After being served a nice breakfast on the patio
overlooking the sea, Joan and I departed for the city of Ronda about an hour's
drive north. Well, it was suppose to be an hours drive but it was a mountain
road with many twists and turns so it took a little longer. It was like the road in Croatia and a very
nice drive. 50 years since my last visit and the town has changed dramatically
since that time.
In many places that were empty spaces are hotels and
condominiums. What was once a beautiful bullring is now a shopping centered on
the inside and strange to see it like that. We visited a few churches, the old
medieval wall that surrounds the old town and walked across the bridge that was
built to connect the old city with the new. They were separated for many years
by a gorge and only a foot trail connected them.
Oddly enough, the first person I spoke with in Ronda
was a Polish guitar player from Poznan but living now in Ronda because of lack
of work in Poland. He was selling a CD of his playing so I bought one to help
him out. During the day we spent here we ran into each other about 5 times.
Tomorrow we go to Sevilla and see what changes have
been made there, I assume many also.
Po zaserwowaniu sobie dobrego śniadania na tarasie z widokiem na morze, Joan i ja wyruszyliśmy do miasta Ronda leżącego około godziny jazdy na północ. Cóż, to była rzekomo godzina jazdy, ale to była górska droga z wieloma zakrętami, więc trwało to trochę dłużej. To było podobna droga w Chorwacji i bardzo przyjemna jazda. Minęło 50 lat od mojej ostatniej wizyty i wygląd miasta zmienił się zasadniczo od tego czasu.
W wielu miejscach, gdzie były puste przestrzenie, teraz są hotele i mieszkania. Co było kiedyś piękną areną walki byków, teraz jest miejscem zakupów i dziwne jest oglądanie tego w takiej postaci. Odwiedziliśmy kilka kościołów, stare średniowieczne mury otaczające stare miasto i przeszliśmy przez most, który został zbudowany by połączyć stare miasto z nowym. Przez wiele lat były one przedzielone wąwozem i tylko pieszy szlak łączy je ze sobą.
Jako ciekawostką podam, że pierwszą osobą z jaką rozmawiałem w Ronda był polski gitarzysta z Poznania, który mieszka teraz tutaj z powodu braku pracy w Polsce. Sprzedawał płyty CD ze swoimi nagraniami, więc kupiłem, aby go wspomóc. W ciągu całego dnia, jaki tutaj spędziliśmy, wpadaliśmy na siebie około 5 razy.
Jutro jedziemy do Sevilli zobaczyć, jakie zmiany tam zaszły, zakładam, że także spore.
W wielu miejscach, gdzie były puste przestrzenie, teraz są hotele i mieszkania. Co było kiedyś piękną areną walki byków, teraz jest miejscem zakupów i dziwne jest oglądanie tego w takiej postaci. Odwiedziliśmy kilka kościołów, stare średniowieczne mury otaczające stare miasto i przeszliśmy przez most, który został zbudowany by połączyć stare miasto z nowym. Przez wiele lat były one przedzielone wąwozem i tylko pieszy szlak łączy je ze sobą.
Jako ciekawostką podam, że pierwszą osobą z jaką rozmawiałem w Ronda był polski gitarzysta z Poznania, który mieszka teraz tutaj z powodu braku pracy w Polsce. Sprzedawał płyty CD ze swoimi nagraniami, więc kupiłem, aby go wspomóc. W ciągu całego dnia, jaki tutaj spędziliśmy, wpadaliśmy na siebie około 5 razy.
Jutro jedziemy do Sevilli zobaczyć, jakie zmiany tam zaszły, zakładam, że także spore.
No comments:
Post a Comment