Sunday, January 22, 2012

Iwański family visit.





Thinking that today it would be snowing, Joan was preparing to wear her new boots today but we woke up to pouring rain and it continued throughout the day.

We left for our visit with the Iwański family in Koniń and arrived the a little after 2PM. As is normal when you visit someone here, the first thing we did was eat obiad.  It was delicious, consisting of chicken and rice, pork slices, tomatoes and mushrooms. Being careful not to eat too much, we left room for the desserts and there were far too many kinds to choose from.  Of course, juice, coffee and tea were offered and we chose coffee. It was an excellent opportunity to practice speaking Polish because Anna doesn't speak English but is fluent in French.  Her son Łukasz speaks some English and her husband, Hieronim, is fluent in German.

Anna told us some family news that we didn't know and then went on to say that in March, if the job market doesn't improve in Koniń, her and her son will go to southern France for work for a short period of time, maybe 3-6 months. This was surprising news for us not knowing about it before our meeting.

We spent about 4 hours talking and then left for our return trip home, stopping first at the cemetery in Golina to put a candle on the grave of my relatives.  It's been three months since the last funeral and the headstone has not yet been put in place but I suppose that has to do with the weather.

Łukasz said he was interested in improving his English conversation so I told him we could use Skype and talk with each, similar to what I do with cousin Andrzej.  He thought it was a good idea too and we'll start as soon as he's ready.

Myślenie, że dzisiaj będzie padał śnieg, Joan przygotowywał się do noszenia jej nowe buty, ale dzisiaj obudziliśmy się ulewny deszcz i nadal w ciągu dnia.

 Wyszliśmy na naszej wizyty z rodziną Iwański w Koninie i przybył trochę po godzina czternasta. Jak to zwykle podczas wizyty tu ktoś, pierwszą rzeczą, którą zrobiłem było zjeść obiad. Było pyszne, składający się z kurczaka i ryżu, plastry wieprzowiny, pomidorów i grzybów. Uważając, aby nie jeść zbyt dużo, zostawiliśmy miejsce na desery i nie było zbyt wiele rodzajów do wyboru. Oczywiście, sok, kawa i herbata oferowane były i wybraliśmy kawy. To była doskonała okazja do praktyki polskich mówiąc, ponieważ Anna nie mówi po angielsku, ale płynnie po francusku. Jej syn Łukasz mówi trochę po angielsku, i jej mąż, Hieronim, biegle posługuje się językiem niemieckim.

 Anna powiedziała nam kilka nowości rodzinie, że nie wiedzieliśmy, a następnie poszedł na powiedzieć, że w marcu, gdy na rynku pracy nie poprawi się w Koninie, ona i jej syn pójdzie do południowej Francji do pracy na krótki okres czasu , może 3-6 miesięcy. To było zaskakujące wieści dla nas nie wiedząc o tym przed naszym spotkaniem.

 Spędziliśmy około 4 godzin rozmowy, a następnie wyjechał do naszego podróż do domu, zatrzymując się najpierw na cmentarzu w Golina postawić świeczkę na grobie moich krewnych. To już trzy miesiące od ostatniego pogrzebu i nagrobka nie zostały jeszcze wprowadzone ale przypuszczam, że ma do czynienia z pogodą.

 Łukasz powiedział, że jest zainteresowana poprawą jego angielski rozmowy więc powiedziałem mu możemy używać Skype i rozmawiać ze sobą, podobnie jak to zrobić z kuzyn Andrzej. Myślał, że to dobry pomysł, a my rozpocząć, jak tylko będzie gotów.

No comments: