Saturday, November 01, 2008

Cemetery Visit. Experience counts.










This is one case where only experience counts. I will try to describe todays events but only by experiencing it will you truly know what I am talking about.

We knew traffic would be heavy today from everyone we spoke to. Our friend Zbyszek said if we take our normal travel route to Golina, driving past Miłostowo cemetery on the east side of Poznań, we should leave at 7AM instead of 9AM. He suggested leaving at 9AM but taking the tollway out of Poznań to Wrzesnia, exiting there and continuing on 92. We took his advice and didn't encounter many delays except near the Wrzesnia cemetery. Having driven past Wrzesnia many times it was interesting to see so many cars lined up waiting to make the right turn to the cemetery. This was taking place at 10AM.

We arrived in Golina a few minutes before 11AM. Golina's cemetery is not large, nor is Golina, and and usually we find one or two cars parked in front of it . Today, however, there were more cars than parking places and spaces were taken up by individuals selling flowers, candles and candle holders. Since we had earlier purchased our flowers, candles and candle holders we found a place tp park and proceeded into the cemetery. People were everywhere putting their flowers and candles on family graves.

This is the tradition of Poland. November 1st is a very important day - called All Saints' Day. People visit cemeteries and remember the ones who died. If they can't visit the grave of someone they loved (for example because of distance), they gather around the cemetery's main cross and light their candles there. The sight is truly impressive. It is no different in Golina were we met relatives who travelled from as far away as Warsaw on this day.

After we placed our candles and flowers on the grave of great grandmother Ludwika and grand aunt Genowefa, they are buried together, we went to see cousin Anna first, a daughter of Genowefa and granddaughter of Ludwika. She and her husband, Eugeniusz only live a few blocks from the cemetery. As usual she had breakfast ready when we arrived and Joan and I ate, egg salad, kiełbasa, bread, pasztet and later desert. Unfortunately, I also ate kaszanka(blood sausage), something I really like, but later in the evening finally learned my lesson that I can no longer eat it. I'll tell you why later.

Anna's husband, Eugeniusz, was already eating breakfast because he had to leave shortly. He is the organist for Golina's church and had to go play to the mass. An hour after we arrived, Grażyna, Anna's daughter came with her husband Kasiu and son Kamil. We hadn't seen them since Christmas so it was a nice surprise. Kamil is 20, living, studying and working in Warsaw as a helicopter mechanic. He has grown a lot since our initial meeting in 2003 when he was only 13. They stayed for a short time and then left for Koniń where they had other graves to also visit. About 1:30 Eugeniusz returned and prepared for his trip to Zagarów where he had family graves to put flowers on. Anna, Joan and I then went to see her other daughter, Ola, who lives only two blocks away.

We were greeted at the gate to their house by Ola's husband, Wiesu, a handsome man with a great smile and full of warmth. Inside the house Ola served coffee, cake and for the ladies Kiwi Vodka. Joan liked it very much. We sat and talked for an hour and then Joan and I walked back to the cemetery to take pictures before the sun went down. Walking around the cemetery, looking at other relatives graves buried there from my Rajewski side of the family, we came upon Alexsander, a friend of cousin Andrzej. We met him first in 2003 when he drove us to Grodzieć, a village some 30 km south of Golina. I wanted to see if I could find the graves of my grandmother Rosalja's parents since she was born there but I could not. It was a nice feeling to meet someone on this day in the family cemetery who was not a relative and talk a little with him. He is a nice person.

We walked back to Ola's house for obiad(lunch) and were again surprised to find more relatives from Koniń and Poznań. Cousins Andrzej Kazus, Łukasż Kazsus, with his wife Ula and daughter Nina, cousin Ola with son Tomek and cousin Ania with her husband Bartek and daughter, Leela, both from Poznań. After obiad, conversation and picture taking we left them and went to cousin Kazia's house to see her and her daughter Anna and son Andrzej.

We were offered kolacja but were still full of food and only wanted coffee. About 7PM we all walked back to the cemetery full of people walking around in the candle lit night. It is really an incredible night to witness and the pictures may be worth a thousand words but they still can't give you the feeling of being here. For Joan and I, it is the most moving of all Polish holidays. Wigilia, Christmas for sure are also very, very special in Poland but, on this night, it is the paying of respect to ancestors and loved ones that came before us that creates the feeling. It is the tradition of the Polish nation, over a thousand years old and I thank God that I was allowed to become part of it again. I was born in America but my blood is Polish red.

