2012
2003
On a cloudy, sunny day at 9AM we hit the road to visit cousin Luka, her husband, Marek, and their daughter Rózia in Trzcianki. Leaving Poznań we took route 92 east to Wrzesnia and then road 442 south to Pyzdry. The road to Wrzesnia is a double lane so it wasn't a long trip to get their. We've taken it many times on our way to Golina so I know it well. 442 is just a country road, one lane in each direction so it is a little slower to travel on but we didn't have far to get to Pyzdry. Once there we drove through the town, over the Warta river and took the second rood on the left. We were there once before, in 2004, but came from the other direction and yet it wasn't difficult to find the tiny road that leads through a forest into the village.
I saw that there are three new houses built since our last time here and knowing Marek's house now had a green roof on it that's what I looked for. Only the roof was visible obove a corn field in the distance so we headed in that direction. It was like being back in the Upper Peninsula of Michigan because the road is only dirt and big enough for one car at a time. When we made the right hand turn toward Marek's place the road was only grass that went along a cow field with several cows. One of the cows tried to chase the car but it was stopped by the electric fence surrounding the field.
We pulled up in front of their house and they all came out to greet us. I was impressed with the changes and renovations made to this old, red brick house. The outside is now covered in the typical gray plaster manner but inside the rooms looked great. There are only three, a kitchen, bedroom and living room but all the walls, floors, ceilings have been renovated and the place looks great. They still do not have electricity or running water inside the house and it reminded me of when I lived in the woods of Michigan in the house I built.
Outside in the yard are apple and plum trees and to the side of the outbuilding they have a nice vegetable and herb garden. In the place where the old falledn down shed was they erected a stone wall with bricks they got in Poznań from houses that were being torn down. Marek said it took about a thousand bricks to build the wall. At the end of the wall it where they have the outside toilet, another reminder of Michigan.
We had some coffee outside and when a dark cloud was finished passing by we took a walk through the fields to the forest that is nearby. Another reminder of Michgan came upon me when I saw a clearcut area in the forest. How strange it looks to walk through a forest and all of a sudden there is a huge space when many trees once stood.
After returning home Luka prepared obiad of cabbage, rice and green beans because they are vegerarians and don't eat meat.
When obiad was over, Marek, Rózia, Joan and I played a card game called osiol, which means donkey. It's played with aces, kings, queens and jacks and the object is to get all four of one kind and when you do you immediately lay down your cards and it's up to the other players to do the same, no matter what they are holding. The last person to lay down their cards looses the hand adn gets the first letter of the word donkey. Whoever gets all the letters of the donkey word first looses. Unfortunately it was Rózia.
At 5PM it was time for us to return to Poznań and Luka gave us a large bag of fresh green beans, zucchini and squash to take home. It was a nice day spent in the wide open spaces of farmland with no sounds of traffic, neighbors, noise or TV. We enjoyed ourselves
W pochmurny, słoneczny dzień na 9 rano razem ruszymy w drogę, aby odwiedzić kuzyna Luka, jej mąż, Marek, i ich córka Rózia w Trzcianki. Pozostawienie Poznań wzięliśmy trasy 92 na wschód do Wrześni, a następnie droga 442 na południe do Pyzdr. Droga do Wrześni jest podwójny pas ruchu więc nie było to długa podróż, aby ich. Wzięliśmy go wiele razy na naszej drodze do Golina więc wiem to dobrze. 442 jest po prostu droga krajowa, jeden pas ruchu w każdym kierunku więc jest trochę wolniejszy podróżować, ale nie mieliśmy daleko aby dostać się do Pyzdr. Kiedyś jechaliśmy przez miasto, nad rzeką Wartą i zajęła drugie Rooda po lewej stronie. Byliśmy tam raz przedtem, w roku 2004, ale pochodził z innego kierunku i jeszcze nie było trudno znaleźć małą drogę, która prowadzi przez las do wsi.
Widziałem, że istnieją trzy nowe domy budowane od naszej ostatniej chwili tu i znając Marka dom teraz miał zielonego dachu na to, że właśnie szukałem. Tylko dach był widoczny obove pole kukurydzy w oddali więc poszliśmy w tym kierunku. To było jak powrót na Górnym Półwyspie Michigan bo droga jest tylko brud i wystarczająco duży dla jednego samochodu w czasie. Kiedy dokonaliśmy właściwego kolej ręką w kierunku miejsca, Mareka droga była tylko trawa, która poszła na polu krowy z kilku krów. Jedna z krów próbowali gonić samochód ale został zatrzymany przez ogrodzenia wokół pola.
Mamy zatrzymał się przed domem i wszyscy wyszli nas powitać. Byłem pod wrażeniem zmian i remontów dokonanych w tym starym, czerwonym domu z cegły. Poza jest obecnie objęta w typowy sposób szarego tynku, ale wewnątrz pomieszczeń wyglądał świetnie. Istnieją tylko trzy, kuchnia, sypialnia i salon, ale wszystkie ściany, podłogi, sufity zostały odnowione i miejsce wygląda świetnie. Oni wciąż nie ma elektryczności ani bieżącej wody wewnątrz domu i przypomniał mi kiedy mieszkałem w lasach Michigan w domu zbudowałem.
Na zewnątrz w ogrodzie są jabłonie i śliwy i na stronie oficyny mają ładny warzyw i ogród ziołowy. W miejscu, gdzie stary falledn dół przelana została wznieśli mur z cegieł dostali w Poznaniu z domów, które były zburzone. Marek powiedział, że to trwało około tysiąca cegieł do budowy ściany. Na końcu ściany to gdzie mają WC na zewnątrz, inny przypomnienia of Michigan.
Mieliśmy trochę poza kawą i gdy ciemna chmura skończył przechodząc przez zrobiliśmy spacer przez pola do lasu, który jest w pobliżu. Inną pamiątką Michgan zstąpił na mnie, kiedy zobaczyłem clearcut obszar lasu. Jak dziwnie to wygląda na spacer przez las i nagle znajduje się ogromna przestrzeń, kiedy wiele drzew kiedyś stał.
Po powrocie do domu Luka przygotowany obiad z kapusty, ryżu i fasolką szparagową, ponieważ są one vegerarians i nie jeść mięsa.
Kiedy Obiad się skończył, Marek, Rózia, Joan i ja graliśmy w grę karcianą zwaną osiol, co oznacza, osła. To grał z asów, królów, królowe i walety i obiekt jest uzyskanie wszystkich czterech jednego rodzaju, a kiedy ty natychmiast ustanowić swoje karty i to do innych graczy zrobić to samo, bez względu na to, co oni trzymają. Ostatnią osobą, która określa swoje karty traci ADN ręka dostaje pierwszą literę osła słowo. Kto pobiera wszystkie litery słowa traci osioł pierwszych. Niestety było to Rózia.
Przy 5PM to był czas dla nas do powrotu do Poznania i Luka dał nam dużą torbę świeżych zielonych ziarnach, cukinią i squasha do domu. To był miły dzień spędzony w otwartych przestrzeni pól uprawnych bez odgłosów ruchu, sąsiadów, hałasu lub telewizją. Bawiliśmy się
No comments:
Post a Comment