Wednesday, June 09, 2010

Celebration Day.


I call it that because today was indeed a day of celebration for Joan and I. It's the result of a story that began last November but I didn't talk about it here because I was waiting for the final outcome of it.

If you are a regular reader you know that last November I told you about stones that I was having trouble with in my bladder and was waiting for surgery sometime in the future. In the mean time I started taking a Chinese herbal remedy to see if it would get rid of them without surgery. As of today, I still don't know the answer but that is not the story I am speaking of anyway.

Last August I met, through a friend, a doctor who was going to Chicago to present findings of a study he had conducted to the medical community and I agree to help him with his English. For the next four months he told me everything he knew about his specialty, ways to treat it, newest advances and his role in Poznań as a specialist. By the time he was ready to go to Chicago I was convinced he knew what he was doing and was very good at it.

The first week of December I had a new medical problem so I called and asked him what to do about it. His advice led me to a urologist who did some tests on me. A biopsy was taken and in the end I was diagnosed with prostrate cancer, level 6 on a scale of 1-10. I was considered medium-risk but needed immediate attention. My PSA level was at 18 while the norm was 0-4 so I was well above it. They found cancer cells in my prostrate and advised me to see an oncologist who dealth with prostrate cancer. Fortunately for me, that was the specialty of the doctor I had been helping. I called him and he had my wife and I come to his house that evening with my medical test results. After reviewing them, he explained to us the options we had for treatment and then gave me his recommended course of treatment.

I accepted his plan and so in January I began taking a drug designed to reduce the number of cancer cells in the prostrate and this lasted until April. The second part of his recommended course was to have radiation therapy, 5 days a week for 7 weeks. I began on April 7th and everyday I would go to the Oncology hospital early in the morning, lay on a table of the radiation machine and watch the overhead machine rotate to 5 different positions when the radiation was shot into my prostrate. The treatments didn't take long, maybe 10-12 minutes total and afterward I was a little more tired than normal but not that much. In two week periods I had blood and urnine tests done to see if there was anything developing because of the radiation but there wasn't.

Of course, even though the treatments were easy to do, the biggest problem was dealing with the mental condition of both Joan and I and but we kept a positive attitude and assumed everything would turn out good in the end. I didn't want to write about it here until I knew the final result of the treatments.

Today was my last treatment, a blood and urine test was done, and I am VERY HAPPY to tell you that the result is my PSA level is now at 3.2(normal) and will continue to go down over the next several months. The treatments worked, praying worked and so today Joan and I are celebrating the beginning of our new life together.

To the cousins I told about this, thank you for your prayers, they worked.

I to tak nazwać, bo dzisiaj rzeczywiście dzień uroczystych obchodów Joan i ja To wynika z historii, która rozpoczęła się w listopadzie ubiegłego roku, ale nie mówić o tym tutaj, bo czekał na końcowy wynik to.

Jeśli jesteś regularny czytelnik wiesz, że w listopadzie zeszłego roku mówiłem o kamienie, że miałam problemy z pęcherza i czeka na operację kiedyś w przyszłości. W tym czasie zacząłem biorąc chiński ziołowy, czy to się ich pozbyć bez operacji. Na dzień dzisiejszy, nadal nie znam odpowiedzi, ale to nie jest historia mówię tak.

W sierpniu zeszłego roku poznałem przez znajomego lekarza, który trafia do Chicago przedstawić wyniki badania miał przeprowadzone w środowisku medycznym i zgadzam się pomóc mu w języku angielskim. Na następne cztery miesiące, powiedział mi wszystko co wiedział o swojej specjalności, sposób traktowania go, najnowsze postępy i jego roli w Poznaniu jako specjalista. Do czasu był gotowy, aby przejść do Chicago byłem przekonany, wiedział, co robi i był bardzo dobry.