As for the kaszanka, driving home I began feeling "heart burn" and by the time I started to write this blog I could not finish. It lasted until about 2AM, when I was finally able to fall asleep. The only thing I can think of that might have caused it was kaszanka. It has happened twice before over the last year and I do not want that feeling again so I have sworn to Joan I will not eat it again. It's a pity because I do love it, especially the way cousin Kazia makes it.

Slideshow on the right of the blog.

To jest jeden przypadek gdzie tylko doświadczenie liczy się. Spróbuję opisać zdarzenia dziś ale tylko przez doświadczanie to będzie naprawdę znasz co mówię dookoła.

Znaliśmy, że ruch byłby ciężko dzisiaj od każdego, do którego mówiliśmy. Nasz przyjaciel Zbyszek powiedział jeżeli bierzemy nasz normalny szlak podróży do Golina, kierując przeszły Miłostowo cmentarz na wschodniej stronie Poznań, powinniśmy wyruszyć przy 7AM zamiast 9AM. On zasugerował opuszczenie {odejście} przy 9AM ale biorące płatną drogę z Poznań do Wrzesnia, wychodząc tam i trwające na 92. Zasięgnęliśmy jego rady i nie spotkaliśmy wielu opóźnień z wyjątkiem blisko cmentarza Wrzesnia. Kierowawszy przeszły Wrzesnia wiele razy to interesowało zobaczyć tak dużo samochodów uszeregowywały czekanie by zrobić skręt w prawo do cmentarza. To miało miejsce przy 10AM.

Przybyliśmy do Golina kilka minut przed 11AM. Cmentarz Golina nie jest wielki, ani nie jest Golina, i i zwykle znajdujemy jeden albo dwa samochody zaparkowane przed tym . Dzisiaj, jednak, tam były więcej samochodów niż parkingi i przestrzenie były podniesione przez osobników sprzedających kwiaty, świece i lichtarze. Odkąd wcześniej nabyliśmy nasze kwiaty, świece i lichtarze znaleźliśmy miejsce by zaparkować i przystąpiliśmy do cmentarza. Ludzie wszędzie kładli ich kwiaty i świece na grobach rodziny.

To jest tradycja Polski. Listopad 1. jest bardzo ważnym dniem - nazwany Wszystkich Świętych. Ludzie odwiedzają cmentarze i pamiętają jedne, które umarły. Jeżeli oni nie mogą odwiedzić grobu kogoś oni kochali (na przykład z powodu odległości), oni zbierają się dookoła głównego krzyża cmentarza i zapalają ich świece tam. Widok jest naprawdę wywołujący głębokie wrażenie. To nie jest żadne różne w Golina było spotkaliśmy krewnych, którzy podróżowali od tak daleko jak Warszawa w tym dniu.

Gdy umieściliśmy nasze świece i kwiaty na grobie wielkiego babki Ludwika i wielkiego ciotki Genowefa, oni są zakopani razem, poszliśmy zobaczyć kuzyna Annę po pierwsze, córka Genowefa i wnuczki Ludwika. Ona i jej mąż, Eugeniusz tylko żyją kilka bloków od cmentarza. Jak zwykle ona miała śniadanie gotowy kiedy przybyliśmy i Joan i ja zjadłem, sałata jajka , kiełbasa, chleb, pasztet i późniejsza pustynia. Niestety, też zjadłem kaszanka(kaszanka), coś naprawdę lubię, ale później wieczorem w końcu nauczyłem się mojej lekcji, że nie mogę już zjeść tego. Powiem tobie dlaczego później.

Mąż Anny , Eugeniusz, już jadł śniadanie ponieważ on musiał wyruszyć niebawem. On jest organistą dla kościoła Golina i musiał pójść grę do masy. Godzina gdy przybyliśmy, Grażyna, córka Anny przyszła z jej męża Kasiu i syna Kamil. Nie zobaczyliśmy ich od Bożego Narodzenia tak to była miła niespodzianka. Kamil jest 20, żywy, studiując i pracujące w Warszawie jak mechanik helikoptera. On urósł dużo od naszego początkowego spotkania w 2003 kiedy on był tylko 13. Oni pozostali przez krótki czas i wtedy opuszczali dla Koniń gdzie oni mieli inne groby też by bywać. Około 1:30 Eugeniusz wrócił i przygotował się do jego podróży do Zagarów gdzie on miał groby rodziny by położyć na kwiatach. Anna, Joan i ja wtedy poszedłem zobaczyć jej inną córkę, Olę, która żyje tylko dwa bloki daleko.

Byliśmy witani przy bramie do ich domu przez męża Oli , Wiesu, przystojnego człowieka z wielkim uśmiechem i pełny ciepła. Wewnątrz Oli domu podawana kawa, ciastko i dla Kiwi Wódki pań. Joan polubiła to bardzo. Usiedliśmy i powiedzieliśmy przez godzinę i wtedy Joan i ja wróciłem piechotą do cmentarza by zrobić zdjęcia zanim słońce zeszło.

Przechadzanie się cmentarza, patrząc na inne krewnych groby zakopane tam od mojej Rajewski strony rodziny, natknęliśmy się na Alexsander, przyjaciela kuzyna Andrzej. Spotkaliśmy go po pierwsze w 2003 kiedy on doprowadził nas do Grodzieć, wsi trochę 30 km na południe od Golina. Chciałem zobaczyć jeżeli mógłbym znaleźć groby mojej babki rodzice Rosalja odkąd ona urodziła się tam ale nie mógłbym. To było miłe uczucie spotkać kogoś w tym dniu w cmentarzu rodziny, który nie był krewny i mówią trochę {mały} z nim. On jest miłą osobą.

Wróciliśmy piechotą do domu Oli dla obiad(posiłek południowy) i byliśmy znowu zaskoczeni by znaleźć więcej krewnych z Koniń i Poznań. Kuzynów Andrzej Kazus, Łukasż Kazsus, z jego żony Ulą i córki Nina, kuzyna Ola z syna Tomek i kuzyna Ania z jej męża Bartek i córka, Leela, obaj z Poznań. Po obiad, rozmowa i fotografia zostawiliśmy ich i poszliśmy do kuzyna dom Kazia by zobaczyć ją i jej córki Annę i syna Andrzej.

Nam był zaoferowany kolacja ale byliśmy jeszcze pełny żywności i tylko chcieliśmy kawy. O 7PM wszyscy wróciliśmy piechotą do cmentarza pełnego ludzi przechadzających się w świeca zapaliła noc. To jest naprawdę niewiarogodna noc by być świadkiem i obrazy mogą być warte tysięcy słów ale oni cisi nie mogą dać ciebie uczucie bycia tutaj. Dla Joan i ja, to jest najbardziej ruszający się wszystkich polskich wakacji. Wigilia, Boże Narodzenie na pewno są też bardzo, bardzo specjalne w Polsce ale, dalej tej nocy, to jest płacenie związku do przodków i ukochanych, które poprzedziły nas, które tworzą uczucie. To jest tradycja polskiego narodu, ponad tysiącem lat mającym i ja dzięki Bogu, że miałem pozwolenie by stać się częścią tego znowu. Urodziłem się w Ameryce ale moja krew jest polski czerwony.

Co do kaszanka, kierując domem zacząłem uczucie, że "serce pali się" i przez czas zacząłem pisać ten blog nie mógłbym skończyć. To trwało aż o 2AM, kiedy mogłem w końcu zapaść w sen. Jedyna rzecz, którą mogę pomyśleć z tamtego mogłam spowodować to był kaszanka. To zdarzyło się dwa razy przedtem ponad w ubiegłym roku i nie chcę, że czujące znowu tak przysiągłem do Joan nie zjem tego znowu. To jest szkoda ponieważ kocham to, specjalnie drogi kuzyna Kazia robi to.

1 comment:

Anonymous said...

David and Joan...
Oh-h-h.....how beautiful!! I could hardly wait for your blog today. You did not disappoint (you never do)--the pictures are fabulous!! I am so envious!!!
I can only imagine the feeling of being there in person...I know how I felt just being in the cemetery in Golina with my ancestors..and it wasn't the holy day. The graves look so beautiful and with the candles glowing in the night make it so much more elegant. Your slideshow is just great.
Thank you for all of your pictures and story of family and tradition.
Hugs,
Marilyn