Wednesday, October 10, 2007

Downtime

Sorry for missing the Tuesday message. My internet connection was shutoff by my provider. Our bill is due on the 15th of each month but so some unknown reason because we hadn’t paid it yet, the turned me off. I called the phone number for an hour and a half but got no answer or an answering machine. After that time, the only way to get it straightened out was to take a bus and tram to their office. I did that and found out that the Internet has to be paid by the 25th of the previous month and the TV cable by the 15th. Each is a seperate account so two payments are necessary. I took money with me, paid the bills and now I'm back on line. It was such a nice day I also took a walk to the bookstore of the University to get our books but there out of stock for another week.

We had a surprise visit from cousin Pola Kielar, who again brought her lunch, surówka (coleslaw).

Tuesday night we went to our first Polish class. We got there 15 minutes early, went to the second floor, actually the third floor because in this school they count the ground floor as 0. We went down a few hallways until we found our room, 225, and standing in the hallway were a number of students waiting for classrooms to open up. Doors opened, students went in and left in the hallway were 4 students plus Joan and I. At the starting time of 6:45 our door was still not opened so I asked one of the remaining students if they were waiting for the Polish class and they said yes. A few minutes later our “teacher” showed up and let us in. The teacher is not much older than the other students, maybe 22-23 years old, probably a graduate student. Beside Joan and myself, there are four Germans and one Russian but they can also speak English. They are all full time students at Mickiewicz except for the Russian girl. Her boyfriend is Polish so she wants to learn the language. Our teacher, Joanna Grzelak, speaks in Polish to us and only in English if we do not understand something. The first lesson was just introductions to alphabet, numbers and a few greetings and goodbyes. Nothing we didn’t know already. I have hope it will progress quickly to the point of studies that we need. We don’t need a school year relearning what we already know. Wednesday we need to go to a bookstore to buy the text and exercise book she uses.


Zmartwiony dla chybiania wiadomości wtorku. Moje połączenie internetu było zamknięcie przez mojego dostawcę. Nasz rachunek jest należny na 15. z każdego miesiąca ale tak trochę nieznanego rozsądku ponieważ nie zapłaciliśmy tego jeszcze, wyłączone mnie. Nazwałem numer telefonu przez godzinę i pół ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi albo automatycznej sekretarki. Po tamtym czasie, jedyny sposób by dostać to prostowany miał wziąć autobus i tramwaj do ich biura. Zrobiłem, że i dowiedziałem się, że Internet musi być opłacony przez 25. z poprzedniego miesiąca i kabla telewizji przez 15.. Każdy jest seperate rachunek tak dwie zapłaty są konieczne. Brałem pieniądze ze mną, płaciłem rachunki i teraz jestem z powrotem na linii. To był taki miły dzień też pospacerowałem do księgarni Uniwersytetu by dostać nasze książki ale tam wyczerpany przez inny tydzień.

Mieliśmy niespodzianka bywają z kuzyna Pola Kielar, który znowu przyniósł jej posiłek południowy, surówka (surówka z kapusty).

Noc wtorku poszliśmy do naszej pierwszej polskiej klasy. Dostaliśmy tam 15 minut wcześnie, poszliśmy do drugiego piętra, faktycznie trzecia podłoga ponieważ w tej szkole oni liczą parter jak 0. Zeszliśmy kilka korytarzy aż znaleźliśmy nasz pokój, 225, i stojące w korytarz był pewna liczba studentów czekający na klasy, żeby otworzyły. Drzwi otworzyły się, studenci weszli i opuszczali w korytarzu byli 4 studenci plus Joan i ja. Przy początku 6:45 nasze drzwi były jeszcze nie otwarte tak pytałem jednego z pozostających studentów jeżeli oni czekali na polską klasę i oni powiedzieli tak. Kilka minut później nasz “nauczyciel” ukazał się i wpuścił nas. Nauczyciel nie jest dużo starszy niż inni studenci, być może 22-23 lat mające, prawdopodobnie absolwentem. Obok Joan i siebie, tam są czterej Niemcy i jeden Rosjanin ale oni mogą też mówić po angielsku. Oni są wszystkimi studentami pełnego dnia roboczego w Mickiewicz poza rosyjską dziewczyną. Jej chłopak jest Polak tak ona chce nauczyć się języka. Nasz nauczyciel, Joanna Grzelak, mówi w po polsku do nas i tylko w po angielsku jeżeli nie rozumiemy czegoś. Pierwsza lekcja była właśnie wprowadzenia do alfabetu, liczb i kilku powitań i pożegnań. Nic, czego nie znaliśmy już. Mam nadzieję to posunie się naprzód szybko do rzeczy studiów, które potrzebujemy. Nie potrzebujemy roku szkolnego relearning czego już znamy. Środa potrzebujemy pójść do księgarni by kupić tekst i zeszyt ona używa.

No comments: