Friday, June 21, 2013

Money,money.


This morning we made a trip to the bank to withdraw some money to convert into Euro's for our stay in Spain since that is the currency they use now. For the moment, 1 Euro equals 4.3 zl but that is always changing at the money exchange places.

In Plac Wolnośći there are several temporary structures going up. I'm not quite sure the purpose for the structures.

The other day I was talking with someone about customer service, or lack of, in Poland and today I had the perfect example. I took my printer in for repair last Thursday and was told it would be a least a week to fix it.  Not hearing from the repair place by today I decided to go there and see if it was finished. The clerk told me they had to order a part for the repair and was waiting for me to come in and give my approval. He knew about this last Tuesday but never thought to call me and ask for the permission. Therefore the printer was just sitting there and nothing was done. A simple phone call to me and I  could have told him to order the part. I needed the printer in order to print our boarding passes for our plane trip to Spain. The printer won't be done now until next Tuesday when we are in Spain. Hence, I had to call Zbyszek and ask to use his computer to print the passes, which I did this afternoon.

Dziś rano zrobiliśmy wycieczkę do banku, aby wypłacić pieniądze i wymienić je na euro, z których będziemy korzystać podczas naszego pobytu w Hiszpanii, jako że jest to waluta używana teraz w tym kraju. Na razie 1 Euro to 4,3 zl, ale kurs zawsze się zmienia w miejscach wymiany pieniędzy.

Na Placu Wolności jest kilka tymczasowo wzniesionych konstrukcji. Nie jestem całkiem pewien jakie jest  ich przeznaczenie.

Pewnego dnia rozmawiałem z kimś na temat obsługi klienta w Polsce, lub jej braku i dzisiaj miałem tego doskonały przykład. W poprzedni czwartek zabrałem moją drukarkę do naprawy i powiedziano mi, że naprawa będzie trwała co najmniej tydzień. Nie mając do dzisiaj informacji z punktu naprawy, jak się sprawy mają postanowiłem tam pojechać i sprawdzić, czy naprawa została zakończona. Urzędnik powiedział mi, że musiał zamówić części do naprawy i czekał na mnie, abym wyraził na to moją zgodę. Wiedział o tym od ostatniego  wtorku, ale nigdy nie przyszło mu na myśl, aby zadzwonić do mnie i o to zapytać. Dlatego drukarka po prostu tam stała i nic nie zostało zrobione. Wystarczyłby jeden telefon do mnie i mogłem mu powiedzieć, aby zamówił części. Potrzebowałem drukarki do wydrukowania naszych kart pokładowych na samolot do Hiszpanii. Drukarka nie zostanie naprawiona do następnego wtorku, kiedy już będziemy w Hiszpanii. Dlatego musiałem zadzwonić do Zbyszka i poprosić go o możliwość skorzystania z jego komputera, aby wydrukować karty, co też zrobiłem dzisiaj po południu.

No comments: