Tuesday, June 25, 2013

Ronda, Spain




After being served a nice breakfast on the patio overlooking the sea, Joan and I departed for the city of Ronda about an hour's drive north. Well, it was suppose to be an hours drive but it was a mountain road with many twists and turns so it took a little longer.  It was like the road in Croatia and a very nice drive. 50 years since my last visit and the town has changed dramatically since that time.
In many places that were empty spaces are hotels and condominiums. What was once a beautiful bullring is now a shopping centered on the inside and strange to see it like that. We visited a few churches, the old medieval wall that surrounds the old town and walked across the bridge that was built to connect the old city with the new. They were separated for many years by a gorge and only a foot trail connected them.

Oddly enough, the first person I spoke with in Ronda was a Polish guitar player from Poznan but living now in Ronda because of lack of work in Poland. He was selling a CD of his playing so I bought one to help him out. During the day we spent here we ran into each other about 5 times.
Tomorrow we go to Sevilla and see what changes have been made there, I assume many also.

Po zaserwowaniu sobie dobrego śniadania na tarasie z widokiem na morze, Joan i ja wyruszyliśmy do miasta Ronda leżącego około godziny jazdy na północ. Cóż, to była rzekomo godzina jazdy, ale to była górska droga z wieloma zakrętami, więc trwało to  trochę dłużej. To było podobna droga w Chorwacji i bardzo przyjemna jazda. Minęło 50 lat od mojej ostatniej wizyty i wygląd miasta zmienił się zasadniczo od tego czasu.
W wielu miejscach, gdzie były puste przestrzenie, teraz hotele i mieszkania. Co było kiedyś piękną  areną walki byków,  teraz jest miejscem zakupów  i dziwne jest oglądanie tego w takiej postaci. Odwiedziliśmy kilka kościołów, stare średniowieczne mury otaczające stare miasto i przeszliśmy  przez most, który został zbudowany by połączyć stare miasto z nowym. Przez wiele lat były one przedzielone wąwozem i tylko pieszy szlak łączy je ze sobą.

Jako ciekawostką podam, że pierwszą osobą z jaką rozmawiałem w Ronda był polski gitarzysta z Poznania, który mieszka teraz tutaj z powodu braku pracy w Polsce. Sprzedawał płyty CD ze swoimi nagraniami, więc kupiłem, aby go wspomóc. W ciągu całego dnia, jaki tutaj spędziliśmy, wpadaliśmy na siebie około 5 razy.
Jutro jedziemy do Sevilli  zobaczyć, jakie zmiany tam zaszły, zakładam, że także spore.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

No comments:

Post a Comment