Thursday, October 29, 2015

Excellent restaurant.








Well, I thought we were to meet our friends, Marta and Joanna, at 6PM so we arrived early. By 6:15 they hadn't arrived but we were surprised when cousin Maciej walked through the door. He and his wife, Wioletta, own the Blueberry Bar and the Bernadino restaurant where we planned to have dinner. We went upstairs to the restaurant, waited a little longer and then ordered our dinners. Joan had ravioli filled with rabbit and I had the pork filet. Just about 7PM Marta arrived and Joanna soon after. It seems in our planning I had the wrong hour because we changed the original time from 6 to 7 and I didn't write it down. However, a bonus was that Wioletta and her two children were there so I got to meet their son, Jędryk, again. He has grown a lot since the last time we saw him long before the renovation of the restaurant.

The restaurant is really a great place for a meal because it is quiet inside, has a very nice atmosphere, the food is excellent and the service is good. Unfortunately, Poznan is still not the type of town where people go out of their home to eat dinner so the place was almost empty of customers. It is a pity because we think it is a fine restaurant and being owned by my cousin, we patronize it whenever we can.

The four of us talked and ate for about two hours, talking about different subjects and the spending of Christmas at Marta's new house in Germany. Somehow I have been given the nickname of Santa Claus and Joan is Mrs. Santa Claus. Maybe it's the gray hair and beard. As usual, it's always a good time meeting with Marta and Joanna and we enjoy their company very much. They are both very positive thinking people and that is one of the things we like about them. Both are very intelligent and enjoy travelling, another thing we have in common.

Earlier in the day, after doing our shopping in Carrefour and Bistry, we stopped at Kandulski's for coffee and then went home to study languages for a little while before we went to dinner.

 Cóż, myślałem, że mieliśmy spotkać się naszymi przyjaciółkami, Martą i Joanną o 18:00 więc przyjechaliśmy wcześnie. Do 18:15 nikt nie przyjechał, ale byliśmy zaskoczeni, gdy kuzyn Maciej wszedł przez drzwi. On i jego żona, Wioletta, są właścicielami Blueberry Bar i restauracji Bernardino, gdzie zaplanowaliśmy  kolację. Poszliśmy na górę, do restauracji, jeszcze trochę poczekaliśmy, a następnie zamówiliśmy naszą kolację. Joan miała ravioli faszerowane mięsem z  królika i a ja - filet z wieprzowiny. Około godziny 19:00 przyjechała Marta, a wkrótce po niej Joanna. Wydaje się w naszym rozkładzie zajęć miałem wpisaną złą godzinę, bo zmieniliśmy pierwotną godzinę z 18:00 na 19:00, a ja tego nie zapisałem. Jednak bonusem było to, że była tam Wioletta i jej dwoje dzieci, więc ponownie spotkałem jej syna Jędrka. On urósł od czasu, kiedy widzieliśmy go po raz ostatni, a było to  na długo przed remontem restauracji.

Restauracja jest naprawdę świetnym miejscem na zjedzenie posiłku , ponieważ w środku jest cicho, jest bardzo miła atmosfera,  jedzenie jest doskonałe, a obsługa dobra. Niestety, Poznań nie jest jeszcze typem miasta, gdzie ludzie wychodzą z domu na obiad, więc prawie nie było  klientów. Szkoda, ponieważ uważamy, że jest to doskonała restauracja i jest własnością mojego kuzyna, więc bywamy tam, kiedy tylko możemy.

We czwórkę rozmawialiśmy i jedliśmy przez około dwie godziny, rozmawiając na różne tematy i spędzeniu Bożego Narodzenia w nowym domu Marty w Niemczech. Jakoś nadano mi imię Świętego Mikołaja i Joan jest Pani Santa Claus. Może to przez siwe włosy i brodę. Jak zwykle, spotkanie z Martą i Joanną  było bardzo dobre i bardzo cieszymy się z ich towarzystwa. Obie są ludźmi myślącymi bardzo pozytywne i to jest jedna z tych rzeczy, które w nich lubimy. Obie są bardzo inteligentne i lubią podróże, i to jest jeszcze jedna wspólna z  sprawa, którą z nimi mamy.

Wcześniej tego dnia, po zrobieniu zakupów w Carrefour i Bistry, zatrzymaliśmy się u Kandulskich na kawę, a następnie udaliśmy się do domu, aby przez jakiś czas uczyć się języków, zanim poszliśmy na kolację.

No comments: