Wednesday, December 14, 2011

The ride.

The Cab Ride

I arrived at the address and honked the horn. After waiting a few minutes I walked to the door and knocked...Just a minute, answered a frail, elderly voice. I could hear something being dragged across the floor.

After a long pause, the door opened. A small woman in her 90's stood before me. She was wearing a print dress and a pillbox hat with a veil pinned on it, like somebody out of a 1940's movie.

By her side was a small nylon suitcase. The apartment looked as if no one had lived in it for years. All the furniture was covered with sheets. There were no clocks on the walls, no knickknacks or utensils on the counters. In the corner was a cardboard box filled with photos and glassware.

'Would you carry my bag out to the car? ' she said. I took the suitcase to the cab, and returned to assist the woman. She took my arm and we walked slowly toward the curb. She kept thanking me for my kindness. It's nothing', I told her...I just try to treat my passengers the way I would want my mother to be treated. '

'Oh, you're such a good boy, she said. When we got in the cab, she gave me an address and then asked, 'Could you drive through downtown? 'It's not the shortest way, 'I answered quickly...'Oh, I don't mind, she said. I'm in no hurry. I'm on my way to a hospice.

I looked in the rear-view mirror. Her eyes were glistening. 'I don't have any family left', she continued in a soft voice...The doctor says I don't have very long. ....... I quietly reached over and shut off the meter.

What route would you like me to take I asked? For the next two hours, we drove through the city. She showed me the building where she had once worked as an elevator operator. We drove through the neighborhood where she and her husband had lived when they were newlyweds. She had me pull up in front of a furniture warehouse that had once been a ballroom where she had gone dancing as a girl.

Sometimes she'd ask me to slow in front of a particular building or corner and would sit staring into the darkness, saying nothing. As the first hint of sun was creasing the horizon, she suddenly said, I'm tired. Let's go now.

We drove in silence to the address she had given me. It was a low building, like a small convalescent home, with a driveway that passed under a portico. Two orderlies came out to the cab as soon as we pulled up. They were solicitous and intent, watching her every move. They must have been expecting her.

I opened the trunk and took the small suitcase to the door. The woman was already seated in a wheelchair. How much do I owe you she asked, reaching into her purse? Nothing, I said. You have to make a living, she answered. There are other passengers, I responded.

Almost without thinking, I bent and gave her a hug. She held onto me tightly. You gave an old woman a little moment of joy, she said, thank you. I squeezed her hand, and then walked into the dim morning light.. Behind me, a door shut. It was the sound of the closing of a life...I didn't pick up any more passengers that shift. I drove aimlessly lost in thought. For the rest of that day, I could hardly talk. What if that woman had gotten an angry driver, or one who was impatient to end his shift? What if I had refused to take the run, or had honked once, then driven away?

On a quick review, I don't think that I have done anything more important in my life. We're conditioned to think that our lives revolve around great moments. But great moments often catch us unaware-beautifully wrapped in what others may consider a small one.

PEOPLE MAY NOT REMEMBER EXACTLY WHAT YOU DID, OR WHAT YOU SAID ~BUT~THEY WILL ALWAYS REMEMBER HOW YOU MADE THEM FEEL.

You won't get any big surprise in 10 days if you send this to ten people. But, you might help make the world a little kinder and more compassionate by sending it on and reminding us that often it is the random acts of kindness that most benefit all of us.

