Thursday, June 12, 2014

Ładny dzień!

Just too beautiful a day to stay inside so after I was done with three conversations we went for a walk in Sołacki park and then stopped for coffee. It's just the perfect weather today, 25c and sunny. The walk wasn't enough for me and I convinced Joan to go to the rynek for coffee and watch the passer-bys. She was going to wear one of her hats but it was too windy and we were aftraid it might get blown away. She does have hat pins but they were at home.

At the rynek we did something we rarely do Instead of waiting for obiad at home we decided to have ice cream sundaes instead. Mine was three scoops of ice cream, bananas and whipped cream. Joan chose one that had chocolate ice cream, walnuts, whipped  cream and caramel sauce. They were soooooo good and perfect for the day. Now we have so much sugar in our system we probably won't eat dinner. We were bad :-)

Earlier today I received a registered letter from the court about the disputed property that belonged to my grandfather Piekarczyk. In it were statements from family members who are trying to regain possession of it. There are four members trying and a man and woman who want to claim it as their property because they lived there many years but have no family connection to it. There is another court date in July about this matter. I have no interest in this matter as I understand it should belong to cousin Jan Piasecki now, the son of my grandfathers deceased sister. My grandfather wrote two letters to her years ago in which he said he was giving the property to her. The question is whether or not the Polish court will recognize this as an official document.

Po prostu zbyt piękny dzień, aby pozostać w domu, więc po tym, jak skończyłem trzy rozmowy na Skype, udaliśmy się na spacer w parku Sołackiego, a następnie zatrzymaliśmy się na kawę. Dzisiaj, po prostu jest idealna pogoda 25C i słonecznie. Sam spacer mi nie wystarczył, więc przekonałem Joan, aby iść Rynek na kawę i obserwować przechodniów. Joan miała zamiar ubrać jeden z jej kapeluszy, ale było zbyt wietrznie i obawialiśmy się, że wiatr może go porwać. Ona nie miała szpilek do kapelusza, które zostały w domu.

Na Rynku zrobiliśmy coś, co rzadko robimy. Zamiast czekać na obiad w domu zdecydowaliśmy się zamiast tego na deser lodowy. Mój składał się z  trzech gałek lodów, bananów i bitej śmietany. Joan wybrała jeden, który miał lody czekoladowe, orzechy włoskie, bitą śmietanę i sos karmelowym. Byli taaaaakie dobre i idealne w tym dniu. Teraz mamy tak dużo cukru w naszych organizmach, że prawdopodobnie nie będzie jeść obiadu. Byliśmy okropni :)

Wcześniej tego dnia, otrzymałem list polecony z sądu na temat spornego majątku, który należał do mojego dziadka Piekarczyka. W nim były oświadczenia członków rodziny, którzy próbują odzyskać własność. Są czterej, starający się o to członkowie rodziny oraz mężczyzna i kobieta, którzy chcą ubiegać się jako ich własność, ponieważ mieszkali tam przez wiele lat, ale oni nie mają żadnego związku z rodziną. Jest jeszcze termin -lipiec-  posiedzenia sądu w tej sprawie. Nie mam żadnego interesu w tej sprawie i jak rozumiem, posiadłość powinna teraz należeć do kuzyna Jana Piaseckiego, syna zmarłej siostry moich dziadków. Mój dziadek napisał do niej dwa listy wiele lat temu, w których powiedział, że daje jej to na własność. Pytanie brzmi, czy polski sąd uzna to za oficjalny dokument.

No comments: