Sunday, July 09, 2017

Sunday walk.




Too nice outside to stay home so at 13:30 Joan and I went to the rynek for the start of a long walk.

We stopped first at "The Room" to fortify ourselves with Café Mrzona and talk with Eugeniusz, a young waiter we have become acquainted with. He said his parents would be celebrating their 39th wedding anniversary in October and he wanted to give them a gift of 7 days in Tenerife but didn't know if he would have enough money by the time. We gave him an alternative, 7 days in Calpe, Spain. He said he would look into it . When we were done we walked down Wielka street and took the passageway through to Woźna street where the hat shop is that Joan likes. This passageway has a very nice setting because of the use of black and white bricks. It almost looks Arabic.

From there we walked to the Fara church complex and, luckily. there was a tour going on with one of the guides dressed in the style of the old Polish noblemen. After taking several pictures we continued our walk and ended up back at the rynek, then to our car and came home.

Now Joan is preparing pasta with smoked salmon and dill for dinner. It's like being in a restaurant here, with the added benefit of a beautiful waitress. :-)

Było zbyt ładnie na zewnątrz, aby pozostać w domu, więc o 13:30 Joan i ja poszliśmy na rynek, by rozpocząć długi spacer.

Zatrzymaliśmy się najpierw w „The Room”, by wzmocnić się Café Mrzona i rozmową z Eugeniuszem, młodym kelnerem, z którym się zapoznaliśmy. Powiedział, że jego rodzice będą świętować 39. rocznicę ślubu w październiku i chciał im kupić w prezencie 7 dni na Teneryfie, ale nie wiedział, czy będzie miał dość pieniędzy do tego czasu. Daliśmy mu alternatywę - 7 dni w Calpe, w Hiszpanii. Powiedział, że się z nią zapozna. Kiedy skończyliśmy poszliśmy ulicą Wielką i  przeszliśmy pasażem przez ulicę Woźną do sklepu z kapeluszami, który Joan lubi. Ten pasaż jest bardzo ładny, ze względu na wykorzystanie cegieł w czerni i bieli. Wygląda z arabska.
 
Stamtąd poszliśmy do kościoła Fara, mieliśmy szczęście, przyłączając się do wycieczki prowadzonej przez przewodnika ubranego w stylu dawnych polskich szlachciców. Po zrobieniu kilku zdjęć, kontynuowaliśmy nasz spacer, który zakończyliśmy na rynku, potem przeszliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu.

Teraz Joan przygotowuje makaron z wędzonym łososiem i koperkiem na kolację. To jak bycie w restauracji, będąc w domu, z dodatkową korzyścią - piękną kelnerką. :-)

No comments:

Post a Comment