Przyjechałem na adres i zatrąbił w róg. Po odczekaniu kilku minutach podszedł do drzwi i zapukał ... Chwileczkę, odpowiedział słabych, starszych głos. Słyszałem coś przeciągane po podłodze.
Po długiej chwili, drzwi otworzyły się. Mała kobieta w jej 90-stanął przede mną. Miała na sobie sukienkę wydrukować i kapelusz bunkier z welonem przypięte na to, jak ktoś z filmu 1940 roku.
U jej boku była małą walizką nylonu. Mieszkanie wyglądało na to, nikt nie mieszkał w nim od lat. Wszystkie meble zostały pokryte arkuszy. Nie było zegary na ścianach, nie drobiazgi lub naczynia na liczniki. W rogu był karton pełen zdjęć i wyroby ze szkła.
"Czy nosić torbę do samochodu? Powiedziała. Wziąłem walizkę do kabiny, i wrócił, aby pomóc kobiecie. Wzięła mnie za rękę i szliśmy powoli do krawężnika. Trzymała dziękując mi za życzliwość. To nic, powiedziałem jej ... Po prostu staram się traktować moje pasażerów drogą chciałbym mojej matki powinny być traktowane. "
"Oh, jesteś taki dobry chłopak, powiedziała. Kiedy mamy w kabinie, dała mi adres, a następnie zapytał: "Czy możesz jechać przez centrum? "To nie jest najkrótszą drogą", odpowiedziałem szybko ... "Och, nie mam nic, powiedziała. Jestem nie spieszy. Jestem na mojej drodze do hospicjum.
Spojrzałem w lusterko wsteczne. Jej oczy lśniły. "Nie mam żadnej rodziny w lewo", ona nadal w łagodnym głosem ... lekarz mówi, że nie bardzo długo. ....... I po cichu wyniósł ponad i wyłączyć miernik.
Co trasy chcesz mnie do zapytałem? Przez następne dwie godziny jechaliśmy przez miasto. Ona pokazała mi budynku, gdzie niegdyś pracował jako operator windy. Jechaliśmy przez okolicy, w której ona i jej mąż żył, gdy byli nowożeńcy. Miała mnie podjeżdżają składu mebli, które kiedyś sala balowa, gdzie poszła tańczyć jak dziewczyna.
Czasami Pytała mnie zwolnić przed danym budynku lub w rogu i siedział wpatrując się w ciemność, nic nie mówiąc. Jako pierwsza wzmianka o słońce bigowania horyzont, nagle powiedział, jestem zmęczony. Przejdźmy teraz.
Jechaliśmy w milczeniu, na adres dała mi. Był to niski budynek, jak małe sanatorium, z podjazdem, które przeszły pod portykiem. Dwóch sanitariuszy wyszedł do kabiny, jak tylko zatrzymał się. Byli troskliwy i intencji, obserwuje każdy jej ruch. Muszą być spodziewa się.
I otworzył bagażnik i wziął małą walizeczkę do drzwi. Kobieta była już siedzącym na wózku inwalidzkim. Ile jestem ci winien zapytała, sięgając do torebki? Nic nie powiedziałem. Musisz zarobić na życie, odpowiedziała. Istnieją inne pasażerów, odpowiedziałem.
Prawie bez myślenia, I pochylił i dał jej przytulić. Ona trzymała mnie mocno. Dałeś staruszka trochę moment radości, powiedziała, dziękuję. I ścisnął jej dłoń, a następnie wszedł do słabym świetle rano .. Za mną, a drzwi zamknięte. To był dźwięk zamknięcia życia ... I nie podnieś więcej pasażerów, że zmiany. Jeździłem bez celu zamyślony. Na resztę dnia, nie mogłam mówić. Co zrobić, jeśli ta kobieta dostała zły sterownik, czy ten, który nie mógł się doczekać do końca jego zmiany? Co zrobić, gdy odmówił wzięcia w biegu, lub nie zatrąbił raz, a następnie odjechał?
Na szybki przegląd, nie sądzę, że zrobiłem coś ważniejszego w życiu. Jesteśmy uwarunkowani, by myśleć, że nasze życie kręci się wokół wspaniałych chwil. Ale wielkie chwile często nas złapać nieświadomych-pięknie opakowane w to, co inni mogą uważać małe.
Ludzie mogą nie pamiętam dokładnie co zrobiłeś, lub to, co powiedziałeś ~ ~ ALE BĘDĄ ZAWSZE Pamiętasz jak wówczas czuli.
Nie będzie żadnych niespodzianka w 10 dni, jeśli wyślesz to do dziesięciu osób. Ale może pomóc uczynić świat trochę milsze i bardziej współczujący, wysyłając go i przypomina nam, że często jest to przypadkowe akty dobroci, że największe korzyści dla nas wszystkich.

No comments: