Marcelina, Joan, Pola and Władek
Marcelina, Pola and Władek and Top, their dog.
Today's mass had a guest priest who did the sermon. Normally we start at 9AM and finish by 10AM but this particular priest was very long winded and the mass didn't end until 10:30AM. Fortunately the temporary church is somewhat heated so we weren't cold until toward the end. We still have some trouble following the mass and can't do the replies in Polish but they do have a screen showing the words to hymns so we can at least try to sing with them. This little church is usually full, with people standing in the back, but I think when they finally open the new church it will take some years before there are enough people to fill it up.
After church we went to King Cross to buy a few things and were hungry so we had breakfast/lunch at the ChinaTown restaurant, a little restaurant in the shopping mall. I had Kung bow chicken with rice and cabbage, 14zl, and Joan had chicken with vegetables in curry sauce, 16zl. We then went to real to buy windshield washer fluid, roladas and a bottle of water.
From there we drove to Smochowice to cousin Marcelina's flower shop to see how she and her family were doing. We arrived at 2PM, talked for about a half hour and she asked if we had some free time now and we said yes. She closes her shop on Sunday at 3PM and so invited us to wait until then and to come home with her to visit.
We waited and went to her house where her husband, Władysław and daughter, Pola were. Pola was just finishing making a surprise lunch which we were invited to take part in but we were so full we didn't eat much. Marcelina was in great spirits and it's always great to visit with her. We stayed about an hour and a half then decided it was time to go home. Marcelina and her family were going to cousin Luka's to celebrate her nameday which is tomorrow. We didn't know anything about it and already has plans for tonight so we said goodbye and went home.
Cousin Jan Szumański posted a nice video of his wife's hairstyles over the last 30 years. It's on the right of this blog.
Masa Dzisiaj miał ksiądz gości, którzy nie kazanie. Zazwyczaj zaczynamy w 9AM i 10AM do końca, ale ten konkretny ksiądz był bardzo długi dmuchania i masę, nie do końca 10:30. Na szczęście tymczasowy kościół jest nieco ogrzewany, więc nie było zimno, aż pod koniec. Mamy jeszcze jakieś kłopoty po masowym i może nie odpowiedzi w języku polskim, ale oni mają ekranem słowa hymny, abyśmy mogli przynajmniej próbować śpiewać z nimi. Ten mały kościół jest zazwyczaj pełne, z ludzi stojących z tyłu, ale myślę, kiedy wreszcie otworzyć nowy kościół zajmie kilka lat istnieje wystarczająco dużo, aby wypełnić go.
Po kościele pojechaliśmy do King Cross kupić kilka rzeczy, i był głodny, więc zjedliśmy śniadanie / obiad w restauracji Chinatown, małej restauracji w centrum handlowym. Miałem Kung kurczak z ryżem łuk i kapustą, 14zł, i Joan miała kurczaka z warzywami w sosie curry, 16zl. Następnie poszedł kupić prawdziwe płynu spryskiwacza szyby, roladas i butelkę wody.
Stamtąd pojechaliśmy do kwiaciarni kuzyn Smochowice Marcelina, aby zobaczyć, jak ona i jej rodzina robiły. Doszliśmy do 2pm, rozmawialiśmy o pół godziny i spytała, gdybyśmy mieli trochę wolnego czasu i powiedzieliśmy, że tak. Ona zamyka swój sklep w niedzielę at 3pm więc zaprosił nas do poczekać do tego czasu i wrócić do domu z jej wizyty.
Czekaliśmy i poszedł do domu, gdzie jej mąż, Władysław i córka, były pola. Obszary właśnie ukończeniu co obiad niespodzianka, którą zostali zaproszeni do wzięcia udziału w, ale byliśmy tak pełny nie jadł dużo. Marcelina została w wielkich duchów i to zawsze wielkie odwiedzić z nią. Zatrzymaliśmy około półtorej godziny a następnie zdecydował, że czas wracać do domu. Marcelina i jej rodziny wybiera się do kuzyna lukę, aby świętować swoje imieniny, który jest jutro. Nie wiem nic na ten temat i ma już plany na dzisiejszy wieczór, więc pożegnał się i poszedł do domu.
No comments:
Post a Comment