Surprising day. First, cousin Luka sent an email and said she couldn't come to our flat for the scheduled visit because her husband had a meeting after church and it was outside of Poznań and it would be too late when they returned. That was a disappointment.
We decided to go to Stary Browar because Joan needed to buy something at one of the shops there and I wanted to see how the place was decorated for Christmas. So far the decorations are minimal but I took a few pictures anyway.
On the way back we stopped at cousin Marcelina's flower shop to buy some flowers for her mother's nameday. We got there just as she was closing for the day at 3PM, bought some little roses, talked a little and then came home to change clothes. At 4PM, we drove to Cecylia's house on the other side of Poznań to give her the flowers and wish her a happy nameday.
As we arrived, her son, Tomasz, also arrived with his wife, Ika, two daughters and two grandchildren. That made up for the missed meeting with Luka because we have only seen him once since we moved to Poland and it was a good chance to talk with every one.
Cecylia served obdiad of carrots, kapusta and cutlets followed by ciasto and coffee. We stayed for about and hour and a half, took pictures and then said our goodbyes.
Zadziwiający dzień. Pierwszy, kuzyna Luka wysłał email i powiedział, że ona nie mogłaby przyjść do naszego mieszkania dla zaplanowanej wizyty ponieważ jej mąż miał spotkanie po kościele i to było na zewnątrz Poznań i to byłoby za późno kiedy oni wrócili. To było rozczarowanie.
Zdecydowaliśmy się pójść do Stary Browar ponieważ Joan potrzebna by kupić coś przy jednym ze sklepów tam i chciałem zobaczyć jak miejsce było dekorowane przez Boże Narodzenie. Dotychczas ozdoby są minimalne ale zrobiłem kilka zdjęć w każdym razie.
W drodze w tył zatrzymaliśmy przy kuzynie Marceliny sklep kwiatu by kupić kilka kwiatów dla jej matki nameday. Dostaliśmy się tam właśnie jak ona zamykała przez dzień przy 3PM, kupiła kilka małych różów, powiedziała trochę i wtedy przybyła do domu zmienić ubranie. Przy 4PM, popędziliśmy do domu Cecylia na innej stronie Poznań by dać jej kwiaty i zapragnąć jej szczęśliwy nameday.
Jak przybyliśmy, jej syn, Tomasz, też przybyliśmy z jego żoną, Ika, dwoma córkami i dwoma wnukami. Które nadrobiło chybione spotkanie z Luka ponieważ tylko zobaczyliśmy go raz odkąd ruszyliśmy się do Polski i to była dobra szansa by powiedzieć z każdym.
Cecylia posłużył obdiad marchwi, kapusta i kotletów mający za sobą ciasto i kawa.
Pozostaliśmy dla około i godzina i pół, zrobiliśmy zdjęcia i wtedy powiedzieliśmy nasze pożegnania.
2 comments:
Hi...
Glad you had a good day....
it was nice to see pictures of YOUR family yesterday!!!! The grandkids have grown since I last saw a picture of them. Beautiful
kids. Any plans for a visit from them?
Hope you are feeling better.
Hugs,
Marilyn
David I love you, amongst the pain and hardship you are so cool.
I love your
Post a Comment