Wednesday, February 10, 2021

To Hell and back.

 It's been 1 year and we have been to hell and back. It's a day to celebrate our survival.

MONDAY, FEBRUARY 10, 2020

Sunny...then BLACK

The day started out beautiful, blue sky, warm and sunny. Joan woke up about 10 minutes before me, got out of, and was getting dressed when I woke up, put on my clothes, and went just outside to see the day. Then, all of a sudden, the world went black.

I heard Joan calling me and went inside to find her laying half-on the bed. Both of her eyes were fixed looking to the right, her speech was slurred and she couldn't get up. Her right arm, hand, and leg were totally weak. I tried desperately to help her up and managed it but she couldn't stand without me holding her up. I laid her back on the bed. The fear that I have had for the last 3 years had come true. She had another stroke, her 3rd.

Not remembering the emergency number in Spain, I called my friend, Carmelo, told him what had happened and he called for an ambulance. In 15 minutes it arrived. San Javier hospital is only 10 minutes away and I thought we would go there. Carmelo's wife is a nurse there and it's very modern. However, when the paramedic called in his report to the hospital with Joan's medical history of aneurysm and strokes, they directed the driver to go to the larger hospital in Cartagena, 30 km. away.

In Cartagena, they found a blood clot in an artery on the left side of Joan's brain. Because of her history, they were not sure of the treatment and sent her to the hospital in Murcia, another 20km. away. That hospital has a specialty with stroke victims.

Once inside and doing further testing, they told me that already Joan was better than earlier because she had a movement of her arm, hand, and leg. The hand is still weak but not like in the morning. The eyes remain as they were. The neurologist said they could not treat the clot intravenously because of her history and the only other way was through a vein in her leg reaching into her brain.  However, she felt, after consulting with 2 other neurologists, that it would be a dangerous procedure for Joan and since she had already made some progress, they would wait and re-evaluate her tomorrow.

I asked about the eyes and she said they may correct themselves since they see the clot is already dissolving to some extent. She said Joan would most likely be in the hospital for one week.

This presented a problem for me, living in Ribera 30 km. away without a car and visiting hours are short, only 30 minutes at 1PM and 8PM. My friend Carmelo and his wife, Christina, came to the hospital and we went to a cafe to discuss my problem. Renting a car seemed like the only option. Bus schedules would not help me. For the next 2 hours, they were on their cell phones checking out car rentals until we found one that was acceptable enough.

During that time, Cari and Juan, from the language club, arrived at the hospital also and joined in helping me. I can't express how grateful I am for those 4 people. Not just for their help but because they cared enough to be there for me.

I wasn't going to write this blog tonight, I am just exhausted, but it's a way of getting this out of me. This house is so empty without Joan beside me tonight.

Minął rok, jak przeszliśmy przez piekło i z powrotem. To jest dzień, aby uczcić nasze przetrwanie.

PONIEDZIAŁEK, 10 LUTEGO 2020 R.
SŁONECZNY... potem CZARNY
Dzień zaczął się pięknie, błękitne niebo, ciepło i słonecznie. Joan obudziła się jakieś 10 minut przede mną, wstała i ubierała się, kiedy ja się obudziłem, założyłem swoje ubranie i wyszedłem na zewnątrz, żeby popatrzeć na nowy dzień. Wtedy, nagle, świat stał się czarny.

Usłyszałem, że Joan mnie woła i wszedłem do środka, by znaleźć ją leżącą na wpół na łóżku. Oboje oczu były zwrócone w prawo, jej mowa była niewyraźna i nie mogła wstać. Jej prawe ramię, ręka i noga były całkowicie wiotkie. Desperacko próbowałem pomóc jej wstać i udało mi się, ale nie mogła stać bez mojego wsparcia. Położyłem ją z powrotem na łóżku. Strach, który towarzyszył mi przez ostatnie 3 lata, spełnił się. Miała kolejny udar, swój trzeci.

Nie pamiętając numeru alarmowego w Hiszpanii, zadzwoniłem do mojego przyjaciela, Carmelo, powiedziałem mu, co się stało, a on zadzwonił po karetkę. Przyjechała w ciągu 15 minut. Szpital w San Javier jest tylko 10 minut drogi stąd i pomyślałem, że tam pojedziemy. Żona Carmelo jest tam pielęgniarką i jest to bardzo nowoczesny szpital. Jednak kiedy sanitariusz zgłosił się do szpitala z historią choroby Joanny - tętniakiem i udarem, kazali kierowcy jechać do większego szpitala w Cartagenie, oddalonego o 30 km.

W Cartagenie znaleziono skrzep krwi w tętnicy po lewej stronie mózgu Joanny. Ze względu na jej historię, nie byli pewni co do leczenia i wysłali ją do szpitala w Murcji, oddalonego o 20 km. Ten szpital specjalizuje się w leczeniu ofiar udaru.

Po wejściu do środka i przeprowadzeniu dalszych badań, powiedzieli mi, że Joan czuje się lepiej niż wcześniej, ponieważ ma możliwość poruszania ręką, dłonią i nogą. Ręka jest nadal słaba, ale już nie tak jak rano. Oczy pozostały takie jak były. Neurolog powiedziała, że nie może leczyć skrzepu dożylnie ze względu na historię choroby, a jedyną inną drogą jest żyła w nodze sięgająca do mózgu. Jednak czuła, po konsultacji z 2 innymi neurologami, że to byłaby niebezpieczna procedura dla Joanny i ponieważ zrobiła już jakiś postęp, poczekają i jutro ponownie ją ocenią.

Zapytałem o oczy, a ona powiedziała, że mogą wrócić do normy, bo widzą, że skrzep już się w jakimś stopniu rozpuszcza. Powiedziała, że Joanna najprawdopodobniej zostanie w szpitalu przez tydzień.

Stanowiło to dla mnie problem, ponieważ mieszkam w Ribera 30 km dalej, jestem bez samochodu, a godziny odwiedzin są krótkie, tylko 30 minut o 13:00 i 20:00. Mój przyjaciel Carmelo i jego żona, Christina, przyjechali do mnie do szpitala i poszliśmy do kawiarni, by przedyskutować problem. Wypożyczenie samochodu wydawało się jedyną opcją. Rozkłady jazdy autobusów nie pomogłyby mi. Przez następne 2 godziny, korzystając ze swoich telefonó komórkowych sprawdzali wypożyczalnie samochodów, aż znaleźliśmy jedną, którą można było ewentualnie zaakceptować.

W tym czasie, Cari i Juan, z klubu językowego, również przyjechali do szpitala i dołączyli, by mi pomóc. Nie potrafię wyrazić, jak bardzo jestem wdzięczny tym czterem osobom. Nie tylko za ich pomoc, ale za to, że zależało im na mnie tak bardzo, że byli tam dla mnie.

Nie miałem zamiaru pisać tego bloga dzisiaj wieczorem, jestem po prostu wyczerpany, ale to jest sposób na wyrzucenie z siebie tego wszystkiego. Dzisiaj wieczorem ten dom jest taki pusty bez Joan obok mnie.

6 COMMENTS:

greenbandman said...

Heartfelt wishes for a complete recovery.

Isa said...

My thoughts and prayers are with Joan and you. Stay strong and positive - she pulled through before, she'll do it again. But you must take care of yourself (eat and rest) otherwise you'll be of no help to her.
As for visiting hours, that sounds strange to me. I stayed in a few Spanish hospitals (Barcelona and Benidorm) and my husband was with me day and night. Maybe your friend, the nurse,can plead your case?
Hang in there,David.

Anonymous said...

So sorry to hear about Joan’s CVA. Prayers that she fully recovers.

Shaz said...

Sorry to hear of your troubles. My thoughts and prayers are with you and Joan. Thank goodness for good friends to help out. Those visiting hours seem awfully limited. Maybe they will improve along with Joan. Shaz

Anonymous said...

Linda from Texas

Sending prayers for both you and Joan. Having had stroke experiences with my Dad I know what you are going through. Isa’s comment is right - you need to take care of yourself. The trained professionals will take good care of your Joan.

ANNA DAN said...

Dear Joan and David,

My prayers and my family prayers are with you always. I wish Joan speedy recovery and for the strength and God's hand in guiding you both through this time. She is very strong and she will recover. Please take care of yourself.

No comments: