M&M on th left side. I'm the tall one with the beard, standing next to the big tree.
Home of M&M
I first met Mike and Mary when I moved to the forest of the Upper Peninsula of Michigan to build my house and get away from main stream society and people in general. On the dirt road I lived off of, about 20 miles long that passed through the forest, lived about 12 families and single people sparsely spaced out. The first neighbor I met, Steve, who live behind my property and had to pass by where I was building my house, stopped and introduced himself one day. He told me that the people who lived off the road gathered once a month for a potluck dinner and to place orders for food from the co-operative food store in the nearest town, Marquette. He invited me to go with him and his partner, Joyce, to the next meeting. The meetings were held in different cabins/houses along the road, a meal was eaten, much conversation went on, orders were placed and two people were responsible to buy and bring back the different things for each family. It was the first time I met M&M and I liked them immediately.
Steve and Joyce had the biggest house, one made out of stones that Steve collected or dug up on his property but M&M's house was the best constructed house of wood. There were others of wood and some log cabins as well along the road. This was a real community of people who sometimes worked and played together to enjoy life and help each other when needed. It was a far cry from the big city life and just what I needed in my life in the late 70's. Joan and I were only together for four years when I made the decision that I had to leave the city life. She could not because she had two young children and didn't want to disrupt their lives. Nevertheless, she understood I had to go and we agreed to stay together, long distance.
During one winter I got very sick, managed to make it to M&M's house and they took me in and took care of me until I was well enough to go home. It was not unusual because that's the kind of people they are. When I needed some money one summer, Mike arranged for me to work at a very exclusive place where some of the richest people in America have summer homes. It's a very old tract of land originally owned by Henry Ford who invited his friends to build summer homes there and it still exists today. At the time of my living in the U.P, Mike was the best carpenter there and later, over the years, became the general manager. Even when he stopped being the general manager, the home owners there continued hiring him to do improvements to their home through private contracts, he was that good at what he did.
After I moved away and went back to Chicago because love for Joan was overwhelming, we stayed in contact and we visited with them or they came down and visited with us. Two years ago they came to Europe and we spent two weeks in Croatia. They were always in good physical shape, skiing, hiking, kayaking, scuba diving, running, eating healthy and physically working out. So it was a huge shock to hear that Mike is so ill now and I pray that God will spare him so they can continue their life together.
Spędziliśmy dzień odpoczywając, oglądając stare filmy, seriale i mecze piłkarskie przeplatając to lekcjami hiszpańskiego. Jednak nie mogłem powstrzymać mojego umysłu „wędrującego” z powrotem do naszego przyjaciela Mike stawiającego czoła sytuacji w Michigan.
Po raz pierwszy spotkałem się z Mike i Mary, kiedy przeniosłem się do lasu na the Upper Peninsula of Michigan, aby zbudować swój dom i uciec od lawiny społecznej i od ludzi w ogóle. Na polnej drodze o około 20 mil długości, która przechodziła przez las, żyło luźno rozlokowanych około 12 rodzin i pojedynczych osób. Pierwszym sąsiadem, którego poznałem był Steve, który mieszkał za moją posiadłością, na której budowałem dom, a on musiał obok niej przejść i któregoś dnia zatrzymał się i przedstawił. Powiedział mi, że ludzie, którzy żyją przy drodze gromadzą się raz w miesiącu na obiedzie składkowym i składają zamówienia na żywność w spółdzielczym sklepie spożywczym w najbliższym mieście, Marquette. Zaprosił mnie, aby pójść z nim i jego partnerką Joyce na następne spotkanie. Spotkania odbywały się w różnych chatach / domach wzdłuż drogi, gdzie jedzono posiłek, dużo rozmawiano, składano zamówienia i dwie osoby były odpowiedzialne, aby wszystko kupić i przynieść różne rzeczy dla każdej rodziny. To był pierwszy raz, kiedy spotkałem M & M i natychmiast ich polubiłem.
Steve i Joyce mieli największy dom wykonany z kamieni, które Steve zgromadził lub wykopał na terenie swojej posiadłości, ale dom M & M był najlepszym zbudowanym z drewna. Wzdłuż drogi były też inne domy z drewna i bali. To była prawdziwa wspólnota ludzi, którzy często razem pracowali i bawili się, aby cieszyć się życiem i pomagać sobie nawzajem, gdy tego potrzebowali. To było dalekie od wielkiego miejskiego życia i po prostu to, czego potrzebowałem w moim życiu pod koniec lat 70-tych. Byliśmy z Joan razem tylko cztery lata, kiedy podjąłem decyzję, aby zrezygnować z życia w mieście. Joan nie mogła tego zrobić, bo miała dwoje małych dzieci i nie chciała zakłócić ich życia. Niemniej jednak rozumiała, że musiałem iść i zgodziła się być razem na dystans.
Podczas jednej zimy byłem bardzo chory, ale udało mi się dotrzeć do domu M & M, którzy mnie wzięli i zaopiekowali się, dopóki nie byłem wystarczająco zdrowy, aby wrócić do domu. Nie było to nic niezwykłego, ponieważ oni byli takim rodzajem ludzi. Kiedy, któregoś lata potrzebowałem pieniędzy, Mike załatwił mi pracę w bardzo ekskluzywnym miejscu, gdzie niektórzy najbogatsi ludzi w Ameryce mają letnie domy. Jest to bardzo stary kawałek gruntu istniejący do dziś, który pierwotnie był własnością Henry'ego Forda, który zaprosił swoich przyjaciół, aby tam zbudowali swoje letnie domy. W czasie mojego tam życia Mike był najlepszym stolarzem i później po latach, został generalnym menedżerem. Nawet wtedy, gdy przestał być dyrektorem generalnym, właściciele domów nadal go zatrudniali na umowach prywatnych w celu ulepszenia swoich domów, ponieważ był tak dobry w tym, co robił.
Kiedy wyjechałem i wróciłem do Chicago, bo miłość do Joanny była wszechogarniająca, byliśmy w stałym kontakcie i odwiedzaliśmy ich albo oni zjeżdżali do nas. Dwa lata temu przyjechali do Europy i spędziliśmy dwa tygodnie w Chorwacji. Zawsze byli w dobrej formie fizycznej, uprawiali narciarstwo, piesze wycieczki, spływy kajakowe, nurkowanie, bieganie, zdrowo się odżywiali i pracowali fizycznie na zewnątrz. Więc to był wielki szok, kiedy usłyszałem, że Mike jest tak chory i teraz modlę się, aby Bóg go oszczędził a oni mogli razem kontynuować życie.
No comments:
Post a Comment