Saturday, August 21, 2010

Surprised!!!!

Today was the day I thought we were to go to our neighbors flat for coffee and cake at 11AM. Anyway, that is what I thought he said to me when he came over the other day. So at 11AM we were about to open our door when there was a knock on it. I opened the door and to our surprise, there stood Marek, his wife, Hania and their little daughter, Zuzanna. In Marek's hands were two bags filled with food and drink and he asked if we were ready to go. I told him I was confused about what was going on and his wife, slowly, explained in Polish that they were taking us to their family "dzialka" for the day. This is a common thing here, this "dzialka". It is a piece of property among many others in a designated place and is normally passed from generation to generation. This one belonged to Marek's father and was passed on to him when his father died. It's kind of like a little summer place outside of the city and his is next to a forest and lake, about half an hours drive north of Poznań.

It was a good experience because neither Marek or Hania speak English and so we had to speak in our broken Polish all day. Their little daughter is only 14 months old and it took a while for her to get used to seeing us but by the time we left she was holding my hand.

A younger sister of Marek joined us and Marek said she spoke English so we thought that would make our statements a little clearer. However, at 14 years of age and having had English for 6 years she could barely speak English herself. That is a problem here, children or teenagers are taught English from the grammar point of view but have little opportunity to speak the language it seems.

As usual, food was abundant. Cakes and pastries were bought in Kobylnica at the cukernia and Marek had bought some delicious sausage and meat at a store in Srem when he passed through that city last week.

On their property was a stationary grill and so he cooked the food, had two different types of salad prepared this morning and we left at 5PM with a very full stomach.

The weather was great, even a little hot but the porch on his little house was shaded and that is where we ate obiad at 3PM.

Dziś był dzień Myślałem, że mieliśmy iść do sąsiadów mieszkania na kawę i ciasto przy 11AM. Tak, to co myślałem, że on powiedział do mnie, gdy przyszedł na drugi dzień. Tak przy 11AM mieliśmy się otworzyć drzwi, gdy ktoś zapukał na jej temat. Otworzyłem drzwi i ku naszemu zdziwieniu, nie stanął Marek, jego żona, Hania i ich córeczka Zuzanna. Marek jest w rękach dwa worki wypełnione jedzeniem i piciem, a on zapytał, czy jesteśmy gotowi do pracy. Powiedziałem mu, że nie zna, co się dzieje i jego żona, powoli, wyjaśnił w języku polskim, że wiodą nas do swojej rodziny "Działka" na dzień. Jest to rzecz o wspólne, to "Działka". To jest kawałek własności wśród wielu innych w wyznaczonym miejscu i jest na ogół przekazywane z pokolenia na pokolenie. Ten należał do ojca Marek i zostało na niego, gdy zmarł jego ojciec. To trochę jak małe miejsce latem poza miasto i jego jest obok lasu i jeziora, około pół godziny jazdy na północ od Poznania.

To było dobre doświadczenie, bo Marek i Hania nie mówi po angielsku i tak trzeba było mówić w naszym podziale Polski przez cały dzień. Ich córeczka jest tylko 14 miesięcy i to zajęło jej się przyzwyczaić do widoku nas, ale do czasu wychodziliśmy trzymała mnie za rękę.

Młodszą siostrą i dołączył do nas Marek Marek powiedział, że mówił po angielsku więc myśleliśmy, że aby nasze wypowiedzi trochę jaśniejsze. Jednak w wieku 14 lat i miał angielski 6 lat mogła sama ledwo mówi po angielsku. To jest problem, dzieci i młodzież uczą się angielskiego z punktu widzenia gramatyki, ale miał niewiele okazji, aby mówić językiem wydaje.

Jak zwykle, jedzenie było obfite. Ciast i ciastek zostały zakupione w Kobylnicy na cukernia i Marek kupił pyszne kiełbasy i mięsa w sklepie w Śremie, gdy przeszedł przez to miasto w zeszłym tygodniu.

Na ich majątek nieruchomy grill i tak gotowane jedzenie, miał dwa rodzaje sałatek przygotowanych dziś rano i wyruszyliśmy przy 5PM z bardzo pełny żołądek.

Pogoda była super, nawet trochę gorąco, ale na jego werandzie domku było zacienione i że jest gdzie zjedliśmy obiad przy 3PM.

No comments: