Yesterday was good. I found a picture framing shop on Tajczaka street that is now framing Joan's picture and the picture of the house I built. I was at the old place where I had others done before but now they are out of business, a victim of Covid-19and the economy. It was very close to the office of a lawyer friend I have so I called him and asked if he had time for a coffee. He did and so we met in the cafe just below his office. We sat in the garden and talked for 1/2 hour.
I was also close to two other friends' house, Marcin & Dorota. I called and asked if I could visit. Dorota said Marcin was at the office but I could stop by and see her. We spent an hour talking about Joan, her kids, Dorota's kids, my health, the war, the Ukrainian family living with them now, her husband, and the difficult last year. It was good to see her. Marcin and Dorota have done a lot to help us through this difficult time we have now. They are the definition of the word "friend". I am grateful to have met them years ago.
Today, I picked up Joan at 9:00 from Dom Seniora. To start the day I stopped at the restaurant near the BP station for breakfast. We haven't been out for breakfast for over 2 years. Joan had scrambled eggs with toast and coffee. I had an omelet with cheese and coffee. We were home by 11:00, I made some tea, and she watched "Grace and Frankie", while I prepared dinner for tonight. I gave her a choice of roasted salmon, potatoes, and green beans or a fruit salad of apples, bananas, pears, oranges, strawberries, and plums/ She chose the fruit salad.
After lunch, I took her to see the display for Ukraine in front of the Opera house. Unfortunately, it has been over a week since it was made and the flowers had turned brown already. We returned home where she will stay until tomorrow night.
Wczoraj był dobry dzień. Znalazłem sklep z ramami do obrazów na ulicy Tajczaka, który oprawia teraz zdjęcie Joan i zdjęcie domu, który zbudowałem. Byłem w starym miejscu, gdzie wcześniej oprawiano inne zdjęcia, ale teraz nie prowadzą już działalności, padli ofiarą Covid-19 i gospodarki. Było to bardzo blisko biura znajomego prawnika, więc zadzwoniłem do niego i zapytałem, czy ma czas na kawę. Miał, więc spotkaliśmy się w kawiarni tuż pod jego biurem. Usiedliśmy w ogródku i rozmawialiśmy przez pół godziny.
Byłem też blisko domu dwóch innych przyjaciół, Marcina i Doroty. Zadzwoniłem i zapytałem, czy mogę ich odwiedzić. Dorota powiedziała, że Marcin jest w biurze, ale mogę do niej wpaść. Spędziliśmy godzinę na rozmowie o Joann, jej dzieciach, dzieciach Doroty, moim zdrowiu, wojnie, ukraińskiej rodzinie mieszkającej teraz z nimi, jej mężu i trudnym ostatnim roku. Dobrze było ją zobaczyć. Marcin i Dorota zrobili wiele, by pomóc nam w tym trudnym czasie, który teraz przeżywamy. Są definicją słowa "przyjaciel". Jestem wdzięczny, że mogłem ich poznać wiele lat temu.
Dziś o 9:00 odebrałem Joannę z Domu Seniora. Na początek dnia zatrzymałem się na śniadanie w restauracji przy stacji BP. Nie byliśmy na śniadaniu od ponad dwóch lat. Joanna zjadła jajecznicę z tostami i kawą. Ja zjadłem omlet z serem i kawą. W domu byłyśmy przed 11:00, zrobiłam herbatę, a ona oglądała "Grace i Frankie", podczas gdy ja przygotowywałam kolację na dzisiejszy wieczór. Dałem jej do wyboru: pieczonego łososia, ziemniaki i zieloną fasolkę albo sałatkę owocową z jabłek, bananów, gruszek, pomarańczy, truskawek i śliwek.
Po obiedzie zabrałem ją na wystawę ukraińską przed gmachem Opery. Niestety, minął już ponad tydzień od jej wykonania i kwiaty zdążyły już zbrązowieć. Wróciliśmy do domu, gdzie zostanie do jutra wieczór.
Ayer fue un buen día. Encontré una tienda de marcos en la calle Tajczak que ahora enmarca una foto de Juana y otra de la casa que construí. Estuve en el antiguo lugar donde solían enmarcar otras fotos, pero ahora ya no están en el negocio, habiendo sido víctimas de Covid-19 y de la economía. Estaba muy cerca del despacho de un amigo abogado, así que le llamé y le pregunté si tenía tiempo para tomar un café. Lo había hecho, así que nos reunimos en una cafetería a la salida de su oficina. Nos sentamos en el jardín y hablamos durante media hora.
También estaba cerca de la casa de otros dos amigos, Martin y Dorothy. Llamé y pregunté si podía visitarlos. Dorota dijo que Marcin estaba en la oficina pero que podía pasarme. Pasamos una hora hablando de Joann, de sus hijos, de los hijos de Dorothy, de mi salud, de la guerra, de la familia ucraniana que ahora vive con ellos, de su marido y del difícil último año. Fue bueno verla. Marcin y Dorota han hecho mucho para ayudarnos en este difícil momento que estamos atravesando. Son la definición de la palabra "amigo". Estoy agradecido de haberlos conocido hace muchos años.
Hoy he recogido a Joan a las 9:00 en Dom Seniora. Para empezar el día he parado a desayunar en el restaurante cercano a la estación de BP. Hace más de dos años que no salimos a desayunar. Joan comió huevos revueltos con tostadas y café. Yo comí una tortilla con queso y café. Llegamos a casa a las 11:00, preparé un té y ella vio "Grace and Frankie", mientras yo preparaba la cena para esta noche. Le di a elegir entre salmón asado, patatas y judías verdes o una macedonia de manzanas, plátanos, peras, naranjas, fresas y ciruelas.
Después de comer, la llevé a ver la exposición de Ucrania frente a la Ópera. Desgraciadamente, hace más de una semana que se hizo y las flores ya se habían vuelto marrones. Volvimos a casa, donde se quedará hasta mañana por la noche
No comments:
Post a Comment