Thursday, October 26, 2017
Another memory.
I was thinking about the first time we came to Poland in 2003 and how different it was then in many ways.
We were greeted in Poznań at the small airport by about 10 cousins, a few of which I had been corresponding with. They greeted us with flowers and a banner welcoming us. Cousin Małgorzata and her husband, Marek, even arranged for a local musician to be there playing folk tunes on a Polish "bagpipe". Afterwards we all went to their house, where we would stay, for food and drink. They had a beautiful 2 year old daughter, Bożenka, who I immediately fell in love with. The next morning Joan and I went for a walk around the neighborhood and we were amazed to see commercial enterprises like a small food store or a bakery in between normal houses. It was before Poland joined the European Union and many houses were still painted gray. Even the air smelled differently.
After a few days we went to Golina for my first visit to dear cousin Kazia. I had been writing to her during the previous year so we weren't exactly strangers. We stayed with her for 3 days and she introduced us to other family members living in Golina. I made my first very emotional visit to the cemetery to pay my respect to my great aunt and great grandmother. We visited the old wooden church where my great grandparents attended, saw the crematorium built by the Nazi's, the place where once stood a Jewish cemetery only to be completely obliterated by that evil group,, the school where my cousins attended and relatives from my great grandmothers side of the family.
We visited Grodzieć, the village where my great grandparents once lived and my great grandfather worked at the palace there as a "smith". I had my first cup of coffee, village style, where hot water is poured into a glass and coffee grounds are put on the top. You have to wait until they settle before you can drink it. You really need to be wearing gloves to hold the glass, the water is so hot.
Back in Poznań we visited many historical places and met with many cousins. The city itself looked rather dreary because most building were gray, dirty or in need of repair. Since Joining the EU that has mostly changed and it is a vibrant city once again. There are still some buildings or places in need of repair but, for the most part, the city looks very good.
Myślałem o tym, jak po raz pierwszy przyjechaliśmy do Polski w 2003 roku i jak pod wieloma względami było inaczej.
Zostaliśmy przywitani w Poznaniu na małym lotnisku przez około 10 kuzynów, z których z kilkoma korespondowałem. Przywitali nas z kwiatami i banerem nas witającym. Kuzynka Małgorzata i jej mąż Marek zorganizowali nawet lokalnego muzyka, żeby grał ludowe melodie na polskich "dudach". Potem wszyscy poszliśmy do ich domu, gdzie zostaliśmy, aby coś zjeść i wypić. Mieli piękną 2-letnią córkę Bożenkę, w której natychmiast się zakochałem. Następnego ranka Joan i ja poszliśmy na spacer po okolicy i byliśmy zaskoczeni widząc pomiędzy normalnymi domami komercyjne prywatne interesy, takie jak mały sklep spożywczy lub piekarnia. To było przed przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej i wiele domów nadal było pomalowanych na szaro. Nawet powietrze pachniało inaczej.
Po kilku dniach pojechaliśmy do Goliny na pierwszą wizytę u drogiej kuzynki Kazi. Pisałem do niej przez wiele lat, więc nie byliśmy zupełnie obcy. Zostaliśmy z nią przez 3 dni, a ona przedstawiła nas innym członkom rodziny mieszkających w Golinie. Zrobiłem pierwszą, bardzo wzruszającą wizytę na cmentarzu, aby oddać szacunek mojej ciotce i prababce. Odwiedziliśmy stary drewniany kościół do którego uczęszczali moi dziadkowie, widzieliśmy krematorium zbudowane przez nazistów, miejsce, w którym stał kiedyś cmentarz żydowski zrównany z ziemią przez tę nikczemną grupę, szkołę, do której uczęszczali moi kuzyni i krewni z rodziny prababci.
Odwiedziliśmy Grodziec, wioskę, gdzie mieszkali moi dziadkowie, a mój pradziadek pracował w pałacu jako "kowal". Piłem pierwszą filiżankę kawy w wiejskim stylu, gdzie gorąca woda wlewana jest do szklanki i fusy z kawy gromadzą się na górze. Musisz poczekać, aż osiądą zanim będzie można pić. Naprawdę musisz nosić rękawiczki, aby trzymać szklankę w ręce, kiedy woda jest tak gorąca.
W Poznaniu odwiedziliśmy wiele historycznych miejsc i spotkaliśmy się z wieloma kuzynami. Samo miasto wyglądało raczej ponuro, ponieważ większość budynków była szara, brudna lub potrzebowała remontu. Od momentu przystąpienia do UE , co spowodowało zmiany i teraz Poznań jest tętniącym życiem miastem. Nadal istnieją budynki lub miejsca potrzebujące remontu, ale w przeważającej mierze miasto wygląda bardzo dobrze.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
2 comments:
I recall your revisits to this fond memory in prior entries; undoubtedly it moved you immensley emotionally. After all your longings and efforts, seeing your extended family face-to-face for the first time. I understand that 'heartquake' as my experience visiting Poland for the first time last year and finding the grave a a long-lost grand-uncle (and then, miraculously, his living relations), held a similar 'moment'.
Looking at your photos of this meeting, shows how 'honored' you were (a traditional musician!), by them, and in meeting them.
P.S.
David, I have to add that, when you compile your blogs/pics for family posterity,
I vote for the cover to be this photo of you and Rozia (it pretty much sums up the
love of family and raison D'etre for geneology), wouldn't you agree?!
Post a Comment