Sunday, February 17, 2008

Trip to Morowo

The phone rang last night and it was our friend Zybyszek inviting us to go with him and his wife to visit their son's family in Morowo. We were there just before Christmas and we couldn't refuse.

He came at 12:30 today and we started the 1 hour journey toward Wrocław. The town of Morowo is on the way. We stopped at the same restaurant for lunch, now called Zagroda Chłopca. Joan had the bigos and I had the fresh kielbasa. Zybyszek bought Joan a bowl of the mushroom soup so she could compare it with her own. We both agreed hers is better. Again, the fresh bread was excellent. We ate and a half hour later we were back on the road.

Zbyszek's son Radek is an orthopedic surgeon and was very surprised when I told him my cousin, Tomasz Wiśniewski, was also an orthopedic surgeon. He knew Tomasz and they had worked together for some time in the past. Small world! Radek's wife is also a doctor and their newly built house is very nice. Only the first floor was completed and livable the last time we were there but now the second floor is being finished and should be livable by next Christmas.

We stayed for three hours and when Radek's wife heard how much I like kaszanka she took out four links from her freezer and gave it to me as a present. Needless to say I was very happy.

It was nice to travel again outside of Poznań and not being the driver was especially nice, allowing me to look at the countryside without worrying about watching the road. In between the towns and villages the country looks like places in the U.S. with open land, farms, tree stands and scenery. It's only when you see the houses or see the road signs in Polish that you know you are in Poland. We like it here, in Poland, and continue to remain positive about our decision.


Telefon zadzwonił ubiegłej nocy i to był nasz przyjaciel Zybyszek nęcący nas by pójść z nim i jego żoną by odwiedzić rodzinę ich syna w Morowo. Byliśmy tam tuż przed Bożym Narodzeniem i nie moglibyśmy odmówić.
On przyszedł o 12:30 dzisiaj i zaczęliśmy 1 podróż godziny ku Wrocław.

Miasto Morowo jest w drodze. Zatrzymywaliśmy się w tej samej restauracji dla posiłku południowego, teraz nazywaliśmy Zagroda Chłopca. Joan miała biruchy i miałem świeży kielbasa. Zybyszek kupił Joan miskę zupy grzybowej tak ona mogłaby porównać to z jej własnym. Oboje zgodziliśmy się, że jej jest lepszy. Znowu, chleb świeży był doskonały. Zjedliśmy i pół godzinę później byliśmy z powrotem na drodze.

Zbyszek syna Radek jest ortopedyczny chirurg i był bardzo zaskoczony kiedy powiedziałem mu mojego kuzyna, Tomasz Wiśniewski, byłem też ortopedycznym chirurgiem. On znał Tomasz i oni pracowali razem przez pewien czas w przeszłości. Mały świat! Żona Radek jest też doktor i ich niedawno zbudowany dom jest bardzo miły. Tylko pierwsza podłoga była uzupełniana i mieszkalna ostatnim razem byliśmy tam ale teraz drugie piętro jest skończone i powinno być mieszkalne do następnego Bożego Narodzenia.

Pozostaliśmy przez trzy godziny i kiedy żona Radek usłyszała ile lubię kaszanka ona wyjęła cztery więzi od jej zamrażalnika i dała to mi jak prezent. Zbytecznie dodawać byłem bardzo szczęśliwy.
To było miłe by podróżować znowu na zewnątrz Poznań i nie będące kierowca był specjalnie miły, pozwalający mnie by popatrzeć na okolicę bez niepokojenia o obserwowaniu drogi. W między miastach a wsie kraj wygląda jak miejsca w Stanach Zjednoczonych z otwartą ziemią, farmami, drzewo stoi i sceneria. To jest tylko kiedy widzisz domy albo widzisz znaki drogowe po polsku, że wiesz, że jesteś w Polsce. Lubimy to tutaj, w Polsce, i nadal pozostają pozytywnym o naszej decyzji.

No comments: