Two gorgeous days for traveling we had. Saturday we left at 11AM and, on the advice of a friend, we didn't take the normal route to Grudziądz. Instead of the main travel way we took a smaller road from Oborniki to to Nakło Nad Notecia, a small town west of Bydgoszcz. The road was just a country road but had very little traffic on it and since we were not in a hurry to get to Chelmno, it was perfect. We passed through Wągowiec and saw a very interestingly constructed new church. It was not ugly like so many of the new ones but actually had some style to it.
From there we proceeded on route 241, heading and passing through Kczynia. There stood the typical old church but with rounded turets on top. I stopped to look inside and took a few pictures. As we were leaving Kcynia, a long procession of people had the traffic crawling at a snail's pace because they were all walking behind a hearse carrying a body to the cemetery 1 km from town. There were so many people in the procession they decided to walk on the highway and traffic was moving VERY slowly. About half and hour later they reached the cemetery and we proceeded on our way to Bydgoszcz where we took route 5 north to Swiecie and then route 1 across the bridge to Chelmno.
We quickly found the hotel, actually it is just a large house built by the grandfather of the owner and now five of the bedrooms have become a hotel. It was very nice, quaint and the balcony outside our room was made of stones. After we checked in we walked to the other side of this small town to the Karzcma hotel for dinner. There were only two restaurants in Chelmno that were open and we chose that one.
Dinner for me was a pork chop, kapusta and potatoes. The pork chop was the biggest one I have ever seen in my life and it took a long time to eat it. Joan had gołumbki and potatoes and then apple cake for desert.
We visited the St. Peter and Paul church to see how much progress they have made and it has been considerable when you think there are only four or five people working on the restoration since last year.
Back at the hotel, we showered and prepared for our visit the next day with cousin Janek in Grudziądz, only about half an hours drive away.
In the morning we had coffee, packed, dressed up and headed out of town on route 9, another small country road that was a pleasure to drive. No traffic and it got us into Grudziądz on the west side so we had a chance to take some pictures of the Wisła river. I wanted to visit the old grainery but didn't have time before our visit.
We stopped and bought flowers for Janeks wife, the usual custom for visiting after such a long time and arrived at 1PM. It was great to see them again and their granddaughter, Natalia, was there also. She is 12 years old now and has grown a lot since we saw her in 2004.
10 minutes after we arrived, Stasek, Janek's brother arrived so we were able to see him also. I gave Janek the picture and a long list of questions I had prepared about his brothers and sisters. He took a pen and answered as many as he and his brother could remember. It was good for me because it fills in more blank spots on our family tree.
After cake and coffee, we talked for about 2 hours and then were served obiad. Finally, at 4:30PM, it was time to start the drive back to Poznań. I think it was a very good trip, a good visit and look forward to the next one. I only wish I had time to visit with Stefania, the third remaining child of my grandfathers brother, Stanisław. Next time!
Slideshow.
Dwa wspaniałe dni dla podróżowania mieliśmy. Sobota wyruszyliśmy przy 11AM i, za radą przyjaciel, my nie wzięliśmy normalnego szlaku do Grudziądz. Zamiast głównej drogi podróży wzięliśmy mniejszą drogę z Oborniki do do Nakło Nad Notecia, małego miejskiego zachodu Bydgoszczy. Droga była właśnie drogą zamiejską ale miała bardzo mało ruchu na tym i odkąd nie byliśmy w pośpiechu by dostać się do Chelmno, to było doskonałe. Przeszliśmy Wągowiec i zobaczyliśmy bardzo interesująco zbudowany nowy kościół. To nie było brzydkie jak tak wiele z nowych jednych ale faktycznie miało trochę stylu do tego.
Stamtąd przystąpiliśmy na szlaku 241, idące i przechodzące Kczynia. Tam wytrzymany typowy stary kościół ale z zaokrąglonymi wieżyczkami na szczycie. Zatrzymywałem się by popatrzeć wewnątrz i zrobiłem kilka zdjęć. Jak zostawiliśmy Kcynia, długa procesja ludzi miała ruch pełzający w ślimaczym tempie ponieważ oni wszyscy chodzili za karawanem noszącym ciało do cmentarza 1 km od miasta. Byli tak dużo ludzi w procesji, którą oni zdecydowali chodzić na drodze i ruch ruszał się BARDZO powoli. O pół i godzina później oni osiągnęli cmentarz i przeszliśmy na naszym sposobie do Bydgoszczy gdzie wzięliśmy szlakowi 5 północy do Swiecie i wtedy szlak 1 poprzez most do Chelmno.
Szybko znajdowaliśmy hotel, faktycznie to jest właśnie duży dom zbudowany przez dziadka właściciela i teraz pięć z sypialń stały się hotelem. To było bardzo miłe, osobliwe i balkon na zewnątrz naszego pokoju był zrobiony z kamieni. Gdy zarejestrowaliśmy się chodziliśmy do innej strony tego małego miasta do hotelu Karzcma dla obiadu. Były tylko dwie restauracje w Chelmno, które było otwarte i wybraliśmy tamtemu jeden.
Obiad dla mnie był kotlet wieprzowy, kapusta i ziemniaki. Kotlet wieprzowy był największy jeden, który kiedykolwiek zobaczyłem w moim życiu i to zajęło długi czas by zjeść to. Joan miała gołumbki i ziemniaki i wtedy ciastko jabłka dla pustynnego.
Odwiedziliśmy św. Petera i kościół Paula by zobaczyć ile postęp, który oni zrobili i to było znaczne kiedy myślisz tam są tylko cztery albo pięciu ludzi pracujący nad przywracaniem odtąd w ubiegłym roku.
W tył w hotelu, kropiliśmy i przygotowaliśmy się do naszej wizyty następny dzień z kuzyna Janek w Grudziądz, tylko o pół godzin przejażdżce daleko.
Rano mieliśmy kawę, zapakowaną, strojeni i prowadzeni z miasta na szlaku 9, inna mała droga zamiejska, która była przyjemność by popędzić. Żaden ruch i to dostało nas do Grudziądz na zachodniej stronie tak mieliśmy szansę by zrobić kilka zdjęć rzeki Wisła. Chciałem odwiedzić stary grainery ale nie miałem czasu przed naszą wizytą.
Zatrzymaliśmy się i kupiliśmy kwiaty dla żony Janeks , zwykłego zwyczaju dla bywania po takim długim czasie i przybyliśmy do 1PM. To było wielkie by zobaczyć ich znowu i ich wnuczka, Natalia, było tam też. Ona ma 12 lat teraz i urosła dużo odkąd widzieliśmy ją w 2004.
10 minut gdy przybyliśmy, Stasek, brat Janek przybył tak mogliśmy zobaczyć go też. Dałem Janek zdjęcie i długą listę pytań, które przygotowałem o jego braciach i siostrach. On wziął pióro i odpowiedział tyle ilu on i jego brat mógłby zapamiętać. To było dobre dla mnie ponieważ to zapełnia bardziej czyste miejsca na naszym drzewie genealogicznym.
Po ciastku i kawa, my powiedzieliśmy przez około 2 godziny i wtedy byliśmy obsługiwani obiad. W końcu, o 4:30PM, to było czas by zacząć przejażdżkę w tył do Poznań. Myślę, że to była bardzo dobra podróż, dobrą wizytą i oczekują następnego jedna. Tylko pragnę, żebym miał czas by bywać ze Stefanią, trzecim pozostającym dzieckiem mojego brata dziadków , Stanisław. Na drugi raz!
No comments:
Post a Comment