Wednesday, August 26, 2009

Golina Visit 08/26/09


Joan, me and Helena
Joan, Helena and John Rudiak
Cousin Kazia Juszczak

Cousin Andrzej Juszczak
On an overcast day to begin our trip, we left for Golina about 11:15AM, stopped for gas and were out of Poznań center by 11:35. I know the way very well now and had no problems gettting there. It's always interesting approaching Golina because we must pass by the villages of Gonice and Staw on the way and my great grandmother Ludwika was born in the first and baptised in the second. It is like a reminder of where I am going and why. She is in Golina, in the cemetery with her daughter, my great aunt Genowefa. I was going to put a candle on the grave but made a mistake in thinking the candle selling lady would be set up in front of the cemetery and forgot it was only Wednesday, not Sunday so I couldn't do that. Cousin Kazia is one of Genowefa's four daughters and we go to Golina primarily to see her and her family. There are other family members in Golina but we don't visit them as often.
We arrived, had obiad (lunch) and then I had Andrzej show me his bike. I wanted to see if I still remembered how to ride and after a brief ride around the yard behind the house I was convinced that I did. He said he bought the bike ten years ago for 400zl and now it sold for 1500zl, although the new one was certainly better in lightweightness, brakes and other things but it is still a big increase in cost.
We stayed for about 4 hours and then left to meet our new friends from Pennsylvania who are in Poland to visit with the mother of Helena. Helena is married to John Rudiak. I have mentioned our previous meeting with them and their daughter, Natalia, in Poznań. We intended to have coffee and John said there was a restaurant nearby although I didn't know of any restaurant in Golina.
We headed west and when we were out of Golina I realized he was talking about a restaurant some 4 or 5 kilometers outside of Golina that we pass all the time coming here. It's called Gośćienieć restaurant. We pulled in the parking area, there were four or five people sitting outside and we took a table. We all ordered Cafe Mrożona and ciasto, sat and talked for about an hour or so then said our goodbyes.
As we approached Wrzesnia, the sun was going down so I pulled down a side road and took some pictures.
Slideshow on left side.




Na pochmurny dzień by zacząć naszą podróż, wyruszyliśmy do Golina około 11:15AM, zatrzymany dla gazu i był poza środkiem Poznań przez 11:35. Znam drogę bardzo dobrze teraz i nie miałem żadnych problemów dostających się tam. To zawsze interesuje zbliżenie się do Golina ponieważ musimy pominąć wsie Gonice i Kraść w drodze i mój wielki babki Ludwika urodził się w pierwszym i chrzcił w drugiej. To jest jak pamiątka z gdzie idę i dlaczego. Ona jest w Golina, w cmentarzu z jej córką, moim wielkim ciotki Genowefa. Miałem położyć świecę na grobie ale popełniłem błąd w myśleniu świecy sprzedającej pani byłaby umieszczona w górze przed cmentarzem i zapomniała, że to było tylko środa, nie niedziela tak nie mógłbym zrobić tamtego. Kuzyna Kazia jest jedna z Genowefa czterech córek i idziemy do Golina głównie by zobaczyć ją i jej rodzinę. Są inni członkowie rodziny w Golina ale nie odwiedzamy ich jak często.
Przybyliśmy, mieliśmy obiad (posiłek południowy) i wtedy miałem Andrzej pokaz mnie jego rower. Chciałem zobaczyć jeżeli jeszcze zapamiętałem jak pojechać i po krótkiej jeździe dookoła jarda za domem byłem przekonany, że zrobiłem. On mówił, że on kupuje rower dziesięć lat temu dla 400zl i teraz to sprzedawało się dla 1500zl, chociaż nowy jeden był na pewno lepszy w byciu wagi lekkiej, hamulcach i innych rzeczach ale to jest ciche duży wzrost w koszcie.
Pozostaliśmy przez około 4 godziny i wtedy opuszczaliśmy by spotkać naszych nowych przyjaciół z Pensylwanii, która są w Polsce by bywać z matką Heleny. Helena jest żonata do Johna Rudiaka. Wspomniałem nasze poprzednie spotkanie z nimi i ich córką, Natalia, w Poznań. Zamierzaliśmy wypić kawę i John powiedziany była restauracja pobliska chociaż nie wiedziałem jakiejkolwiek restauracji w Golina.
Poszliśmy na zachód i kiedy byliśmy poza Golina zrozumiałem, że on mówił o restauracji kilka 4 albo 5 kilometrów na zewnątrz Golina, że przechodzimy cały czas przychodzące tutaj. To nazwało restaurację Gośćienieć. Wciągnęliśmy miejsce parkowania, tam byli cztery albo pięciu ludzi siedzący na zewnątrz i wzięliśmy stół. My, których wszystek rozkazał Kawiarni Mrożona i ciasto, usiedli i powiedzieli przez około godzinę albo tak wtedy powiedzieli nasze pożegnania.
Jak zbliżyliśmy się do Wrzesnia, słońce schodziło tak rozebrałem boczną drogę i zrobiłem kilka zdjęć.
Pokaz slajdów dalej lewa strona.

No comments:

Post a Comment