W pierwszym tygodniu grudnia miałem nowy problem medyczny więc zadzwoniłem i zapytałem co z tym zrobić. Jego rady doprowadziły mnie do urologa który zrobił kilka testów na mnie. Biopsja została podjęta w końcu wykryto u mnie raka prostaty, poziom 6 w skali od 1-10. I uznano, średnie ryzyko, ale potrzebna natychmiastowa pomoc. Mój poziom PSA był na 18, podczas gdy normą było 0-4 więc dobrze się powyżej. Znaleziono komórek nowotworowych w moim krzyżem i poinformowała mnie, aby zobaczyć oncologis, którzy z rakiem prostaty dealth. Na szczęście dla mnie, to była specjalność lekarza byłem pomoc. Zadzwoniłem do niego i miał z żoną przyszli do jego wieczorem z moimi wynikami badań medycznych. Po zapoznaniu się z nimi, wyjaśnił nam opcje mieliśmy do leczenia, a następnie dał mi zalecił leczenie.

I przyjęli jego plan i tak w styczniu I zaczął brać narkotyki mające na celu zmniejszenie liczby komórek nowotworowych prostaty i trwało to aż do kwietnia. W drugiej części jego zalecany przebieg miała radioterapii, 5 dni w tygodniu przez 7 tygodni. Zacząłem 7 kwietnia i do codziennego chciałbym iść do szpitala Onkologii wcześnie rano, leżał na stole maszyny i obserwować promieniowanie napowietrznych maszyny obracać w 5 pozycjach, kiedy promieniowanie został zastrzelony w moim krzyżem. Zabiegi nie trwa długo, może 10-12 minut, a potem sumie byłem trochę bardziej zmęczony niż zwykle, ale nie tak bardzo. W dwa tygodnie okresy miałem badania krwi i zrobić urnine, aby zobaczyć, czy jest coś rozwijających się ze względu na promieniowanie, ale nie było.

Oczywiście, nawet jeśli leczenia były proste, największym problemem do czynienia ze stanu psychicznego zarówno Joan i ja ale i przechowywane pozytywne nastawienie i przyjąć wszystko wypadnie dobrze w końcu. Nie chciałem o tym pisać tutaj, dopóki nie wiedział, końcowy wynik leczenia.

Dzisiaj był mój ostatni leczenie, badania krwi i moczu zostało wykonane, i jestem bardzo zadowolony powiedzieć, że wynik jest mój poziom PSA jest obecnie na 3,2 (normalny) i będzie nadal spadać w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Salon pracował, pracował i modlił tak Joan i ja dzisiaj obchodzimy początku naszego nowego życia razem.

Do kuzynów Mówiłem o tym, dziękuję za modlitwy, pracowali.

7 comments:

  1. Amazing news. I'm very glad everything worked out better for you.

    ReplyDelete
  2. Sto lat, sto lat! Congrat!

    ReplyDelete
  3. David, thanks for sharing your recent experiences, I think your positive nature helped a lot, look after yourself and cheers for many nice years in your beloved Poland.
    I hope the floods have now ceased and you enjoy a great summer

    ReplyDelete
  4. Anna from Florida3:13 AM

    Dear Joan and David,

    Sto lat sto lat w zdrowiu i szczesciu,

    Best wishes to both of you and may all your dreams come true and all your worries go away and life be grand,

    Enjoy every minute of it and have many rainbows to brigthen your days,

    ReplyDelete
  5. Anonymous5:31 PM

    David and Joan,
    I'm so happy for the results!

    You both deserve a long and satisfying life together.

    Sto lat!
    Lucie

    ReplyDelete
  6. Cieszy bardzo Wasze szczęście i życzę Państwu długich lat życia w zdrowiu.
    Poza tym chciałam podziękować za opis pana leczenia, ponieważ jest to wskazówka dla wielu mężczyzn jak w chorobie należy postępować, jeszcze raz serdecznie pozdrawiam zycząc Panstwu wszystkiego najlepszego
    www.okiemjadwigi.pl

    ReplyDelete
  7. hey dave and joan,
    Are you celebrating the 4th of July. heh heh :-)

    ReplyDelete