Tuesday, December 07, 2021

Joni...and 7

80 years ago, today... December 7, 1941. “A date which will live in infamy...” I was not even born then but I have learned to remember that date. Now we have September 11th to remember.

On a different topic, How do I relax? I listen to Joni Mitchell as I have since 1967. Joan undoubtedly is the love of my lifetime. Joni is the second love. She is from the era of songwriters and performers that have somehow mostly disappeared. She takes me through a carousel of time that I knew well and I miss now that I have reached my age. Her lyrics touch my soul and release the anxiety that is now part of my daily life. I can close my eyes and recall seeing her for the first time in Washington D.C., sitting on a wooden chair right in front of her on the little stage of the Cellar Door, a little club in Georgetown. 

Singing, she captivated my heart before I met Joan 8 years later. Joan was not a fan of hers so for some years but later she became a fan. It wasn't because I influenced Joan. In fact, for some years, I had to listen to Joni's albums because Joan could not appreciate Joni's voice. It was only some years later that Joan began to really listen to the words Joni had written that she became a fan. Now, sometimes we listen together because we have many mutual interests in the artists we like. It is like our love of Dali, Segovia, and Frank Lloyd Wright. We have traveled to the birthplace of all three now. We have only two more to visit, Chopin and Pavarotti.

80 lat temu, dzisiaj... 7 grudnia 1941 roku. "Data, która będzie żyła w niesławie..." Nawet się wtedy nie urodziłem, ale nauczyłem się o niej pamiętać. Teraz mamy 11 września do zapamiętania.

Na inny temat: Jak się zrelaksować? Słucham Joni Mitchell, tak jak to robię od 1967 roku. Joan bez wątpienia jest miłością mojego życia. Joni jest drugą miłością. Jest z epoki autorów piosenek i wykonawców, którzy w większości zniknęli. Zabiera mnie na karuzelę czasu, który dobrze znałem i za którym tęsknię teraz, gdy osiągnąłem swój wiek. Jej teksty dotykają mojej duszy i uwalniają od niepokoju, który jest teraz częścią mojego codziennego życia. Mogę zamknąć oczy i przypomnieć sobie, jak zobaczyłem ją po raz pierwszy w Waszyngtonie, siedząc na drewnianym krześle tuż przed nią na małej scenie Cellar Door, małego klubu w Georgetown. 

Śpiewając, podbiła moje serce, zanim 8 lat później poznałem Joan. Joan przez kilka lat nie była jej fanką, ale później tak. To nie dlatego, że wpłynąłem na Joan. W rzeczywistości, przez kilka lat musiałem słuchać albumów Joni, ponieważ Joan nie potrafiła docenić głosu Joni. Dopiero po kilku latach, kiedy Joan zaczęła naprawdę słuchać słów, które napisała Joni, stała się jej fanką. Teraz czasami razem słuchamy artystów , którymi się wspólnie interesujemy i których lubimy.  To tak jak z naszą miłością do Dali, Segowii i Franka Lloyda Wrighta. Odbyliśmy już podróż do miejsc narodzin wszystkich trzech wymienionych. Pozostali nam jeszcze tylko dwaj: Chopin i Pavarotti. 

Hoy hace 80 años... 7 de diciembre de 1941. "Una fecha que vivirá en la infamia..." Yo ni siquiera había nacido entonces, pero he aprendido a recordar esa fecha. Ahora tenemos que recordar el 11 de septiembre.

En un tema diferente, ¿cómo me relajo? Escucho a Joni Mitchell como lo he hecho desde 1967. Joan es sin duda el amor de mi vida. Joni es el segundo amor. Pertenece a la era de los compositores e intérpretes que, de alguna manera, han desaparecido. Me lleva a través de un carrusel de tiempo que conocí bien y que echo de menos ahora que he llegado a mi edad. Sus letras me llegan al alma y liberan la ansiedad que ahora forma parte de mi vida cotidiana. Puedo cerrar los ojos y recordar que la vi por primera vez en Washington D.C., sentada en una silla de madera frente a ella en el pequeño escenario del Cellar Door, un pequeño club de Georgetown. 

Cantando, cautivó mi corazón antes de conocer a Joan 8 años después. Joan no era fan de ella así que durante algunos años pero más tarde se convirtió en una fan. No fue porque yo influyera en Joan. De hecho, durante algunos años, tuve que escuchar los discos de Joni porque Joan no podía apreciar la voz de Joni. Sólo unos años más tarde, cuando Joan empezó a escuchar de verdad las palabras que había escrito Joni, se hizo fan. Ahora, a veces escuchamos juntas porque tenemos muchos intereses comunes en los artistas que nos gustan. Es como nuestro amor por Dalí, Segovia y Frank Lloyd Wright. Ya hemos viajado al lugar de nacimiento de los tres. Sólo nos quedan dos por visitar, Chopin y Pavarotti.

No comments: