Interesting day today. After continuing house cleaning, finishing washing all the windows while Joan did the bathroom and kitchen I learned that cousin Oliwia was coming in today from England for the Easter Holiday. I had to go to King Cross to buy blank CD's and batteries and since the airport is very close to the mall I decided I would go there to greet her.
When I arrived and parked I walked to the side entrance but it was blocked by Army personal. They told me I couldn't get in through the entrance and I would have to walk around to the front entrance. I did that, walked through the double doors and inside the whole left side of the airport was roped off and there were Police standing everywhere. I checked the arrival schedule, Oliwia's plane was arriving in 20 minutes so I waited. I thought her father, Krzysztof, would be there soon and I would meet him.
5 minutes later there was an announcement of a bomb scare and everyone was told to evacuate the airport. I walked outside, went across the street to wait and watch everyone come out. A few minutes later I say cousin Artur and his wife Magdalena. I walked up to meet them and they told me they were there to pick up Oliwia and put her on a bus to Koniń where she live. Shortly after, her plane landed but was taxied away from the main terminal to the old one. She called on her cell phone to Artur and said it would be at least an hour before she could come and meet them. I decided not to wait. Artur then said his mother, Urszula, invited Joan and I for obiad(lunch) on Monday the day after Easter. She lives in Slesiń, a little north of Koniń and is the sister of Krzysztof. I, of course, accepted the invitation, said goodbye and went home.
In the end, there was no bomb in the airport. Someone had just left a small package that wasn't claimed and that triggered the alarm. In today's world of terrorists that's enough to cause a panic.
Interesujący dzień dzisiaj. Po kontynuowaniu domu czyszczącego, kończąc mycie wszystkich okien podczas gdy Joan zrobiła łazienkę i kuchnię nauczyłem się, że kuzyna Oliwia wchodził dzisiaj z Anglii przez Wielkanoc Święto. Musiałem pójść do Króla Krzyża by kupić czystego CD i baterie i ponieważ lotnisko jest bardzo blisko strefy dla pieszych zdecydowałem się, że poszedłbym tam by witać ją.
Kiedy przybyłem i zaparkowałem chodziłem do wejścia bocznego ale to było zablokowane przez Armię osobistą. Oni powiedzieli mi nie mógłbym zebrać przez wejścia i musiałbym przejść się do wejścia z przodu. Zrobiłem, że, chodziłem przez podwójne drzwi i wewnątrz całego lewa strona lotniska byłem oddzielony liną i tam byli Policja stojąca wszędzie. Sprawdziłem plan przybycia , samolot Oliwia przybywała do 20 minut tak czekałem. Pomyślałem jej ojca, Krzysztof, byłbym tam wkrótce i spotkałbym go.
5 minut później tam było ogłoszenie bomby straszą i każdemu powiedziano, żeby opróżnił lotnisko. Chodziłem na zewnątrz, poszedłem poprzez ulicę by czekać i obserwować każdy wychodzą. Kilka minut później mówię kuzyna Artur i jego żony Magdalenę. Chodziłem do zbiórki ich i oni powiedzieli mi oni mieli tam podnieść Oliwia i położyć ją na autobusie do Koniń gdzie ona żyją. Niebawem potem, jej płaszczyzna ziemska ale była pojechana taksówką daleko od głównego terminala do starego jednego. Ona wezwała jej telefon komórkowy do Artur i powiedziała, że to będzie przynajmniej godzina zanim ona mogłaby przyjść i spotkać ich. Zdecydowałem się nie by czekać. Artur wtedy powiedział jego matkę, Urszula, zaprosił Joan i ja dla obiad(posiłek południowy) w poniedziałek dzień po Wielkiejnocy. Ona mieszka w Slesiń, trochę na północ od Koniń i jest siostrą Krzysztof. Ja, oczywiście, przyjąłem zaproszenie, powiedziałem pożegnanie i poszedłem do domu.
W końcu, nie była żadna bomba w lotnisku. Ktoś właśnie zostawił małą paczkę, która nie była zażądany i które wywołało alarm. W świecie dzisiaj terrorystów, którzy mają dość spowodować panikę.
No comments:
Post a Comment