Tuesday, August 11, 2015

Meeting with friends.

No, there is no such thing as Global Warming! 101F in Poznań today at 5PM.

Our day to meet Marta and Joanna at the Wine and Bread restaurant for dinner. We parked under Plac Wolnośći and walked the block and a half to the place. By the time we got there, we were covered in persperation. Not a pleasant way to meet people.

It's 9:30PM now and we just got home. Marta was just arriving as we got to the restaurant so we went inside and took one of the larger tables right in front of a big open window. Without air-conditioning, we thought sitting by the window was a good idea. Joanna arrived a few minutes later and then their friend, Barbara, arrived. Marta and Joanna had told Barbara about us and she wanted to meet us. After introductions we ordered our dinners. Joan and I had burgers with french fries and iced tea. Two hours later we were done and went our separate ways. It was always somewhat dark and we decided to stop in the rynek for coffee and ice cream before we went home.  The rynek always looks nice at night with all the buildings lit in different colors and the cafes full of people. Like the saying goes, "the eye's are always bigger than the stomach" and by the time we were done eating ours we were stuffed. It was definitely time to go home.

Nie, nie ma czegoś takiego jak globalne ocieplenie! 101F w Poznaniu dzisiaj na godzina siedemnasta.

Nasz dzień spotkać Marta i Joanna na wina i restauracji Chleb na kolację. Zaparkowaliśmy pod Plac Wolności i ruszył blok i pół do tego miejsca. Do czasu, gdy tam dotarliśmy, byliśmy pokryte persperation. Nie przyjemny sposób na poznanie nowych ludzi.

Jest 21:30 teraz i właśnie wróciłem do domu. Marta właśnie przybyciu jak dotarliśmy do restauracji, więc weszliśmy do środka i wziął jedną z większych stolików tuż przed dużym otwartym oknie. Bez klimatyzacji, myśleliśmy, siedząc przy oknie był dobry pomysł. Joanna przybył kilka minut później, a następnie ich przyjacielem, Barbara, przybył. Marta i Joanna powiedziała Barbara o nas i że chce się z nami spotkać. Po wprowadzenia zamówiliśmy nasze obiady. Joan i ja hamburgery z frytkami i mrożonej herbaty. Dwie godziny później byliśmy zrobić i poszedł swoją drogą. Zawsze było dość ciemno i zdecydowaliśmy się zatrzymać w Rynku na kawę i lody, zanim poszliśmy do domu. Rynek zawsze wygląda ładnie w nocy z wszystkich budynków oświetlone w różnych kolorach i kawiarnie pełne ludzi. Jak to się mówi, "oko zawsze są większe niż żołądek", a do czasu skończyliśmy jeść nasze byliśmy syci. To było na pewno czas wracać do domu.

No comments: