Saturday, December 22, 2007

Santa Claus



Brooke Nungesser


Santa's helpers, Brooke and Joan

Up at 7:30 in the morning, dressed and walked the ten blocks to the old army barracks on Gruńwaldska street. It was a cold walk but pretty scenes were everywhere with the frost that had frozen to the trees. We walked into the complex of old army barracks that have been converted into rented offices. Very little improvements have been made since the 1950's so they are not exactly luxurious. We walked around trying to find barrack 6 and finally had to ask someone we met on the street where it was. We rang the buzzer but got no answer so I used the cell phone and called Richard Nungesser, the director of the charity that was doing the Christmas present gifting. He came to the door, let us in and we met his wife Brooke. I put on the Santa suit, we put the presents into his van and we drove to the Markot Crisis center where the event was to be.




This is also an old army barrack that is used now by families without homes. There were about 20 kids there from age 2 to 16. We sang a Christmas carol, taught the kids how to make a chain link out of paper strips and strung popcorn on string for the tree.



Richard and his daughter


After the crafts were made we sang more Christmas carols and then I sat in a chair and handed out the gifts from Joan's Ladies Club to the children.


Joan and I have been in a million zloty house with custom made furniture, very nice flats and nice houses. Today we saw the other side of Poland where four people, grandmother, daughter and 2 children live in one room. A place where just having enough to eat each day is a chore. A place where the future for these kids does not look bright. It didn't matter to them that I didn't speak much Polish. Sometimes a smile is worth more than a word. Next year I will be a better Santa Claus for them. I hope next year will be better for them.



W górze o 7:30 rano, ubrali się i chodzili dziesięć bloków do starych koszar armii na Gruńwaldska ulicy. To był zimny spacer ale ładne sceny były wszędzie z mrozem, który zamroził do drzew. Chodziliśmy do kompleksu starych koszar armii, które były zamienione do wynajętych biur. Ptak Catharus fuscescens małe poprawy były zrobione od 1950 tak oni nie są dokładnie luksusowi. Przeszliśmy się próbowanie znaleźć barak 6 i w końcu musieliśmy pytać kogoś, którego spotkaliśmy na ulicy gdzie to było. Zadzwoniliśmy brzęczyk ale nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi tak używałem telefonu komórkowego i zawołałem Richarda Nungessera, kierownika miłosierdzia, które robiło prezentu gwiazdkowego gifting. On przyszedł do drzwi, wpuścił nas i spotkaliśmy jego żony Brooke. Kładę na garniturze Santie , kładziemy prezenty do jego wozu i popędziliśmy do Markot Kryzysu środka gdzie zdarzenie miało być.




To jest też stary barak armii, który jest używany teraz przez rodziny bez domów. Tam byli około 20 dzieci tam od wieku 2 do 16. Zaśpiewaliśmy kolędę, nauczyliśmy dzieci jak zrobić ogniwo łańcucha bez papieru rozbierają się i zawiązaliśmy prażoną kukurydzę na sznurze dla drzewa.
Gdy zręczności były zrobione zaśpiewaliśmy więcej kolęd i wtedy usiadłem w krześle i wydałem dary od Joan Pań Klubu do dzieci.
Joan i ja byłem w milionie domu złotego ze zwyczajem zrobionymi meblami, bardzo miłymi mieszkaniami i miłymi domami. Dzisiaj zobaczyliśmy inną stronę Polski gdzie czterej ludzie, babka, córka i 2 dzieci mieszkają w jednym pokoju. Miejsce gdzie właśnie dość muszące zjeść każdego dnia jest praca pomocnicza. Miejsce gdzie przyszłość dla tych dzieci nie patrzy jasno. To nie miało znaczenie do nich, że nie mówiłem dużo po polsku. Czasami uśmiech jest wart więcej niż słowo. Przyszły rok będę lepszym świętym Mikołajem dla nich. Mam nadzieję, że przyszły rok będzie lepszy dla nich.

No comments: