Friday, December 23, 2011

Day1 Chicago




Well, we finally made it here to Chicago.  We woke at 5:45AM, took the taxi to the airport arriving way too early but that is what they said we had to do.  So we sat and waited until 9AM for our one hour flight to Warsaw.  The fog in Poznan continued to Warsaw so we couldn't see anything from the air.

After 11 hours in the air we arrived in Chicago to wait another two hours to get through customs which was an absolute mess for everyoe.  I couldn't believe the line that was in front of us waiting.  There must have been 120 or more people in front of us waiting in the U.S. citizen line and 40 in the visitor line so I thought to go into the visitor line but that was a mistake because it took forever for the line to move.  After we finally got through customs we went to pick up ouir bags but Karen couldn't be found anywhere.  There was no way to contact her because our Orange phone doesn't work here.

Finally I found an airport helper who called Karen on his phone and told her where we were so we could meet.

We met and drove to her house to see the grandkids and it was great to see them again.  Nikki and Joseph have grown and changed so much in the last four years, I'm really sorry we missed it. Today Joan, Karen and Nikki are going shopping and I'm going also but alone.

Cóż, w końcu to tutaj do Chicago. Obudziliśmy się 05:45, wziął taksówkę na lotnisko przybywających zbyt wcześnie, ale that4 jest to, co mówią mieliśmy do czynienia. Tak siedzieliśmy i czekaliśmy aż od 9 rano do naszego jedynego godzinę lotu do Warszawy. Mgła w Poznaniu dalej do Warszawy, więc nie mogliśmy nic zobaczyć z powietrza.

Po 11 godzinach w powietrzu, którym przybył do Chicago czekać kolejne dwie godziny, aby dotrzeć celnego, który stał się absolutnym bałagan na everyoe. Nie mogłem uwierzyć, linii, która została przed nami czeka. Nie musi być 120 lub więcej osób przed nami czeka linii obywatel USA i 40 w linii gościem więc pomyślałem, aby przejść do linii gościem, ale to był błąd, ponieważ był zawsze dla lline przenieść. Po końcu dostaliśmy celną my wennt do poick do torby ouir ale Karen nie można znaleźć wszędzie. Nie było skontaktować się telefonicznie lub Oranrge ponieważ nie działa tutaj.

W końcu znalazłem pomocnika lotniska, który nazwał \ Karen na jego telefon i powiedział tu, gdzie jesteśmy, abyśmy mogli sprostać.

Spotkaliśmy się i pojechaliśmy do domu, aby zobaczyć wnuki i fajnie było ich znowu zobaczyć. Nikki i Józefa wzrastał i zmienił sso znacznie w ciągu ostatnich czterech lat, bardzo mi przykro przeoczyliśmy. Dzisiaj Joan, Karen i Nikki są zakupy i mam zamiar również, ale tylko

3 comments:

Lori said...

Getting through passport control in Chicago is like the lottery. Sometimes it works, and sometimes it doesn't, but having done this many, many times, I'm afraid your experience sounds "normal." I never fly through Chicago if there is a better way, but did it twice last year, once with great problems and once easily. The first time I made my flight connection, but my bags didn't and while standing in the lost luggage line in MSP, I met again many of the people with whom I'd been in the long passport line at ORD.

Unknown said...

Good time, good days in USA:-)))

Marilyn said...

Glad you made it safe and sound, even though you had long waits!!