Thursday, July 14, 2016

Change is good


I remember days like today, lightly raining all day, a dampness in the air, not really a good day to be outside. In the forest where I lived first in the teepee, I spent days like today with a fire burning in the  center to keep out the dampness and the smoke flaps open to allow the smoke from the fire to flow out through the top. In the beginning of my teepee life I built a backrest so that I had a comfortable way to sit on the ground and read or talk with guests. I saw them in old movies of the Sioux Indians and I modeled mine after theirs. They came in very handy on days like this. I usually kept a pot of water close to the fire for coffee or tea and meals were cooked over the fire also. If the rain became heavy I would almost close the smoke flaps to prevent water from coming in but still open enough to let the smoke out. Inside the teepee I kept enough dry wood to get me through two days and, of course, outside there was enough already dried for the whole coming winter. The sound of the rain on the teepee was always nice to hear and actually a little soothing at night going to sleep. Once my house was built, this all changed, of course. Then I had a real woodstove that didn't take constant putting of wood on the fire because one load of wood would last 8 hours and keep the house at a steady temperature until early morning. There was more room to move around, a real bed and mattress, kitchen, living room and eventually even a shower. What a glorious thing that was. Just imagine taking a shower from a 5 gallon bucket suspended from a tree in the open air in the forest and then one day you actually have a real shower with both hot and cold water. When I think back on that house and how many things I collected from people who disregarded them just because they wanted newer ones even though the old ones still worked. The windows, cooking stove, water heaters, shelves, mirrors, tables, chairs, dining room set all were thrown away and picked up by me to use in my new house. My only problem was getting from the top of the hill where my truck was parked, down the hill, over the stream and to the house. All of those things were much too heavy to carry but I devised a way to get them to the house and it made me so happy. At age 40 I completely changed my life and then again at age 62. Maybe at 80 it will be time again.

On a Thursday, like today, I had an agreement to visit with my friend Mad Mike who lived 2 miles through the woods from my house so I would put on my protective rain clothing and make the trip about 17:00 to watch a TV show even though the show didn't start until 20:00. Walking there I had to cross a stream and if the rain was all day chances are the water was high so \I would have to wade through it so I always wore high boots. Getting close to Mike\s cabin, high on a ridge, I could see the smoke coming out of the chimney and it seemed to make the dampness in the outside air disappear. Once inside the one room cabin, it was warm and we sat down to talk, drink some wine and wait for the program to begin on his car battery operated television. It was a luxury to have a TV. Mike and I visited each other frequently, sometimes for breakfast ast my house that lasted all day. I often think about him, even now. I've written to him several time but don't know if he still lives there. Many of the people I knew living in the forest have left with age. Actually, only two of our twenty are still there.

Pamiętam dni jak ten dzisiejszy, z całodziennym lekkim opadem, wilgocią w powietrzu, nie bardzo dobry na to, aby wyjść na zewnątrz. W lesie, w którym po raz pierwszy mieszkałem w tipi, spędziłem dni, podobne do dzisiejszego paląc pośrodku ognisko, aby uchronić się przed wilgocią i otwartą połacią namiotu, aby umożliwić górą ujście dymu z ogniska. Na początku mojego życia w tipi zbudowałem oparcie tak, że mogłem wygodnie usiąść na ziemi i czytać lub porozmawiać z gośćmi. Widziałem takie na starych filmach o Indianach Sioux i wzorowałem się na nich. Okazali się być bardzo przydatni w takie dni, jak ten dzisiaj. Zazwyczaj trzymałem garnek z wodą na kawę lub herbatę blisko ognia i również na ogniu były gotowane posiłki. Jeśli deszcz stawał się silny, prawie zamykałem klapę na ujście dymu, aby woda nie dostawała się do wewnątrz, ale wciąż na tyle otwartą, aby dym uchodził na zewnątrz. Wewnątrz tipi miałem dosyć suchego drewna na dwa dni, a na zewnątrz było  wystarczająco dużo wysuszonego drewna na całą nadchodzącą zimę. Zawsze było miło słyszeć dźwięk deszczu padającego na tipi, które w nocy miał kojący wpływ na sen. Oczywiście, kiedy mój dom został zbudowany, wszystko się zmieniło. Wtedy miałem prawdziwy piec na drewno, który nie wymagał stałego jego dokładania , ponieważ jeden załadunek wystarczał na 8 godzin i utrzymywał dom na stałej temperaturze aż do wczesnych godzin porannych. Było więcej miejsca do poruszania się, prawdziwe łóżko i materac, kuchnia, pokój dzienny i ostatecznie nawet prysznic. Jaka to była wspaniała sprawa. Wystarczy wyobrazić sobie branie prysznica z wiadra z 5. galonami wody zawieszonego na drzewie na wolnym powietrzu w lesie, a potem, pewnego dnia  rzeczywiście prawdziwego prysznica z ciepłą i zimną wodą. Wracam myślami do tego domu i wielu rzeczy, które zgromadziłem od ludzi, kiedy przestali je brać pod uwagę tylko dlatego, że chcieli nowszych, choć stare nadal działały. Okna, kuchenka do gotowania, podgrzewacze wody, półki, lustra, stoły, krzesła, cała jadalnia, wszystko to zostało wyrzucone i pozbierane przeze mnie do wykorzystania w moim nowym domu. Moim jedynym problemem było przeniesienie tych rzeczy ze szczytu wzgórza, gdzie był zaparkowany mój samochód w dół, nad strumień i do domu. Wszystkie te rzeczy były zbyt ciężkie do niesienia, ale wymyśliłem sposób, aby przenieść je do domu i to mnie  uszczęśliwiło. W wieku 40 lat całkowicie zmieniłem moje życie, a następnie ponownie w wieku 62. Może na 80. Będzie następna zmiana.

Co czwartek,  umawiałem się na wizytę z moim przyjacielem Mad Mike, który mieszkał 2 mile drogą przez las od mojego domu ,więc ubierałem odzież przeciwdeszczową i wyruszałem w drogę o 17:00, aby obejrzeć program telewizyjny, który zaczynał się około 20:00. Idąc tam, musiałem przejść przez strumień, a jeśli deszcz padał przez cały dzień, była szansa, że woda w strumieniu się była wysoka i  będę musiał się przez nią przedzierać , więc zawsze nosiłem  wysokie buty. Zbliżając się do chaty Mike, położonej na  wysokim grzbiecie, widziałem dym z komina i wydawało się, że wilgoć z powietrza  znika. Wewnątrz jednopokojowej chaty, było ciepło i siadaliśmy, aby porozmawiać, napić się wina i czekać na oglądanie programu, kiedy odbiornik TV  zostanie zasilony z Mike akumulatora samochodowego. Mieć telewizor  - to był luksus. Mike i ja odwiedzaliśmy się często, czasem na śniadanie do mojego domu, które trwało przez cały dzień. Często o nim myślę, nawet teraz. Pisałem do niego kilka razy, ale nie wiem, czy nadal tam mieszka. Wielu ludzi, których znałem  żyjących w lesie odeszło wraz z wiekiem. Właściwie tylko dwoje z  naszej dwudziestki wciąż tam są.

1 comment:

Anonymous said...

Linda from Texas

Nice house. You were brave to live in a teepee. What a great adventure you had. Now you and Joan are on this adventure and I love seeing and reading about it.