotkaliśmy się, po raz pierwszy, Aleksandra Mejer, córka Ireneusza. Emocjonujące było spotkanie z nią, mówiła po angielsku i spędziliśmy trochę czasu na rozmowy. To było jeszcze bardziej ekscytująca, kiedy dowiedziała się, że student studiuje i mieszka w Poznaniu to kolejny nowy dla mnie kuzyn został znaleziony. Mam nadzieję, że będziemy mieć więcej kontaktu z nią w przyszłości.
Kolejny obiad został doręczony i nawet Joan i ja byłem już pełne jedzenia zrobiliśmy miejsce na trochę więcej. To jest coś o wakacjach w Polska, nie jeść przez dwa dni, zanim zaczną bo gdy oni jest więcej żywności niż można ewentualnie zjeść. Po obiad Poszliśmy na spacer na cmentarz i pokazałem braci grobu mojego wielkiego babki Ludwika, ponieważ jest ona przodkiem mamy wspólnego.
Chodzić na, pożegnaliśmy się z nimi i wrócił do domu kuzyna Kazia do rozmowy kilka i później jej córka, Hania, i wnuczka, Justyna, przyszedł z wizytą. To było dawno widzieliśmy Justyna i byłem zaskoczony, jak wiele jej angielsku. Mówi się teraz, bez myślenia o tym, jak dużo do powiedzenia słowa i płyną obecnie o wiele prostsze.
Wreszcie przy 7PM, nadszedł czas, aby opuścić, aby podróż do Poznania więc pożegnaliśmy się i teraz czekamy na naszą kolejną podróż.
Jagoda's grave
Anna and Eugeniusz Szumańscy
Bogdan, Aleksandra, Ambroży, Ireneusz, Joan and Paweł
Ireneusz, Teresa, Ambroży, Janina and Bogdan Mejer
Joanna and Wojciech
Kazia at husband, Romans grave.
Justyna
I didn't mention it earlier but the cemetery was beautiful. It' such a special time of the year, or special day of the year when the place is filled with people all day long and the nightime, with all the candle lit is the most beautiful time. The pictures don't really do justice to this day. The ones in the slideshow with the time stamp on them were taken by cousin Andrzej.I nie powiedziałam tego wcześniej, ale na cmentarzu było piękne. To taki specjalny czas w roku, lub specjalne dni w roku, kiedy to miejsce jest pełne ludzi przez cały dzień i nightime, wszystkie świecach to najpiękniejszy czas. Zdjęcia naprawdę nie sprawiedliwości do dnia dzisiejszego. Te, w pokazie slajdów ze znacznikiem czasu na nich były zrobione przez kuzyna Andrzej.
No comments:
Post a Comment